tag:blogger.com,1999:blog-90670080083117184062024-03-13T03:54:42.002+01:00War of ChangeYorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-31220316299039854752022-05-18T20:19:00.000+02:002022-05-18T20:19:03.589+02:00To nie rozdział...<p style="text-align: center;"><span style="font-family: arial; font-size: large;"><br /></span></p><p style="text-align: center;"><span style="font-family: arial; font-size: large;"> Hej, przychodzi do Was Yoru w małej przerwie pomiędzy pisaniem licencjatu, a ogarnianiem zaliczeń. To właśnie z jednym z zaliczeń przybywam, chcąc może chociaż minimalnie Was udobruchać tym brakiem informacji z naszej strony. Właśnie kończymy studia, obie mamy prace licencjackie do napisania, Yumi niemal codziennie odbębnia jeszcze praktyki, ja próbuje dopiąć wszystkie zaliczenia, które mogę na czas, bo na szczęście czekają mnie tylko dwa małe egzaminy. Nie obiecuję, że wrócimy zaraz po obronie, doskonale zdaję sobie sprawę, jak bardzo będziemy potrzebować psychicznego odpoczynku i nie będę Was okłamywać, pisząc, że zaraz weźmiemy się za pisanie. Ale weźmiemy się i myślę, że w sierpniu, może z początkiem września zepniemy się, żeby w końcu zakończyć tę historię i nie zostawić Was bez finału. W międzyczasie pomyślałam, że podrzucę Wam bloga, którego musiałam stworzyć w ramach zaliczenia z E-literatury. Znajdziecie na nim inną historię, w pełni tworzoną tylko przeze mnie. Wszystkie 11 rozdziałów, które zdążyłam napisać zanim życie zweryfikowało moją ilość czasu wolnego i siły psychicznej na ogarnianie wszystkiego. Wrzucam je Wam tutaj bez konkretnych oczekiwań. Czy będę dalej je tutaj publikować zależy już tylko od tego, czy ktoś skusi się na lekturę na bloggerze - w innym wypadku <i>Streetlight</i> zostanie czysto wattpadowskim fanfiction. Jednak, jeśli tęsknicie za nami chociaż trochę, to może mój twór wystarczy Wam na zabicie czasu.</span></p><p style="text-align: center;"><span style="font-family: arial; font-size: large;"><br /></span></p><p style="text-align: center;"><a href="https://imweekandoutofshape.blogspot.com/"><span style="font-family: arial; font-size: large;"><i>Streetlight</i></span></a></p><p style="text-align: center;"><span style="font-family: arial; font-size: large;"><br /></span></p><p style="text-align: center;"><span style="font-family: arial; font-size: large;">Tymczasem, do zobaczenia!</span></p><p style="text-align: center;"><span style="font-family: arial; font-size: large;">PS. Nie, ten blog jeszcze nie umarł, po prostu silniki napędzają żółwie w kołowrotkach ;)</span></p>Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-36267483721384084682020-12-29T21:06:00.002+01:002021-01-04T18:20:40.643+01:008.Cisza przed burzą<p><span style="font-size: 16px; text-align: justify; text-indent: 46.6667px; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p><span style="font-size: 16px; text-align: justify; text-indent: 46.6667px; white-space: pre-wrap;">Nie było jej w tym domu przez sześć lat. Sześć długich, spokojnych lat, w przeciągu których wymazała z pamięci większość wspomnień dotyczących tego miejsca. Wspomnień, które teraz niczym błyskawice przecinały galopujące w jej głowie myśli. Nigdy nie przypuszczała, że jeszcze kiedyś będzie zmuszona przejść szerokim, zimnym korytarzem i stanąć przed drzwiami gabinetu ojca. Miejsca, które zgotowało jej piekło na ziemi. Widziała zadowolone uśmieszki prowadzących ją ochroniarzy, jakby liczyli, że za doprowadzenie jej przed oblicze Hiashiego należały się im specjalne względy. Jednak to nie oni byli w tej chwili problemem. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niemal czuła na swoich plecach palący wzrok Hanabi. Starsza Hyuga już w pierwszej chwili zrozumiała, że dziewczyna nie uwierzyła w szczerość jej intencji i wcale się nie zdziwiła. Wcześniej jasno dała jej do zrozumienia, co tak naprawdę sądzi o ojcu. Wiedziała też, że będzie musiała uważać na każdy swój krok i każde słowo, które wyjdzie z jej ust. Hanabi miała skłonności do analizowania i wyciągania bardzo niewygodnych wniosków, szczególnie, że często były one bliskie prawdy. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; text-indent: 35pt; white-space: pre-wrap;">Hinata czuła się nieswojo czekając aż mężczyźni otworzą przed nią drzwi. Kiedy miało to miejsce w przeszłości, nie przynosiło niczego ponad ból, upokorzenie i nienawiść. Odetchnęła głęboko zanim odważyła się przekroczyć próg, za którym spotkała swojego ojca, siedzącego za dębowym biurkiem z kamiennym wyrazem twarzy. W kącie pokoju spostrzegła obcego jej człowieka, jednak mężczyzna nawet nie drgnął, więc uznała go za zwykłego pracownika, którymi lubił wysługiwać się Hiashi. Zauważyła też, że ochroniarze zatrzymali się przed gabinetem, jednocześnie zastawiając drogę jej siostrze. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Możesz odejść, Hanabi. — Chłodny głos Hiashiego przeszył panującą ciszę przyprawiając Hinate o ciarki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale... — Dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem, jednak szybko uciszył ją ruchem ręki. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie będę się powtarzał, Hanabi. — Posłał szatynce ostre spojrzenie, na widok którego zacisnęła usta w wąską kreskę i skinęła posłusznie głową, wycofując się w głąb korytarza. Drzwi zamknęły się z głuchym trzaskiem. Hiashi przeniósł wzrok na swoją starszą córkę, przyglądając się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy. — Wyrosłaś.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Drgnęła niespokojnie słysząc ton, w którym dało się wyczuć chłodną dumę, zaraz jednak zrugała się w myślach na tę reakcję i czym prędzej przywołała na twarz arogancki uśmiech. Skinęła głową z wdzięcznością, nadal czekając aż to jej ojciec podejmie właściwą pałeczkę w tej rozmowie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A więc… — zaczął, nadal przyglądając się jej uważnie. Po chwili milczenia skinął głową, jakby z aprobatą, zachowując swoje myśli dla siebie i rozparł się wygodnie w fotelu. — Ciekawi mnie, jak udało ci się znaleźć mojego człowieka? Z tego, co mi wiadomo, do niedawna zgrywałaś zupełnie mi obcą, głupiutką owieczkę. Odrzuciłaś nawet propozycję Hanabi. Dlaczego, skoro teraz sama do mnie przyszłaś?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie chciałam wracać z pustymi rękami. — Starała się, by jej głos, mimo że cichy, zabrzmiał z całą stanowczością i arogancją, na jaką było ją stać. — Neji namieszał mi w głowie, kiedy mnie stąd zabrał, więc dojście do właściwych wniosków zajęło mi nieco czasu, jednak nie możesz mnie za to winić, ojcze. Byłam naiwną nastolatką.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W rzeczy samej. — Przytaknął, jednak zaraz zamilkł, wyraźnie oczekując dalszych wyjaśnień, jakby czekając aż sama potknie się na własnych słowach. Na jego nieszczęście, wszystko zdążyła dokładnie ustalić z Shikamaru i Naruto. Teraz musiała tylko dobrze odegrać scenariusz, jaki jej stworzyli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przez długi czas nie miałam okazji przebywać sama, a stanąć ot tak po czterech latach przed bramą tego domu nie było by najmądrzejszym z pomysłów. — Nawiązała z ojcem chwilowy kontakt wzrokowy, czując jak wielki kamień spadł jej z barków, gdy Hiashi przytaknął. Każdy, kto nieproszony przychodził do prywatnej posiadłości Hyuga, nie kończył dobrze. — Dlatego zaczęłam węszyć wokół tej śmiesznej organizacyjki, która nie dość, że od razu wzięła mnie za biedną ofiarę, to jeszcze podała mi się na tacy ze wszystkimi sekretami. Ten blondwłosy idiota nawet się we mnie zakochał, znacznie ułatwiając mi zadanie. Dzięki nim, udało mi się znaleźć kanały informacyjne i twojego człowieka, ojcze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Twoje słowa mają sens, Hinata, i jestem nawet skłonny ci uwierzyć. Jednak pozostaje kwestia twojej odmowy. Nadal mi tego nie wyjaśniłaś. — Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu. Może i sześć lat nie miała styczności z tym człowiekiem, ale doskonale pamiętała brzmienie jego głosu, gdy był o krok od zgody na którąś z jej próśb. Hiashi już nie wątpił. Chciał jedynie logicznego uzasadnienia dla swoich przekonań, które, był pewien, miał uzyskać od swojej córki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hanabi pojawiła się w moim mieszkaniu o kilka dni za późno. — Hinata nadała swoim słowom poirytowany ton. Miała zamiar odegrać tę rolę po mistrzowsku, nawet jeśli w środku trzęsła się jak galareta, z trudem powstrzymując przemożną ochotę ucieczki w bezpieczne objęcia przyjaciół. — Dzień wcześniej udało mi się wkraść w łaski Konohy i nad moją osobą wybuchła straszna dyskusja. Podejrzewałam, że ktoś może mnie śledzić lub podsłuchiwać. Szczególnie, że Neji, Tenten i Rock też się do niej zaliczali, robiąc wszystko, byle tylko mnie ochronić. — Nie oszczędziła sobie wtrącić w tym miejscu cynicznego śmiechu. Wiedziała, że wyjaśnienia Nary nadają się idealnie, jednak nie potrafiła pozbyć się napięcia, które towarzyszyło jej od samego początku rozmowy. Śmiech pomógł jej nieco uspokoić nerwy. — Biedni, nie zdający sobie sprawy z sytuacji idioci. Musiałam grać tak, by nawet przez przypadek nie odkryli moich zamiarów, niestety jednocześnie odcinając sobie prostą drogę powrotu do domu. Trochę mi to zajęło i musiałam się nieźle nagimnastykować, ale w końcu udało mi się przekonać ich, że potrzebują kreta w twoich szeregach. Więc oto jestem, ojcze.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamilkła, posyłając mu na koniec pewny siebie uśmieszek, mając nadzieję, że nie zdradziła jej gra aktorska, czy żadne niespokojne spojrzenie. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje oddech, póki Hiashi się nie odezwał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A ja już zaczynałem niepokoić się brakiem mojego człowieka pośród tej ciemnej masy. Jednak świetnie to wszystko przemyślałaś, jak przystało na moją córkę. — Jego twarz rozszerzył grymas, przypominający zadowolony uśmiech. — Teraz możemy użyć ich własnej broni przeciwko nim.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Hyuga zamyślił się, na moment ignorując jej obecność, co wcale nie zaniepokoiło dziewczyny, bynajmniej. Była już pewna, że tę rundę wygrała i należy jedynie czekać, aż Hiashi poukłada sobie w głowie swoje przyszłe plany. Owca przechytrzyła wilka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To by było na tyle — odezwał się w końcu, obdarzając córkę rzadkim, wyrachowanym uśmiechem. — Pojutrze przyślę do ciebie kogoś, kto wyjaśni ci nasze dalsze kroki. Teraz Fushima odprowadzi cię do twojego nowego lokum, a jutro z rana pomoże ci zaopatrzyć się we wszystkie potrzebne rzeczy. Pewnie wolałabyś rozmówić się z Hanabi i spędzić ten czas z nią, niestety ma ona jutro swoje obowiązki. Chociaż myślę, że nie omieszka odprowadzić cię do pokoju.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna, stojący w czasie tej rozmowy w kącie, podszedł teraz do biurka, skłonił się najpierw Hiashiemu, później Hinacie, po czym zapraszającym gestem wskazał drzwi, samemu zaraz do nich ruszając. Dziewczyna również skłoniła się ojcu i odwróciła, nadal pilnując się, by odgrywać swoją rolę. Zaczekała aż poinformowani stukaniem Fushimy ochroniarze otworzą przed nią drzwi, by przejść przez nie z dumnie uniesioną głową. Zatrzymała się kilka kroków dalej, spostrzegając opartą o ścianę Hanabi. Zamarła na moment, jednak trzask zamykanych drzwi szybko ją ocucił.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Panienka pozwoli za mną. — Towarzyszący jej mężczyzna skłonił się jej siostrze, po czym ruszył przed siebie. Hinata zmusiła się, by kompletnie zignorować obecność siostry i ruszyła pewnie za swoim przewodnikiem, rejestrując jednak kroki podążające tuż za nimi. Hiashi miał rację, Hanabi nie omieszkała jej odprowadzić. Starsza dziewczyna przełknęła ślinę, gorączkowo myśląc, jak ją zbyć. Wiedziała, że tym razem będzie trudniej. I wcale jej się ta perspektywa nie podobała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Trzask zamykanych drzwi sprawił, że przez jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Potrzebowała kilku długich sekund zanim zebrała się w sobie i powoli odwrócił twarzą do siostry. Hanabi stała oparta o drzwi, wzrokiem błądząc po pomalowanych na czarno paznokciach. Starsza z dziewczyn przełknęła nerwowo ślinę i, jakby samoistnie, przyjęła podobną pozycję, opierając się plecami o parapet, na którym ułożyła dłonie, wielkim wysiłkiem woli próbując ich nie zaciskać. Musiała odegrać swoją rolę na tyle dobrze, żeby szatynka odpuściła jej chociaż tego dnia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcesz o coś zapytać, czy masz zamiar dalej ucinać sobie pogawędkę z paznokciami i udawać, że mnie tu nie ma? — zapytała najchłodniejszym tonem, na jaki było ją stać. — Bo jeśli to drugie, to z łaski swojej, siostrzyczko, wyjdź z mojego pokoju.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Młodsza z dziewczyn znieruchomiała trawiąc słowa siostry, po czym prychnęła z niedowierzaniem i podeszła do niej, wbijając palec w jej obojczyk. Podniosła oczy na te łudząco podobne do jej własnych i zmarszczyła w skupieniu brwi, próbując doszukać się fałszu lub choćby grama strachu. Nie wierzyła w ani jedno słowo, które wypowiedziały jej kłamliwe usta. Zbyt dobrze pamiętała swoją ostatnią wizytę w mieszkaniu Hinaty. To się nie trzymało kupy. Koniec kropka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W co ty próbujesz grać? — Uniosła wyzywająco podbródek, ani na chwilę nie tracąc z siostrą kontaktu wzrokowego. — Z jaką małą misją wysłała cię tu ta banda nieudaczników?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Misją? — Hinata uniosła brew i strąciła z siebie palec Hany, posyłając jej przy tym ostre spojrzenie. Wyprostowała się, z pełną świadomością wykorzystując te kilka centymetrów przewagi wzrostu, jakie miała nad Hanabi i skrzyżowała ręce na piersiach. — Jestem przekonana, droga siostrzyczko, że pilnie podsłuchiwałaś moją rozmowę z ojcem i doskonale zdajesz sobie sprawę, że cała ta farsa to tylko i wyłącznie twoja wina. Nie mam zamiaru spowiadać się z tego jeszcze raz, tylko dlatego, że uroiłaś sobie swój własny scenariusz i nie podoba ci się każdy niepasujący do niego element.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie rozśmieszaj mnie, Hinata — warknęła, jednak uwadze brunetki nie uszedł chwilowy błysk niepewności w jej oczach, który zniknął tak szybko, jak się tam pojawił. — Jesteś za miękka na to życie. Nigdy nie uwierzę, że wróciłaś do niego z własnej woli. Hinata, którą znam, uciekłaby z podkulonym ogonem do tego przyjemniaczka, który śmie się mianować przywódcą gangu i nie opuszczała jego nory choćby się waliło i paliło. — Nagle otworzyła szerzej oczy i pstryknęła palcami, pozwalając by na jej twarzy zagościł złośliwy uśmieszek. — A może pan przyjemniaczek dał ci kosza? Potraktował jak nic nie wartą zabaweczkę, a twoja urażona duma nie pozwoliła ci przełknąć porażki?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przez dobrą chwilę Hinata nie miała pojęcia, jak zareagować na jej słowa. Wiedziała, że siostra ją prowokuje i robi to z pełnym wyrachowaniem. W dodatku zobaczyła w oczach Hanabi błysk, który jasno mówił, że uzyskała reakcję, na jaką liczyła. Starsza Hyuga z niemałym trudem zmusiła się do krótkiego, pogardliwego prychnięcia. To, że Hana właśnie wyrobiła sobie pełną opinię, nie znaczyło, że mogła skończyć udawać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mogłabym o tobie powiedzieć dużo, ale na pewno nie to, że jesteś głupia. — Na powrót przywołała na twarz powagę, mierząc młodszą dziewczynę twardym spojrzeniem. — Nie dałaś rady znaleźć lepszego sposobu na prowokację? Przestań udawać głupszą niż jesteś w rzeczywistości, Hanabi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Proszę cię. — Teraz to szatynka prychnęła, uśmiechając się z całą pewnością siebie. Nie wierzyła Hinacie. Nie przyjmowała do wiadomości, żeby jej kochana, słodka, starsza siostra potrafiła być tak wyrachowana. To po prostu nie było możliwe. — Muszę przyznać, że aktorka z ciebie przednia, jeśli nie powiedzieć wyśmienita, ale mnie, kochanie, nie oszukasz. Ojciec zawsze był w stosunku do ciebie zbyt miękki, uwierzy we wszystko, w co chce wierzyć. A uwierz mi, w twój powrót chce wierzyć najbardziej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czyżby córeczka tatusia kwestionowała jego inteligencję? — Całe to zdanie ociekało sarkazmem w takim stopniu, że nawet Yumi i Yoru by jej pogratulowały.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och nie, w jego inteligencję nie wątpię, nie na podłożu biznesowym. — Szatynka przewróciła oczami na niedowierzanie wymalowane na twarzy siostry. — Jednak co do ciebie nie mam wątpliwości, że kieruje nim sentyment i czysta chęć zysku z posiadania cię przy sobie jako kreta. W dodatku jesteś zbyt podobna do matki, której nigdy nie odżałował, mimo że była zwyczajną kurwą na jego posyłki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nawet nie musiała się do tego zmuszać. W jednej chwili stała, nonszalancko krzyżując ręce na piersiach, by w kolejnej z całej siły uderzyć Hanabi dłonią w twarz. Kochała siostrę, ale nie miała zamiaru wysłuchiwać takich słów o osobie, która przez tyle lat chroniła je przed ojcem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Myśl sobie o mnie co chcesz, Hanabi. Możesz mnie posądzać o zdradę, bycie zwykłą suką na posyłki Konohy, czy nawet pieskiem salonowym ojca, nie obchodzi mnie to. — Hanabi była w zbyt wielkim szoku, żeby w jakikolwiek sposób zareagować na nieoczekiwane słowa Hinaty. W dodatku grobowy ton siostry przyprawił ją o dreszcze, mimowolnie zmuszając do milczenia. — Te słowa bolą mnie niemiłosiernie, bo cię kocham, jak siostra siostrę powinna, ale nigdy nie waż się w mojej obecności obrażać kobiety, która tyle dla nas poświęciła. — Czuła jak drżą jej ręce, czuła ten wszechogarniający gniew na Hanę, a jednocześnie rozczarowanie sobą, że tak łatwo dała się wyprowadzić z równowagi. Zacisnęła zęby i wskazała siostrze drzwi. — Wyjdź.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ku jej zaskoczeniu, dziewczyna wykonała jej polecenie, na odchodne rzucając jej kolejne zszokowane spojrzenia. Zupełnie jakby jej nie poznawała. Bolało ją to, ale wiedziała, że na tę chwilę nie powinna się tym przejmować, tym bardziej, że Hanabi jeszcze przez jakiś czas pozostanie w szoku na jej gwałtowną reakcję, zanim w końcu poskłada sobie wszystko do kupy i na dobre utwierdzi się w jej lojalności względem Naruto. To jedno zadanie zawaliła, jednak, kiedy usłyszała trzask zamykanych drzwi, poczuła jak opuszcza ją całe napięcie. Odetchnęła z ulgą i niemal podbiegła do drzwi, by przekręcić zamek, po czym rzuciła się na duże łóżko, wyjmując z kieszeni telefon. Przez moment wahała się nad treścią wiadomości, jednak doszła do wniosku, że rozmowa, która miała przed chwilą miejsce nie jest czymś, o czym można rozmawiać przez sms-y. Szybko wystukała kilka słów i rzuciła telefon na poduszkę, by ukryć twarz w dłoniach. To, co w nią wstąpiło po słowach Hanabi... To nie była ona, to nie była ta Hinata, którą znała. Nigdy nie podejrzewała się o skłonność do uderzenia kogokolwiek, tym bardziej własnej siostry. Nigdy nie myślała, że będzie ją na to stać. W takich momentach zazwyczaj zaciskała pięści i spuszczała głowę w geście bezsilności. Widać do tej pory nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ miało na nią przebywanie z członkami Konohy. Będzie musiała porozmawiać z Naruto o tym, co robić dalej, kiedy się spotkają i wtedy powie mu, co się właściwie tego dnia stało. Na razie musiał zadowolić się krótkimi wiadomościami i wierzyć jej na słowo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: right; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Do:</span><span style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Naruto</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: right; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Treść:</span><span style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> U mnie póki co w porządku. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: right; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Postaram się niedługo wyrwać. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: right; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wysłano 20:41</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*** </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wymyślaj. — Yumi ze wszystkich sił starała się nie wybuchnąć, kiedy dawała przyjaciółce ciągnąć się po schodach w dół trybun jak bezwolną lalkę. — Już się zgodziłaś. Za późno na zmianę planów.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co nie znaczy, że muszę zostać na tym balu do samego końca — warknęła dziewczyna, nawet na chwilę nie zwalniając tempa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wiedziała, że pójście na ten przeklęty mecz z Yumi będzie równało się ponad czterdziestu minutom bezustannego słuchania wywodów na temat jej własnego związku, a teraz jej cierpliwość powoli osiągała punkt kulminacyjny. Sasaki nie omieszkała wypomnieć jej, co obiecała rektorowi razem z zespołem, jakby sam fakt kończenia przez Kibe uniwersytetu i zagrania na tej imprezie, będącej jednocześnie memoriałem dla jej przyjaciół, miał załatwić cały ten bałagan, który sami sobie zgotowali, a który spędzał jej sen z powiek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale do końca meczu to już byś mogła zostać. — Blondynka przewróciła oczami, ale nie zaprotestowała, kiedy Nateko skierowała kroki w stronę wyjścia z hali, gdy już stanęły na parkiecie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Została niecała minuta, już dawno wygrali. — Mówiąc to zerknęłą na przyjaciółkę przez ramię, jednocześnie popychając skrzydło drzwi. — Zrobiłam, co chciałaś. Przyszłam, na mecz, wysłuchałam twojej tyrady na temat, że tak zacytuję, “Tego zapchlonego psiarza” i zrozumiałam przekaz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czyli mnie posłuchasz? — Przez chwilę w Yumiko zapłonęła nadzieja, która zgasła w momencie, w którym Yoru ją puściła i obróciła się na pięcie, niemal doprowadzając do ich zderzenia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tego nie powiedziałam, ty podstępna mendo. — Zmarszczyła brwi, kiedy Yumi po raz kolejny przewróciła oczami, krzyżując ręce na piersiach. — Co znowu?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—Mogłabyś w końcu przestać jęczeć, wziąć się w garść i przyznać sama przed sobą, że już temu pchlarzowi wybaczyłaś. — Posłała przyjaciółce miażdżące spojrzenie, ale dalszą rozmowę uniemożliwił im sygnał z hali.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chodź, zanim całe to stado zacznie stamtąd wychodzić. — Po tych słowach Nateko ruszyła do głównego wyjścia z budynku. Sasaki podążyła za nią, przeklinając pod nosem ten cholerny brzęczyk. Szybko dogoniła Yoru, która zdążyła odpalić papierosa i już nieco wolniejszym krokiem kierowała się w stronę uniwersyteckiego parkingu. — To nie tak, że tego nie wiem. Ja chyba po prostu nie umiem zacząć tej rozmowy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale dlaczego? — Blondynka schowała dłonie do kieszeni ciepłej bluzy. Cały dzień padało i wieczór wcale nie był przez to cieplejszy. — Jakoś nigdy wcześniej nie miałaś trudności z przyjęciem jego przeprosin, ani wyciągnięciem do niego ręki. Dlaczego teraz nie potrafisz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bo ja też zjebałam — mruknęła, mozolnie idąc na koniec parkingu. — I to na całej linii, Yumi. Co z tego, że ochłonęłam i po przekalkulowaniu całej sytuacji zrozumiałam jego postępowanie. Gdybym wtedy po prostu powiedziała, że to nie ja, a nie próbowała obejść temat na około rzucając w niego zarzutami, od razu by mi uwierzył.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To co cię powstrzymuje od powiedzenia tego samego jemu? — Sasaki niemal podskoczyła z radości widząc samochód szatynki. Jak dla niej było zdecydowanie za zimno.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A co, jeśli on nie chce mnie widzieć? — Zgasiła niedopałek butem i wsiadła do auta, czekając aż Yumi wpakuje się na siedzenie pasażera. — Niby minęły dwa tygodnie, niby ochłonęliśmy, wszystko sobie przemyśleliśmy, ale boję się, że niesmak pozostał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ty naprawdę potrafisz wymyślić pierdyliard powodów, byle tylko się z nim nie zobaczyć w cztery oczy. — Wystawiła dłonie do nawiewu z zadowoleniem czując rozprzestrzeniające się w samochodzie ciepło. — Zrobił, co chciałaś. Nie nachodził cię, nie próbował nagabywać do pomocy ani mnie ani Deia. Odciął się i grzecznie czeka aż łaskawie pozwolisz wrócić swemu wiernemu słudze. Nawet przed meczem szukał cię wzrokiem na trybunach i po jego minie nie sądzę, żeby był zawiedziony twoim widokiem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wiem Yumi, naprawdę nie wiem, co robić — westchnęła ciężko i skupiła się na drodze, kiedy wyjechały na ulicę, kierując się do mieszkania blondynki. — Zastanowię się na tym.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—To znaczy, że zostaniesz na balu? — Sasaki próbowała ukryć uśmiech. Nawet, jeśli Nateko teraz tego nie przyzna, była pewna, że tym razem wygrała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zajęłabyś się ściąganiem tych pacanów na bal, a nie moim życiem uczuciowym próbujesz rozporządzać — prychnęła szatynka, ale i na jej usta cisnął się uśmiech.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O to się nie bój, stara. — Yumiko puściła jej oczko i rozparła się wygodniej w fotelu. — Te patałachy już dawno świecą oczkami u swojego szefa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Rozumiem, że z sukcesem?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Możemy powiedzieć, że Rekin stęsknił się za starymi przyjaciółmi. — Roześmiały się na wspomnienie starego przyjaciela.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zapowiada się ciekawe spotkanie.</span></p><p><span id="docs-internal-guid-c21828ec-7fff-d756-5b30-5219663adabe"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Uderzał palcami w blat, niecierpliwie zerkając na zegar wiszący na jednej ze ścian stołówki. Dziewczyna miała się zjawić dziesięć minut wcześniej, co jedynie potęgowało uczucie niepokoju, które wystarczająco dawało mu w kość, kiedy przez długi czas nie odpisywała na jego wiadomości. Posłał ją w paszczę lwa i za każdym razem przy takiej sytuacji bał się, że poświęcił kolejną bliską mu osobę na rzecz ciągnącej się latami zemsty. Dlatego też, kiedy drzwi stołówki stanęły otworem, a w nich ukazała się Hinata, odetchnął z ulgą.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziewczyna szybko przemknęła między stolikami do blondyna. Siadając położyła na blacie kopertę i przesunęła ją w stronę Naruto.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co to? — Spojrzał podejrzliwie na biały papier, wybrzuszony na środku. — Zaproszenia nie powinny być cieńsze?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I są. — Hinata odrzuciła na plecy włosy wpadające jej do oczu i oparła łokcie na blacie, lekko pochylając się w stronę Uzumakiego. — Dostałam cztery i na tym musimy skończyć jeśli chodzi o oficjalne wejście na teren bankietu. Za to plan Shikamaru udał się bez komplikacji. Zgrałam na pendrive’a plany budynku razem z rozmieszczeniem kamer i wynajętej ochrony. Niestety nie wiem nic na temat osobistych strażników mojego ojca.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I tak na to nie liczyliśmy. Nie przejmuj się. — Blondyn schował kopertę do torby i nachylił się do dziewczyny nad blatem. — Musimy być gotowi, że gdziekolwiek pójdziemy, będą na nas czekać. Twój ojciec coś podejrzewa?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— On nie. Uważa mnie teraz za swojego kreta, więc prawdopodobnie w przyszłym tygodniu do was wrócę. Co prawda będę musiała zdawać raporty, ale chyba mi wierzy. Przynajmniej takie mam wrażenie. Nawet postawił pod zachodnim wyjściem dwóch ochroniarzy na moje rozkazy. — Przygryzła wargę i odwróciła wzrok, zawahawszy się, czy warto kontynuować.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale? — Wyciągnął rękę, by zamknąć w swojej dłoni jej drobne palce i zaniepokojony spojrzał jej w oczy. — Hinata, widzę, że coś nie daje ci spokoju. Co jest?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Starałam się, naprawdę się starałam, ale wątpię, żeby Hanabi mi uwierzyła. — Spuściła wzrok, mocniej zaciskając palce na jego dłoni. — Co jeśli pokrzyżuje nam plany?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hej, nie obwiniaj się za to. — Łagodny głos blondyna działał na nią kojąco. — Od początku wiedzieliśmy, że będą się nas spodziewać i musimy przemyśleć ten plan, uwzględniając wszystkie zmienne. Nawet jeśli Hana spróbuje pokrzyżować nam plany, będziemy na to gotowi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tak. — Odetchnęła głęboko i przywołała na twarz blady uśmiech. — Pewnie masz rację, a ja po prostu panikuję.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Coś cię gryzie. — Naruto zmrużył oczy, przyglądając się uważnie twarzy Hinaty. — Coś poza tą akcją. O co chodzi, Hina?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uderzyłam Hanabi — wyrzuciła z siebie, jakby się bała, że zaraz stchórzy. — Ja… nie wiem, jak to się stało. Próbowałam ją przekonać, że tylko jej się wydaje i… i zaczęłyśmy sobie dogryzać i obraziła naszą mamę… Nie wiem, jak to się stało. Po prostu jej słowa podziałały na mnie jak zapalnik i… spoliczkowałam ją.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Stop, stop, stop. Wstrzymaj konie, kochanie. — Uzumaki wyprostował się jak struna, czując jak głupkowaty uśmiech rozświetla mu twarz. — Jeśli tym się przejmowałaś, to naprawdę nie powinnaś. Hanabi sobie zasłużyła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hinata, każdemu kiedyś puszczają hamulce. Każdy ma jakiś swój drażliwy temat, przez który staje się bardziej porywczy. Dla ciebie jest to twoja mama i nic nie poradzisz na to, że nie potrafisz słuchać obelg pod jej adresem. — Hyuga posłała mu niepewne spojrzenie, ale ostrożnie skinęła głową. — Poza tym myślę, że Hanabi się należało. No i Yumi z Yoru będą z ciebie dumne.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz żadne z nich nie było w stanie powstrzymać śmiechu na wspomnienie przyjaciółek, które jako pierwsze wyciągnęły do Hinaty dłoń, żeby pomóc zapoznać jej się z całą ekipą. Hyuga nie mogła nie wyobrazić sobie zadowolonych uśmieszków na twarzach dziewczyn, kiedy się o tym dowiedzą. Zdecydowanie miały na nią znaczący wpływ.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Yorumi przeszła za kulisy, będąc pewną, że przez następne piętnaście minut nie przeszkodzą im żadne problemy dźwiękowe. Po zagraniu na memoriale dwóch tragicznie zmarłych studentów, zespół był odpowiedzialny za zapewnienie obsługi technicznej i pomoc DJ-owi. W chwili, kiedy wszyscy obecni na balu członkowie Konohy zebrali się za sceną, ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, były kłopoty z nagłośnieniem i wścibski nos Saia wyglądający zza kurtyny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Możemy? — Naruto natychmiast skupił na niej wzrok, a kiedy skinęła twierdząco głową, wziął głęboki wdech i rozejrzał się po zebranych. — Dobra, nie mamy za dużo czasu, więc postaram się sprężyć na tyle, na ile jest to możliwe. Wiecie, że szykuje się duża akcja i na pewno zdajecie sobie sprawę z tego, że sami nie damy rady rozegrać tej partii tak, żeby wyszło na nasze. Dlatego zwróciłem się do dobrych znajomych Yumi i Yoru, jak i kilku naszych przyjaciół. — Rzucił spojrzenie w kierunku Sasoriego i Deidary. Na twarzy tego drugiego momentalnie pojawił się głupkowaty uśmiech. — Silent Shadows będą nam potrzebni i będą nam potrzebni w swoim pełnym składzie, nie ważne jak bardzo niektórych z nich nie trawicie. Macie wpuścić do środka wszystkich, co do jednego, Deidara, Kiba.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O co ci chodzi? — Kiba wzruszył ramionami, posyłając mu niewinne spojrzenie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Już ty dobrze wiesz, o co. To wy macie problem z Hiro i Kenjim. Szczególnie z tym drugim. — Blondyn posłał mu pobłażliwe spojrzenie, na co szatyn wywrócił oczami, ale już nie protestował. — I macie się zachowywać. Wątpię, żeby któryś z was chciał się tłumaczyć, z jakiego powodu merdacie dupami na widok człowieka podejrzanego o przemyt i nowoczesne piractwo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nic mu przecież nie udowodnili — wymamrotał pod nosem Sasori, uciekając wzrokiem w bok.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale podejrzenia zostały, a nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar jeszcze te trzy miesiące na tej uczelni przetrwać. — Sasori wzruszył ramionami nadal nie podnosząc na blondyna wzroku. Jemu też nie widziało się wylecenie ze studiów tuż przed obroną. — Wracając. Kenji z Akirą już kręcą się w pobliżu uczelni i mają się spotkać z Yoru i Yumi przy wschodnim skrzydle. Kiedy Kisame uda się dotrzeć pod tylne wejście, Neji go wpuści i zostanie tam, żeby sprawdzić, czy nikt podejrzany się za nim nie przypałętał. Kenji będzie się tam kręcił na zewnątrz. To samo zrobi Ten i ktoś od Shadowsów w zachodnim skrzydle. Temari i Sasori ustawią się kolejno przy głównym i wschodnim wejściu, więc będziemy mieli na oku wszystkie wejścia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Na sali zostanie Sakura z Hinatą i w razie jakiś kłopotów dadzą nam znać. — Yorumi przejęła pałeczkę, nadal nie ruszając się ze swojego miejsca pod ścianą, czym zmusiła wszystkich do odwrócenia się w jej stronę. — Tak samo jak Yumi, Dei i Kiba obstawią korytarze wylotowe z hali. Kiedy Kisame już się zjawi, wszyscy mają być wrażliwi na jakiekolwiek wycieczki do wschodniego skrzydła. Ja, Naruto i Sasuke będziemy rozmawiać z Rekinem w sali muzycznej. Nie ma w niej kamer, a Shika od dobrej godziny siedzi w pokoju ochrony, czuwa nad monitoringiem i powoli przestawia obrazy z korytarzy, którymi się do niej dostaniemy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kisame powiedział, że przy każdym wejściu zostawi swojego człowieka, dlatego ktoś od nich zostanie z Ten, tak jak Akira z Sasorim, Kenji z Nejim, a Hiro z Temari. Kiedy oni będą na zewnątrz, wy macie obserwować sytuację w środku. Wszystko jasne? — Kiedy wszyscy zgodnie przytaknęli, Naruto posłał im uśmiech i wskazał głową boczne zejście ze sceny. — No to jazda.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zaczekaj. — Kiba zdążył złapać Nateko za ramię, zanim zniknęła w przejściu z resztą. Zaczekał aż zostaną sami i dopiero wtedy ją puścił. — Możemy porozmawiać?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Yorumi zawahała się, nie wiedząc, czy jest gotowa na tę rozmowę, jednak żałosny wzrok Inuzuki i cienie pod jego oczami pomogły jej w podjęciu decyzji. Przygryzła wargę i skinęła głową, wprawiając chłopaka w chwilowe osłupienie. Jednak szatyn szybko się z niego otrząsnął i pociągnął ją w stronę magazynu teatralnego, gdzie posadził dziewczynę na jednym z pudeł, samemu sadowiąc się naprzeciwko niej. Nagle cała odwaga, którą poczuł, kiedy się zgodziła, ulotniła się w mgnieniu oka. Zapadła między nimi niezręczna cisza. Oboje spuścili wzrok, uparcie wpatrując się w podłogę. Kiba starał się wymyślić, jak zacząć tę rozmowę, jednak każda opcja wydawała mu się niewystarczająca. Yoru w tym czasie zastanawiała się jak to pociągnąć, żeby jej przeprosiny nie brzmiały jak okazanie skazańcowi łaski. Ich związek opierał się na partnerstwie i ani ona, ani on, nie czuliby się dobrze ze świadomością, że taki stan rzeczy został naruszony.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Oboje zdawali sobie sprawę, że nie mogą tkwić w tym magazynie. Lada moment mógł zjawić się Kisame, mogły się pojawić jakieś problemy, Sai mógł potrzebować ich pomocy. A jednak żadne nie potrafiło spojrzeć drugiemu w oczy. Mimo tych sześciu wspólnych lat, jeszcze nigdy nie doszło między nimi to takiej sytuacji. Dlatego też milczenie przedłużało się, a czas uciekał nieubłaganie. Nateko, nie mogąc znieść tego napięcia, już chciała wstać i wyjść, jednak świadomość, że to tylko wszystko by bardziej skomplikowało kazała jej wziąć się w garść i unieść wzrok.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przepraszam — wypaliła, przez co chłopak poderwał głowę i zastygł w bezruchu na parę długich sekund.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Za co? — wymamrotał w końcu, jakby do siebie. Czuł się zbity z tropu. W całej tej sytuacji to siebie uważał za winnego. Nawet jeśli Yoru złamała obietnicę, to dlatego, że on zrobił to pierwszy, popychając ją do tego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie ważne, kto zaczął — mruknęła ponuro, uciekając na chwilę wzrokiem. — Obiecałam ci coś i przez gniew tej obietnicy nie dotrzymałam. Jestem winna, nieważne jak na to nie spojrzeć. To jest moja wina.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tyle, że to ja zjebałem pierwszy. To ja powinienm cię przepraszać</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Gówno prawda. — Dziewczyna zacisnęła pięści, hardo spoglądając w brązowe oczy. — Gdybym tylko powiedziała, że to nie ja, od razu byś mi uwierzył, wiem to.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale nie powinienem w ogóle myśleć, że mogłabyś to zrobić. — Przeczesał włosy palcami, przymykając oczy w irytacji. — Jestem kompletnym palantem. Powinienem od razu zrozumieć, że to jakieś chore gierki Ozawy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mogłeś tego wiedzieć. — Yoru upierała się przy swoim, nie chcąc słuchać, jak chłopak obwinia się za coś, na co nie miał wpływu. — Ozawa doskonale wiedział, co robi. Użył napiętej atmosfery i tego, że znaleźliśmy się w samym środku konfliktu. Oboje próbowaliśmy przemówić ludziom do rozumu, a to tylko dało nam popalić psychicznie i w końcu oboje nie wytrzymaliśmy. Przestań się obwiniać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To znaczy, że mi wybaczyłaś? — Szatyn wpatrzył się w nią z nadzieją, jakby zupełnie ignorując cały jej wywód. Yorumi wstała z pudła z ciężkim westchnieniem i podeszła do chłopaka, kładąc dłoń na jego policzku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tylko jeśli ty wybaczysz mnie ten cały cyrk, który nam zgotowałam. — Kiba poderwał się na nogi w tym samym momencie, w którym poczuła łzy na swoich policzkach. Zamknął dziewczynę w niedźwiedzim uścisku, opierając brodę na jej głowie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mam ci czego wybaczać, głuptasie. Tylko już nie płacz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wcale nie płaczę — burknęła, zaraz pociągając nosem, co jedynie wywołało śmiech szatyna. — No dobra może trochę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tęskniłem za tobą wariatko. — Wzmocnił uścisk czując, że dziewczyna bardziej się w niego wtula.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja za tobą też kretynie.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego masz podpuchnięte oczy? — Sasaki podejrzliwie łypnęła na przyjaciółkę, doskonale wiedząc, gdzie przed chwilą była. — Mam mu wpierdolić?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uspokój się psychopatko, wszystko w porządku. — Wywróciła oczami, jednak zatrzymała się wpół kroku i odwróciła twarzą do blondynki. — Bardzo to widać?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Stara, w tej chwili to ty wyglądasz jak przysłowiowy chińczyk — parsknęła dziewczyna i pociągnęła Nateko dalej na korytarz. — Rozumiem, że już wszystko sobie wyjaśniliście?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Na to wychodzi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A nie…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dokończ to, a jutro rano twoje kudły będą marchewkowe. — Rzuciła Yumi mordercze spojrzenie, na które ta tylko uniosła ręce w geście poddania, jednak głupi uśmieszek nie schodził jej z twarzy</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra, pani drażliwa. Skoro mamy to za sobą, znajdźmy tych dwóch imbecyli.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A propos nich... — Yoru skierowała kroki w stronę wschodniego wyjścia. — Kenji do mnie dzwonił i powiedział, że będą razem z Akirą stać na parkingu. Mamy tam razem zaczekać na Hiro. Szczyl wprowadzi Kisame do tylnego skrzydła okrężną drogą i do nas przyjdzie. Ty masz ich potem rozstawić przy wejściach i wracać na stanowisko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Których? — Blondynka zmarszczyła brwi, kiedy uświadomiła sobie pewien szczegół. — Przecież jest ich trzech, a wejścia mamy cztery.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Poza zachodnim. Kenji twierdzi, że nie ma powodu, żebyś tam szła.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A to niby z jakiej racji?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Właśnie o to chcę tę ruską mendę wypytać. — Nateko pchnęła drzwi wyjściowe i zatrzymała się na szczycie schodów, rozglądając się za dwiema, męskimi sylwetkami. — Nie podobał mi się jego ton. Był jakiś dziwnie spięty i nie chciał mi się przyznać, dlaczego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziewczyny rozglądały się po parkingu, dopóki Yumi nie pociągnęła Nateko za rękaw, wskazując na bramę wjazdową, przez którą właśnie przejeżdżał czarny sedan. Obserwowały auto dopóki nie zatrzymało się w jednym z dalszych krańców placu, po czym ruszyły w jego stronę. Z pojazdu szybko wysiadły znajome im sylwetki. Jeden z chłopaków dodatkowo do nich pomachał. Yumi była pewna, że to Kenji. Tylko on zachowywał się jak idiota w takich sytuacjach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I czego machasz durniu — usłyszały niski głos, co tylko potwierdziło przypuszczenia Sasaki. — Może jeszcze neonem se zaświeć nad głową. </span><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Halo, to tu stoi ten podejrzany typ. Nie patrzcie na mnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przecież nikt mnie nie widział. Czego się czepiasz, Kuro.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ja cię widziałam, zasrańcu — warknęła Yoru, zwracając na nie uwagę chłopaków. — A Akira ma rację. Zwracasz na siebie uwagę. Dość nietypowa cecha jak na przemytnika.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego wszyscy mnie dzisiaj nienawidzą? — Kenji przewrócił oczami, przez chwilę jeszcze udając pokrzywdzonego, jednak na widok min dziewczyn zreflektował się i zmrużył powieki, przyglądając się im z rezerwą. — Dlaczego wyglądacie jakbyście jednocześnie chciały wydrapać mi oczy i odesłać do domu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bo A: zachowujesz się dzisiaj jak idiota — odpowiedziała Sasaki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I B: czegoś mi nie powiedziałeś — wtrąciła Yoru. — Dlaczego Yumi nie musi iść do zachodniego wejścia?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie powiedziałeś im? — Akira błyskawicznie wbił oskarżające spojrzenie w partnera.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— </span><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Czego</span><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> nie powiedział? — Blondynka z naciskiem wypowiedziała pierwsze słowo, przerzucając wzrok z jednego na drugiego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Tyle się męczymy, żeby ten dupek trzymał się od niej z daleka i nie wiedział, gdzie ją znaleźć, a ty zapomniałeś ją poinformować, żeby nie zbliżała się do zachodniego wejścia? — zagrzmiał szatyn. Jego oczy ciskały błyskawice. — Na rozum ci padło Yoshida?!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Spokój, jesteśmy za głośno — Yoru przerwała tyradę Izumiego. Chyba zaczynała rozumieć. Cały główny skład Silent Shadows był poinformowany o jednej ważnej sprawie i każdy z jego członków obiecał dotrzymać słowa. Wszyscy kochali Yumiko jak własną siostrę i chronili ją jak tylko się dało. Akira mógł mieć na myśli tylko jedno.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czekaj, czekaj. — Teraz to Sasaki uniosła rękę, powstrzymując wszystkich przed mówieniem. — Dobrze rozumuję, że sprowadziliście mi tu Yamato i ustawiliście go na zachodnim wejściu, nie racząc nawet zapytać nas o zdanie, czy to jest dobry pomysł? Bo to, że nie jest, to wy kurwa chyba wiecie, co?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To nie tak, że chcieliśmy go tutaj zabierać. — Kenji jakby skulił się w sobie, widząc, jak przyjaciele wbijają w niego oskarżycielskie spojrzenia. — Kisame nie chciał go zabierać, ale przez Hyuge ostatnio mamy same kłopoty, a że Nishikawa nie należy do najbardziej zaufanych ludzi, nie chciał go zostawiać w bazie bez nadzoru któregoś z nas. Wszyscy są zajęci jakimiś problemami, świeżaki pilnują portu i koniec końców okazało się, że jest naszą jedyną opcją.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra, załóżmy, że wam odpuszczę, chociaż Kisame czeka porządny wpierdol. — Yoru posłała miażdżące spojrzenie nie tylko Kenjiemu. Akira wskazał na siebie palcem, unosząc brwi w zdziwieniu. — Tak, to też ciebie się tyczy, cholero. Ty też mogłeś nam powiedzieć, kociarzu zasrany.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Na przyszłość, pierwsze co robicie w takiej sytuacji, to mnie o niej powiadamiacie — warknęła Sasaki. — W ogóle nie powinno mnie teraz być w budynku. Co, jak się natknę na tego padalca?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kisame kazał mu siedzieć z dupą przy zachodnim wejściu i pod żadnym pozorem się stamtąd nie ruszać. — Yoshida schował ręce do kieszeni i rozejrzał się wokół, jakby to mogło skierować gniew dziewczyn na kogoś innego. — Wszystko powinno być w porządku, ale w sumie może lepiej, żebyś została tu z Akirą i Sasorim. Jesteśmy po drugiej stronie budynku, ale w razie czego to całkiem dobra obstawa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mogę, idioto — sarknęła Duch, po raz kolejny gromiąc go wzrokiem. — Muszę pilnować jednego z korytarzy wylotowych z hali, żeby nikt się przypadkiem nie napatoczył na Kisame. I zanim zapytasz, czy nie może tego zrobić ktoś inny, nie, nie może. Wszystko już jest zorganizowane i potrzebujemy tych ludzi tam, gdzie ich miejsce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Te, gołąbki! — Wszyscy w jednej chwili zastygli w miejscu, by zaraz odwrócić się gwałtownie w stronę głosu dobiegającego zza bramy. — Nie chcę wam przerywać, ale Rekin właśnie wszedł do budynku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Cholera jasna, Hiro, nie strasz nas tak! — Sasaki położyła rękę na sercu, głęboko oddychając, po czym spojrzała na brata z wyrzutem. — Nie mogłeś jakoś ostrzec, że idziesz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No przecież nie podszedłem was od tyłu tylko krzyknąłem z bramy. O co ci chodzi?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kiedyś mnie ten smarkacz wykończy — wymamrotała pod nosem, jednak zaraz całą uwagę przeniosła na Yoru. — Musimy iść. — Przerzuciła srogi wzrok na Kenjiego i Akirę, żeby koniec końców wrócić spojrzeniem do Hiro. — Wy też. Musimy się sprężyć. Jazda.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy Yorumi weszła do sali muzycznej, w pomieszczeniu byli już Naruto z Sasuke i Kisame. Wysoki, na oko trzydziestoparoletni mężczyzna na jej widok rozciągnął usta w szerokim uśmiechu i rozłożył szeroko ramiona w zapraszającym geście. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, zaraz wpadając w uścisk przyjaciela.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bardziej oczojebnego nie dało się wybrać? — Nateko cofnęła się o krok i spojrzała nieprzychylnie na nowy odcień niebieskiego na włosach Hoshigakiego. — Dlaczego cały twój gang poza Akirą próbuje robić z siebie cyrkowców?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Kochanie, lepszy oczojebny cyrk, niż monotonny pogrzeb, który masz na głowie — parsknął Rekin, krzyżując ręce na piersi. — A kiedy cię ostatnio widziałem taki piękny fiolet się tam rozbijał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wyglądałam jak burak — mruknęła, krzywiąc się na to wspomnienie. — Mniejsza. Nie ściągnęliśmy cię tu na miłe pogawędki przy winku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A szkoda…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Skup się stary pryku — warknęła dziewczyna, wskazując ruchem głowy na rozbawionego ich wymianą zdań blondyna. — Najpierw interesy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nawet nie da pomarzyć — wymamrotał pod nosem, zanim westchnął ciężko i skupił całą uwagę na Naruto, momentalnie poważniejąc. — Dobra, gadaj co się tu kroi Uzumaki. Ostatnio nieźle się o was i o Hyudze nasłuchałem. Jesteście na językach całego półświatka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— W wielkim skrócie? Hiashi ostatnio za dobrze sobie poczyna, a my mamy już dosyć strat. — Chłopak przeczesał włosy palcami, opierając się plecami o ścianę. — Jeśli dalej będziemy ciągnąć tę zabawę w kotka i myszkę, to w końcu wybije nas co do nogi. Musimy to zakończyć na raz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A mówisz mi to, ponieważ…?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Potrzebujemy twojej pomocy. — Skrzyżowali spojrzenia. Kisame szukał w oczach blondyna choćby cienia zwątpienia, ale musiał przyznać, że już dawno nie widział w nich takiego ognia i determinacji. Uzumaki mówił poważnie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jakiego rodzaju, dzieciaku Namikaze?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pewnie przydałaby się nam podwózka od strony portu i łatwa droga ucieczki. — wtrącił Sasuke. — Twoje łodzie są najszybsze i masz na nich sprawdzoną załogę. Potrzebujemy zasłony dymnej podczas odwrotu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Powiedzmy, że to załatwię. — Rekin powoli pokiwał głową. — A ta druga rzecz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego z góry zakładasz, że mamy dwie prośby? — Yorumi wymieniła szybkie spojrzenie z Uchihą i Naruto, po czym przeniosła wzrok na Rekina.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Bo cię znam, moja droga. — Rozbawienie w jego głosie było aż nazbyt zauważalne. Nienawidziła, kiedy tak sobie kpił z jej przewidywalności. — Nie prosiłabyś o spotkanie, gdyby chodziło o zwykłe wsparcie. To załatwiłabyś przez tego młotka, Kenjiego. Mówcie, po co mnie tu tak naprawdę sprowadziliście.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Może zaczniemy od mniejszego problemu? — zasugerował Naruto, spoglądając wymownie na dziewczynę. Kisame biegał wzrokiem od jednego do drugiego, ale po chwili w pełni skupił się na Nateko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O co chodzi z Yamato? — Niemal warknęła, wwiercając brązowe tęczówki w przyjaciela. — Co tu robi? I co w ogólne robi na tym terenie?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zanim mnie zamordujesz, posłuchaj. — Rekin uniósł ręce w geście obronnym. — Gnojek zawzięcie twierdzi, że odciął się od tej szumowiny, ale próbował coś kręcić na Hokkaido, więc ściągnąłem go tutaj, żeby mieć go na oku. A to dzisiaj, to splot nieszczęśliwych wypadków, przysięgam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? Ten dupek znowu węszy przy Yumi. — Zupełnie zignorowała zaciekawione spojrzenia chłopaków, nie spuszczając oczu z Hoshigakiego, który wyraźnie czuł się z tym nieswojo. Rzadko zbierał od niej bure. Od kogokolwiek w sumie rzadko ją zbierał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wiedziałem. Hiro mnie nie zaalarmował, więc myślałem, że wszystko jest w porządku — tłumaczył się, jednak urwał i zbladł. — Nie mów, że blondi jest na balu?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A jest, ty durniu skończony. — Yoru spróbowała się uspokoić, odnotowując w pamięci, żeby Kenjiemu i Hiro oberwało się za nieinformowanie dosłownie nikogo. — Ale trzyma się swojego terenu, a jeśli szczęście nam dopisze, Yamato nie odważy się wpakować swojej cholernej dupy do środka budynku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamorduje smarkaczy. — Mężczyzna przymknął powieki z irytacją uświadamiając sobie, że nikt nie raczył go informować na bieżąco. — Oberwie się im.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra, to skoro to już sobie wyjaśniliście, może przejdziemy do tej drugiej, ważniejszej rzeczy? — Sasuke ponownie wciął się w rozmowę, wiedząc, że powinni zabrać się za najważniejszą część planu, jeśli Kisame ma wyjść stąd wedle założeń.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Potrzebujemy bezpiecznej przystani, Kisame. — Naruto nie czekał aż szef Cieni zareaguje na słowa Uchihy. Sam zdawał sobie sprawę, że czas im uciekał.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Sprecyzuj, dzieciaku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Musimy mieć pewność, że pomożesz wydostać się z miasta naszym ludziom, jeśli coś pójdzie nie tak. — Blondyn zniósł przeszywający wzrok byłego zabójcy z Akatsuki, dopóki ten po raz kolejny tego dnia ciężko nie westchnął i nie przysiadł na jednym z piecyków. W pomieszczeniu przez dobre pół minuty rozbrzmiewała głucha cisza, dopóki Rekin nie uniósł wzroku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zamieniam się w słuch.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Więc plan jest taki… — zaczęła Nateko, skupiając na sobie całą uwagę, jednak nie dane jej było skończyć.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po całym budynku rozszedł się ogłuszający dźwięk alarmu przeciwpożarowego.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I jak? — Deidara dołączył do Yumi, która upewniwszy się, że nikt nie włóczy się po korytarzach postanowiła wrócić na salę i obserwować wyjścia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uzumaki, Uchiha i Yoru dogadują się z Kisame, Hiro i spółka krążą wokół budynku, nikt nie węszył tam, gdzie nie powinien — wyrecytowała, nie spuszczając wzroku z zachodniego wejścia. — Mówiąc krótko, wszystko idzie gładko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Mam wrażenie, że coś za gładko. — Dei zmarszczył brwi, widząc jakieś zamieszanie w miejscu, w które intensywnie wpatrywała się Sasaki, jednak zanim zdążył ruszyć z miejsca, na hali zawył alarm </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dla Yumi wszystko nagle zwolniło. Tłum, który chaotycznie rzucił się do ucieczki, zdawał się dla niej stać w miejscu. Krzyki przerażenia dobiegały z oddali. Deidara, którego porwał tłum, chwilowo przestał kompletnie ją obchodzić. Panika, która zaczęła w niej narastać nijak się miała do tej, którą odczuwali otaczający ją ludzie. Strach, który zaczął ściskać jej gardło, nie miał nic wspólnego z domniemanym pożarem. Poczuła, jak całe jej ciało sztywnieje na widok tego człowieka. W momencie, w którym zobaczyła jego sylwetkę, górującą nad spanikowanymi imprezowiczami, nie potrafiła poruszyć choćby najmniejszym mięśniem w ciele. Ich oczy się spotkały, a usta mężczyzny rozciągnęły w kpiącym uśmieszku. Zadowolenie wręcz z niego emanowało, co jedynie posłało zimne dreszcze wzdłuż kręgosłupa blondynki. Dopiero, kiedy brunet zerwał kontakt wzrokowy i na powrót zniknął w korytarzu, świat zaczął nabierać wyrazistości. Sasaki zaklęła pod nosem, uświadamiając sobie, że nie ma żadnego, pieprzonego pożaru. Z determinacją zaczęła przedzierać się przez tłum w kierunku zachodniego przejścia, wyrzucając sobie głupotę. Nie rozumiała reakcji własnego ciała, nie potrafiła zaakceptować, że pierwszym, co poczuła na jego widok, był strach, a nie czysta furia, która zalewała ją tym bardziej, im bliżej przejścia się znajdowała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Uciekaj skurwielu, uciekaj — warknęła pod nosem, przyciągając uwagę kilku osób, zmierzających w przeciwnym niż ona kierunku, ale się tym nie przejęła, dalej rozpychając się łokciami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jak burza wpadła na opustoszały korytarz, rozglądając się w amoku i tylko wrodzony refleks, w połączeniu z sokolim okiem, uratował ją przed nadlatującą z prawej strony pięścią. Odskoczyła, natychmiast przekręcając się twarzą do przeciwnika i uniosła gardę, pozwalając by jej płonące nienawiścią spojrzenie spotkało się z chłodem szarych tęczówek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No proszę… — Zachrypnięty, tak dobrze znany jej głos, rozbrzmiał w pustce korytarza niczym grom. — Mała sówka nauczyła się latać.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasaki zacisnęła pięści, mrużąc złowieszczo oczy. Yamato Nishikawa. Największy błąd jej życia, największy koszmar, najgorszy strach, właśnie stał przed nią, kpiąco lustrując ją wzrokiem. Arogancki uśmieszek niezmiennie goszczący na jego twarzy, doprowadzał ją do szewskiej pasji, jednak nie ośmieliła się ruszyć. Jeszcze nie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Jak zawsze piękna i wojownicza — parsknął brunet, stawiając krok naprzód. Yumi instynktownie postawiła krok w tył, zaraz tego żałując, gdy zobaczyła dobrze jej znaną, szaleńczą euforię w szarych oczach. Nie powinna się cofać. Nie powinna dawać mu do zrozumienia, że nadal się go boi. — I jak zawsze płochliwa, jak sarenka.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie wytrzymała. Błyskawicznie natarła i korzystając z elementu zaskoczenia, wpakowała mu kolano w splot słoneczny, żeby dołożyć prawy sierpowy, kiedy mimowolnie się schylił. Odskoczyła, czując jak całe ciało zaczyna jej drżeć. Adrenalina hamowała świadomość tego, jak bardzo po ciosie bolała ją ręka. Satysfakcja nie pozwalała na przejmowanie się konsekwencją tego chwilowego impulsu. Teraz to jej usta rozciągnął kpiący uśmieszek.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zabolało? — Przesłodzony głosik zabrzmiał obco w jej uszach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pieprzona, mała suka — warknął Yamato, prostując się. Starł z kącika ust krew i doskoczył do blondynki, zaciskając dłoń na jej gardle. — Zachowuj się, jak na grzeczną kurwę przystało.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Blondynka wbiła paznokcie w trzymającą ją rękę. Brunet coraz mocniej zaciskał palce na smukłej szyi, rozdrażniony wyrazem jej oczu. Determinacja i nienawiść nie były tym, co spodziewał się w nich zobaczyć. Przerażenie i panika, które tyle razy błyszczały w niebieskich tęczówkach teraz nie przychodziły. Nie widział błagania o litość i przebaczenie, do których nawykł. Ten fakt tak go zaaferował, że nie spostrzegł na czas rozsierdzonego blondyna, który wypadł z hali, pakując pięść w jego szczękę. Uderzenie szarpnęło nim, a głowa odskoczyła w bok, przez co mimowolnie wypuścił z uścisku dziewczynę. Yumiko upadła na podłogę, krztusząc się i łapczywie chwytając powietrze. Iwasaki natychmiast przyklęknął przy niej, zaniepokojony szukając siniaków i ran.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co tu się do chuja odpierdala? — Kolejny, niespodziewany głos przyciągnął ich uwagę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kisame stał w zachodnim wejściu, skacząc wzrokiem od dwójki blondynów do własnego człowieka. W tym samym czasie Hiro wybiegł na korytarz prowadząc grupkę złożoną z Kenjiego, Yorumi, Naruto i Sasuke. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ty skurwielu! — Nateko po rozejrzeniu się i szybkiej ocenie sytuacji, rzuciła się na trzymającego się za szczękę bruneta i tylko refleks Kenjiego powstrzymał ją przed morderstwem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Spokój dzieciarnia! — zagrzmiał Rekin, na szybko kalkulując swoje kolejne kroki, kiedy podszedł do zgiętego w bólu Yamato i wcale nie delikatnie zacisnął dłoń na jego karku. — To ja cię szukam na zewnątrz, tam, gdzie twoje miejsce sukinsynie, a ty bez pozwolenia wchodzisz do środka i wdajesz się w bójki z Konohą? Wypierdalaj, tam, skąd miałeś się nie ruszać. Teraz!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale on… — Dzika odprowadzała Nishikawę nienawistnym spojrzeniem, dopóki nie zniknął za drzwiami.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Widzę, co zrobił, Yorumi! Ale żadnego więcej mordobicia na uczelni nie potrzebujecie — warknął, posyłając dziewczynie ostre spojrzenie. — Lepiej zajmij się tym, żeby te nagrania zniknęły. — Mówiąc to wskazał na kamerę, wiszącą w rogu korytarza. — </span><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Teraz</span><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">, moja droga.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mierzyli się wzrokiem, dopóki Nateko nie zaklęła cicho pod nosem i nie spojrzała pytająco na Yumi. Blodynka jedynie skinęła głową i machnęła ręką w nieokreślonym kierunku. Yoru wypuściła z płuc powietrze, posłała Rekinowi ostatnie, ostrzegawcze spojrzenie i odwróciła się na pięcie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Idę do Shiki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy zniknęła z korytarza wszyscy odetchnęli z ulgą. Kisame natychmiast znalazł się przy Sasaki, robiąc dokładnie to samo, co Deidara.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wszystko w porządku skarbie? Zrobił ci coś poważnego? — Zatroskanym wzrokiem błądził po jej twarzy, mimo że zaprzeczyła. Zupełnie zignorował prychnięcie Deidary. Wiedział, że chłopak zostawi nauczkę w jego rękach. — Pies właśnie wpakował się w kłopoty, z których nawet nie zdaje sobie sprawy — warknął podrywając się na nogi. — Uzumaki, wyślij do mnie Yoru, jak już ochłonie. Dostaniecie co chcecie, bez rozmówek o cenach w ramach przeprosin za to — wskazał na Sasaki. —Yamato za to beknie. Obiecuję wam.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Po tych słowach skinął Naruto i Sasuke, machnięciem ręki przywołując do siebie Kenjiego. Hiro zdążył zniknąć, kiedy Nishikawa wychodził z budynku, prawdopodobnie na poszukiwania Akiry. Hoshigaki odnotował sobie w pamięci, żeby mieć tego dzieciaka na oku. Gnojek mógł próbować się zemścić na własną rękę. Rekin opuścił budynek i zawiesił wzrok na czekającym przy samochodzie brunecie. O tak, to nie będzie przyjemny wieczór. Już on o to zadba.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Deidara posłał Naruto znaczące spojrzenie, nadal nie wypuszczając blondynki z objęć. Uzumaki skinął mu głową i położył dłoń na ramieniu Uchihy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Zostawimy was samych. — Iwasaki skinął głową z wdzięcznością i odprowadzał ich wzrokiem, póki nie zniknęli na hali i nie zamknęli za sobą drzwi wejściowych.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Wszystko w porządku? — Blondyn po raz kolejny przejechał wzrokiem po całej sylwetce dziewczyny, ale kiedy machnęła niedbale ręką, wypuścił gwałtownie powietrze, marcząc gniewnie brwi. — W takim razie, co to do chuja jasnego miało być?! Czemu ten gość próbował cię udusić i dlaczego mam wrażenie, że nie wiem o czymś, z czego ten stary pryk doskonale zdaje sobie sprawę?!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To nic takiego, Dei — ucięła, kiedy pomógł jej wstać. — Stare dzieje, przeszłość, o której wolę zapomnieć. — Odwróciła głowę, nabierając wody w usta, co skutecznie wyprowadziło go z równowagi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— To może sam do niego pójdę i grzecznie zapytam, o co się między wami rozchodzi, skoro nie chcesz ze mną rozmawiać? — warknął i zaczął odwracać się w stronę wyjścia, nadal nie spuszczając ostrego wzroku z twarzy Sasaki. — Może on raczy mi wytłumaczyć, skąd się znacie i jakim prawem podniósł na ciebie rękę?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zamilkł w momencie, w którym Yumiko nagle zbladła. Przerażenie w jej oczach uświadomiło mu, że właśnie zachowywał się jak palant i zamiast o nią zadbać, próbuje rozpętać wojnę, której dziewczyna najwidoczniej próbuje uniknąć za wszelką cenę. Westchnął ciężko, spuścił głowę i złapał między palce nasadę nosa, próbując się uspokoić. Po kilku oddechach podszedł do niej i delikatnie przyciągnął blondynkę do siebie.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Przepraszam, nie chciałem być chujem — mruknął cicho, kiedy Yumi się w niego wtuliła, kryjąc twarz w jego marynarce. — Powiesz mi, o co chodzi? — poprosił cicho, jednak, kiedy dziewczyna nadal się nie odzywała, odchylił się lekko i unosząc brew spojrzał w jej twarz. — A może mam ci odgryźć głowę, jak modliszka swojemu facetowi w próbie przejęcia wszystkich informacji, mogących mi pomóc przejąć łąkowy wszechświat?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Sasaki nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, nie wierząc, że Iwasaki wyciągnął na światło dzienne jej własną groźbę, którą go straszyła, kiedy lekko podchmielona próbowała wyciągnąć z niego, gdzie ukrył jej broń. Była wtedy nadzwyczaj zdeterminowana w postanowieniu zabicia Inuzuki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— One nie robią tego, żeby przejąć łąkowy wszechświat — zapeszyła się, podśmiechując się pod nosem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Pewnie i nie, ale przynajmniej w końcu się do mnie odezwałaś. — Wyszczerzył się i puścił jej oczko, na co przewróciłam swoimi. — To jak? Powiesz mi, o co chodzi? Wiesz, to trochę niesprawiedliwe, że Rekin wie, a ja nie, mimo że to właśnie ja jestem z tobą w związku dobrych pięć lat, słońce.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra, masz rację. — Wzięła głęboki oddech i spuściła wzrok, na powrót się w niego wtulając. — Tę część historii, w której zostałam porwana przez Shiwamurów i spędziłam dwa miesiące u Hishiego na łasce jednego z nich już znasz, bo po tym jak magicznie zniknęłam, po roku znalazłam się na twoim celowniku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Yhym…</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No więc w wielkim skrócie… — Zawahała się, układając sobie w głowie wszystko co miała zamiar mu powiedzieć. — Przez tych kilka miesięcy, kiedy udało mi się kompletnie zniknąć, wpakowałam się w jeszcze gorsze bagno niż Hyuga. Yamato na początku wydawał się dla mnie bohaterem. Uratował mnie, pomógł wrócić do życia i nawet został moim pierwszym chłopakiem — parsknęła po tych słowach, kręcąc z niedowierzaniem głową. — Nie wiem, jak mogłam być wtedy taka głupia? Żadne jego słodkie słówka i przyjazne gesty nie świadczyły o tym, że coś jest z nim jednak nie tak. Jak już wyszło szydło z worka, było za późno. Byłam zbyt słaba, żeby się od niego uwolnić i stanąć na nogi. Znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie prawie okrągły rok, a kiedy znudził się zabawką, najzwyczajniej w świecie wystawił mnie na powrót Hyudze, a tam już trafiam na ciebie. Resztę już wiesz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Hej, już, jestem tu. — Deidara zaczął wycierać łzy, które spływały po policzkach dziewczyny, jednocześnie wkurzony na siebie za to, że kazał jej to z siebie wyrzucić na uczelnianym korytarzu. Przyciągnął ją do siebie najbliżej jak się dało. — Mogłaś mi o tym powiedzieć wcześniej. Potraktowałem tego sukinsyna zbyt ulgowo. Powinienem był mu kark ukręcić — warknął, niespokojnie spoglądając w kierunku wyjścia z budynku.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie ma mowy, Dei. — Dziewczyna gwałtownie się odchyliła, srogo patrząc w oczy swojemu chłopakowi. — To człowiek Kisame i chociaż on sam nie jest z tego zadowolony, to on będzie mu wyznaczył karę, a o to nie musisz się martwić i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. — Kiedy Deidara zmusił się, żeby spojrzeć jej w oczy, wyraz jej twarzy złagodniał. — Zresztą, dotychczas udawało mi się go unikać, więc po prostu dalej będę robić swoje. Chociaż przyznaję, że trochę mi lżej ze świadomością, że już wszystko wiesz. On nie będzie mógł przetrawić tego, że żyję i mam się całkiem dobrze, więc czuję się z tym nieco bezpieczniej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Niech ci będzie. — Ponownie westchnął i zamknął ją w uścisku, próbując kompletnie wyciszyć zszargane nerwy. — Ale jeśli tylko się do ciebie zbliży, krzywo spojrzy albo położy na tobie choćby koniuszek palca, nie będzie czego zbierać, Yumi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziewczyna roześmiała się cicho, jedynie bardziej wtulając się w blondyna. Uspokoiła się, kiedy poczuła jego usta na swoim czole. Była w swoim najbezpieczniejszym na świecie miejscu i nawet Yamato Nishikawa nie był w stanie tego zmienić.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*** </span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Płomień trzaskał wesoło, rzucając ciepłą poświatę na uśmiechnięte twarze, zebrane wokół ogniska. Z radia w samochodzie leciał jakiś stary, rockowy kawałek, zakłócany przez głośne śmiechy i pobrzękiwanie szkła. Butelek z alkoholem ubywało w miarę upływu czasu i nowych historyjek opowiadanych sobie przez przyjaciół. Naruto, wiedząc, że to ostatni dzwonek na jakiekolwiek spójne, niebełkotliwe słowa, wstał i uciszył wszystkich machnięciem ręki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chciałbym wam coś powiedzieć, zanim większość z was pójdzie w bailando — ryknął, próbując przekrzyczeć wyjące radio, jednak ani myślał kazać go ściszyć. Tak było dobrze. — Wiecie, co szykuje się za tydzień i na pewno zdajecie sobie sprawę, że to największa i najgorsza z akcji, jakie dotychczas udało nam się przeprowadzić. Wiecie jakie jest ryzyko. Ja też to wiem, dlatego chcę wam powiedzieć, żebyście skorzystali z dzisiejszej nocy, jak nigdy wcześniej. Cholera jedna wie, czy to nie ostatnia taka w naszym życiu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— No już nie dramatyzuj, młotku! — krzyknął Sasuke, który z głupim uśmiechem opierał się o drzewo kawałek za zebranymi przy ognisku ludźmi. Sakura, którą obejmował, zachichotała pod nosem i sama pomachała trzymaną butelką piwa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Właśnie Naruto! Nawet Sasuke odgburowiał. — Dziewczyna zaraz po tych słowach pisnęła wskutek kuksańca otrzymanego od wspomnianego gbura.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na ten widok wszyscy ryknęli śmiechem. Pijany Uchiha zawsze poprawiał wszystkim humor.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobra, już dobra — burknął Uzumaki, cały czas się szczerząc. — Skoro nawet pan gbur mnie tu pogania, to się streszczę. Mam nadzieję, że po wszystkim wszyscy razem napijemy się w Kakuredze, a śmierć Rocka i Ichiro nie pójdzie na marne. Jednak, jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, cieszę się ludzie, że was poznałem. Nie wiem jak mam wam dziękować za te ostatnie lata, więc nie będę dziękował. Powiem jedynie, że strasznie twarde z was skurwysyny! — Uniósł w górę butelkę. — Do końca!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Choćby przez burze! — odpowiedział mu chór głosów. Miał nadzieję, że nie po raz ostatni.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">*</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiba i Dei siedzieli na skraju plaży, z rozbawieniem obserwując, jak Yumiko razem z Yorumi obejmują się ramionami, chwiejąc niestabilnie na wszystkie strony i śpiewają w głos </span><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Paradise City</span><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Gunsów, wymachując przy tym na wpół pełnymi butelkami piwa.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dobrze je takie widzieć — mruknął Kiba, wodząc wzrokiem za roześmianą Nateko. — Rzadko widać w nich tyle niewymuszonej radości.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Trudno im się dziwić po tym wszystkim. — Deidara pociągnął łyk z butelki, również śledząc wzrokiem swoją dziewczynę. Waga tego, czego dowiedział się na balu nadal nieco go przytłaczała. — To cud, że nadal są w stanie się śmiać i podtrzymywać innych na powierzchni.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Święte słowa, Dei — Inuzuka rzucił szybkie spojrzenie na twarz blondyna. — Gdyby nie one… Cholera jedna wie, co by z nami było.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Szkoda tylko, że one nie widzą, jak wiele robią dla ludzi. Mam wrażenie, że Yumi siedząc po nocach w warsztacie próbuje wszystkim wynagrodzić swoją egzystencję. — Iwasaki zmarszczył brwi, spuszczając wzrok na swoje stopy, zakopane w piasku. — Kiedyś się wykończy.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiba również zmarszczył brwi, jednak on nie spuszczał wzroku z Nateko, całym sobą chłonąc jej niemal dziecięcą radość. Kiedy widział ją taką szczęśliwą, nie mógł zrozumieć, jakim cudem za tą, wydawałoby się się nienaruszoną, fasadą, kryje się tak wiele cierpienia.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Czasami się zastanawiam… — Brunet westchnął i spojrzał w rozgwieżdżone niebo. — Zastanawiam się, jakim sposobem ona nadal potrafi brnąć przed siebie. Nigdy nie spotkałem tak silnej kobiety. Nie mam pojęcia, jak udaje jej się być oparciem dla innych, kiedy nadal jest rozbita na kawałki i nie ważne, jak bardzo bym się nie starał, nie umiem poskładać ich w jedną całość.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I nigdy ci się nie uda, stary. — Deidara teraz sam zaczął śledzić wzrokiem szatynkę. — Za bardzo ją skrzywdzono. Je obie. Możesz dla nich być, ale nigdy nie poskładasz ich na nowo. Te wyszczerbione elementy, te wszystkie blizny, one już zawsze będą ich częścią. Już nigdy nie będą takie same.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Iwasaki nigdy nie potrafił się pogodzić z tym, jak bardzo Hyuga namieszał w życiach jego przyjaciół. On sam z siebie pchał się w jego łapska. To była jego świadoma decyzja. Popełnił ten błąd, doskonale wiedząc, na co się pisze, w dodatku przez własną głupotę i arogancję. Oni wszyscy, Yumi, Yoru, Kiba czy Matsu, Naruto, Ichiro i spółka… Żadne z nich nie chciało mieć do czynienia z tym człowiekiem, a jednak wlazł z buciorami w ich życia i sprawił, że już nigdy nie miały być takie same.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jego rozmyślania przerwał donośny, niemęski, mimo właściciela, pisk. Kiedy zdezorientowany uniósł głowę, Kiba już głośno rechotał, widząc co wyprawia się na plaży. Ich kobiety właśnie goniły rozebranego do gaci Matsuo, z wyraźnie morderczymi intencjami. Rudzielec dawał radę dopóki nie popełnił jednego, kardynalnego błędu. Odwrócił się za siebie, chcąc sprawdzić, jak daleko w tyle zostawił te wariatki i to był początek jego końca. Nie patrząc przed siebie, nie zauważył, że plaża skręca gwałtownie w lewo, przez co kolejny krok postawił w wodzie tuż obok delikatnego spadku. Piasek zmieszany z małymi kamyczkami osunął się, sprawiając, że Kikkawa stracił równowagę i runął jak długi w wodę. Nateko z Sasaki nie omieszkały wykorzystać tej sytuacji. Z dzikim okrzykiem rzuciły się na chłopaka, który prostując się na rękach, wynurzył głowę spod powierzchni wody. Dziewczyny siłą wciagnęły rudzielca z powrotem pod wodę. Ten zaczął wściekle wierzgać, raz po raz wystawiając twarz nad powierzchnię, próbując za wszelką cenę złapać chociaż haust powietrza, nim, jak to krzyczał na swoje oprawczynie, te wiedźmy ponownie wpychały go pod wodę.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Co ten biedak im zrobił? — Iwasaki przyglądał się temu z rozbawieniem, rozważając wszystkie za i przeciw pomocy Hentaiowi.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie wiem, ale te czarownice go zaraz utopią — ryknął szatyn, nie przestając się śmiać, jednak na jego nieszczęście, nieco za głośno</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Dziewczyny zastygły w bezruchu, dzięki czemu Kikkawa na dobre wychynął na powierzchnię i zaraz pospiesznie odpłynął, korzystając z chwili nieuwagi swoich oprawczyń. Deidara i Kiba za późno zorientowali się, że do dziewczyn doszły ich słowa i bynajmniej, nie spodobał im się zwrot, którym je określono. Iwasaki zrozumiał powagę sytuacji dopiero w momencie, w którym Yorumi w ekspresowym tempie, jak na stan jej alkoholowego upojenia, zaczęła rozwiązywać swoje nowiuśkie, wzmocnione glany.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Stary? — Blondyn uderzył Kibe w pierś i z przerażeniem wskazał na zbliżające się szybko dziewczyny. Yorumi trzymała w rękach oba buty. — Chyba mamy kłopoty.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— O kurwa... — Inuzuka rozszerzył powieki i w ekspresowym tempie stanął na nogach. — Iwasaki, jeśli życie ci miłe… Wiej!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Granat leci, skurwysyny! — Bitewny wrzask Nateko był dla nich niczym sygnał startowy. Ruszyli najszybciej jak się dało, o włos unikając uderzenia ciężkim butem. Usłyszeli, jak za ich plecami dziewczyny klną, jednak kolejne słowa Yoru pogoniły ich do szybszego biegu. — Został mi jeszcze jeden, dupki!</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Run, Forest run! — wydarł się blondyn i przyspieszył. To był długi maraton.</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></p><p><span><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Młoda brunetka z trudem uchyliła ciężkie powieki. Kręciło jej się w głowie, a mięśnie paliły żywym ogniem. Chciała poruszyć rękami, ułożyć je w nieco wygodniejszej pozycji, jednak nie dała rady nimi poruszyć. Szarpnęła, ale poczuła, jak coś nieprzyjemnie wżyna się jej w nadgarstki. Dopiero w tej chwili zadała sobie trud, by rozejrzeć się po otoczeniu.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">To, co zobaczyła, wywołało w niej czyste przerażenie. Ciemne, niewielkie pomieszczenie, pozbawione okien, w którym jedynie stare, drewniane drzwi odznaczały się w ścianie czerni, przez mały otwór, którym do środka wpadała nikła wiązka światła. Dodatkowo w tym momencie uderzyła w nią świadomość, że nie może się ruszy, przez krępujące ją liny. Zaczęła się szarpać, a amoku próbując podnieść się z krzesła, jednak na darmo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Paniką powoli przejmowała nad nią kontrolę. Nie miałą pojęcia, gdzie się znajduje, ani co dokładnie się wydarzyło. Ostatnim wspomnieniem z poprzedniego wieczora był jej powrót z pracy do domu. Pamiętała, że szła prawie opustoszałą ulicą i kiedy mijała jeden z wielu ciemnych zaułków w tych okolicach, poczuła uderzenie w głowę. Potem była już tylko czerń. Do teraz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znieruchomiała na dźwięk ciężkich kroków, dobiegających zza drzwi. kilka sekund później rozległ się brzęk kluczy, a stary, zardzewiały zamek wydał z siebie piskliwy, nieprzyjemny chrzęst. Drzwi otworzyły się, ukazując w półmroku korytarza męską sylwetkę. Blondwłosy mężczyzna wkroczył do pomieszczenia, zamykając za sobą drewniane skrzydło. Podszedł do dziewczyny i przyklęknął przy jej krześle, wlepiając w nią swoje, niemal czerwone, tęczówki. Brunetka znieruchomiała i drąż na całym ciele zamknęła oczy, modląc się w duchu o pomoc. Spojrzenie tego mężczyzny przeszyło ją na wskroś. Było jak bezdenna otchłań pełna chłodu, obojętności i pogardy. Przerażające.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nieznajomy uniósł rękę, by chwilę po tym brutalnie zacisnąć palce na twarzy kobiety. Szarpnął nią w dół, cierpliwie czekając aż otworzy oczy, które ta uparcie zaciskała.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Spójrz na mnie. — Coś w jego tonie zmusiło ją do rozwarcia powiek. Zaczęła niespokojnie śledzić ruchy blondyna. — Grzeczna dziewczynka. A teraz nadal będziesz miła i odpowiesz mi na kilka pytań, tak?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pokiwała głową, czując jak panika dławi jej gardło i narasta z każdą chwilą coraz bardziej.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — Powiedz mi, </span><span style="font-size: 12pt; font-style: italic; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">proszę</span><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> — mruknął wstając i skierował kroki w przestrzeń za krzesłem, której nie była w stanie dostrzec — gdzie ukrywa się ta parszywa imitacja szefa gangu?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— N-nie rozumiem, o-o kim m-mówisz — wyjąkała, mając wrażenie, że jego wyprany z emocji głos wdziera się do jej umysłu, rozkładając go na drobne kawałeczki.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mężczyzna zacmokał niezadowolony i podszedł do ustawionego w rogu pomieszczenia stolika. Zaczął przeglądać pozostawione tam przez jego brata narzędzia, a kiedy znalazł to, czego szukał, pstryknął palcami i porwał nóż w rękę, wracając powoli do dziewczyny.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Och, a ja myślę, że doskonale wiesz. — Pojawił się nagle przed nią. Przeraziło ją to, że nie usłyszała żadnych kroków, mimo że jego stoy okalały cieżkie buty, które wcześnie bardzo wyraźnie usłyszała z korytarza. Zrozumiała, że ten mężczyzna chciał, żeby go wtedy usłyszała. — Jesteś jednak na tyle głupia, że trzymasz się tej swojej chorej, wilczej lojalności jak tonący brzytwy, prawda Dzika? — wyszeptał, ostrzem noża jadąc w dół jej szyi, by w końcu lekko wbić jego czubek w obojczyk swojej ofiary. Dziewczyna syknęła z bólu. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Nie mam pojęcia, o czym mówisz — wydusiła z siebie, próbując je powstrzymać. — Nie wiem kim jest Dzika i o jaką kanalię ci chodzi! Błągam cię, wypuść mnie. Nie mam nic wspólnego z ludźmi, o których pytasza.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A, a, a, zła odpowiedź. — Westchnął ciężko i nie tracąc czasu na wahanie, wbił ostrze w ramię dziewczyny, wyrywając jej tym z gardła okrzyk bólu. — Już cię boli? Karin twierdziła, że twardsza z ciebie suka.— Ja nie wiem, kim jest Karin —wyszlochała. — Wypuść mnie. Nie rozumiem, czego ode mnie chcesz.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Chcę się tylko dowiedzieć, gdzie ten twój parszywy szef się ukrywa. — Jego głos nadal nie przekraczał granicy szeptu. Nagle brutalnie wyszarpnął nóż z rany, otrzymując w zamian kolejny krzyk. — Jak będziesz grzeczna, ić poważniejszego cię nie spotka. Ba, nawet pozwolę ci wrócić do roli salonowego pieska Satoru.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Ale ja nie mam pojęcia, o czym bredzisz, psycholu! — krzyknęła, podejmując się ostatniej próby wyswobodzenia z więzów. Na darmo.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— I ty niby jesteś mordercą Ozawy? — Blondyn zmarszczył brwi, spoglądając na szamocącą się kobietę z niesmakiem. — Nie wierzę, że udało ci się choćby poprawnie chwycić pistolet, co dopiero zrobić z niego użytek. Ostatni raz — mruknął, bez ostrzeżenia wbijając nóż w udo dziewczyny. Przykucnął naprzeciw niej i zawiesił wzrok na zapłakanej twarzy, po chwili poruszając gwałtownie nożem. W miejsce krzyków i szlochów rozległa się cisza. Kobieta zemdlała, zawodząc jego wszelkie nadzieje. — I próbuj tu rozmawiać z członkami gangu, zebranego z niedobitków społecznych.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Podniósł się leniwie na nogi, wyciągając jednocześnie ostrze z nogi zakładniczki. Popatrzył z politowaniem na nieprzytomną brunetkę i westchnął ciężko.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— A chciałem się jeszcze zabawić — burknął pod nosem i szybkim ruchem poderżnął kobiecie gardło.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">—Toshiro! — Zanim zielona czupryna wychynęła zza drzwi, usłyszał sam krzyk brata. — Pomyliliśmy laski. Ona nawet nie słyszała nigdy, czym jest Konoha — wyrzucił na wydechu, dopiero po tym zwracając uwagę na postać na krześle. — Oj, zdechło jej się.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Blondyn wzruszył ramionami, rzucając nóż na stolik, z którego wcześniej go zabrał i wyszedł na korytarz za młodszym bratem.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Dwie minuty wcześniej, Satoru i może byś się dzisiaj nie nudzi. Teraz albo zaczniesz bawić się w nekrofilię, albo musisz upolować sobie coś nowego.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">— Daj spokój, wolę trudnego przeciwnika. — Zielonooki machnął ręką. Jego twarz rozciągnął perfidny uśmiech. — Laski z Konohy muszą być ostre, nie sądzisz?</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"><span style="font-size: 12pt; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 12pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-LL2eM4F-WWQ/X-sfhIEkrAI/AAAAAAAAC0Y/9GkwkAJtem0304OokyZko0rgRqGJ_JZCQCLcBGAsYHQ/s648/33.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="648" data-original-width="500" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-LL2eM4F-WWQ/X-sfhIEkrAI/AAAAAAAAC0Y/9GkwkAJtem0304OokyZko0rgRqGJ_JZCQCLcBGAsYHQ/w247-h320/33.jpg" width="247" /></a></div><p></p><p><span></span></p><div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span face=""verdana" , sans-serif" style="text-indent: 36pt;"><span><b style="color: #999999; text-indent: 36pt;">Od autorek:</b><span style="text-indent: 36pt;"><span style="color: #999999; font-weight: bold;"> </span><span style="color: #999999;">Hej, haj, ho! Czy ktoś tu jeszcze żyje i czeka na nowe rozdziały? Tak, dobrze widzicie kochani, wasze najgorsze autorki postanowiły was uraczyć rozdziałem jeszcze w tym roku kalendarzowym. Nie ukrywamy, że jest nam przykro, że możemy dopiero teraz podzielić się nim z wami, jednak życie studenta i inne obowiązki pożarły nas na tyle, że dopiero teraz w grudniu zmobilizowałyśmy się na tyle, aby jeszcze przed sylwestrem dodać dla was rozdział. Wierzymy, że w przyszłym roku będzie nam zdecydowanie łatwiej opisywać dalsze losy naszych bohaterów. Mamy również nadzieję, że wasze święta przebiegły w miłej i otulonej ciepłem rodzinnym atmosferze, wasz sylwester będzie wystrzałowy pomimo pandemii psującej nam wszystkim szyki, a nadchodzący nowy rok będzie jeszcze lepszy i pozytywniejszy niż obecny. To chyba na tyle z naszej strony w ten chłodny, zimowy wieczór. Dziękujemy bardzo tym, którzy nadal z nami tutaj są i dzielnie trwają przy nas, jesteście kochani <3 </span></span></span></span><span style="color: #999999; text-indent: 36pt;">Nie przedłużając trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia następnym razem (oby w niedużym odstępie czasu). <br /></span><span style="color: #999999; text-indent: 36pt;">Pozdrawiamy! <br /></span><span style="color: #999999; text-indent: 36pt;">Yoru&Yumi </span></div>Yumiko Sasakihttp://www.blogger.com/profile/12428065939744178295noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-63221214540354976942019-06-05T23:07:00.000+02:002019-10-02T18:21:18.071+02:00Dodatek: Zdradzona<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna biegła ciemnymi korytarzami, co rusz przecierając skostniałymi palcami załzawione oczy. Słyszała za sobą ten psychodeliczny śmiech, który dręczył ją nieustannie od miesięcy. Wiedziała, że to nic nie da, ale i tak biegła dalej. Próbowała uciekać codziennie i za każdym razem oprawca odcinał jej drogę przy drzwiach prowadzących na dziedziniec. Wiedziała, że to bezsensowne, że mężczyzna się nią bawi, ale nie potrafiła przestać. Nie potrafiła uznać swojej porażki. Nie chciała zaakceptować takiej rzeczywistości. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Kolejny raz potknęła się o własne nogi, lądując z głuchym łoskotem na betonowej podłodze. Syknęła czując pieczenie na nagim ramieniu. Kolejne zadrapnie. Kolejne siniaki. Zaklęła pod nosem, próbując się podnieść, ale w tym momencie na jej plecach wylądowała metalowa rurka wyrywając z jej gardła okrzyk bólu. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— To za to, że zostawiłaś mnie samego w łóżku, kochanie. — Wyczuła w jego głosie rozbawienie. Wzdrygnęła się z obrzydzeniem, gdy dotknął nagiego ramienia, podnosząc ją do pionu i przyciskając ciasno do siebie otulił jej ciało ramionami. Metal uderzył o posadzkę. — Chyba nie miałaś zamiaru wyjść na spacer beze mnie, prawda? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Załkała cicho, gdy przejechał delikatnie palcem po odsłoniętym obojczyku, wprawnie omijając strzępy materiału, będącego kiedyś koszulką. W następnej sekundzie złapał brutalnie jej twarz i odwrócił przodem do siebie. Zafascynowany przyglądał się mokrym od łez policzkom oraz temu jak jej ciało zaczęło drżeć, gdy ich spojrzenia się spotkały. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie prosiła, nie szarpała się, nie błagała. Zdążyła się nauczyć, że słowa nic nie dadzą, a szarpiąc się jedynie zwiększy ilość bólu, który zadawał jej mężczyzna. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Shiwamura czuł się usatysfakcjonowany tym, jak udało mu się złamać i ułożyć tę waleczną nastolatkę. Dobry miesiąc zajęło mu nauczenie jej, że pyskowaniem tylko pogarsza swoją sytuację. Kolejne pół czekał aż przestanie się szarpać, gdy już ją złapie, jednak nadal nie potrafił nad nią w pełni zapanować, kiedy naszła go ochota na zabawę w łóżku. Wtedy walczyła jak lwica, z różnym skutkiem. Za pierwszym razem jej nie docenił i musiał przyznać, że już dawno nikt tak mocnego kopniaka w interes mu nie sprzedał. W życiu by nie przypuszczał, że taka chuda, w dodatku zastraszana przez rodziców czternastolatka może tak mocno przyłożyć. Z rozkoszą wysłuchiwał jej krzyków, kiedy pół godziny później wyżynał na jej plechach długie szramy, zaraz przypalając krawędzie ran. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Tyle, że Satoru szybko zauważył, że krzywda fizyczna, nie działa na szatynkę tak bardzo jakby sobie tego życzył. Gdy w końcu przypomniał sobie, że ojciec tłukł ją dzień w dzień jak swoisty worek treningowy, a matka później dokładała swoje, twierdząc, że szlaja się po nocach dając dupy, zaprzestał takich metod. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Wiedział, gdzie zaboli najbardziej i używał sobie do woli. Miał wielu ludzi, na których lubił się wyżywać, ale ta dziewczyna, której los poskąpił szczęścia w życiu fascynowała go najbardziej. Sprzedana przez rodziców, bita i gwałcona przez obcych, ale z wolą walki. Dlatego też, o ile u innych drażniły go jakiekolwiek jęki bólu i krzyki, u niej nienawidził milczenia, które sobie narzucała, byleby tylko zrobić mu na złość. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Przejechał wzrokiem po wychudzonej sylwetce, a na jego usta mimowolnie wypłyną uśmieszek, gdy dziewczyna zacisnęła usta w cienką linijkę. Wiedziała, co ją czeka i nie zamierzała się poddawać. To w niej lubił najbardziej. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Bez słowa szarpnął jej ciałem w stronę, z której przyszedł i pchnął ją przed siebie, by zaraz zacisnąć palce na długich, brązowych włosach. Ruszył żwawym krokiem do celi Nateko, nie szczędząc sobie zbyt gwałtownych ruchów ręką, które wyrywały z ust dziewczyny kolejne cichutkie jęki. O tak, tego mu właśnie brakowało. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">* </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Żałowała. Jednej jedynej rzeczy żałowała w tamtych dniach najbardziej. Nie potrafiła targnąć się na własne życie. Tej jednej ucieczki nie potrafiła się podjąć. Za każdym razem, gdy sytuacja zdawała się być nie do zniesienia, kiedy myślała, że w końcu chwyci za nóż i wbije go głęboko w pierś, przed oczami stawał jej Kenji. Chłopak wiedział, gdzie była i tylko sobie znanym sposobem przesyłał jej króciutkie wiadomości. Z jednej strony na niego liczyła, ale z drugiej wiedziała, że jeśli go dopadną, w najlepszym wypadku go zabiją. Nie lubili, kiedy ktoś próbował zabrać im ich ulubione zabawki. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Braci było dwóch, a Nateko nie potrafiła stwierdzić, który z nich był gorszy. Psychopata znęcający się psychicznie, czy sadysta rozkoszujący się bólem swoich ofiar. Wiedziała tylko, że nie chciała by chłopak wpadł w ręce któregokolwiek z nich. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Dzień ucieczki pamiętała jak przez mgłę. Gdy zamiast Satoru drzwi do jej celi otworzył Yoshida, myślała, że jej ciało już się poddało, a przyjaciel jest jedynie przedśmiertną halucynacją. Jednak to była rzeczywistość. Naprawdę znalazł sposób, żeby wydostać ją z tego piekła, w którym żyła prawie rok. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Jedyną rzeczą, którą pamiętała nadzwyczaj wyraźnie była osoba, której twarz zdarzyło jej się widzieć zaledwie trzy razy w ciągu całego pobytu w tym miejscu. Osoba, która zamiast zagrodzić im drogę w ostatniej chwili popchnęła ich w inny korytarz, kiedy tym, którym biegli, przechodził Suigetsu. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Nigdy nie zapomniała tego, jak Kisame uratował ich, kiedy mimo wszystko natknęli się na Nanahrę przy bramie. Hoshigaki szybko unieruchomił chłopaka, który zdążył postrzelić Nateko i kazał im uciekać zanim do bazy wrócą Deidara z Hidanem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Później dowiedzieli się, że cudem udało im się minąć dwójkę zabójców, a Kisame zdążył zniknąć z całkiem sporym zapasem gotówki należącej do Hyugi. Jednak radość z wolności nie trwała długo. Szybko dotarły do nich wieści o tym, że Iwasaki rozpoczął polowanie na Yorumi. W tym samym czasie na ulicy spotkali Yumiko, wtedy jeszcze nie znając jej powiązań z przyszłym katem szatynki. To od niego dziewczyna dowiedziała się o rozpadzie Akatsuki, bo zaraz po zniknięciu Kisame, wyparował jego przyjaciel – Itachi. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Mimo wszystko po roku ukrywania się sytuacja zdawała się być stabilna, a oni bezpieczni. Wtedy właśnie Kenji nagle postanowił wyjechać i mimo, że długo namawiał Yorumi, ta nie chciała jechać z nim. Planowała zacząć nowe życie w Tokio i zerwać z przeszłością, jednak nie wiedziała, że ta i tak miała zamiar w końcu ją dopaść. Jeśli nie po dobroci, to siłą. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 35pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">*** </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Pierwszy raz zobaczyłem ją na szkolnym korytarzu, kiedy niby zwyczajna uczennica wkroczyła w mury tego budynku. No, może nie do końca taka zwyczajna. Niska szatynka, o głębokich, ciemnobrązowych oczach, ubrana w wytarte czarne dżinsy, koszulkę z logo Nirvany, skórzaną kurtkę i nieodłączne glany. Przy tym jasna cera nadawała jej mrocznego wyglądu, co ani trochę nie gryzło się z wyrazem jej twarzy. Wiecznie ponura, zamyślona dziewczyna, na widok której wszyscy schodzili z drogi. Tym była na pierwszy rzut oka. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Mnie jednak z każdym kolejnym dniem jej osoba intrygowała coraz bardziej. Z wiecznie przewieszonymi przez kark słuchawkami snuła się po korytarzach, jakby nie zauważając tych wszystkich krzywych spojrzeń. Pozostawała głucha na wszystkie szepty i plotki, które krążyły wokół jej osoby. Wiecznie sama, wiecznie z głową w chmurach. Inna niż wszyscy. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">I kiedy po raz pierwszy udało mi się spojrzeć w jej oczy, zrozumiałem, dlaczego tak mnie do niej ciągnie. Najpierw zobaczyłem w jej spojrzeniu zdziwienie, a zaraz potem konsternację i niepewność. Jednak było w nich coś jeszcze. Coś mrocznego, co czaiło się bardzo głęboko, nie chcąc za żadną cenę zdradzić swojej obecności. Właśnie to coś pchnęło mnie do wejścia z butami w jej życie. I nigdy tego nie żałowałem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">* </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Sam nie wiedziałem, dlaczego zawsze wodziłem za nią oczami. Może to dlatego, że była inna, że wydawała się być podobna do mnie. Może dlatego, że nigdy nie odwracała się za siebie, wiecznie prąc naprzód ze znudzeniem wypisanym na twarzy. A może dlatego, że Gaara wspominał mi o nowej dziewczynie, która pojawiła się znikąd i miała na pieńku z Hiashim. Nie rozumiałem skąd, ale podświadomie wiedziałem, że mówił o niej. Może dlatego nie potrafiłem odwrócić od niej wzroku? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Stałem się jej cieniem. Instynktownie chodziłem tam, gdzie ona. Naruto wyśmiewał się ze mnie nazywając to obsesją, ale jednocześnie potwierdził, że to o nią chodziło Shukaku. Po tym nie byłem w stanie zrezygnować. Szukałem sposobu, żeby się do niej zbliżyć, ale za każdym razem rezygnowałem w ostatnim momencie. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Zabawne jak życie potrafi być przewrotne. Kiedy w końcu udało mi się z nią pogadać, nie planowałem tego. Nasze klasy miały razem zajęcia sportowe, a że nigdy nie lubiłem grać w siatkę często się przed nimi migałem. Siedziałem pod ogrodzeniem, oddzielającym dwa boiska, to nasze i to do nogi, na którym tego dnia rozgościły się dziewczyny. Dlatego dokładnie widziałem całą sytuację. To nie był wypadek jak zarzekały się te jej koleżaneczki. Widziałem jak obie wcześniej kiwnęły do siebie głowami i magicznie opuściły swoje pozycje w tym samym momencie. Może gdyby to były zwykłe licealistki uwierzyłbym w to, ale te dwie były częścią reprezentacji szkoły. Widziałem wcześniej jak grają. Nie popełniały takich błędów. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Wkurzyłem się nie na żarty, kiedy zobaczyłem, jak szatynka zaciska zęby obejmując kostkę dłońmi. Nawet nie zauważyłem, w którym momencie przeskoczyłem zamkniętą furtkę i podbiegłem do zbiegowiska. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Inuzuka, co ty wyprawiasz? — Wuefistka rzuciła mi karcące spojrzenie, ale zaraz westchnęła ciężko i wyciągnęła klucze podnosząc się na nogi. — Pomóż jej wstać. Muszę ją zabrać do pielęgniarki. Skręciła kostkę. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pójdę z nią, proszę pani — krzyknąłem za nauczycielką. — Pani musi zostać z resztą. — Kobieta skinęła wdzięcznie głową i otworzyła furtkę, zaraz kierując się do tej zamykającej cały obiekt. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie trzeba — mruknęła dziewczyna, próbując się podnieść, ale zaraz syknęła cicho i upadła na tyłek. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszystko w porządku? — zapytałem jak kretyn, odruchowo obejmując ją tak, żeby się nie ruszała. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— A jak myślisz, matole? — warknęła cicho, piorunując mnie wzrokiem. — Nie musisz mnie podtrzymywać. Potrafię siedzieć. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ta, no właśnie widzę — prychnąłem, widząc jak nieporadnie próbuje ułożyć nogę na murawie. — No dalej, nie rób przedstawienia tylko się mnie złap i pozwól zabrać do pielęgniarki. — Zacisnęła zęby odwracając wzrok od mojej twarzy, kiedy usłyszała chichoty reszty dziewczyn. — Tylko mi nie mów, że wolisz zostać tu z tymi kretynkami? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Prychnęła pod nosem i mogłem przysiąc, że w jej mruczeniu usłyszałem jakieś przekleństwo, ale posłusznie mnie objęła, co szybko wykorzystałem, biorąc ją na ręce. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej, miałeś mi tylko pomóc wstać, cymbale! — krzyknęła przerażona, mocniej zaciskając palce na moim ramieniu. — Postaw mnie! </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mowy nie ma. — Gdybym wtedy wiedział, dlaczego tak bardzo wzbraniała się przed moim dotykiem, pewnie nigdy nie odważyłbym się na ten gest bez jej pozwolenia. Ale jak zdążyłem tego dnia sam zauważyć, byłem kretynem. A ona była zbyt dumna. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— A właśnie, że jest! </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— A właśnie, że nie ma. — Uparłem się, podrzucając ją nieco w ramionach. Z jej ust wyrywał się kolejny okrzyk zaskoczenia, a zaraz potem wwierciła we mnie mordercze spojrzenie. — Zanim się tam wdrapiesz minie godzina. To czwarte piętro, krasnalu. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Krasnalu? — warknęła i nie wiedziałem, czy rumieńce na jej policzkach były wywołane złością, czy wszystkimi spojrzeniami, które odprowadzały nas do samiutkiej szkoły. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skoro swojego senpaia nazywasz matołem i cymbałem, to myślę, że krasnal nie jest wygórowaną ceną. — Rzuciłem jej wymowne spojrzenie, przez które już do reszty spaliła buraka. — To jak, zaczniemy od nowa? Inuzuka Kiba, klasa 3-1. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nateko Yorumi, klasa 1-2 — burknęła, za wszelką cenę unikają mojego wzroku. — Ale nie będę mówić do takiego kretyna per senpai. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba to przeżyje — skwitowałem, cicho śmiejąc się pod nosem, kiedy bez słowa otworzyła nam drzwi do szkoły. — To może teraz mi wyjaśnisz, co te laski do ciebie mają? I zanim coś powiesz, wiem, że to nie był wypadek, nie wykręcaj się. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego miałabym ci się spowiadać? — Jej cichy głos ledwie dotarł do moich uszu. — To nie twój problem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cóż, prawda jest taka, że chyba mamy wspólnych znajomych, więc możliwe, że to jest mój problem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś ty powiedział? — Wlepiła we mnie szeroko otwarte oczy, a mnie uśmiech zszedł z twarzy. Nie podobało mi się to, co kryło się za tymi brązowymi tęczówkami. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Znam Gaarę — mruknąłem, próbując jednocześnie myśleć i nie potknąć się na schodach. Nie potrzebowaliśmy drugiej i to cięższej kaleki. — I też mam na pieńku z Hiashim. Prawie jak kumple, nie? — Posłałem jej niemrawy uśmiech i stanąłem przed drzwiami pielęgniarki. Yorumi nie odezwała się słowem, tylko mocniej ściskając materiał mojej koszulki. — No, jesteśmy, otwieraj. — W tamtej chwili po raz pierwszy i miałem nadzieję, że ostatni zobaczyłem taką panikę w jej oczach i zabolało mnie to, że zdawałem sobie sprawę skąd ona mogła wynikać. — Zostanę z tobą. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">I tak właśnie zrobiłem. Zostałem, ale nie tylko tego dnia. Zostałem z nią, poznałem ją lepiej, zaprzyjaźniłem się z nią. Zakochałem się w niej. I największą nagrodą było dla mnie jej zaufanie i przyjaźń, którymi mnie obdarzyła. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">* </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co tam, Karzełku!? — ryknąłem, z rozbawieniem obserwując, jak prawie wypuszcza z rąk plecak, w którym zabrzęczało szkło. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ty tu do cholery robisz? — warknęła, gdy jej oczy w końcu mnie namierzyły. — Skończyłeś już szkołę, pajacu. Miałeś się tu nie pokazywać. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty nadal jesteś uczennicą, a uczennice nie powinny wnosić alkoholu na teren szkoły. — Spojrzałem wymownie na jej plecak, na co odwróciła wzrok za siebie, z paniką śledząc otoczenie. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powaliło cię? Shimura by mnie zabił. — Przysięgam, że w tamtym momencie próbowała ubić mnie wzrokiem. — Zresztą stwierdziłeś, że stawiam, a po drodze nie ma sklepu geniuszu. Jakoś musiałam zdobyć te dobroci. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Przewróciłem oczami, ale kiwnąłem jej głową, na co zareagowała tak samo, ale podeszła do mnie zakładając torbę na plecy i usiadła na bagażniku roweru. Byłem pewny, że w duchu dziękuje mi, że nie podjechałem po nią na tym “piekielnym motorze”. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">* </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Siedzieliśmy nad rzeką już dobre dwie godziny, gdy wokół zrobiło się zupełnie pusto. Kiedy tylko tu przyjechaliśmy, znaleźliśmy zacieniony, odosobniony kawałek trawy tuż pod mostem, ale wokół i tak biegały dzieciaki wracające ze szkoły. Teraz wokół nas panowała przyjemna cisza, zakłócana jedynie przez daleki szum głównych ulic Tokio. Lubiłem tę dzielnicę. Była spokojna, jakby zupełnie nienaruszona przez tętniącą życiem stolicę, mimo, że była jej częścią. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Kilka butelek po piwie leżało opróżnionych w reklamówce koło mnie, a kolejne nadal czekały w plecaku dziewczyny. Zresztą to ona wypiła więcej, przez co teraz miała o wiele lepszy humor niż kiedy po nią podjechałem. Jednak to i tak nie trwało długo, a ona szybko spoważniała odkładając szkło na bok. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pamiętasz, jak za każdym razem pytałeś, dlaczego właściwie jestem jaka jestem, kiedy się kłóciliśmy? — Zwaliła na mnie bombę atomową, sprowadzając do konsternacji, co zazwyczaj nie zdarzało się zbyt często. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak mógłbym zapomnieć? — rzuciłem niby od niechcenia, ale czułem jakby jakieś ostre pazury właśnie zaciskały się na moim gardle. Jej ton był zbyt poważny, a ja zbyt długo czekałem, żeby teraz być spokojnym. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, mówiłam ci, że wychowałam się w nieciekawym środowisku, ale nigdy nie powiedziałam ci, co tak naprawdę stało się te trzy lata temu. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówiłem ci przecież, że nie musisz. — Zacząłem bawić się kapselkiem od piwa, obracając go w palcach, chcąc czymś zająć ręce. — Nie chcesz, nie zmuszam. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tyle, że to działa w dwie strony — wyszeptała, kuląc się jeszcze bardziej. — Nienawidzę tego, ale ja chcę wiedzieć. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wystarczy zapytać — stwierdziłem, wzruszając ramionami, choć nie mogła tego zobaczyć. Już od dłuższego czasu nie miałem problemów z opowiadaniem o tym co się stało, a ona nie była osobą, przed którą wahałbym się odsłonić kawałek siebie. — Nie mówiłem, bo nie pytałaś, a twoją przeszłość nadal możesz zostawić zamkniętą na dnie tego pudła ze wspomnieniami. Nie oczekuję od ciebie żadnych wyznań i powinnaś to wiedzieć od samego początku. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale to nie jest fair — mruknęła pod nosem, opierając głowę na podciągniętych do siebie kolanach. — Chcę, żebyś wiedział. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, ale jeśli stwierdzisz, że to ponad twoje siły, po prostu nie mów. Nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać i ty siebie też nie powinnaś. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czasami zastanawiam się jakim cudem od takiego idioty można usłyszeć tak mądre słowa. — Parsknęła krótkim śmiechem, ale zaraz spoważniała. — Ostatnie dwa lata akurat znasz na wylot, więc tego ci oszczędzę. Tym bardziej, że jedynym ważniejszym wydarzeniem w całej tej historii było pojawienie się Gaary i całej reszty gangu w moim życiu. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ja? — przerwałem jej, chcąc rozładować napięcie. Widziałem, że nie czuła się pewnie. — Mnie już za nic ważnego w swoim życiu nie uważasz? Beze mnie nadal byłabyś cholernym emo, mordującym ludzi wzrokiem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj przymknij się już. — Uderzyła mnie z pięści w ramię, ale nadal na mnie nie spojrzała. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, dobra, już nic nie mówię. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Już kiedyś mówiłam ci, jak wyglądała sytuacja u mnie w domu, prawda? — Rzuciła mi szybkie spojrzenie, więc skinąłem lekko głową. — Ojciec zrobił sobie ze mnie worek treningowy, a matka uważała za dziwkę, ale to w tej chwili nie ma wielkiego znaczenia. Ważne za to jest to, że moi rodzice mieli kłopoty finansowe. Brali pożyczkę za pożyczką, aż w końcu trafili nie tam, gdzie powinni. Hyuga hojnie udzielał pomocy, ale kiedy nie dostawał swoich procentów, wierzyciele nie mieli żadnej litości. W końcu stracił cierpliwość i wysłał do nas braci Shiwamura. Zdajesz sobie pewnie sprawę, jak wtedy wyglądał cały przemysł narkotykowy. Potrzebował królików doświadczalnych dla siebie i zabawek dla swoich ludzi, żeby utrzymać taką dyscyplinę jakiej sobie życzył. Doskonale wiedział, że moi rodzice mają dwójkę dzieci. Mojego brata zabili na miejscu, więc kiedy Satoru zażyczył sobie mnie w postaci zapłaty nie wahali się nawet przez chwilę. Tak po prostu oddali mnie w ręce tych psycholi. Wszystko, byleby tylko się uratować. — Przerwała swój monolog, przymykając oczy. Nie miałem pojęcia co działo się w tamtej chwili w jej głowie i to mnie dobijało, bo nie mogłem jej pomóc. Jedyne na co się odważyłem, to złapanie jej ręki i zamknięcie tych drobnych palców w swojej dłoni. — Pamiętam doskonale, że mój chłopak widział wtedy, jak wyciągają mnie siłą z domu i wpychają do samochodu. Później cudem dowiedział się, gdzie mnie trzymano i pomógł mi uciec, ale zanim się mu to udało minął prawie cały, pieprzony rok. Nie trafiłam na testy narkotykowe tego skurwiela chyba tylko dlatego, że wpadłam Satoru w oko i zrobił sobie ze mnie swoją prywatną, ulubioną zabawkę. Raczej się domyślasz co to znaczy. Zresztą widziałeś część tych wszystkich blizn. — Odetchnęła głęboko, po czym uniosła wzrok na ciemniejące niebo. — Po tym wszystkim przez jakiś czas, żyłam z dnia na dzień w różnych ruderach razem z Kenjim. Poznałam też moją najlepszą przyjaciółkę, która nawiasem mówiąc też kolorowo w życiu nie miała. Udało mi się uniknąć polowania i załapałam się na fuchę do warsztatu, w którym poznałam Gaarę. Co prawda przed tym Kenji namawiał mnie, żebym wyjechała razem z nim do Kyoto, ale miałam już dosyć uciekania. Skoro udało mi się wyrwać ze szponów Hyugi, a potem przeżyć na ulicy, stwierdziłam, że chyba czas wziąć się w garść. Tak też trafiłam do naszego liceum. Resztę już doskonale znasz. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Zapadła cisza, jednak była ona teraz potrzebna. Sam też doskonale znałem Hyugę i jego ulubione psy, ale ja nie doznałem bezpośrednio tak wielkiej krzywdy jak ona. Doskonale wiedziałem co znaczy zostać zabawką Satoru. W Konosze nie brakowało jego ofiar, a niektórzy po prostu musieli to z siebie wyrzucić. Zresztą na własne oczy widziałem, co ten skurwiel wyprawia. Wtedy też dotarło do mnie, że nigdy nie powinienem był odradzać jej dołączenia do Wilków. I choć wtedy mnie nie posłuchała to reszty Konohy nie poznała do teraz. Za to ja w końcu zrozumiałem postępowanie Gaary. Nie chodziło tu tylko o to, co potrafiła. Shukaku chciał dać jej szansę uwolnienia się od przeszłości. Nie ważne jak bardzo mi się to nie podobało, miała do tego prawo. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mam cholerne deja vu — powiedziałem wreszcie, kiedy zrozumiałem, jak historia zaczyna zataczać koło. — Tylko mnie Naruto nie musiał nakłaniać tak długo. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co? — Poderwała głowę i spojrzała na mnie z niezrozumieniem, a ja dopiero teraz uświadomiłem sobie, że jakoś nigdy nie powiedziałem jej o mojej przynależności do Sudden Strike. — Coś ty właśnie powiedział kłamliwy szmaciarzu? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej, ej, ej, tylko nie szmaciarzu. — Podniosłem ręce w geście obronnym, posyłając jej niewinne spojrzenie. — I żaden kłamliwy. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakoś wcześniej nie słyszałam, że maczasz w tym wszystkim ręce. Powiedziałeś mi tylko, że doskonale ich wszystkich znasz. To było kłamstwo mendo niewyżyta. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie nazwałbym tego kłamstwem. — Skierowałem wzrok na przeciwległy brzeg rzeki, chcąc zebrać myśli. Wiedziałem, że ta rozmowa mnie nie ominie, ale miałem wrażenie, że nigdy nie powinna mieć miejsca, że ona nie powinna wracać do tego świata. Nie po tym, o czym dzisiaj usłyszałem. — Raczej nie powiedziałem ci wszystkiego. Zresztą nie myślałem, że kiedyś ktoś będzie próbował cię wciągnąć do Konohy. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak widać, pomyliłeś się — burknęła cicho, ale zaraz na powrót położyła głowę na kolanach. — Więc? Jak trafiłeś do Konohy? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— No cóż, zanim w ogóle zaczęła się moja historia z Hiashim, moje życie można by nazwać zwykłą sielanką z podmiejskiego osiedla. Mama z siostrą prowadziły klinikę dla zwierząt, tata był policjantem, a ja szlajałem się ze znajomymi po nocach. No może nie do końca była to taka sielanka, bo w tamtym okresie już znałem się z Naruto i Sasuke, a o tym cyrku z zamachem, czy aresztowaniu jego i Sakury pewnie słyszałaś. — Teraz to ja rzuciłem jej kontrolne spojrzenie, więc skinęła głową i mocniej ścisnęła moją dłoń? — Naruto już wtedy starał się podkopywać Hyuge. Co prawda sprawa z Uchihą przycichła, ale my nie potrafiliśmy sobie tego odpuścić. Chciał ich wkręcić tylko dlatego, że należeli do gangu Naruto, a jego ojciec zaczął węszyć wokół Hiashiego. Sudden Strike miało być tylko zabawą. Zwykłą grupą, która raczej okupuje nielegalne wyścigi niż wciąga się w wojnę z mafią. Tyle, że pech lubił się nas czepiać. Przypadkiem razem z Sasuke i Naruto szlajaliśmy się nie po tych dzielnicach, po których powinniśmy. Wiesz, kiedy widzisz, że jakiś podejrzany typek, ciągnie gdzieś wyrywającą się dziewczynę, nie zastanawiasz się. Takim sposobem pobiliśmy dilera Hyugi, ratując laskę, która była jednym z jego królików doświadczalnych. Zdaje się, że jakimś cudem uciekła, ale i tak ją znaleźli. Od tego czasu Hyuga uwziął się na SS i przez to zaczął się ten cyrk z zamachem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie wszystko prawda? — Jej cichy głos przeszył powietrze, kiedy zamilkłem na dłuższą chwilę. — Następnym razem uderzył w kolejnego z członków SS. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak — przyznałem, po czym wypiłem resztę piwa z butelki. — Uderzył we mnie. Dowiedział się, gdzie mieszkam i że mój ociec był gliną. Akurat wtedy pomagał komisarzowi Namikaze przy śledztwie, więc bardzo łatwo odstrzelili go podczas jednej z akcji. Wtedy myślałem, że to koniec, że to był za mocny cios, ale Hyuga tylko się rozgrzewał. Niedługo po tym w naszym domu zawitali bracia Shiwamura. Wróciłem do domu w momencie, w którym Toshiro skręcił mojej mamie kark. Próbowałem ratować chociaż Hanę, ale ten sukinsyn był silniejszy. Bił mnie do nieprzytomności, cały czas każąc patrzeć jak jego psychiczny brat gwałci moją siostrę. Ostatnie co zapamiętałem z tego wieczoru to krew, która trysnęła z poderżniętego gardła Hany. Wtedy modliłem się o śmierć, ale Naruto mi na to nie pozwolił, a mnie nie trzeba było długo przekonywać do zemsty. Do teraz zastanawiam się tylko, czy kiedykolwiek miałem szansę im pomóc. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie możesz się o to oskarżać. — Jej ostry głos sprawił, że wróciłem na ziemię. Wlepiała we mnie te swoje brązowe oczy, marszcząc gniewnie brwi. — To nie była twoja wina. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— I mówi mi to dziewczyna, która siebie obciąża winą za to, co zrobili jej inni — prychnąłem, odwzajemniając spojrzenie. — Wiesz, że mógłbym teraz powiedzieć ci dokładnie to samo? — Przewróciła oczami na moje słowa, jednak zostawiła to bez komentarza. Oboje wiedzieliśmy, że zmierzyć się miarą, którą mierzyliśmy innych wcale nie było takie proste. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wyjaśnij mi coś — powiedziała w końcu i odwróciła się do mnie, mrużąc przy tym zabawnie oczy. — Jakim cudem wylądowaliśmy nad rzeką, pijąc piwo i bawiąc się w jakieś ckliwe wyznania? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobre pytanie, Krasnalu. — Zaśmiałem się cicho pod nosem, na widok jej miny. — Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. — Wskazałem na pozostałe butelki, leżące w jej plecaku. — Nie spijesz się sama. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— No bardzo śmieszne, kretynie zasrany — burknęła, ale uśmiechnęła się lekko, odwracając głowę w stronę niespokojnej rzeki. — Ale pytałam serio. Dlaczego wciąż tu jesteś, skoro mógłbyś być teraz z resztą w klubie? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— A dlaczego miałbym tam iść? — Uniosłem brew, rzucając jej pytające spojrzenie, którego nie mogła zobaczyć, bo skryła twarz w kapturze. — To tylko kolejne zwycięstwo w meczu studenckim. Nic ciekawego. Sami pijani ludzie, całujący kible w śmierdzących toaletach. I pewnie nie tylko je. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim razie jesteś aspołecznym dziwolągiem, bo nikt normalny nie wybrałby otwierania starych ran od swoich przyjaciół. — Palnęła na jednym wydechu, nagle kuląc się, jakby próbowała uciec przed słowami, które jej się właśnie wymknęły. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie sądzisz, że nie powiedziałbym ci tego wszystkiego, gdybyś nie znaczyła dla mnie o wiele więcej niż myślisz? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Odwróciła gwałtownie głowę w moją stronę i spojrzała na mnie z niedowierzaniem, zaciskając usta w wąską kreskę. Po chwili jednak potrząsnęła głową, nie spuszczając przy tym, że mnie badawczego wzroku. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pierdolisz od rzeczy. — Niemal warknęła, marszcząc brwi i zacisnęła palce na butelce. — Ile ty do cholery wypiłeś? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic nie pierdole i nie jestem pijany. — Czasami dobijało mnie to, że ona nadal nie rozumiała, kim dla mnie jest, że przyjaźń mi już nie wystarczała. Załapałem w palce jej podbródek, zmuszając ją tym do patrzenia mi prosto w oczy. — Tak trudno ci uwierzyć, że komuś na tobie zależy? Że możesz się komuś podobać? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Podobać — prychnęła, znowu przewracając oczami. — Jeszcze na tyle trzeźwe myślenie się mnie trzyma, żeby wiedzieć, że krzywej gęby nie mam, ale nie mogę uwierzyć, że ktoś, kto poznał całą moją historię i doskonale zdaje sobie sprawę z tego jaka jestem, chce mi wmówić, że to mu zwisa i chce ze mną być. Ja ci się podobam? — Zaśmiała się histerycznie, patrząc wszędzie, byle nie na mnie. — Tobie się tak tylko wydaje. To głupia ciekawość. Nic więcej. Intryguję cię, to tyle. Wiem, jak to działa, Inuzuka. Zaraz mi powiesz, że... </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yorumi! — Podniosłem głos, co przerwało tyradę jej bezsensownych argumentów i sprawiło, że podskoczyła w miejscu, na powrót skupiając uwagę na mnie. — Przestań pieprzyć trzy po trzy. Co ci dobiło? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za chwilę stracę przyjaciela. To mi odbiło. — Zmrużyła gniewnie oczy, jednak było w nich widać desperację. — Nie rób mi tego, Inuzuka. Nie wpisuj się w moją historię jako ktoś, kto wszedł i wyszedł, wcześniej rozwalając resztę starej Yorumi, którą ledwo co poskładał. Nie bądź dupkiem i nie przekraczaj tej jednej, cholernej granicy, bo po niej nie będzie odwrotu, rozumiesz? Naprawdę tego chcesz? Postawić wszystko na jedną niepewną kartę? Jeśli tak, to chyba większego idioty w życiu nie spotkałam. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pierdole to. — Przysunąłem się do niej na odległość zaledwie kilku centymetrów, spoglądając na jej usta, by za chwilę znów wpatrzyć się w głębokie, brązowe tęczówki. — Jeśli dla tych pięknych oczu mam zostać największym kretynem chodzącym po tej planecie, to niech tak będzie. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Nachyliłem się i pocałowałem jej delikatnie rozchylone usta, by chwilę później oprzeć czoło o jej, nie spuszczając wzroku z brązowych tęczówek. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Teraz nie cofnę się przed niczym, Nateko — wymruczałem, gładząc kciukiem jej policzek. — Ten jeden raz nie wygrasz. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">* </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Tego, co stało się tydzień po naszej rozmowie nad rzeką nie przewidziało żadne z nas. Nawet nie wiedziałem, które z nas było bardziej zaskoczone swoim widokiem. Ja, kiedy akurat przechodziłem obok parku, z którego wybiegła Nateko razem z goniącym ją facetem. Czy ona, kiedy zorientowała się o mojej obecności dopiero po oddaniu strzału. Śmiertelnego strzału. Wiedziałem, że nigdy nie będę w stanie zapomnieć przerażenia i paniki, które zobaczyłem wtedy na jej twarzy. Nie zapomnę tego jak broń wypadła jej z ręki, a ona sama zerwała się do biegu i zniknęła wśród drzew. Nawet nie zarejestrowałem wystrzału, który nastąpił po uderzeniu w beton. Huk poniósł się po okolicy, ale już nie zwracałem uwagi na to, że kula powędrowała w tylko sobie znanym kierunku i mogłaby zranić przypadkowego przechodnia. Już wtedy pognałem za nią w las, szybko łącząc fakty w całość. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Hiashi wcale nie odpuścił. Po prostu na moment przestał się nią zajmować, ale polowanie rozpoczęło się na nowo. Zacisnąłem zęby przeklinając pod nosem. Całe cholerne dwa lata spokoju. Na pieprzone dwa lata zapomniał o jej istnieniu, żeby nagle znowu zacząć na nią polować. I doskonale wiedziałem, dlaczego. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Każdy, kto pracował w warsztacie Gaary należał do Wilków. Prędzej, czy później dołączał do gangu, a Yorumi i tak już miała styczność z tą cholerną mafią. Hyuga najwidoczniej szybko przypomniał sobie o zabawce, której pozwolił zniknąć i posłał za nią swoich ludzi. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie zwalniałem nawet na moment, instynktownie kierując się w stronę miejsca, w którym sam próbowałbym się ukryć. Nie zwracałem uwagi na smagające mnie po twarzy gałązki. Chciałem po prostu jak najszybciej ją znaleźć. Zanim zdążyłaby znienawidzić się jeszcze bardziej. Zanim zaczęłaby obwiniać się o to, do czego została zmuszona. Zanim pomyślałaby, że ją zostawiłem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Wypadłem z gęstwiny drzew wprost na niewielką polanę, za którą znacznie rzadsze drzewa otaczały niewielkie jezioro. Ruszyłem w tamtą stronę, uspokajając oddech. Znalazłem ją, siedzącą kilka metrów od brzegu, opierającą się o jeden z większych konarów. Podszedłem do niej, starając się nie narobić zbyt wiele hałasu. To miejsce miało w sobie coś niezwykłego co zawsze we mnie uderzało, kiedy się tu znajdowałem, a co głośniejsze dźwięki mogłyby zaburzyć. Jakąś swoją niepowtarzalną magię, która uspokajała zszargane nerwy, a cisza dawała szansę na przemyślenie wszystkiego na spokojnie. Przysiadłem obok niej i tak jak ona, oparłem się plecami o stary, gruby pień górującego nad nami drzewa. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz... — szepnąłem po kilku minutach, gdy zebrałem rozszalałe myśli w jedno i zatrzymałem wzrok na spokojnej tafli jeziora. — Przypominasz mi wilka. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wilka? — Kątem oka, zauważyłem jej blady uśmiech. — Potwora? Krwiożerczą bestię? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie. — Zaprzeczyłem, machając przy tym lekko głową. — Wilki może i są niebezpieczne, ale to bardzo lojalne stworzenia. Wszyscy uznają je za bestie i uważają, że przejrzeli je na wylot. Dla mnie nie ma bardziej tajemniczych istot. Są niezwykłe i piękne. — Poczułem, jak drgnęła niespokojnie. Jej wzrok utkwiony był w odbijającym się w lustrze wody księżycu. — Ty również taka jesteś. Na pozór niebezpieczna, innym znana jako zwyczajna dziewczyna. Dla mnie jesteś tą drugą stroną medalu, tą tajemniczą, lojalną i niezwykłą. Tak, jak wilki, jesteś dzika. To sprawia, że chociaż w oczach innych możesz być potworem, czy zwykłym mordercą, dzięki tej dzikości jesteś piękna. I nic, ani nikt nie wmówi mi, że jest w tym coś złego. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Między nami zapadła cisza, jednak ani trochę mi to nie przeszkadzało. Oboje wpatrywaliśmy się w taflę jeziora wsłuchując w odgłosy wokół nas. Nad wodą rozlegał się żabi rechot, a od czasu do czasu jakaś ryba, płynąc blisko powierzchni wody, burzyła spokojną toń. Ze wszystkich stron ogarniał nas wiatr szumiący w koronach wysokich drzew, które otaczając nas, tworzyły małą polanę, odgrodzoną od głośnego świata zewnętrznego. Co chwilę wiewiórka biegająca po gałęziach wprawiała w ruch liście, które zaraz porywał wiatr. Jakiś ptak zerwał się do lotu wprost nad naszymi głowami. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy tak wsłuchiwałem się w te niezwykłe dźwięki, niedaleko nas rozległo się wilcze wycie, na co parsknąłem śmiechem, burząc tym tę dziwną nić porozumienia między nami, a naturą. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Widzisz? — Wskazałem ręką w stronę, z której dobiegało wycie. — On już uznał cię za swoją. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kretyn — mruknęła, chichocząc pod nosem, jednak chwilę później spoważniała. — Dlaczego za mną pobiegłeś? Normalny człowiek już dawno spisałby mnie na straty. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, że nie należę do tych ludzi. — Zapatrzyłem się w rozgwieżdżone niebo. — Bliżej mi do twojego świata niż normalności. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mimo to — powtórzyła uparcie. — Kto przy zdrowych zmysłach pognałby ślepo w las za dziewczyną, która na jego oczach zastrzeliła człowieka? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Z tymi zdrowymi zmysłami, nie byłbym taki pewien — mruknąłem, widząc, że na jej usta powrócił ten blady uśmiech. — Też miałem wątpliwą przyjemność zaznajomić się z ludźmi Hiashiego. Zapomniałaś o tym? — Westchnąłem cicho, zbierając się na dłuższą przemowę. — Wiem, że zabiłaś niejednego człowieka, ale to nie znaczy, że zacznę od ciebie uciekać. Też mam kilka grzechów na sumieniu i to wcale nie mniejszej wagi. Wiem, jak to jest, kiedy nie ma się wyboru i trzeba zdecydować się na mniejsze zło, jak to jest być na granicy człowieczeństwa. Wiem i rozumiem, przez co przeszłaś, ale ty musisz zrozumieć, że to nie czyni cię potworem. W życiu trzeba podejmować trudne decyzje, a akurat nam los postanowił to cholernie skomplikować. To Hyuga jest tu tym winnym, on i twoi rodzice. Nie odpowiadasz za nic, co stało się w przeszłości. To co przeszłaś ukształtowało taką, a nie inną Yorumi i tego nie zmienisz. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co z tego? — szepnęła, odwracając ode mnie wzrok. — Nie jestem kimś, kto może po prostu udawać, że wszystko jest w porządku. Już nie raz słyszałam, że nie można mi ufać i wiem, że to prawda. Jestem nieprzewidywalna nawet dla siebie. Co, jeśli w końcu skrzywdzę kogoś, na kim mi zależy? — Po tym pytaniu umilkła na chwilę. — Co, jeśli skrzywdzę ciebie? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zrozum, że ufam ci bezgranicznie. — Utkwiłem wzrok w jej palcach, które nerwowo skubały rękawy czarnej bluzy. — Nie ważne, co się będzie działo, nie zostawię cię. Zawsze będę po twojej stronie i nigdy w ciebie nie zwątpię. Nie potrafię. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego zawsze musisz to robić? — warknęła, zwracając twarz w moją stronę. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Robić, co? — Zawiesiłem spojrzenie na jej, teraz roześmianych, brązowych oczach. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówić takie rzeczy — fuknęła udając obrażoną. — Zawsze, kiedy próbuje wmówić sobie, że jestem beznadziejna, pojawiasz się ty i sprawiasz, że czuję się jak jakaś pieprzona księżniczka, która właśnie została żoną przystojnego księcia. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Parsknąłem śmiechem na to porównanie. Nie mogłem uwierzyć, że nawet w tej sytuacji, musiała coś takiego palnąć. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty zawsze musisz psuć chwilę? — Odgryzłem się. Wstałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kretyn. — Powtórzyła i ujęła moją dłoń. — W końcu jestem Dzika, nie? To do czegoś zobowiązuje. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Wybuchłem śmiechem, po raz kolejny burząc spokój tego miejsca i przygarnąłem ją do siebie. Już wtedy wiedziałem, że trzymam w rękach cały swój świat. Bałem się tylko, że jej dołączenie do Konohy może okazać się zbyt brzemienne w skutki, ale nie miałem prawa odbierać jej okazji do zemsty. Tak samo, jak nie miałem wpływu na Gaarę, który już dawno uparł się na wprowadzenie jej w szeregi. Przytuliłem ją mocniej, prosząc Boga, czy kogo tam jeszcze niebo niesie, żeby wszystko skończyło się dobrze. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Obiecaj mi jedno — mruknąłem, opierając brodę na jej głowie i zapatrując się w bezkresny mrok lasu. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hmm? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Że już nigdy więcej nikogo nie zabijesz, jeśli nie będzie to konieczne. — Zacząłem niepewnie. Nie wiedziałem, jak ubrać myśli w słowa. — Że już nigdy nie będziesz taka, jak dzisiaj. Bez uczuć, skrupułów. Bez sumienia. Taka, jak dotychczas. Nie chcę cię takiej widzieć. To cię zabije. Obiecaj mi to. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">Poczułem jak cicho wzdycha i bardziej wtula się w moją klatkę piersiową. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Obiecuję. Nie chcę taka być, nigdy nie chciałam. Ja po prostu nie wiedziałam, co mam robić — mruknęła w moją bluzę. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem. — Przerwałem jej. Nie chciałem, żeby po raz kolejny dała wygrać demonom. — Nie musisz się tłumaczyć. Nigdy tego nie rób, nie przede mną. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobrze, że jesteś — szepnęła. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 27pt; white-space: pre-wrap;">— Zawsze będę. — Ucałowałem czubek jej głowy i przymknąłem oczy wdychając jej zapach, mając nadzieję, że już zawsze będzie tak, jak tego dnia.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #d5a6bd; font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-w0T--rExi2w/XPgpvtl8FuI/AAAAAAAABkg/N71aSUEYbuApXrptYQrYwxR1YZ6sd2dYQCLcBGAs/s1600/4169354a48fad30a8cf820d93eccd90f.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="564" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-w0T--rExi2w/XPgpvtl8FuI/AAAAAAAABkg/N71aSUEYbuApXrptYQrYwxR1YZ6sd2dYQCLcBGAs/s320/4169354a48fad30a8cf820d93eccd90f.jpg" width="246" /></a></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #d5a6bd; font-weight: 400; white-space: pre-wrap;"> </span><i><span style="color: #999999;"><span style="white-space: pre-wrap;"> </span><b style="font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; text-decoration-line: none; white-space: pre-wrap;">Od autorek:</b><span style="white-space: pre-wrap;"> Witamy po kolejnej ogromnej przerwie :) Tym razem uchyliłyśmy wam rąbka tajemnicy Kiby i Yorumi. Mamy nadzieję, że tekst Was zadowala mimo, że nie jest to kolejny rozdział głównej historii.</span></span></i></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;"><span style="white-space: pre-wrap;">Wiemy, że dużo czasu minęło odkąd tu byłyśmy i to nie pierwszy raz, ale cóż... Takie przerwy nigdy nie dzieją się bez powodu. Konkretów nie podamy, gdyż głównie chodzi o mnie (Yoru Was wita tym razem), a jest to prywatna sprawa rodzinna, która</span> <span style="white-space: pre-wrap;">wybiła mnie z rytmu na długi czas. Nie będę się z niej tłumaczyć, gdyż może zabrzmi to niemiło, ale mam takie prawo i nie chcę się tym dzielić.</span></span></i></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="background-color: transparent; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;"><span style="white-space: pre-wrap;">Za to cała masa innych powodów</span> <span style="white-space: pre-wrap;">przedstawia się tak:</span></span></i></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="white-space: pre-wrap;"><i>-obie właśnie skończyłyśmy technikum, co oznacza, że od stycznia miałyśmy masę zaliczeń, sprawdzianów i innych pierdół, w tym przygotowania do matury,</i></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;">-same matury, co oznacza pełne skupienie na tym, co zdawałyśmy -> przykładowo ja angielskiego nie uczę się z notatek, ale z wszelkiego rodzaju filmów, filmików i piosenek, których próby</span> <span style="white-space: pre-wrap;">rozumienia bez tłumacza trochę życia mi zajmowały (obejrzałam tego mnóstwo, ale efekt jest), dodatkowe lektury na rozszerzony polski, fakultety, a w tym tylko trochę czasu na skrobanie jeśli nie byłyśmy </span></i><span style="white-space: pre-wrap;"><i>padnięte,</i></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;">-mnie za dwa tygodnie czeka jeszcze ostatni egzamin zawodowy i od jutra zaczynam dodatkowe przygotowania, w których mojej klasie pomaga za**bisty nauczyciel od zawodowych, więc cudem udało się to ogarnąć i wstawić przed tym okresem, przez co jesteśmy strasznie szczęśliwe.</span></i></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;">Wiemy, że Was zaniedbałyśmy i przepraszamy za to, ale niestety życie toczy się swoim rytmem i nie zawsze jest tak przewidywalne jak byśmy chciały. Ale jedno wiemy na pewno. Nie chcemy dalej brnąć w te półroczne przerwy bo i to względem czytelników jest nie fair, a i my nie czujemy się dobrze z tym, że nie lecimy na falach tej historii bez żadnych przerw. Wierzcie lub nie, ale naprawdę tęsknimy za tym światem i bohaterami, a obowiązki są nam kulą u nogi w momentach, kiedy mogłybyśmy to pisać.</span></i></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;">To chyba tyle z naszej strony. Możemy jedynie podziękować wytrwałym, którzy jeszcze tu zaglądają i czytają mimo takich przerw.</span></i></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;">Pozdrawiamy!</span></i></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;">Yumi&Yoru</span></i></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;"><br /></span></i></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 27pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="white-space: pre-wrap;">PS.Jakim cudem wybiło nam już 22 000 wyświetleń O.O Jesteście kochani <3 Dziękujemy!</span></i></span></div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-84499344056319791682018-12-24T20:26:00.000+01:002018-12-24T20:26:12.107+01:00Dodatek: "Rodzina"<span id="docs-internal-guid-1aaa9190-7fff-423b-2076-ae4cb976fcb4"></span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span id="docs-internal-guid-1aaa9190-7fff-423b-2076-ae4cb976fcb4"><span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></span></span></div>
<span id="docs-internal-guid-1aaa9190-7fff-423b-2076-ae4cb976fcb4">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To był jeden z najgorszych i jednocześnie najlepszych dni mojego życia. Mimo żalu, który mnie przenikał, cieszyłam się, bo ona nie musiała już tego znosić. Łzy płynęły po moich policzkach, kiedy trumna mamy wylądowała w wykopanym wcześniej dole, jednak sama nie byłam pewna, dlaczego płakałam. Kochałam ją i bolało mnie to, że już jej nie zobaczę, ale byłam tak strasznie szczęśliwa, że nie musi się już męczyć, że to piekło rozgrywające się dzień w dzień od nowa, wypuściło ją ze swoich szponów dając w końcu odetchnąć. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wiedziałam, że mama wcale nie zginęła w wypadku samochodowym. Hiashi mógł udawać, że jest zrozpaczonym mężem i zatroskanym ojcem, ale tak naprawdę nigdy nie potrafił odegrać prawidłowo roli, którą napisało mu życie. Nigdy nie chciał jej odgrywać. Nie tej. Ten człowiek sam nasłał na moją mamę swoich ludzi, gdy tylko dowiedział się, że planowała uciec z nami do swojego brata. Mógł udawać, ale ja wszystko słyszałam. Każde znienawidzone później słowo, które wypowiadał z zimną krwią, każąc pozbyć się kobiety, z którą żył przez szesnaście lat. Nienawidziłam go za to. Jedynie to, że jej koszmar się skończył pomagało mi przez to przejść z siłą, o którą nigdy się nie podejrzewałam. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Promienie słoneczne, które nie opuszały tego dnia nieboskłonu zdawały się tylko potwierdzać moje przemyślenia, które w tej chwili mimowolnie zawróciły na niezbyt przyjemne tory. Na dworze było dwadzieścia stopni, a ja modliłam się, żeby podkład, którym zakryłam siniaki, wytrzymał tę gorączkę. To nie tak, że nie chciałam narażać się ojcu, gdyby ktoś się dowiedział. Po prostu nie miałam ochoty na dociekliwe pytania ani karę, którą potem zgotowałby mi Hiashi, gdybym tylko wzbudziła czyjeś wątpliwości. Wolałam unikać jakichkolwiek interakcji z tym człowiekiem tak długo, jak tylko mogłam </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Obwiniałam się jedynie za to, że nie byłam w stanie pomóc mamie wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowała. Zresztą nie tylko wtedy. Teraz też byłam bezsilna. Nie chciałam, by Hanabi poczuła chociaż część tego, co znosić musiałam ja. Byłam tą starszą, tą odpowiedzialną. Musiałam zadbać, by miała chociaż namiastkę normalności w swoim życiu. Zresztą moja siostra była zapatrzona w ojca jak w obrazek. Nie widziała niczego złego w jego postępowaniu. Cóż, może dlatego, że nie wiedziała o wszystkim. Ona nigdy nie została uderzona przez ojca, ona nigdy nie słyszała jak zwracał się do matki, kiedy byli sami. Ani razu nie widziała, jak Hiashi zmuszał mamę do odegrania roli dziwki dla swoich wspólników. Jednak nie potrafiłam jej o tym powiedzieć, nie mogłam po prostu zniszczyć jej marzeń o idealnym ojcu. Może to był wielki błąd, ale byłam za młoda i za głupia, żeby to wtedy zrozumieć. Żeby zapobiec temu, jak nasze relacje miały wyglądać w przyszłości. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*** </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Maniakalnie pocierałam swoją skórę, próbując zawzięcie ją doczyścić. Czułam się brudna, zbrukana. Wiedziałam, że moja psychika powoli zaczyna mnie zawodzić. Nie potrafiłam już spojrzeć sobie w twarz. Najgorsze było to, że z tyłu głowy krążyła mi ta niebezpieczna myśl, jednak cały czas próbowałam ją zbywać. Myślałam, że nie będzie w stanie zrobić tego własnej córce. Jeszcze nigdy tak bardzo się nie pomyliłam. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy ojciec wezwał mnie do siebie przeszły mnie dreszcze. Szłam do niego jak na ścięcie, zdając sobie sprawę, że miał spotkanie biznesowe. Przerażona weszłam do jego gabinetu, a kiedy zobaczyłam na kanapie jego wspólników wpadłam w panikę. Chciałam uciec, ale ojciec musiał zobaczyć strach w moich oczach, bo zanim zdążyłam się odwrócić już kiwnął na ochroniarza, którego imienia nawet nie znałam. Potężnie zbudowany mężczyzna bez problemu mnie złapał i wymierzył siarczysty policzek. Upadłam na podłogę, czując jak łzy powoli zapełniają moje oczy. Spojrzałam jeszcze na ojca, próbując złapać się choćby i tej brzytwy. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Błagam... — wyszeptałam, jednak on już na mnie nie patrzył. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dopilnuj by tam dotarła i nie uciekła — rzucił w stronę ochroniarza i wyszedł z gabinetu, ani razu nie odwracając się za siebie. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Do teraz pamiętałam to przeklęte łóżko, kajdanki i ból. Pamiętałam, że próbowałam uciekać, szarpałam się, prosiłam, drapałam, krzyczałam, gryzłam, błagałam, ale byli na to nieczuli. Pod koniec po prostu leżałam, cicho popłakując. Nie miałam już sił na walkę. Nie miałam sił na nic. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na trzęsących się nogach doszłam do swojego pokoju, gdzie upadłam na środku pokrytej panelami podłogi i objęłam się ramionami, ponownie tego dnia wybuchając płaczem. Szlochałam tak dopóki nie zabrakło mi łez, a ciało nie skostniało z zimna. Dopóki nie zniknęła ostatnia nić łącząca mnie z tą naiwną, bezbronną dziewczyną, którą byłam przez całe życie. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy w końcu stanęłam chwiejnie na nogach, ruszyłam do łazienki, ale na widok swojego odbicie w lustrze wpadłam w histerię i chwytając pierwszą lepszą butelkę, cisnęłam nią w szkło, które rozprysnęło się na setki małych kawałeczki przy okazji raniąc też moją skórę, ale było mi wtedy wszystko jedno. W tamtym dniu mój świat powoli zaczął walić się na łeb na szyję. Był początkiem trwającego rok piekła. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*** </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dopiero po trzech miesiącach takiego życia uświadomiłam sobie, że to nie było najgorsze, co mogło mnie spotkać. Ale byłam zbyt głupia, żeby przemyśleć swoje postępowanie. I zbyt zdesperowana. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Próbowałam uciec. Potrzebowałam dokładnie dziewięćdziesięciu jeden dni, żeby się w sobie zebrać. Dziewięćdziesięciu dwóch, żeby spróbować. I dziewięćdziesięciu trzech, żeby tego pożałować. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mój plan spalił na panewce w momencie, w którym postawiłam nogę poza swoim pokojem. Dopiero tego dnia dowiedziałam się, że każdy mój ruch był pilnie śledzony, a ojciec nie miał zamiaru tak łatwo wypuszczać źródła swojego dochodu. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy tylko ochrona mnie złapała wylądowałam w jego gabinecie, gdzie otrzymałam najmocniejszy policzek, jaki kiedykolwiek mi wymierzono. Kazał ochronie zamknąć mnie w tym obrzydliwym pokoju i nie wypuszczać pod żadnym pozorem. Umieścił mnie tam tak, jakbym była zwykłą prostytutką w ekskluzywnym burdelu dla jego wspólników. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przeżyłam tak kolejne sześć miesięcy swojego marnego życia. Nie straciłam rachuby czasu tylko po to, by wiedzieć, po ilu dniach się załamię. Ile czasu musiało minąć, żebym w końcu targnęła się na swoje życie. Jednak, mimo że dzień w dzień otrzymywałam jedzenie, a z nim w zestawie wystarczająco ostry nóż, byłam zbyt wielkim tchórzem. Byłam wrakiem człowieka, ale wolałam cierpieć niż to zakończyć i postawić na swoim miejscu Hanabi. Nawet jeśli podczas tych jedynych odwiedzin powiedziała mi wprost, że to moja wina, skoro nie chciałam słuchać ojca. Nie potrafiłam przestać jej chronić. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wydaje mi się, że nasza mama właśnie dlatego znosiła to cały ten czas. Nie chciała, żeby którąś z nas spotkał ten sam los. Jednak Hiashi w końcu stwierdził, że jest już przeżytkiem i przy pierwszej okazji kazał się jej pozbyć jak zwykłego śmiecia. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*** </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy w końcu pozwolono mi wyjść z tego okropnego miejsca, nie rozumiałam co się dzieje. Zaczęłam panikować, myśląc, że ja też zrobiłam coś nie tak, że mnie też trzeba się pozbyć. Że teraz to Hanabi będzie cierpieć katusze. Jakże się myliłam. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na wstępie zostałam poinformowana, że Neji, syn brata mojej mamy, wrócił zza granicy i jeśli choćby pisnę mu słowo o swojej sytuacji, ostanie sześć miesięcy wyda mi się czasem spędzonym w raju. Dlatego milczałam. Starałam się nie dawać po sobie niczego poznać. Kiedy zaczynałam płakać, zamykałam się w łazience, by nie wypytywał, dlaczego nagle zaczęłam zamykać drzwi od pokoju na klucz. Kiedy przychodził rozmawiać ze mną tak jak za dawnych lat robiłam wszystko, by nadal wyglądać na tę szczęśliwą, nieco nieśmiałą dziewczynę. Ale on i tak zauważył, że coś jest ze mną nie tak. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mój uśmiech nie sięgał oczu, moje dłonie drżały niemal bez przerwy, byłam bledsza i chudsza niż kiedykolwiek i za każdym razem, gdy mnie dotykał sztywniałam z przerażenia, nie mogąc wyrzucić z głowy innych rąk. Tych znienawidzonych dotyków. Brutalnych uderzeń. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy zapytał po raz pierwszy, zbyłam go, mówiąc, że ostatnio nie czuję się najlepiej. Jednak on pytał dalej, a mnie powoli kończyły się wymówki. Po kolejnych trzech miesiącach odpowiadałam już tylko, że mu się wydaje, co było chyba najmarniejszym ze sposobów uniknięcia tego tematu. W końcu stało to, co nieuniknione. Ojciec dowiedział się, że Neji coś podejrzewa. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Z tego dnia pamiętam jak przez mgłę swoje histeryczne krzyki, ból odbierający zmysły i krew. Jedyną chwilą, która wyraźnie zapisała się w mojej pamięci był moment, w którym w końcu trafiłam do swojego pokoju i chwytając telefon w ręce wpisałam tylko dwa słowa, zanim straciłam przytomność. “Pomóż mi”. Ten dzień pozostawił po sobie wiele blizn. Tych widocznych na ciele, jak i tych, których nikt poza mną nie był w stanie dostrzec </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*** </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy Neji oznajmił mi, że zabiera mnie z rezydencji, uznałam to za chory żart. No bo jak? Przecież już próbowałam i wiedziałam, że to było niewykonalne. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ale on się uparł i obiecywał, że wszystko będzie dobrze. W końcu chęć ucieczki zwyciężyła nad strachem czy troską o siostrę. Nie byłam wtedy w stanie myśleć o niczym. Dobrowolnie poddałam się woli Nejiego, wcześniej słysząc jedynie, że Hanabi odmówiła mu jakiejkolwiek pomocy, obiecując jedynie, że nie opowie o jego planach ojcu. Nie wiedziałam tylko, czy to nadal była siostra, którą znałam. Bałam się, że to już nie ta sama Hana, że nas wyda, a wtedy Hiashi prawdopodobnie pozbyłby się problemu raz a porządnie. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ale nas nie wydała. Mój kuzyn sprawił cud. Z pomocą dwójki swoich przyjaciół, którzy później byli dla mnie jak druga rodzina, wydostał mnie z tego koszmaru. Jakimś sposobem udało nam się wyjść w nocy na podwórze, gdzie przy murze w najdalszym kącie ogrodu czekał na nas Lee, który pomógł mi znaleźć się po drugiej stronie. Tam w samochodzie czekała już Tenten. Dopiero, kiedy zostałam ułożona na tylnej kanapie i wsłuchałam się w dźwięk pracującego silnika, pozwoliłam sobie na odprężanie. Byłam wolna. Zadawałam sobie tylko jedno pytanie. Jak długo? </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*** </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Neji zadbał o to, by mój ojciec już mnie nie skrzywdził. Zdawałam sobie sprawę z tego, że w końcu musiał się dowiedzieć, gdzie przebywałam, jednak im dłużej nie upominał się o zwrot swojej własności, tym pewniej się czułam. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie dałam sobie jednak rady bez pomocy psychologa. Po roku doszłam do jako takiej stabilności psychicznej. Przestałam bać się własnego cienia i zdawało się, że gdzieś pod tą kruchą skorupą, kryje się stara Hinata i powoli próbuje wydostać się na zewnątrz. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po dwóch latach terapii byłam w stanie sama przytulić się do Nejiego i Lee. Pamiętałam, że to był przełomowy krok. Może nadal byłam płochliwa jak sarenka, ale kiedy w końcu się przemogłam, nie byłam wstanie ich puścić. Siedzieli ze mną bite trzy godziny na kanapie w naszym salonie i dawali się tulić, kiedy ja szlochałam z ulgi i szczęścia. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po czterech latach oficjalnie pożegnałam się z moją panią psycholog. Byłam normalną nastolatką, która skończyła liceum z całkiem dobrymi wynikami i wybierała się na studia. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po pięciu latach w końcu się w kimś zauroczyłam. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po sześciu zaczęłam się uczyć ufać ludziom. Ktoś zaczął układać ostatnie puzzle tej układanki, zwanej Hinatą i wstawiając je z powrotem w odpowiednie miejsca, nauczył mnie żyć od nowa.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><b><br /></b></i></span></span>
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-e8VxscMUoBI/XCEvmUj1dJI/AAAAAAAABeo/1OxExz83yfUZe0kPot7Y2GwDPiaxmhWFgCLcBGAs/s1600/48415903_1972870089461838_4632682082018000896_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="474" data-original-width="474" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-e8VxscMUoBI/XCEvmUj1dJI/AAAAAAAABeo/1OxExz83yfUZe0kPot7Y2GwDPiaxmhWFgCLcBGAs/s320/48415903_1972870089461838_4632682082018000896_n.jpg" width="320" /></a><span style="vertical-align: baseline;"></span><br />
<div style="text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="vertical-align: baseline;"><i style="color: #999999; font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 35pt;"><b>Od autorek: </b>Ohayo ^^<b> </b></i><i style="text-indent: 35pt;"><span style="color: #999999; font-family: verdana, sans-serif;">Dzisiaj w prezencie zostawiamy Wam kolejny, już strasznie zaległy jeśli chodzi o publikację dodatek. Mamy nadzieję, że wystarczająco pokazałyśmy w nim przeszłość Hinaty, a sam tekst przypadł Wam do gustu mimo, że dość nieprzyjemne treści się w nim znalazły :/</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="vertical-align: baseline;"><i style="text-indent: 35pt;"><span style="color: #999999; font-family: verdana, sans-serif;"><span style="white-space: pre-wrap;">Następnym razem zobaczymy się już po nowym roku i to prawdopodobnie z kolejnym dodatkiem, tym razem przybliżając Wam postać Yorumi ;) (Chyba, że rozdział napiszę się przed tym ;p)</span></span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="vertical-align: baseline;"><i style="text-align: center; text-indent: 35pt;"><span style="color: #999999; font-family: verdana, sans-serif;"><span style="white-space: pre-wrap;">A na sam koniec chwiałybyśmy życzyć Wam zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt oraz wystrzałowego Sylwestra ;)</span></span></i></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i></i></span></span></div>
</div>
</span>Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-78997127323636848892018-10-27T18:35:00.001+02:002019-07-28T23:57:40.955+02:007.Oko za oko<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="OLE_LINK1"></a>Po
pogrzebie Ichiro przed cmentarzem zostali już tylko nieliczni, cierpliwie
znoszący siekący od kilku dni deszcz. Nikt jednak nie mógłby powiedzieć, że
niecałe dwa tygodnie wcześniej byli zgraną paczką przyjaciół. Nienawistne
spojrzenia rzucane między poszczególnymi osobami sprawiały, że atmosferę można
było ciąć nożem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To twoja wina, Iwasaki — warknął w końcu No
Sabaku przerywając grobową ciszę. — Twoja i tego twojego cholernego gangu
psychofanów broni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uważaj na słowa, smarkaczu. — Bestia zmierzył
go chłodnym spojrzeniem. — Mam cię na ten tydzień po dziurki w nosie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Prawda w oczy kole? — Gaara nie ustępował,
wytrzymując spojrzenie Uchihy. — Tylko on i jego dziewczyna parają się
produkcją bomb. A skoro Sasaki jest czysta to chyba odpowiedź nasuwa się sama.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tylko jeśli ma się niedorozwinięty zmysł
logicznego myślenia. — W oczach bruneta pojawił się niebezpieczny błysk. — A
twój chyba zaczął się w tym rozwoju ostatnio cofać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego nadal go bronisz? — Rudzielec zmrużył
oczy, puszczając przytyk mimo uszu. — Jak możesz to robić dla takiego ścierwa,
jakim jest członek Akatsuki?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że to już
przeszłość, No Sabaku?! — Oczy Deidary, wlepione w przywódcę Wilków, rzucały
błyskawice.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I mamy ci w to teraz uwierzyć? — prychnął
dotąd milczący Sasuke. — Nie rozśmieszaj mnie, Iwasaki. Twoje słowo już dawno
straciło wiarygodność.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A twoje niby kiedykolwiek ją miało? — warknął
blondyn, mrużąc oczy do cienkich szparek. Widząc jego wyraz twarzy, stojąca
obok Yumiko nie mogła zrozumieć, co się właśnie dzieje. To nie był Deidara,
którego znała. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dei... — Szarpnęła go za rękaw bluzy, ale ten
strzepnął jej rękę, nawet na nią nie patrząc. Zszokowana cofnęła się kilka
kroków, z niedowierzaniem słuchając kolejnych słów chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakoś nie wydaje mi się, żebyś miał
jakiekolwiek opory przed sprzedaniem swojego brata policji. I nie próbuj
wkręcać nam, że to dla jego dobra. Zdradziłeś wtedy jego zaufanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To była zupełnie inna sytuacja — syknął
brunet, zaciskając dłonie w pięści.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gówno prawda — stwierdził dobitnie Kita.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wystarczy. — Uzumaki, który przed chwilą
przeszedł przez cmentarną furtkę, wparował między chłopaków i przerzucając
wzrok z jednego na drugiego westchnął ciężko. — Nie możecie sobie darować
chociaż dzisiaj? Właśnie pochowaliśmy kolejnego z naszych przyjaciół, a wy
przerzucacie się tu wzajemnie oskarżeniami zamiast szukać wspólnie winowajcy?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nikogo nie trzeba szukać. — Gaara w końcu
oderwał wzrok od Deidary, kierując go na przyjaciela. — Masz go tuż przed
nosem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wystarczy, Shukaku. — Naruto posłał mu ostre
spojrzenie. — Moglibyście chociaż dzisiaj uszanować pamięć o Ichiro i łaskawie
raz w życiu rozejść się w spokoju. — Rozejrzał się po ludziach, a kiedy żadne z
nich się nie poruszyło, dodał dobitnie: — Teraz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zebrani z ociąganiem, ale mimo wszystko ruszyli
w stronę swoich wozów. Uzumaki posłał jedynie blady uśmiech Deiowi i Yumi zanim
skierował kroki do czekającej w samochodzie Hinaty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Cisza jaka zapadła po jego odejściu szybko
została zmącona przez stanowcze kroki dziewczyny. Blondynka podeszła bliżej
chłopaka i jednym szarpnięciem zmusiła go do spojrzenia na nią.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ty wyprawisz? — warknęła, niebieskie
tęczówki pełne furii zawieszając na twarzy Kity. — Dlaczego to w ogóle
powiedziałeś?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Miałem grzecznie stać i czekać aż zjadą mnie
za wszystkie zbrodnie świata? — Zacisnął dłonie w pięści, hardo patrząc swojej
dziewczynie w oczy. — Sory Yumi, ale nigdy nie byłem i nigdy nie będę biedną
owieczką prowadzoną na rzeź.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nikt cię o to nie prosi, idioto skończony! —
wybuchła, w pięści łapiąc materiał jego bluzy. Wpatrywała się w oczy Deia, z
niepokojem zauważając w nich cos, czego nigdy więcej nie chciała w nich
widzieć. Bezwzględność. — Nikt nie powiedział, że nie możesz się bronić, ale
to?! To już było czyste skurwysyństwo i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Jak w ogóle mogłeś wywlec tę sprawę na światło dzienne? Nie miałeś prawa!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Od kiedy stoisz po stronie tego sukinsyna?! —
Deidara podniósł głos, co sprawiło, że Sasaki zamarła, po czym wypuściła ciemny
materiał z rąk i cofnęła się o dwa kroki. — Od kiedy to ja jestem według ciebie
agresorem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie jesteś tym Deiem, za którego cię miałam —
wyszeptała, mierząc go chłodnym spojrzeniem. — Nie jesteś sobą. Wrócił stary
Deidara. — Pokręciła w niedowierzaniu głową. — Znowu wrócił ten cholerny
skurwiel sprzed lat.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ton pełen goryczy wprawił Iwasakiego w
osłupienie. Stojąc w bezruchu obserwował jak Sasaki najpierw idzie w stronę
żelaznej furtki, by potem rzucić mu spojrzenie pełne rozczarowania i
zdecydowanym krokiem ruszyć przez cmentarz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W pierwszym odruchu chciał za nią pobiec, ale
koniec końców nie wiedział, czy miało to w tamtej chwili jakikolwiek sens.
Prychnął zirytowany i wsiadł do swojego auta, wmawiając sobie, że kiedy
dziewczyna ochłonie, po prostu pójdzie do Yoru i wróci do domu, gdy tylko
Nateko poprawi jej humor.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Matsuri ze zmarszczonym czołem przyglądała się blondynowi.
Iwasaki zdążył już wypić butelkę naprawdę mocnej whisky i nadal nie wyglądał
jakby miał dość. Nawet Naruto, siedzący na barowym stołku obok niego,
przyglądał się temu z niemrawą miną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To moja wina — burknął Dei, nie odrywając
wzroku od brunatnego płynu chlupoczącego w szklance.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A twierdzisz tak, bo? — Uzumaki podpierał się
łokciami o blat, w jednej ręce trzymając kufel piwa. Drugą bawił się metalową
podkładką, cierpliwie czekając, aż Kita zbierze się w sobie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo w sumie zawsze tak było. — Blondyn oderwał
wzrok od alkoholu, teraz zatrzymując go na dębowym regale z butelkami. — Od
kiedy pamiętam stanowiłem źródło jej kłopotów. Chyba, że akurat na scenę
wtaczała się jej rodzinka, ale i tak zawsze stałem gdzieś obok. — Zamilkł na
moment, by zaraz z całkiem poważnym wzrokiem spojrzeć na kompana. — To już
dawno powinno się skończyć. — Jak na zawołanie usłyszeli dźwięk tłuczonego
szkła. Zwrócili uwagę na wpatrującą się z niedowierzaniem w blondyna barmankę.
Matsuri ani myślała zająć się zbitą butelką. W jednej chwili jej wzrok się
wyostrzył, a dziewczyna prychnęła z irytacji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wierzę — burknęła do siebie, zdając sobie
sprawę, że Iwasaki musiał wypić o wiele za dużo, skoro powiedział te słowa bez
mrugnięcia okiem. — Myślałam, że głupszy już być nie możesz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zanim Deidara zdążył się zbulwersować, Naruto
posłał dziewczynie błagalne spojrzenie
i zaraz skupił wzrok na przyjacielu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sory Dei, ale chyba powinieneś się przespać,
wszystko przemyśleć i jutro z nią porozmawiać. Na trzeźwo. — Ostatnie zdanie
wypowiedział znacząco patrząc na pustą butelkę. — Uwierz mi, że to najgorsza
decyzja jaką możesz teraz podjąć. Chcesz wszystko przekreślić, bo nagle wróciliście
do kłótni sprzed lat? Ona się o ciebie po prostu martwi. Zrozum to, Kita. Jeśli
nie zmądrzejesz, stracisz ją na dobre. Wiesz, że to może posłać ją na dno, z
którego już nie będzie chciała wracać. Nie po tym, co przeszła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara spojrzał na niego spod byka i prychnął
gniewnie, po czym wbił wzrok w drewniane sęki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakim cudem udzielasz mi dobrych rad, kiedy
tego co cię łączy z Hinatą nie można nawet nazwać związkiem? — warknął,
zaciskając palce na szklance.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przekimam cię na kanapie. — Uzumaki urwał
rozmowę i wstał ze stołka. — Jak już dopijesz, znajdziesz mnie na górze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ruszył na schody, jednak w ich połowie
zatrzymał go głos przyjaciela.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kitsune? — Nadal na niego nie patrzył, ale
wcale nie musiał. Uzumaki i bez tego wiedział jaki chaos rozgrywa się w jego
głowie. — Dzięki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto uśmiechnął się pod nosem i wspiął po
reszcie schodów do mieszkania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sam nie wierzył, że miał zamiar posunąć się do tak
desperackiego kroku, jakim było odwiedzanie Nateko w szpitalu, ale nie miał
wyboru. Kiedy nad ranem wrócił do domu, Yumiko zniknęła. Co gorsza nie było też
jej ubrań i kosmetyków. Na początku stwierdził, że po prostu panikuje, ale
kiedy z godziny na godzinę dziewczyna nie dawała nawet znaku życia, zaczął się
denerwować. Skutkiem
tego było objechanie wszystkich miejsc, w których w normalnych okolicznościach
mogłaby się zaszyć. Tyle, że nie było jej w bazie DF, ani w Kakuredze. Cały
uniwersytet też był pusty. Lupina, bar w dziesiątej dzielnicy, też sprawdził. Wizyta w nim, nawiasem mówiąc, skończyła się na kuksańcu karabinem w żebra od tej
starej baby, jak wszyscy mówili na tamtejszą bramkarkę i dodaniem od niej czegoś w stylu „Od tygodni nie widziałam tu tej
popapranej blondi i jej przydupasów, gówniarzu!”.
Do mieszkania Yoru nie zaglądał, bo wiedział, że nie siedziałaby w nim bez
Nateko, a do Kiby nie musiał się nawet fatygować. To było ostatnie miejsce, w
którym Sasaki mogłaby przesiadywać kryzys w związku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jeszcze zanim doszedł do uchylonych drzwi,
usłyszał podniesione głosy. Akurat to go nie zdziwiło. Nateko i Inuzuka
sprzeczali się o wszystko praktycznie codziennie. Zdziwiło go jednak, że gdy
tylko stanął w drzwiach oboje zamilkli i wpatrywali się w niego jakby zobaczyli
ducha. Chociaż Nateko po chwili chyba miała ochotę tego ducha ponownie zamordować.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cześć — mruknął ostrożnym tonem i wszedł do
środka. — Jak tam... — Zawahał się, po czym przejechał wzrokiem po leżącej na
łóżku dziewczynie. — Wszystko?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszystko, czyli złamana ręka, dwa żebra i masa
potłuczeń — uzupełniła jego wypowiedź. — Całkiem nieźle. Mogliby mnie już stąd
wypuścić — burknęła, na dokładkę mierząc Kibe ponurym spojrzeniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne, a świnie latają — warknął szatyn. —
Dwa. Złamane. Kurwa. Żebra! — wyartykułował przez zaciśnięte zęby, przez co
Deidara ledwo powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. Lepiej, żeby wkurzali
się na siebie niż na niego. — Nigdzie się nie wybierasz!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo co? — Szatyn skrzywił się na te słowa,
jakby połknął cytrynę i skrzyżował ręce na piersi. Iwasaki musiał przyznać, że
ta scena była przekomiczna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo gówno drogą szło — skwitował, na jej ostre
spojrzenie reagując prychnięciem. — Wybacz, Kotek, ale wzrok nie potrafi
zabijać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A szkoda — warknęła, po czym dodała z całym
jadem, jaki była w tamtej chwili w stanie zgromadzić: — K o t e k.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, to może ja wpadnę później, co? —
Blondyn zaczął się strategicznie wycofywać, kiedy dwie głowy gwałtownie
odwróciły się w jego kierunku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co, nie? — Otworzył szeroko oczy, nie
rozumiejąc ich nagłej synchronizacji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nigdzie nie pójdziesz, Blond Cioto. — Szatyn
wskazał taboret stojący przy łóżku. — Mamy do pogadania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I może frytki do tego, Psiarzu? — warknął,
mierząc go spojrzeniem i z irytacją stwierdzając, że chłopak był śmiertelnie
poważny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Siadaj Blondziu i nie marudź. — Nateko posłała
mu naglące spojrzenie, które skłoniło go do posłuchania jej „rady”. Inuzuke
pierdolił, ale z Yorumi się nie dyskutowało, kiedy widocznie miała człowieka na
celowniku. — Można do cholery wiedzieć, co wyście razem z Yumi odpierdolili?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, gdzie ona jest? — Iwasaki natychmiast
się ożywił, jednak mina Nateko szybko ostudziła jego zapał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oczywiście, kurwa, że nie — syknęła, gromiąc
go spojrzeniem. — I to do cholery przez ciebie. Była tu wczoraj wieczorem,
powiedziała, że się pokłóciliście i że znika na jakiś czas. Wyjaśnij mi to, ty
blond mendo, albo przysięgam, że poczujesz co znaczy oberwać z gipsu w dyńkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czemu zaraz moja wina? — burknął nie patrząc
na żadne z nich. To była jego wina. Wiedział o tym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A czyja, Blond Cioto? — Kieł posłał mu
ironiczny uśmiech, jakby doskonale wiedział jakie słowa kłębią się mu teraz pod
czaszką.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Słuchaj, Iwasaki. Albo teraz do niej dzwonisz,
wyjaśniasz wszystko i sprowadzasz ją tu powrotem, albo przysięgam, że nie ręczę
za siebie. — Groźba błysnęła w ciemnych oczach dziewczyny, na co Deidara
przełknął ślinę. Tym razem wkurzył ją na serio.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Westchnął ciężko i wygrzebał telefon z kieszeni,
po czym wybrał numer dziewczyny, chociaż wiedział jak to się zakończy. Sześć
długich sygnałów i poczta głosowa. I tak od poprzedniego wieczora.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie odbiera. Zresztą robi tak od wczo... —
Jego wypowiedź przerwał dźwięk telefonu, na który cała trojka podskoczyła w
miejscu, co u Nateko skutkowało cichym jękiem bólu. Kiba posłał jej spojrzenie,
które mówiło „ A nie mówiłem?”, ale Dei wpatrywał się w ekran jak zaczarowany.
Nie wiedział, czy oczy go zwodzą, czy to rzeczywiście Sasaki, ale nie zamierzał
ryzykować. Odebrał zanim wybrzmiał ostatni dźwięk.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi, cholera jasna, gdzie ty się podziewasz?
Martwiłem się o ciebie — wylał z siebie potok słów, ale pogardliwe prychniecie
z drugiej strony zahamowało jego entuzjazm. To nie był głos Yumiko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Było się zastanowić, zanim zachowałeś się jak
skurwiel. — Ten ton znał doskonale i wcale mu się nie spodobało, że Hiro zabrał
siostrze komórkę. — Zresztą nic nowego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oddawaj mi telefon, gnojku! — Rozległ się
drugi głos, który już bankowo należał do blondynki, ale Deidara doskonale
pamiętał kto jest w tej rodzinie wyższy. Sasaki była kurduplem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie dzwoń do niej — warknął chłopak, nie dając
dojść Deidarze do słowa. — Wróci jak będzie chciała. A telefonu nie dostanie do
końca pobytu tutaj — burknął Ishida i Dei niemal widział jak osiemnastolatek
mierzy siostrę złośliwym, triumfalnym spojrzeniem. — Pa, dziewczynko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">I się rozłączył. Tak po prostu. Kita wpatrywał
się przez moment zupełnie skołowany w urządzenie, po czym jęknął zirytowany
zachowaniem chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ten bachor powinien dostać porządny wpierdol.
— Podparł głowę na dłoni, mimo wszystko spokojny o bezpieczeństwo swojej
dziewczyny. — Zajebał jej telefon, smarkacz i nie chce oddać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czyli przesiaduje u Hiro. — Yorumi też zdawała
się odetchnąć z ulgą. — Masz szczęście, Blondziu. W chuj szczęścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic nie mów. — Popatrzył na nią żałośnie. —
Zdaję sobie z tego sprawę. — Z ciężkim westchnieniem podniósł się z taboretu i przesunął
go na jego pierwotne miejsce. — Będę się zbierał. Mam na dzisiaj dość. — Ruszył
w kierunku wyjścia, ale zatrzymał się w progu i odwrócił. — Ile jeszcze będą
cię tu trzymać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tydzień, Iwasaki. — Dziewczyna przewróciła
oczami widząc zadowoloną minę swojego chłopaka. — Jeśli ten bezmózg — tu
również rzuciła spojrzenie Inuzuce — nie przekona ich, że potrzebuję tu zostać
jeszcze co najmniej miesiąc.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej — oburzył się Kiba. — Jaki bezmózg, do
cholery?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na razie — blondyn parsknął śmiechem i wyszedł
z sali przy dźwiękach kolejnej sprzeczki przyjaciół.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Jeszcze raz przepraszam cię za Deia. — Po raz trzeci tego dnia Naruto tłumaczył
przyjaciela przed Hyugą.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wracali właśnie ze szpitala od Yoru, gdzie nie
zabawili długo. Przekonali się, że z Nateko już wszystko w porządku nie licząc
kilku siniaków, które usilnie trzymały się jej skóry niczym rzep psiego ogona.
Dziewczyna jeszcze tego samego dnia miała wyjść do domu.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic się nie stało. — Hinata posłała
blondynowi łagodny uśmiech. Co prawda, Iwasaki okazał się nad wyraz uciążliwym,
co rusz powracającym gościem, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że tego
właśnie potrzebował. — Przecież to twój dom. Zresztą potrzebował twojego
wsparcia. Myślę też, że Yumiko przez te dwa tygodnie przemyślała sobie całą tę
sytuację i niedługo wszystko wróci do normy.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żeby to było takie proste — burknął nagle
pochmurniejąc. — Z tą dwójką nigdy nic nie wiadomo. Każde jest walnięte na swój
sposób. Dopiero kiedy Yumiko zechce wrócić okaże się, ile moja pomoc Deiowi
dała.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mów tak. — Posłała mu zmartwione
spojrzenie, którego nie mógł zobaczyć, bo uparcie wpatrywał się w swoje buty. —
Na pewno wszystko się ułoży.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Obyś miała rację. — Uścisnął mocniej jej rękę
i uśmiechnął się blado.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naruto? — Teraz to Hyuga spuściła wzrok,
widząc, że blondyn spojrzał na nią uważniej, gdy zmieniła ton wypowiedzi. — Nie
wydaje ci się, że powinnam wrócić do domu?</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki raptownie stanął w miejscu, przez co
Hinata niemal straciła równowagę. Przyjrzał się uważnie zmieszanej dziewczynie,
nie bardzo wiedząc jak zinterpretować to nagłe wyznanie. Hyuga mieszkała u
niego prawie trzy tygodnie nadal nie będąc w stanie normalnie porozmawiać z
kuzynem i przyjaciółką. Co prawda zdarzało im się zamienić dwa zdania od czasu
do czasu, jednak biało oka zawsze szybko uciekała, nawet jeśli rozmowa toczyła
się w obecności Naruto i zdawała zmierzać w dobrym kierunku.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, że nigdy bym cię nie wyrzucił, prawda?
— zapytał z rezerwą w głosie.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem, wiem, tylko... — Szybko poderwała wzrok
na jego twarz i pomachała w nerwach rękami.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chcesz się z nimi pogodzić, prawda? —
Skończył za nią, posyłając dziewczynie ciepły uśmiech. Ta jedynie skinęła
głową. Słowa Kitsune bardzo ją uspokoiły. Bała się, że blondyn mógł
zinterpretować jej decyzję opacznie i pomyśleć, że stara się od niego uciec. —
Myślę, że to bardzo dobra decyzja, Hinata. Ten strasznie się za tobą stęskniła.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja za nią też — przyznała, uśmiechając się
słabo pod nosem. — Tak samo jak za Nejim. Powinnam była dać im szansę się
wytłumaczyć. Zareagowałam zbyt gwałtownie, w dodatku zwalając ci się na głowę —
wyrzuciła z siebie niemal jednym tchem, by już ciszej dodać: — Przepraszam.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie masz za co. — Uzumaki ujął jej twarz w
dłonie, delikatnie zmuszając ją by spojrzała mu w oczy. — Nie musisz się
wstydzić swojej reakcji. Miałaś prawo być w szoku. Chciałaś sobie to wszystko
przemyśleć i oni uszanowali tę decyzję. I nigdy nie wmawiaj sobie, że byłaś dla
mnie problemem. Nie masz mnie za co przepraszać. Powinienem ci dziękować na
kolanach za to, że nie uciekłaś, gdy dowiedziałaś się prawdy o mnie i nadal tu
ze mną jesteś.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze i mocno
wtuliła w chłopaka, gdy ten przyciągnął ją do siebie i zamknął w niedźwiedzim
uścisku. Z każdym kolejnym, wspólnie spędzonym dniem zakochiwała się w nim
coraz bardziej.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy Kiba i Yoru wywlekli
się ze szpitala, Yumiko czekała na nich na parkingu, z głową schowaną w
kapturze i małą podręczną torbą sportową w ręce. Opierała się o drzwi samochodu
Inuzuki, niecierpliwie tupiąc butem o beton. Gdy tylko wychodząca dwójka
spostrzegła Sasaki, oboje stanęli jak wryci z początku z niedowierzaniem
wpatrując się w wyluzowaną sylwetkę dziewczyny. Po chwili całkowitego bezruchu,
Kieł puścił rękę Yorumi i szybkim krokiem podszedł do Yumi, stając niecały metr
od niej i wytknął palec w jej stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tyy... —
Zmrużył powieki, nie wiedząc nawet, co pierwsze powinno przejść mu przez usta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja. —
Wzruszyła ramionami, nic nie robiąc sobie z ostrzegawczego tonu chłopaka. —
Czego się spodziewałeś, Psiarzu zawszony? Wróżki Zębuszki?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Przerobię cię na mielone przy pierwszej okazji, Kurduplu zasrany — warknął,
jednak zanim zdążył kontynuować swój wywód, składający się głównie z
wulgaryzmów, Nateko użyła dotąd mu nieznanego rejestru swojego głosu, niemal
ogłuszając go częstotliwością krzyku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gdybym tylko, do kurwy nędzy jasnej, mogła zrobić ci
krzywdę, to uwierz, że już dawno wąchałabyś kwiatki od spodu! — Oczy szatynki
ciskały błyskawice, gdy stanęła twarzą w twarz z przyjaciółką. — Jeszcze raz mi
tak znikniesz bez śladu, a obiecuję, że cię znajdę i będę przypiekać na wolnym
ogniu przez pieprzony tydzień!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tylko
nie bij. — Blondynka uniosła ręce w geście obronnym, jednak jej twarz rozjaśnił
szeroki uśmiech. — Wszystko wyjaśnię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="OLE_LINK15"></a>— Tłumacz się! — zażądała Dzika, z grymasem
bólu siadając na sofie w swoim mieszkaniu i wlepiła stanowcze spojrzenie w
twarz przyjaciółki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po co te nerwy? — burknęła blondynka,
krzyżując ramiona na piersi i wygodnie rozsiadła się w fotelu. — Jakby matki
nie można było odwiedzić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ty się jeszcze pytasz? — warknęła szatynka,
gromiąc dziewczynę wzrokiem. — Pieprzone dwa tygodnie nie raczyłaś z własnej
woli nas powiadomić, gdzie twoja dupa wędruje i śmiesz mi się tu dziwić,
dlaczego mam ochotę cię zamordować?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj, no nie przesadzaj. — Blondynka wywróciła
oczami, co Nateko skwitowała prychnięciem. Z trudem podniosła się z siedzenia i
wyszła z salonu, by za chwilę wrócić z paczką papierosów w ręce, przerywając
kłótnię Inuzuki i Sasaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—... ty pieprzona idiotko! Powinniśmy cię... —
Gdy Yorumi weszła do pomieszczenia, chłopak automatycznie zamilkł i odwrócił
wzrok w jej stronę. Na raz zmarszczył brwi, widząc co trzyma w dłoni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Odłóż to!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie waż się!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zamknąć mordy. — Dziewczyna zmrużyła powieki,
ostentacyjnie odpalając fajkę. — Gdybyście nie przyuważyli, papierosy ostatnio
uratowały mi życie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W momencie wypowiedzenia tych słów, z jej oczu
zniknął gniew, ustępując miejsca smutkowi, co nie uszło uwadze pozostałej
dwójki. Yumiko przyjrzała się uważniej przyjaciółce z niepokojem rejestrując,
że strasznie schudła. Wiedziała, że szpitalna dieta dawała swoje, ale nie było
mowy, żeby tak bardzo jej zaszkodziła. Zresztą worki pod oczami i
zaczerwienione niezaprzeczalnie przez łzy białka mówiły same za siebie.
Wymieniła spojrzenia z Kibą. Chłopak bezradnie pokiwał głową, po czym usiadł
koło swojej dziewczyny i objął ją ramieniem. Ten gest sprowadził ją na ziemię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nieważne — mruknęła pod nosem i odetchnęła
głęboko. — A teraz wyjaśnij mi łaskawie, dlaczego nie powiedziałaś mi wtedy w
szpitalu gdzie jedziesz? Wiesz jakiego stracha wszystkim napędziłaś?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przesadzasz. — Sasaki dalej bagatelizowała
sprawę, myślami błądząc wokół wydarzeń sprzed swojego zniknięcia, jednak
jadowite spojrzenie jej przyjaciółki sprawiło, że momentalnie zbladła.
Zrozumiała, że tym razem przegięła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy ty zdajesz sobie sprawę, jaka panika
wybuchła po twoim zniknięciu? — warknęła tak chłodnym tonem, że nawet Inuzuke
przeszedł dreszcz. — Ledwo co... Straciliśmy przyjaciela, Yumi. Twój gang przy
pierwszej lepszej okazji żre się z Gaarą i Sasuke. Wszyscy czują się osaczeni.
— W miarę kolejnych słów szatynki, w Sasaki rosło poczucie winy. — Nagle ty
stwierdzasz, że sobie znikniesz, nie mówiąc nikomu, gdzie i po co. Myślisz, że
co wszyscy sobie pomyśleli? Gdyby nie to, że Deidara wygadał się Naruto,
uznalibyśmy, że cię dorwali. Deidara przez cały ten czas był na celowniku.
Przez niego i Shukaku nie byliśmy w stanie wykonać choćby jednego, godnego
pożałowania kroku. Rudzielec wiecznie na wszystkich warczał, a Kita upijał się
niemal dzień w dzień w barze, przez co Uzumaki nie był w stanie zorganizować
czegokolwiek, nie martwiąc się jednocześnie, czy Dei przypadkiem nie zachlał
się na śmierć. Ty to nazywasz przesadą?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="OLE_LINK17"></a>—
Przepraszam — mruknęła pod nosem blondynka, odwracając wzrok. — Nie chciałam,
żeby to wszystko się tak potoczyło.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No nie
wierzę. — Kiba przerwał dłużącą się ciszę i rozładował atmosferę. — Ten
pieprzony kurdupel kogoś przeprosił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Morda,
Psiarzu! — Sasaki w jednej chwili porwała w rękę portfel leżący na stoliku i
cisnęła przedmiotem w chłopaka. — Miałam ważny powód, żeby zniknąć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Słuchamy — ponaglił ją, odkładając na stół pocisk, który trafił go w ramię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chodziło o Yamato — wypaliła, wprawiając
pozostałą dwójkę w osłupienie. Ten facet nie zwiastował niczego dobrego. —
Okazało się, że dupek wpadł na mój trop, o czym zdążył na czas powiadomić mnie
Hiro. Gdyby nie ten gówniarz, pewnie mielibyśmy kolejnego palanta na karku, a
to mi się nie uśmiechało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale jak ten skurwiel cię znalazł? — Inuzuka
zmarszczył brwi, zdając sobie sprawę, że to było naprawdę trudne zadanie, a
Nakane nie należał do najsprytniejszych w tej dziedzinie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No przecież próbuje wam wyjaśnić, ciemna
maso. Nie przerywaj mi — warknęła, posyłając chłopakowi wrogie spojrzenie. —
Ten dupek skontaktował się z siatką wywiadowczą Hyugi, oczywiście myśląc, że
robi to w sekrecie przed mającymi piecze na tym terenem Shadowsami. Tyle, że
Kenji miał na niego oko od jakiegoś czasu i od razu powiadomił Hiro, a ten z
kolei dał znać mi. Niestety Yamato już wie, na jakim obszarze może mnie
znaleźć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jeszcze tego psychola nam tu brakowało —
burknęła Nateko, czując, że te wszystkie problemy zaczynają ją przytłaczać.
Ciszę, która zapadła po tych słowach przerwał dzwonek telefonu. Sasaki
zmarszczyła brwi widząc na swojej komórce zdjęcie Deidary, jednak nie kwapiła
się odbierać. Nateko najpierw uniosła pytająco brwi, żeby zaraz przewrócić
oczami. Tej kłótni miała po dziurki w nosie. — Odbierz to — stwierdziła tonem
nie znoszącym sprzeciwu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie będę go słu... — zaczęła jęczeć pod nosem,
jednak Kiba w jednej chwili wyrwał jej telefon i nacisnął zieloną słuchawkę. —
Ej!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Siedzi u Yoru w mieszkaniu i biadoli, że nie
będzie z tobą gadać. Bądź tak łaskaw przywrócić jej rozum i wyperswadować jej
te pieprzone fochy, bo już słuchać tego nie można. — Zadowolony z siebie oddał
dziewczynie urządzenie, nic nie robiąc sobie z jej jadowitego spojrzenia.
Sasaki niechętnie przyłożyła komórkę do ucha.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego chcesz? — burknęła wychodząc z
pomieszczenia. Nie miała zamiaru znosić znaczących spojrzeń Inuzuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Myślisz, że to coś da? — Kieł śledził ją
wzrokiem, dopóki nie zamknęła drzwi prowadzących do sypialni Nateko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Miejmy nadzieję — westchnęła ciężko,
opierając głowę na jego ramieniu. — Mam już serdecznie dosyć zapijaczonego Deia
i jej mądrości życiowych z nim związanych.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie ty jedna — parsknął śmiechem i objął
dziewczynę, przyciągając ją bliżej siebie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="OLE_LINK19"></a>— Yumi? — Iwasaki aż odsunął komórkę od ucha,
by upewnić się, że tym razem dziewczyna rzeczywiście odebrała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>A kto inny, idioto?</i> — warknęła przez
słuchawkę. — <i>Czego chcesz?</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Możemy porozmawiać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>Chyba nie mamy o czym.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz doskonale, że mamy. — Zmarszczył brwi,
słysząc ton blondynki. Doskonale wiedział, że jeśli się zgodzi, ich rozmowa nie
będzie zbyt przyjemna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>I co w związku z tym?</i> — Niemal widział
jak przewraca oczami. — <i>Zresztą, dobra. Niech ci będzie. O czym chcesz
rozmawiać?</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chciałbym porozmawiać w cztery oczy — dodał z
naciskiem na ostatnie słowa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>Naprawdę nie dasz rady się wysłowić przez
telefon?</i> — jęknęła, wyraźnie zirytowana, ale Deidary tym razem nie
obchodziły jej humory.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie, nie dam rady — warknął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>No dobra, nie marudź</i>. — Iwasaki
wypuścił z płuc powietrze, nie wiedząc czy ma ochotę ją przytulić, czy udusić.
— <i>Gdzie i kiedy?<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jutro o trzynastej w magazynach? — zapytał z
nadzieją w głosie. — I wiem doskonale, że nie masz wtedy zajęć. Zresztą i tak
opuściłaś dwa tygodnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>Okej, niech będzie jutro</i> — mruknęła
pojednawczo. — <i>Pa.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rozłączyła się. Iwasaki jeszcze przez moment
patrzył na ekran telefonu, po czym odetchnął z ulgą i schował urządzenie do
kieszeni. Podziękował Matsuri za piwo i ruszył do wyjścia, nawet nie
zauważając, kto siedział w boksie tuż obok jego stolika.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mężczyzna podsłuchiwał całą rozmowę i z każdym kolejnym
zdaniem, na jego ustach rozciągał się coraz szerszy, podstępny uśmiech.
Doskonale wiedział, że to spotkanie to niepowtarzalna okazja do pozbycia się
tej dwójki i ktoś na pewno ucieszyłby się z tej roboty. Zaczekał aż Iwasaki
opuści bar i gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, wstał i pożegnał się z
barmanką kiwnięciem głowy. Wyszedł czym prędzej na ulice i widząc, w którą
stronę udał się blondyn, sam ruszył w przeciwnym kierunku. Wyciągnął z kieszeni
telefon i wybrał odpowiedni numer.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mam dla ciebie robotę — powiedział, gdy tylko
rozmówca podniósł słuchawkę. — Twój kumpel i jego dziewczyna się za tobą
stęsknili.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>Zamieniam się w słuch</i> — usłyszał po
drugiej stronie chrapliwy śmiech, który wywołał na jego ustach kolejny perfidny
uśmiech. Lepszej okazji nie mogli im podać na tacy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko spojrzała nerwowo na
zegarek. Przyszła za wcześnie co samo w sobie wydawało się życiowym błędem, bo
wiedziała, że Deidara spóźni się co najmniej dziesięć minut przez korki. Nieco
zbyt gwałtownie pchnęła drzwi do starego, nieużywanego hangaru. Skrzywiła się
na dźwięk, który wydały protestujące zawiasy, ale nie zatrzymała się i przeszła
do większej hali. Chciała czymś zająć myśli, więc automatycznie skierowała
kroki do szafki, w której archiwizowali wszystkie poprzednie projekty broni.
Chociaż wiedziała, że niewypałów, które trafiły do tych teczek nie da się nijak
ożywić, stwierdziła, że połudzi się choćby przez moment, byleby tylko nie
myśleć o Deiu i zbliżającej się rozmowie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak,
gdy po niecałych pięciu minut skrzypnęły wejściowe drzwi, zmarszczyła brwi i
ostrożnie odłożyła teczkę na szafkę. Była przekonana, że Iwasakiemu na dojazd
zejdzie jeszcze dobre dziesięć minut. Nie było innej możliwości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Instynktownie
schowała się za najbliższy regał i zaczęła powoli cofać się w kierunku tylnego
wyjścia, jednocześnie pilnując, by cały czas mieć na widoku drzwi do hali. Nie
chciała ryzykować. Nie miała przy sobie broni, a walka wręcz nie wchodziła w
grę, gdyby potencjalny przeciwnik okazał się silniejszy od niej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagle
uderzyła plecami o cos twardego. W tej samej chwili została jednym płynnym
ruchem odwrócona w miejscu i brutalnie przyciśnięta od regału. Jęknęła cicho,
gdy jej plecy spotkały się ze stalą, a duża ręka nakryła jej usta,
powstrzymując od krzyku chcącego wydostać się na zewnątrz. Jej nadgarstki
zostały przyszpilone jedną ręką do powierzchni nad jej głową, a męski śmiech
przyprawił ją o zimny dreszcz. Doskonale znała osobę, której twarz, wykrzywiona
w mrożącym krew w żyłach uśmiechu, znajdowała się naprzeciwko niej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No
proszę. — Hidan zdjął ręką z ust dziewczyny, gdy był pewny, że nie będzie
krzyczeć i zawinął wokół palca kosmyk jej włosów, na co Yumi pobladła. Znała
jego metody i to jej się nie spodobało. — Ta ciota mówiła prawdę. Naprawdę
miałaś tu być.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki
otworzyła szeroko oczy, w mig pojmując, że Yuga mówił o krecie i przeraziło ją,
że wbrew sobie, automatycznie pomyślała o Deidarze. Nie dane jej jednak było
rozwodzić się w myślach na ten temat, gdyż zza regału wyłonił się również
Suigetsu, szczerząc się od ucha do ucha. Zrozumiała, że właśnie dała się podejść
jak mała dziewczynka i wiedziała, że konsekwencje mogą być tragiczne w
skutkach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra
robota. — Nanahara posłał jej wymowne spojrzenie, na widok którego zaczęła się
wierzgać, jednak Hidan wymierzył jej siarczysty policzek, co zmusiło ją do
zaciśnięcia zębów i pozostania w bezruchu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Niegrzeczna z ciebie dziewczynka, co? — skwitował, boleśnie wbijając palce
wolnej ręki w biodro Sasaki. — Nie wyrywaj się, to nie będzie bolało. Proste? —
Yumiko spojrzała na niego wilkiem, co skutkowało kolejnym uderzeniem.
Zaszlochała cicho czując, że do oczu napływają jej łzy. Yuga przysunął usta do
jej ucha i ostrym, cichym tonem zapytał: — Proste?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Proste —
warknęła, przez łzy posyłając mu nienawistne spojrzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj, ktoś
tu chyba nie w humorze jest — zaśmiał się Nanahara i oparł bark o regał tuż
obok ramienia Yumi. — Jeszcze nam blondyneczka wydrapie oczka — odezwał się
złośliwym tonem i wyciągnął zza paska broń, podając ją Hidanowi. — Czas na
wyrównanie rachunków, szmato.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Siwo włosy
odbezpieczył pistolet i przystawił lufę do policzka Sasaki, uśmiechając się
przy tym perfidnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Spokojnie, Sui. Przecież nie musimy się spieszyć. — Mówiąc to, nie odrywał
wzroku od dziewczyny. Przejechał wzrokiem po jej sylwetce i oblizał usta gdy
wrócił do twarzy. — Może, by się tak z nią zabawić po naszemu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po hali
poniósł się męski śmiech. Suigetsu pociągnął Sasaki za włosy, wywołując u niej
ciche syknięcie bólu i zmuszając, by na niego spojrzała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja na
pewno nie pogardzę — powiedział, przysuwając swoją twarz bliżej dziewczyny,
przez co mogła zobaczyć drwinę, malującą się w jasnych oczach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> W akcie desperacji szarpnęła się i kopnęła
przytrzymującego ją mężczyznę w podbrzusze, przez co Yuga upadł na kolana,
łapiąc się za krocze, co skutkowało zniknięciem przytrzymujących ją rąk. Zanim
Suigetsu zdążył zrozumieć, co się dzieje i chwycić mocniej jej włosy, rzuciła
się w stronę tylnego wyjścia, chcąc wyminąć klęczącego Hidana. Ten jednak,
szybko zorientował się w sytuacji i złapał ją za kostkę. Yumiko straciła
równowagę i poleciała na podłogę. Zanim zdążyła się podnieść, poczuła na sobie
ciężar, a kiedy odwróciła głowę zobaczyła siedzącego na niej Nanahare. Chłopak
wykręcił jej ręce w tył, wiążąc je od razu mocnym sznurkiem. Sasaki przeklęła w
myślach wiedząc, że jej szanse niechybnie chyliły się ku zeru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Myślałaś, że tak łatwo nam zwiejesz? — warknął, łapiąc ją za włosy i ciągnąc w
górę, aż nie stanęła na nogach. Przyciągnął jej głowę do siebie i wyszeptał
prosto do ucha: — Zabawa dopiero się zaczyna, dziwko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
daruje tej kurwie. — Yuga powoli podniósł się na nogi i złapał między palce jej
twarz, mocno ściskając blade policzki. — Przestałem być miły.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="OLE_LINK25"></a>Był wkurzony. Specjalnie wyjechał wcześniej,
byle tylko być na miejscu przed Yumi, jednak akurat ten dzień wybrano sobie na
roboty drogowe, przez co spóźnił się dobre dwadzieścia minut. Zirytowany
zaparkował przed ogrodzeniem, widząc, że samochód Sasaki również tam stał.
Niemal wyskoczył z auta i zatrzasnął z hukiem drzwi. Ruszył szybkim krokiem w
stronę furtki, by nagle stanąć zdezorientowany, nie bardzo rozumiejąc zjawisko,
na które patrzył.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Brama była otwarta na oścież, co samo w sobie
było już sporym zaskoczeniem, ale nie to najbardziej zwróciło jego uwagę.
Marszcząc brwi przyglądał się łańcuchowi, który zazwyczaj blokował obie części
żelaznej konstrukcji. Podszedł do niego i podniósł ciężki kawałek stali,
patrząc na przerwany w jednym miejscu ciąg oczek. Był przecięty. Rzucił go z
powrotem na ziemię i skierował się w stronę warsztatu. Coś mu tu nie grało.
Miał złe przeczucia. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W tym przekonaniu utwierdziła go czarna Honda,
stojąca blisko wejścia do budynku. Nikt z organizacji taką nie jeździł.
Odruchowo sięgnął po broń zaczepioną przy pasku spodni, od razu ją
odbezpieczając. Obszedł warsztat, doskonale wiedząc, że frontowe drzwi
skrzypną, gdy tylko je otworzy. Zamiast tego szybko znalazł się na tyłach,
gdzie natychmiast zaczął przeklinać. Wejście było zaryglowane. Rozejrzał się
gorączkowo po budynku, a widząc otwarte okno, prowadzące do magazynu bez chwili
namysłu do niego doskoczył i bezszelestnie zsunął się do środka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Będąc już niemal przy samych drzwiach na główną
hale, stanął jak wryty, słysząc dwa męskie, znajome głosy. Zaklął pod nosem i
wychylił się zza framugi. Widząc, że za regałami nikogo nie ma, wyszedł z
kryjówki i włożył ręce do kieszeni bluzy, w jednej tym samym chowając broń.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jedynie silna wola i lata spędzone pod ostrym
reżimem Endo w Akatsuki pomogły mu zachować kamienną twarz i luźną postawę, gdy
zobaczył scenę rozgrywającą się na głównej hali. Yumiko ledwo stała,
przytrzymywana przez Nanahare, brutalnie szarpiącego za blond włosy. Hidan
właśnie uderzał dziewczynę w brzuch, zmuszając ją do zgięcia się wpół. Sasaki
miała rozciętą wargę i pęknięty łuk brwiowy. Lewe oko widocznie napuchło, a
cała twarz była blada niczym ściana. Bluza wisiała na niej w strzępach,
odsłaniając pocięty w kilku miejscach brzuch. Drgnął niespokojnie na ten widok.
Cienka granica dzieliła go od wybuchu. Granica, którą musiał utrzymać, w
momencie, w którym dostrzegł go Hidan.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nanahara na jego widok odruchowo wyciągnął
drugą broń i wymierzył nią w blondyna. Yuga za to rozciągnął usta w drapieżnym
uśmiechu, przyciągając bliżej siebie dziewczynę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Deeei — krzyknął, machając do niego ręką w
której trzymał długi nóż, poznaczony rdzawymi plamami. — No kto by pomyślał, że
tu będziesz? Ale to bardzo dobrze. Zastanawiało mnie, kiedy w końcu się
pojawisz. W końcu rycerz na białym koniu zawsze przychodzi swojej damie z
odsieczą, nieprawdaż?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyna przebiegł dreszcz na widok wyrazu jego
twarzy, ale nadal kontrolował swoją mimikę, doskonale wiedząc, że teraz
najważniejsza była Sasaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skończyłem z nią i tą jej marną
organizacyjką, Hidan — stwierdził tak chłodnym tonem, że Yumiko poderwała
głowę, z niepokojem wpatrując się w oblicze swojego chłopaka. Jego kolejne
słowa wywołały nieprzyjemne ukłucie w jej sercu. — Wracam do Hiashiego. Mam już
dość tych nieudaczników.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To dlatego Endo sprzątnął mi cię wtedy sprzed
nosa. — Mężczyzna przypomniał sobie sytuację z baru, a szczery uśmiech
rozświetlił jego twarz. — Już wszystko rozumiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ty cholerny zdrajco! — ryknęła dziewczyna,
zaczynając się szarpać w ramionach siwo włosego. — A ja ci do kurwy nędzy wierzyłam!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sory, mała. Było miło, ale się skończyło —
skwitował wzruszając ramionami, wiedząc, że jeśli z tego wyjdą, Yumiko
prawdopodobnie zakopie go żywcem. — Już mi się znudziło.<span style="background: green; mso-highlight: green;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Więc pozwolisz, że zabawię się z twoją
królewną? — Yuga rozciągnął usta w perfidnym uśmiechu, zwracając wzrok na wciąż
miotającą się dziewczynę. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ta widząc jak jego twarz co chwilę zmienia
wyraz zadrżała, po czym zebrała się w sobie i wpakowała mu kolano w brzuch. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cholerna suka — burknął Hidan, gdy zgiął się
wpół mamrotając pod nosem wiązankę przekleństw i pchnął wytrąconą tym ruchem z
równowagi Sasaki w ramiona Nanahary. Suigetsu uniósł brwi i spojrzał pytająco
na Iwasakiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jest cała twoja — paskudny uśmiech wykrzywił
jego twarz. Na ten widok Yumiko zamarła, wlepiając szeroko otwarte oczy w twarz
chłopaka. Kolejne słowa roztrzaskały jakąś część jej serca, która idąc w
zaparte, nie chciała przyjąć zdrady blondyna do świadomości. — I tak zawsze
była podstępną, zdradziecką suką. Niech wyjątkowo to nią się ktoś w końcu
pobawi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy Suigetsu wyszczerzył się i odciągał od
pozostałej dwójki nie stawiającą oporu dziewczynę, Hidan schował broń do kabury
i podszedł do Deidary.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nawet nie wiesz stary, jak mi brakowało
twojej zakazanej gęby. — Stanął przed blondynem i skrzyżował ręce na piersi. —
Jeszcze chwila i zwariowałbym w tym gównie bez mojego worka treningowego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak? — Dei też się wyszczerzył, ale ten
uśmiech nie sięgał oczu. — Bo mi ani trochę nie brakowało twojego spierdolenia
psychicznego. To za Yumi, skurwysynie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nim Yuga się zorientował, Deidara wyciągnął
rękę z kieszeni i wpakował mu ją w twarz, posyłając potężnym ciosem na podłogę.
Nie zastanawiał się ani chwili, widząc, że Hidan ma problem z wyostrzeniem
wzroku. Dopadł do niego ponownie i uderzył trzonkiem broni o jego skroń,
posyłając do krainy Morfeusza. Zyskał tym kilka chwil</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zerwał się do biegu i skierował w stronę, w którą
Suigetsu zaciągnął Yumiko. Modlił się w duchu, by wszystko było z nią w
porządku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ruszaj się, nie mamy całego dnia. — Siwo włosy popychał
Sasaki przed sobą, nieświadomie kierując się w stronę magazynu, gdzie
dziewczyna bardzo chciała się znaleźć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko wiedziała, że dopiero tam będzie miała
jakakolwiek szanse na ucieczkę. Sytuacja nie przedstawiała się zbyt kolorowo.
Było trzech na jedną, a ona była osłabiona po ciosach, jakimi poczęstował ją
Hidan. Kiedy Nanahara w końcu wepchnął ją do upragnionego pomieszczenia,
szarpnęła drobnym ciałem i wyrwała się z niezbyt mocnego uścisku, zaraz
odwracając się na pięcie. Wymierzyła solidnego kopniaka w piszczel napastnika,
przez co ten zawył z bólu, jednak nie czekała aż się otrząśnie i do niej
dokuśtyka. Rzuciła się miedzy regały, doskonale wiedząc, że Madara trzymał tam
różne narzędzia, a Suigetsu tak łatwo jej w tym labiryncie nie znajdzie. Miała
przewagę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Szybko natknęła się na nóż, który po chwili
udało jej się złapać w związane z tyłu pleców dłonie i zaczęła nerwowo szarpać
nim po sznurze. Gdy dotarł do niej odgłos nierównych kroków, zaczęła po cichu
cofać się w stronę kolejnych zakamarków, mając nadzieję, że znajdzie tam to,
czego potrzebowała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sznur puścił w momencie, w którym dostrzegła
wymarzone narzędzie. Dziękując w myślach temu, co nad nią czuwało, porwała łom
w dłonie i schowała się za zakrętem, zza którego dobiegały ciche przekleństwa.
Sasaki poprawiła chwyt i uniosła narzędzie, by w chwili, w której Suigetsu
stanął z nią twarzą w twarz, z całych sił uderzyć kawałkiem stali w jego
brzuch. Gdy Nanahara upadł, wymierzyła jeszcze jedno uderzenie, tym razem w
plecy. Mężczyzna jęknął, ale Yumiko nie czekała na jakąkolwiek reakcję.
Przeskoczyła nad jego ciałem i puściła się biegiem w drogę powrotną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Musiała się rozeznać w sytuacji i wydostać na
zewnątrz. Z budynku były trzy drogi ucieczki, z czego tylne wejście, którym
chciała się wydostać wcześniej, zostało zaryglowane przez napastników zaraz po
tym jak ją złapali. Zostały jej brama główna i prywatna przystań dla łodzi
Madary. Jednak, żeby otworzyć to wyjście musiała dostać się do dźwigni, a ta
znajdowała się zupełnie nieosłonięta w głównej hali, przy włazie zamykającym
dostęp do wody.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zmusiła się do szybszego biegu i niemal
zderzyła z biegnącym w jej stronę Deidarą. Wrzasnęła jak oparzona, odruchowo
ładując mu pięść w twarz, kiedy się zatrzymał i wyminęła zdezorientowanego
chłopaka, nie zawracając sobie głowy jakimikolwiek wyjaśnieniami. Chciała przed
nim uciec.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Iwasaki poczuł ukłucie w sercu, gdy zobaczył
jej przerażoną twarz, jednak jego myśli szybko przyćmił ból, który rozszedł się
po twarzy od miejsca, gdzie przed chwilą wpakowała mu swoją małą, kościstą
piąstkę. Należało mu się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Minęła chwila zanim się otrząsnął, ale gdy
tylko to nastąpiło ruszył biegiem za dziewczyną nawołując jej imię. Dopadł jej
przy samej dźwigni i złapał w ramiona, próbując ją uspokoić, ale Sasaki
wierzgała niczym dzikie zwierze, w końcu zmuszając go do poluzowania uścisku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie dotykaj mnie skurwielu! — wrzasnęła,
zaciskając dłonie w pięści i uniosła je przed twarz, gotowa w każdej chwili
przyjąć na siebie cios. — Zabiję cię, jeśli z tego wyjdę. Po prostu zamorduje
jak psa!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Posłuchaj mnie przez moment, wariatko! —
Iwasaki spróbował krzykiem zwrócić na siebie jej uwagę, ale ona nie miała
zamiaru go słuchać. Nawet nie zwracała uwagi na to, że blondyn jej nie
atakował. Adrenalina uderzyła jej do głowy, pozostawiając tylko jedną myśl.
„Wydostać się.”</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A to co? — Zachrypnięty głos Suigetsu
przeszył powietrze. Dla Yumi to było za wiele. Miała wrażenie, że on i Yuga to
pieprzone potwory, których nie da się zabić. Kiedy dodatkowo po pomieszczeniu
rozniósł się rechot tego drugiego, była bliska załamania. Nie miała sił na całą
ich trójkę. — Czyżby nasz kochany Iwasaki był aż tak dobrym aktorem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara odwrócił się w ich stronę i
mechanicznie uniósł ręce w górę widząc, że podnoszący się z podłogi Hidan
mierzy w niego z broni. Do starszego mężczyzny po chwili dołączył lekko
kulejący, zgięty wpół Nanahara, który mierzył do dziewczyny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nawet nie wiesz, jak wielką mam ochotę
odstrzelić ci teraz głowę, Dei — mruknął, Yuga powoli kierując się ze swoim
kompanem w stronę głównej bramy. — Ale to byłaby dla ciebie za szybka śmierć.
Będziesz krzyczał i błagał o koniec. Obiecuję ci to.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Stanął dopiero w drzwiach prowadzących na halę,
gdzie ostatni raz odwrócił się do blondyna, zanim zatrzasnął metalowe skrzydła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żegnaj Dei.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tych słowach Iwasaki jakby wybudzony z
letargu rzucił się na drzwi, chcąc je wyważyć, ale te tylko skrzypnęły
przeciągle pozostając zamkniętymi. Usłyszał jeszcze tylko pisk opon
odjeżdżającej Hondy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kurwa! — wyrzucił z siebie, waląc pięścią w
blachę. — Zablokowali drzwi</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rusz się i mi pomóż — warknęła dziewczyna, w
końcu rozumiejąc, co się właściwie wydarzyło w przeciągu ostatnich pięciu
minut. Obiecała sobie, że zabije swojego chłopaka później. Teraz liczyła się
każda sekunda. Słowa Hidana wkręciły się jej wystarczająco, by spodziewać się
najgorszego choćby w tej chwili. — Musimy stąd uciec.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tylne wyjście...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jest zaryglowane, durniu! Myślisz, że
próbowałabym otworzyć ten pieprzony właz, mając do wyboru gładką drogę
ucieczki?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie skomentował jej słów. Miał ochotę palnąć
się w łeb. W końcu on też nie mógł ich otworzyć. Podbiegł do Yumi i pomógł jej
przełączyć dźwignię. Całą hale wypełnił przeraźliwy zgrzyt zardzewiałego
mechanizmu, a właz zaczął powoli sunąć w dół, wpuszczając do środka zapach
słonej wody.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zamorduje Madare — Sasaki niecierpliwie
przypatrywała się sunącej w dół ściance, przeklinając w głowie swojego szefa. —
Miał naprawić ten szajs.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uspokój się, zaraz będzie na dole. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zamknij się — warknęła na niego, rzucając mu
mordercze spojrzenie. — Nawet nie wiesz, jak bardzo masz teraz przesrane.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Iwasaki zamilkł. Nie chciał drażnić lwa. Kiedy
otwór był na znośnej wysokości podsadził dziewczynę i pomógł jej przeskoczyć
przeszkodę, zaraz samemu pakując się w odmęty lodowatej wody.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W momencie, w którym wypłynął na powierzchnię,
po drugiej stronie budynku rozległ się ogłuszający huk, a przednią część
magazynu rozświetliły płomienie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ten skurwiel chciał nas spalić żywcem —
wyszeptał, ale nie słysząc odpowiedzi zaczął szukać dziewczyny wzrokiem i
spanikował, gdy nigdzie nie dostrzegł jej blond czupryny. — Yumi? Yumi! Sasaki,
do chuja, odezwij się do mnie!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tutaj jestem, palancie — wykrztusiła, kiedy
zaczerpnęła świeżego powietrza. Gdy tylko usłyszał jej głos zaczął płynąc w jej
stronę, ale ona natychmiast szarpnęła nerwowo ciałem odpływając w tył. — Nie
zbliżaj się do mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale Yumi...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedziałam nie — burknęła odwracając się do
niego tyłem i zaczęła płynąć w stronę prowizorycznego pomostu. — Jestem na
ciebie zbyt wkurwiona.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wyczerpani wdrapali się na stare deski, ciężko
oddychając i wlepiając wzrok w trawiące magazyn płomienie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi... — zaczął w końcu podnosząc się na
nogi. Podał dziewczynie rękę, ale ta ją zignorowała i nieco chwiejnie stanęła
na nogi o własnych siłach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Milcz, jak do mnie mówisz, patałachu! —
krzyknęła cofając się o krok. — Cos ty sobie myślał, idioto?! Do reszty ci
rozum odjęło?! Mogłeś po kogoś zadzwonić, a nie odprawiać te swoje cyrki!
Uwierzyłam ci, rozumiesz?! Uwierzyłam we wszystko!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz doskonale, że nie miałem wyboru —
odwarknął, tracąc cierpliwość. — Gdybym zaczekał na pomoc, mogłabyś już teraz
nie żyć. Zrobiłem to, żeby ratować ci dupę!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czemu w taki sposób? — Jej głos w końcu się
załamał. — Czemu takimi słowami, Dei?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Musiałem być wiarygodny dla Hidana —
westchnął ciężko, spuszczając głowę i próbując ułożyć sobie w głowie cały ten
zamęt. — Wiesz, że inaczej by mi nie uwierzył.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mam to w dupie, Iwasaki! — Nagle szarpnęła za
jego pasek, wyciągając broń i wpychając blondyna z powrotem do wody. Kiedy
Deidara się wynurzył, blondynka bez zastanowienia wystrzelała wokół niego
naboje wodoszczelnej broni. Po jej policzkach płynęły łzy. — Nigdy więcej tak
nie rób! Jeszcze jeden taki numer, a nie spudłuję! Rozumiemy się?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy blondyn pokiwał głową, dziewczyna opadła
bezsilnie na kolana, czując każdym, nawet najmniejszym mięśniem obolałego
ciała, jak bardzo była wykończona. Chłopak natychmiast podpłynął do pomostu i
się na niego wdrapał. Wziął drżące ciało Yumi w ramiona i zamknął ją w
niedźwiedzim uścisku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przepraszam — mruknął w jej włosy, gdy
bardziej wtuliła głowę w jego przemokniętą bluzę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Musimy porozmawiać z Naruto — wymamrotała, ale
nie ruszyła się z miejsca, czując, że przy każdym kolejnym ruchu powali ją falą
bólu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem. — Deidara obserwował otoczenie,
lustrując wzrokiem nawet najgłupszy kamień. — Ktoś im pomagał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mężczyzna uważnie obserwował, jak Hidan i Suigetsu ryglują frontowe
drzwi, by zaraz wpakować się do czarnego auta i szybko odjechać spod budynku.
Gdy Honda znalazła się w odpowiedniej odległości, nacisnął guzik. Radiowy
odbiornik posłał falę, a duży zbiornik z paliwem momentalnie zajął się ogniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Brunet uśmiechnął się pod nosem i odwrócił
plecami do tego widoku, wyciągając z kieszeni telefon.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Szefie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— <i>Mów.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dwójka zdjęta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Paskudny rechot ponownie sprawił, że zadrżał ze
strachu. To był dopiero początek.<span style="background: green; mso-highlight: green;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To już nie są żarty, Kitsune. Ktoś wysadził zbiornik z
paliwem, kiedy ta dwójka już odjechała. To na pewno nie był licznik czasowy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko siedziała zawinięta w koc, okupując
kanapę w Kakuredze i spoglądała znad kubka z gorącą herbatą na Naruto. Deidara
siedział obok dziewczyny, również mocząc usta w ciepłej cieczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zdaję sobie z tego sprawę. W końcu nie
wiedzieli, ile czasu zejdzie im w środku, a zapalnika nie mieli kiedy ogarnąć.
Ktoś musiał za nimi stać — mruknął jakby do siebie, ale zaraz odchrząknął i
popatrzył na nich z uwagą. — Chyba wiem kto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak to? — Deidara wlepił zszokowane
spojrzenie w przyjaciela. — Wiesz kto jest kretem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zadzwoniłem do Matsuri zaraz po tym, jak się
ze mną skontaktowaliście. — Uzumaki usiadł naprzeciw dwójki blondynów i
przetarł twarz dłońmi. — Kiedy wychodziłeś po tym telefonie do Yumi, w barze
był ktoś jeszcze. Ktoś, kto bardzo uważnie cię słuchał, Dei. W dodatku
Shikamaru dokopał się do plików z dnia, kiedy zaatakowano nasz system.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Znalazł coś ciekawego? — Yumi odstawiła
herbatę na blat stolika i utkwiła spojrzenie w zmęczonej twarzy Uzumakiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nawet nie wiecie, jak bardzo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Inuzuka! — Znajomy głos
zmusił go do zatrzymania i rozejrzenia się wokół. Wiedział, że go kojarzy, ale
nie mógł przypasować do niego właściciela. Dopiero, gdy w tłumie wyłowił
znajomą twarz, zrozumiał kto go woła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zmarszczył
brwi na widok Ozawy, jednak podszedł do niego. Co prawda Satoshi rzadko z nim
rozmawiał, a jeszcze rzadziej odwiedzał uniwersytet, który skończył w zeszłym
roku, ale brunet zarejestrował, że Kiba zauważył jego obecność, więc nie miał
wyjścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co jest?
— zapytał, widząc poważną minę chłopaka. Ozawa rozejrzał się wokół, a nie
widząc nikogo podejrzanego, wyjął z kieszeni dobrze znany Kibie naszyjnik z
główką wilka. Naszyjnik Yorumi. — Skąd go masz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stary,
wiem, że możesz mi nie uwierzyć, ale znalazłem to na parkingu przy magazynach —
oznajmił rzeczowym tonem, kładąc Inuzuce błyskotkę w wyciągniętej ręce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie
możliwe, przecież kiedy ostatnio ją widziałem, był u niej. — Zmarszczył brwi,
intensywnie wpatrując się w srebrne ślepia zwierzaka. — Zauważyłbym, gdyby go
na sobie nie miała. Przecież dostała go ode mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A kiedy
ją ostatnio widziałeś? — zapytał, zmuszając szatyna do skupienia się. — Wiesz,
że to bardzo ważne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wczoraj
— stwierdził pewnie. — Widziałem ją wczoraj i miała go na szyi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A o
której ją widziałeś, Inuzuka — drążył brunet, wpatrując się stanowczo w jego
twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O
której? — Kieł zastanowił się chwilę, po czym otworzył szeroko oczy i spojrzał
z niedowierzaniem na bruneta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przed
zajęciami — wyszeptał, czując, że te słowa wypalają mu nieprzyjemnie gardło. To
nie mogło się dziać. — O dwunastej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na twoim
miejscu, porozmawiałbym ze swoją dziewczyną, Inuzuka. — Ozawa po tych słowach
poklepał szatyna po ramieniu i skierował kroki do wyjścia, pozostawiając go
osłupiałego na środku korytarza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiba zaraz po zajęciach
wsiadł do samochodu i pojechał do Nateko. Dziewczyny nie było tego dnia na
uniwersytecie, co samo w sobie było dość niezwykłe. Nie chciał jednak
dopuszczać do siebie czarnych myśli, zanim z nią nie porozmawia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chciał to
wszystko wyjaśnić na spokojnie i dowiedzieć się, co robiła na terenie
magazynów. Przecież musiało istnieć jakieś racjonalne wytłumaczenie.
Przynajmniej chciał, żeby istniało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dojechał
pod blok Nateko i nie zdążył nawet zaparkować, gdy zobaczył jak jej samochód
odjeżdża. Mógłby w tej chwili odpuścić. Mógłby do niej zadzwonić i poprosić,
żeby moment zaczekała, bo musi z nią porozmawiać. Wiedział, że nie ważne, gdzie
się wybierała, zostałaby, bo nigdy zwracał się tak do niej, jeśli nie chodziło
coś naprawdę ważnego. Jednak jakiś cichy, wredny głosik kazał mu odłożyć
telefon na miejsce i wrzucić dwójkę. Zanim się zorientował jechał za nią w
odstępie jednego samochodu, starając się by go nie zauważyła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Z każdym
kolejnym przejechanym kilometrem ten głosik zdawał się przybierać na sile.
Każdy zakręt utwierdzał go w przekonaniu, że wiedział, gdzie się kierowała i to
wprawiało go w jeszcze większy niepokój. Gdy ostatecznie zaparkowała na terenie
magazynów i ruszyła w stronę hangaru krew zmroziła mu się w żyłach. Niewiele
myśląc zaparkował tuż koło niej i odruchowo sięgnął do schowka. Jednak, gdy
jego dłoń dotknęła broni, zamarł w bezruchu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ja do
cholery wyprawiam? — mruknął do siebie, nie spuszczając wzroku z Yorumi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Już miał
wrzucić wsteczny i w spokoju odjechać, kiedy dziewczyna zaczęła nerwowo się
rozglądać i wyciągnęła broń z kabury przyczepionej do paska. Impuls natychmiast
kazał mu zgasić silnik i zacisnąć palce na pistolecie</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Niemal
wybiegł z samochodu i nawet go nie zamykając, rzucił się w pogoń za dziewczyną.
Ta słysząc kroki odwróciła się mierząc do szatyna. Kieł odruchowo wykonał ten
sam ruch.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nateko
widząc kto za nią stał, odetchnęła z ulgą i opuściła rękę, zabezpieczając
jednocześnie broń. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, gdy Inuzuka rzucił w jej
stronę naszyjnik i nadal mierząc w jej pierś, przyglądał się jej niepewnym
wzorkiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ty tu
robisz? — zapytał łamiącym się głosem, wprawiając Dziką w osłupienie. —
Dlaczego tu przyjechałaś? I dlaczego Ozawa to tutaj znalazł?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O czym
ty do cholery mówisz? — warknęła, marszcząc brwi w niezrozumieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czemu
ten naszyjnik tu był? — powtórzył nieco pewniej, nie ruszając się jednak z
miejsca. — Zanim wczoraj poszłaś na zajęcia miałaś go na sobie. Potem cały
dzień cię nie widziałem, tak jak dzisiaj. Gdzie byłaś?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Żartujesz sobie ze mnie, tak? — Zmrużyła powieki, gdy dotarło do niej, o co ją
oskarżał. Zabolało. — Myślisz, że to ja wczoraj wysadziłam tę kupę żelastwa,
próbując zabić najlepszą przyjaciółkę?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ty mi
powiedz. — Jego głos drżał od emocji, ale wzrok zachował stanowczy. Chciał
tylko od niej usłyszeć, że to jakaś pomyłka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kpisz
sobie ze mnie? — Dziewczyna zrobiła krok w jego stronę, ale widząc, że mocniej
zacisnął dłoń na rączce broni, pokręciła głową z niedowierzaniem, czując jak
fala rozczarowania zaczyna zalewać jej serce. — Zgubiłam ten pieprzony
naszyjnik zaraz po zajęciach z kosza. Gdy wróciłam do szatni, nie było go tam,
rozumiesz mnie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Więc
gdzie wczoraj byłaś? — Jego głos zaczynał tracić jakiekolwiek oparcie, kiedy
zobaczył w jej oczach ból i urazę. Jednak nadal nie mógł się do końca przekonać
o jej niewinności. Jej przeszłość skutecznie mu to uniemożliwiała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na
kontroli w szpitalu, kretynie! — warknęła, tracąc resztki opanowania. — Na
kontroli, o której doskonale wiedziałeś! Nie wierzę. — mruknęła już do siebie,
cały czas kręcąc głową, jakby to mogło wyprzeć z głowy jego słowa. — Po prostu
nie wierzę. Ty naprawdę uwierzyłeś, że mogłabym to zrobić? Ty?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yorumi,
ja... — Zaczął się jąkać i opuścił broń, gdy zaczęło do niego docierać, co
właśnie zrobił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Te,
gołąbeczki? — Na raz odwrócili głowy w stronę, z której dobiegł ich kobiecy
głos. — Nie chcę was martwić, ale mamy poważniejszy problem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi? —
Dzika spojrzała, na blondynkę z lekką dezorientacją. Nie podobało jej się, że
mogła usłyszeć ich kłótnię. — Przecież miałaś na mnie czekać w warsztacie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, ale
te wasze krzyki to z daleka słychać. — Dziewczyna rzuciła jej znaczące
spojrzenie, po czym z nieskrywaną pogardą zwróciła się do Kiby: — Odłóż tę
broń, Psiarzu, albo przysięgam, że tym razem groźby przejdą w czyny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co ci
chodziło? — zapytała Dzika, zupełnie ignorując pytające spojrzenie szatyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Znalazłam coś, co może się wam nie spodobać. Co prawda zbiornik został
wysadzony nadajnikiem, ale ktoś tu wyraźnie nie potrafi obchodzić się z
magazynkiem własnej broni. — Dziewczyna spoważniała i uniosła rękę, pokazując
im nabój. — To nie nasza amunicja i wiem też, że to nie jest amunicja, której
używają Hidan i Suigetsu. Chyba każde z was doskonale zdaje sobie sprawę, która
osoba nie pobiera jej z naszego magazynu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kurwa
jego mać — wyrzuciła z siebie dziewczyna, szybko chowając broń do kabury, by
zaraz wyciągnąć z kieszeni telefon. — Musimy pogadać z Naruto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, to jeśli plan jest
ogarnięty, bierzmy się do roboty. — Naruto zakończył dyskusję, toczącą się w
podziemiach baru. — Yumi dostała już papiery, więc teraz wystarczy, że Satoshi
oczyści jej drogę. — Zwrócił się do bruneta, marszcząc brwi w geście
niepewności. — Mam nadzieję, że taki nagły wypadek niczego nie zepsuje? Musimy
dostarczyć to Kakashiemu dzisiaj, inaczej cały plan pójdzie się pieprzyć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie ma
sprawy. — Ozawa zdawał się być pewny swego. Uśmiech na jego twarzy i stanowcze
spojrzenie utkwione w Sasaki jednak nieco niepokoiły dziewczynę. — Pójdę
przodem i pogadam z ludźmi na Ósmej. Powinni załatwić mi przepustkę do bazy
jeszcze dzisiaj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To w
takim razie, o której i gdzie? — Yumiko siedziała wygodnie rozwalona w fotelu z
dokumentami rzuconymi przed nią na stoliku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W zaułku
przy Drugiej, koło sklepu monopolowego. — Brunet już ubierał kurtkę i podnosił
się na nogi. — Za dwie godziny powinienem być tam z przepustką i lewymi
papierami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tych
słowach dziewczyna skinęła lekko głową, a Satoshi opuścił podziemia Kakuregi.
Dziewczyna skrzyżowała wzrok z Deidarą i Kibą, żeby zaraz spojrzeć na Naruto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Zaczynamy — rzucił ponuro blondyn, po czym wskazał głową na drzwi. Wszyscy
oprócz niego i Sasaki opuścili budynek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki opuściła bar
dokładnie godzinę po Satoshim i chłopakach. Podeszła na najbliższy przystanek,
z którego za piętnaście minut miał odjeżdżać jej autobus. Cały czas nerwowo
zerkała na otoczenie. Nie była pewna, czy ich plan się powiedzie i czy dotrze
na miejsce w jednym kawałku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na Drugiej
znalazła się dobre dziesięć minut przed czasem. Uważnie rozejrzała się po
pobliskim parkingu i kiedy dostrzegła wóz organizacji odetchnęła z ulgą.
Nienawidziła przebywać w tych okolicach i miała ochotę jak najszybciej się
stamtąd zwinąć. Mimo to stanowczym krokiem ruszyła w stronę odpowiedniego sklepu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Satoshi
czekał na nią oparty o szklaną witrynę i gdy tylko go minęła, podążył za nią do
pobliskiego zaułka. Nie zdążyła się jednak nawet obrócić w jego stronę, gdy
brunet popchnął ją na pobliską ścianę. Sasaki zareagowała instynktownie.
Zgrabnie odbiła się od chropowatej powierzchni i odskoczyła w bok, zanim
wystrzeliła zaopatrzona w tłumik broń. W miejscu, w którym przed chwilą
znajdowała się jej głowa, był teraz skruszony tynk – ślad po kuli. Blondynka
niemal natychmiast wyciągnęła swój pistolet, rzucając bezwartościowe, kartki na
beton.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak
myślałam — mruknęła, mierząc się z brunetem ostrym spojrzeniem. Nawet na chwilę
nie pozwoliła oczom umknąć w bok, na zbliżających się do nich od tyłu
chłopaków. Póki Ozawa ich nie słyszał, powinien skupiać uwagę na niej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakim
cudem przeżyliście? — warknął, mocniej zaciskając palce na rączce. — Na własne
oczy widziałem, jak ta kupa żelastwa wylatuje w powietrze. Miałaś się tam razem
z tym swoim przydupasem spalić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak
widać, nie wszystko poszło wedle twojego życzenia. — Blondynka posłała mu
ironiczny uśmiech. — To ty załatwiłeś zbiornik z paliwem, wcześniej gubiąc
kilka nabojów prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A któż
inny miałby to być? — prychnął Ozawa. — Oczywiście, że ja. Kto tak szybko
zdążyłby zorganizować akcję, po usłyszeniu waszej rozmowy?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jesteś
zwykłym skurwysynem — warknęła dziewczyna, mrużąc powieki. — Pieprzonym,
bezwartościowym skurwysynem, Ozawa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uważaj,
bo twoje słowa coś mi zrobią, zdziro. — Posłał jej pełen drwiny uśmiech, by
zaraz przybrać na twarz wyraz niewiniątka. — Nie wiem jak to się stało, ale
Yumiko nie pojawiła się w drugiej dzielnicy. Czekałem tam dobre trzy godziny, a
kiedy nadal jej nie było, uruchomiłem kontakty. Nie wiem jak wam to powiedzieć,
ale... — Tu zrobił dramatyczną pauzę. — Znaleziono jej ciało w porcie,
podziurawione jak szwajcarski ser. Miała przy sobie broń produkowaną przez
Hyuga Company. To musiał być samosąd.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Obawiam
się, że to ci nie wyjdzie. — Zdębiał, słysząc ten głos. Błyskawicznie odwrócił
się na pięcie, chcąc użyć broni, jednak pięść Deia była szybsza. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Brunet
upadł ciężko na beton, a stojący za Iwasakim, Kiba szybko pozbawił go broni,
kopiąc ją w stronę Yumiko. Podniósł zamroczonego chłopaka na nogi i brutalnie
wykręcił ręce, przytrzymując go w miejscu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No to
teraz się zabawimy, Satoshi. — Twarz Kła rozciągnął demoniczny wręcz uśmiech,
po czym wzmocnił uścisk i skinął głową Deidarze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ten nie
wahał się ani chwili. Uderzenie. Kopniak. Cięcie. Uderzenie. Kopniak. Cięcie.
Uderzenie. Kopniak Cięcie. I tak do oporu. Zanim skończył, złamał Satoshiemu
nos, obił żebra i pozostawił na jego ciele kilka poważniejszych ran ciętych. W
końcu brunet się poddał i stracił przytomność. Iwasaki założył mu worek na
głowę, związał nogi i ręce, by chwile potem przy pomocy Sasaki unieść właz do
kanalizacji miejskiej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy to
naprawdę konieczne? — jęknęła dziewczyna, z niesmakiem przyglądając się, jak
Kieł schodził na dół, by tam odebrać od Deidary Ozawę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A masz
inny sposób na przeniesienie go po kryjomu do furgonetki? — Iwasaki posłał
swojej dziewczynie rozbawione spojrzenie, na co ta skapitulowała. — Tak
myślałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondynka
zeszła na dół, gdy Inuzuka odebrał nieprzytomnego chłopaka, a zaraz za nią
zszedł Dei, zamykając przy okazji właz. W przeciągu kilku minut przeszli pod
inny zaułek, w którym cierpliwie czekali na nich Uchiha razem z furgonetką.
Zgrabnie wpakowali ciało na pakę i jak gdyby nigdy nic wyjechali na tokijskie
ulice.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="OLE_LINK10"></a><a href="https://www.blogger.com/null" name="OLE_LINK2"></a>— Rusz się gówniarzu. — Bestia szarpnął bluzę
Ozawy, żeby ten podniósł się z klęczek i skierował go do wyjścia z furgonetki. </span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie puszczając czarnego materiału poprowadził
go na plac przed zniszczonym hangarem i pchnął na kolana. Brunet syknął, czując
w kolanach ostry ból po uderzeniu o beton. Madara gwałtownym ruchem ściągnął mu
worek z głowy i odrzucił go na bok. </span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kogo to nasze oczy widzą? — Itachi podszedł
do Satoshiego i brutalnie zacisnął palce na jego szczęce, zmuszając go do
podniesienia wzroku. — Mamy sobie trochę do wyjaśnienia, Ozawa.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Madara złapał chłopaka za włosy i odchylił jego
głowę w tył, by zaraz zmusić go do rozejrzenia się wokół. Na placu zebrał się
cały gang, wlepiający w niego nienawistne spojrzenia. Dobrą chwilę zajęło mu
przypomnienie sobie ostatniej godziny i uświadomienie sobie, w jakiej sytuacji
się znalazł.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naprawdę myślałeś, że nas przechytrzyłeś? —
Bestia kucnął obok niego i szarpnął ręką, skupiając na sobie jego wzrok. —
Powiedz no nam, naprawdę sądziłeś, że zabawisz się naszym kosztem, ukradniesz
dane z systemu i wrobisz w to Dziką?</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pierdol się — warknął, próbując wyszarpnąć
się z jego uścisku.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj młody, bardzo zła odpowiedz. — Madara
zrobił smutną minę i puścił na moment jego głowę.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ozawa zdążył jedynie zarejestrować spojrzenie
posłane Itachiemu, zanim poczuł cios, który powaliłby go na beton, gdyby Bestia
go nie podtrzymał. Usłyszał cichy śmiech gdzieś w tłumie, ale nie był w stanie
odróżnić czyj to głos. Uderzenie Łasicy zamroczyło go na tyle, że starszy
Uchiha musiał nim potrząsać, by zdążył wrócić na ziemię.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To jak? — Madara uśmiechnął się i ponownie
odchylił mu głowę w tył. — Zaczniesz gadać, czy mamy przestać być mili?</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic wam nie powiem, skurwielu — wycedził
przez zaciśnięte zęby i splunął Bestii w twarz krwią.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ech, ta dzisiejsza młodzież — westchnął
ciężko brunet i szybkim ruchem wyciągnął z kieszeni nóż motylkowy, który bez
ostrzeżenia wbił w ramię Ozawie. Satoshi krzyknął, ale Łasica zaraz poprawił
uderzenie w szczękę, zapobiegając rozchodzącym się po okolicy dźwiękom. — No
dobrze, szczylu, to może zaczniemy inaczej? Chcemy od ciebie tylko jednej
rzeczy. Potem może cię puścimy.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gówno prawda — wykrztusił z trudem. Pęknięty
łuk brwiowy krwawił mu obficie do oka, a w ustach czuł kawałki skruszonych
zębów.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skoro tak mówisz... — Madara przewrócił
oczami. Wyciągnął pistolet z kabury i odbezpieczył go, przysuwając lufę do jego
skroni. — Ale zanim nam tu zejdziesz, może byś chociaż z nami pogadał, co?
Starym kumplom się nie odmawia, prawda Uzumaki?</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Święta. — Blondyn
skrzywił się na widok nienawistnego spojrzenia, które posłał mu Ozawa, ale w
tej chwili miał to gdzieś. Dał znak Bestii, żeby opuścił broń i podszedł kilka
kroków w przód, ręce trzymając w kieszeniach spodni. Bał się, że go poniesie i
będą musieli go odciągać od jego truchła siłą. Chciał jedynie wiedzieć, kto
zabił Lee. — Kto wtedy strzelał?</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zgaduj zgadula, skurwielu — prychnął Satoshi,
jednak zaraz jęknął, prawie upadając na twarz, kiedy Madara poruszył nożem.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Znowu zła odpowiedź, smarkaczu — stwierdził i
jeszcze raz poruszył ostrzem, tym razem wbijając je głębiej. Kolejny krzyk
został przerwany uderzeniem w szczękę, tym razem od dołu. — Oj, wybacz, nie
zdradziłem zasad? Jak będziesz cicho, to Łasica może cię nie uszkodzi, ale
chyba sam rozumiesz? Nie chcemy, żeby ludzie słyszeli, że zarzynamy tu jakąś
świnię.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czemu nie? — Deidara
stanął obok Naruto, patrząc z góry na klęczącego bruneta. — Już i tak wygląda
jak kupa rozbabranego mięsa.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hidan cię
dopadnie, Iwasaki — warknął Satoshi, przywołując na twarz grymas podobny do
uśmiechu. — Jak już zabawi się z tą twoją zdzirą to i tobą nie pogardzi.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dei w
jednej chwili stał koło Uzumakiego, a w drugiej już wbijał Ozawie pięść w splot
słoneczny. Chłopak zgiął się wpół, mimowolnie opierając się na ramieniu
Deidary.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To może
podeślę mu twoje zwłoki w prezencie? — zapytał złowieszczym szeptem, nic nie
robiąc sobie z krwi, którą brunet wykaszlnął na jego ramię. — Chociaż, skoro i
tak już jesteś spalony, pewnie i z żywego miałby użytek.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kita,
odpuść. — Yorumi podeszła do nich i posłała Satoshiemu pogardliwe spojrzenie. —
Jak chcesz nowy worek treningowy to ci go zawiesimy pod sufitem.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Brzmi
nieźle — przyznał Madara i przytrzymał Ozawę za włosy, kiedy Dei wstał i cofnął
się na poprzednie miejsce.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Myślicie,
że tacy z was geniusze? — mówił, między płytkimi oddechami. — To kurwa, jakim
cudem daliście się wrabiać całe pierdolone pięć lat? — Przerwał, kiedy
wstrząsnął nim kaszel, zmuszając go do wyplucia kolejne porcji krwi. —
Jesteście śmieszni. Po prostu zajebiście śmieszni. Gówniane zabezpieczenia,
gówniany sprzęt i jeszcze bardziej gówniani ludzie. Tyle razy dawaliście się
nabrać, że czasem aż żal mi było waszej głupoty.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I to cię
tak bawi, Ozawa? — Yumiko stanęła obok Deia.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie —
prychnął, mrużąc oko, do którego spływała krew. — Bawi mnie to, że pierdolona
dziwka uważa się za kogoś lepszego ode mnie. Że zabaweczka Satoru zgrywa
wielkiego stratega, chociaż jej miejsce jej w klatce tego psychola. — Zwrócił
wzrok na Nateko, by po tych słowach przerzucić go na Uzumakiego. — Bawi mnie,
że pierdolony studencik uważa, że jest w stanie zemścić się na Hyudze z bandą
takich ścierw jak wy.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ty
pierdolony... — zaczął Kiba, jednak Neji zatarasował mu ręką przejście i posłał
ostre spojrzenie. Jeszcze tylko Inuzuki tam brakowało. Mieli zamiar wyciągnąć
od Ozawy kto strzelił do Lee, a interwencja Kła najprawdopodobniej skończyłaby
się krwawą jatką.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uspokój
się i daj im działać — syknęła Tenten, wlepiając w niego stanowcze spojrzenie.
— Wiedzą, co mają robić.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Szatyn
prychnął wściekle, ale odwrócił się od sceny rozgrywającej się na środku placu
i kopnął śmietnik stojący pod drugą halą. Ten potoczył się pod nogi Kikkawie,
który opierał się o murek i ze skrzyżowanymi na piersi rękami przyglądał się
Ozawie. Kiba rozejrzał się po okolicy próbując zająć czymś myśli.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasuke
siedział z Sakurą na tyłach furgonetki, którą przywieźli Satoshiego, skąd oboje
obserwowali przebieg wydarzeń. Neji i Tenten rozmawiali z Hinatą, próbując ją
przekonać, że nie było innego wyjścia z tej sytuacji. Dziewczyna od kilku dni
miała z nimi o wiele lepszy kontakt i nawet planowała wrócić do mieszkania.
Akasuna stał w towarzystwie rodzeństwa No Sabaku i Nary, żywo o czymś
dyskutując i raz po raz rzucając spojrzenia na środek placu. Jedynie Matsuri
musiała zostać i pilnować baru.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Inuzuka
zastanawiał się, jak Gaara teraz spojrzy w twarz Deidarze. Widział, że
rudzielca cos gryzie, ale to raczej żal, że się pomylił. Wątpił, żeby Gaara
żałował któregokolwiek słowa wypowiedzianego do blondyna w przeciągu ostatnich
tygodni.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, wystarczy tego dobrego. — Madara wstał, puszczając
bruneta, który natychmiast pochylił się i oparł głowę o zimny beton.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To ty zabiłeś Lee, prawda? — Uzumaki kucnął
koło niego i wbrew swoim hamulcom wyszarpnął nóż z jego ramienia. </span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kolejny krzyk został stłumiony kopniakiem w
żebra, w wyniku którego Satoshi upadł całym ciężarem na beton. Naruto posłał
Bestii spojrzenie pełne wyrzutu, ale ten jedynie wzruszył ramionami i stanął
koło Itachiego. Ozawa zaciskając zęby podniósł się jednak do klęczek i
wpatrywał się w Kitsune spod byka.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I co w związku z tym, sukinsynu? — Każde jego
słowo było poprzedzone płytkim, z trudem złapanym oddechem.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto
mierzył się z nim przez chwilę spojrzeniem, po czym westchnął ciężko i wstał.
Jego ruchy były powolne, ociężałe, pełne rezygnacji. Tymi słowami Ozawa wydał
na siebie ostateczny wyrok i blondyn nie miał w tej kwestii nic do powiedzenia,
wiedział to.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wszyscy,
widząc co się stało, podeszli nieco bliżej, czekając na rozwój wypadków.
Uzumaki wycofał się ze spuszczoną głową, przystając jedynie na moment przy
przyjaciołach.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Róbcie,
co musicie. — Nienawidził się za te słowa, ale nie mógł uczciwie powiedzieć, że
nie chciał ich wypowiedzieć, bo chciał i to cholernie. Przez to czuł do siebie
jeszcze większą niechęć.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara i
Yumi wycofali się razem z Itachim. Madara stanął obok Nateko i wpatrywał się
przez chwilę w chłopaka. Może powinno być mu go żal, ale tego typu uczuć Hyuga
pozbawił go już dawno temu. Żadnej litości.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ozawa —
odezwał się Naruto, spoglądając mu prosto w oczy. — Wiesz jak to działa. Oko za
oko.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ząb za
ząb — wymamrotał Satoshi, doskonale wiedząc, co się za chwilę stanie. — Jak na
honorowego dupka, straszny z ciebie tchórz, Uzumaki.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn już
się nie odezwał i skinął Madarze głową. Uchiha wyciągnął z kabury pistolet i
podał go Nateko rączką do przodu, po czym poklepał ją po ramieniu i wyminął. Kiba spojrzał na szatynkę zdezorientowany i
zanim zdążył zareagować, dziewczyna odbezpieczyła broń.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobranoc — wyszeptała, gdy klęczący chłopak
zamknął oczy. Pociągnęła za spust. Rozległ się huk. Ciało bruneta zwiotczało i
upadło na ziemię z głuchym łoskotem.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nateko
już chciała odejść, ale powstrzymał ją głos Uzumakiego.</span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="margin-left: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dzika,
mam jeszcze do was sprawę. — westchnął ponuro, na co dziewczyna skinęła głową i
bez słowa stanęła obok przyjaciółki, uparcie ignorując przeszywające spojrzenie
Inuzuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto odchrząknął i rozejrzał się po
zebranych. Brak przyjaciół odczuł bolesnym ukłuciem w sercu. Strata Lee i
Ichiro cholernie bolała, a gdyby nie zwyczajny łut szczęścia i mogło nie być z
nimi też Deia, Yumi i Yoru. Nie mógł sobie tego darować. Miał już dosyć
pogrzebów, chociaż wiedział, że to na pewno nie był koniec. Pamiętał jednak, że
przysięgali walczyć do końca i doskonale zdawał sobie sprawę, że było już za
późno na odwrót. Dlatego też miał zamiar zakończyć to raz, a porządnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiecie, jak wygląda nasza sytuacja — zaczął
ostrożnie, próbując dobierać odpowiednie słowa. — Wiem, że jesteście gotowi na
wszystko, ale to się musi skończyć. Wystarczy bezsensownej śmierci w naszych
szeregach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co ci chodzi? — Gaara wbił wzrok w
przyjaciela. — Chcesz się poddać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Daj mi dokończyć — warknął Uzumaki, rzucając
mu spojrzenie spod byka. — Nie mam zamiaru się poddawać i wiem, że żadne z was
też nie ma tego w planach, dlatego musimy zakończyć to jednym ciosem. Mam już
dość zabawy w kotka i myszkę. Załatwimy go na tegorocznym przyjęciu letnim,
które odbywa się co roku w jego flagowej firmie. Hyuga trzyma w swoim gabinecie
wszystkie dokumenty, których potrzebujemy. Musimy je dorwać i udostępnić
publicznie tak, by zainteresowały się nim władze spoza obszaru jego wpływów.
Wtedy będziemy mogli odetchnąć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba o czymś zapomniałeś, matole — odezwał
się dotąd milczący Sasuke. — Jak chcesz się tam dostać? To przyjęcie jest
prywatną imprezą i tylko zaproszeni goście mogą wejść do budynku, a nie ma
opcji, żebyśmy wdarli się tam bez pomocy co najmniej trójki ludzi w środku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I to będzie moje zadanie. — Hinata podeszła
niepewnie kilka kroków wprzód, zatrzymując się na równi z blondynem. —
Skontaktuję się z siostrą i wrócę do rodziny jako kret. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co, jeśli ojciec nie będzie chciał cię z powrotem?
— Sasuke nadal nie był przekonany do tego pomysłu. — W końcu z tego co wiemy,
nie darzy cię zbyt dużym zaufaniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie tak, że mi nie ufa. Jest wściekły o
to, że mu się postawiłam — mruknęła spuszczając wzrok. Czuła się dziwnie w
sytuacji, w której wszystkie pary oczu były zwrócone na nią. — Jeśli się nie
mylę, przyjmie moje przeprosiny i pozwoli wrócić. Przynajmniej Hanabi tak
twierdzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No dobra. I co dalej? — Tym razem to Sakura
miała wątpliwości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To proste. — Głos ponownie zabrał Uzumaki. —
Zdobędzie kilka wejściówek, dzięki którym będziemy mieć wsparcie w środku, a z
resztą sobie poradzimy i wiem, że doskonale zdajecie sobie z tego sprawę. Ktoś
jeszcze ma jakieś wątpliwości? — Rozejrzał się po zebranych, a nie słysząc
żadnych sprzeciwów, uśmiechnął się szeroko. — W takim razie, możecie wracać do
swoich spraw. Kiedy tylko Raionesu da nam znać, jak się ma sytuacja z Hyugą,
opracujemy szczegóły planu. Skorpion i Lalkarz. Wiecie co z nim zrobić. —
Kiwnął głową w stronę leżącego na ziemi ciała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasori przytaknął i zaraz zabrał się do roboty,
ciągnąc za sobą Kankuro. Ludzie rozeszli się w swoje strony i tylko jedna osoba
pozostała na placu patrząc, jak Akasuna razem z No Sabaku podnoszą ciało i
ruszają z nim w stronę furgonetki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego? — zapytała Hinata, kiedy szli we dwoje w stronę
samochodu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co dokładnie? — Głos Naruto był słaby, co
potwierdziło jej wcześniejsze domysły. Nie był zadowolony z rozwoju wypadków, a
już na pewno nie z zabójstwa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego to Yorumi wykonała... wyrok? — zapytała,
przez moment szukając odpowiedniego słowa. Nie była pewna, czy mogła tak nazwać
decyzję, która zapadał, za to wiedziała, że to nie Nateko odpowiadała za
jakiekolwiek egzekucje w tej organizacji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Można to nazwać wyrokiem — mruknął, ciężko
wypuszczając powietrze i otwierając drzwi samochodu dziewczynie. Hinata bez
słowa wpakowała się na przednie siedzenie i zaczekała aż blondyn usiądzie za
kierownicą. Uzumaki odpalił silnik i włączył ogrzewanie, ale nie ruszał z
miejsca. — Więc... Dlaczego Yoru? To akurat proste. Kiba się nie popisał. Wiem,
że zabiła Ozawe, żeby zrobić mu na złość. Właściwie to mnie też nieco zdziwiło,
gdy przyszyła z tym do Madary, ale ona i Kiba to strasznie pokręcona relacja.
Czasami mnie to przeraża, ale patrząc na to, co się miedzy nimi stało – zarówno
teraz, jaki i w przeszłości – chyba potrafię zrozumieć jej zachowanie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Więc mi wytłumacz — wyszeptała, starając się
nie podnosić wzroku znad deski rozdzielczej. — Nie mogę pojąć jej zachowania.
Nie mogę...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hej, spokojnie. — Łagodny głos blondyna
przywrócił ją do rzeczywistości. Po chwili poczuła ciepłą dłoń na swoim
policzku, dopiero wtedy orientując się, że płakała. — Wiem, jak to wygląda i
uwierz mi, ja też jestem rozdarty, ale to musiało się tak potoczyć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale, dlaczego... — Spojrzała na niego
oczekując wyjaśnień, mimo że gdzieś z tyłu głowy doskonale rozumiała ich
postępowanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem, że możesz mnie uważać za ostatnią
szuję, po tym co widziałaś. — Ujął w dłoń jej palce i ścisnął lekko, próbując
dodać otuchy nie tyle jej, co sobie samemu. — Możesz uważać, że każdy kto w tej
chwili znajdował się na tym placu jest po prostu bezdusznym mordercą, ale...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wcale tak nie myślę — przerwała mu, widząc
jak smutek i niepewność wypełniają jego oczy. — Ja po prostu... Nie rozumiem
dlaczego robicie takie rzeczy przez mojego ojca. Dlaczego niszczycie sobie
przez niego życie? Widzę, jak to z każdym kolejnym ciosem coraz bardziej was
rujnuje. Rujnuje ciebie. I nie chcę na to patrzeć. Nie chcę z boku obserwować,
jak powoli zatracasz się w tej pogoni. Nie jesteś potworem. Żadne z was nie
jest. Nie chcę, żeby to was zniszczyło. — Ostatnie zdanie niemal wyszlochała,
kurczowo zaciskając palce na dłoni blondyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki przez moment wpatrywał się w nią
osłupiały, by w kolejnej chwili przygarnąć do siebie drżące kobiece ciało. Nie
był w stanie opisać, jak ważne były dla niego jej słowa. Jak bardzo potrzebował
usłyszeć od niej, że nie jest potworem, za którego ma go większość mieszkańców
Tokio.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przepraszam — wyszeptał i nie wypuszczając
jej z objęć schował twarz w ciemnych włosach. — Przepraszam, że musiałaś na to
patrzeć. My po prostu... My nie potrafimy inaczej, Hinata. Nie możemy siedzieć
z założonymi rękami biernie obserwując, jak Hiashi krzywdzi kolejnych ludzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna pokręciła głową przy jego klatce
piersiowej i kiedy wiedziała, że głos jej nie zawiedzie, postanowiła się
odezwać:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie musisz przepraszać. — Wzięła głęboki
oddech i odsunęła się nieco, by móc spojrzeć mu w twarz — Chcę wam pomóc. Nie
ważne co się stanie, jestem to winna Hanabi, wam i ludziom, których skrzywdził
mój ojciec. Jestem to winna sobie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nigdy nie obwiniaj się za grzechy ojca,
dobrze? — Spojrzał na nią surowym wzrokiem, co Hinata skwitowała skinięciem
głowy. Miał rację, a ona musiała uwolnić się w końcu od takiego myślenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki uśmiechnął się delikatnie i pocałował
ją lekko, by w końcu wypuścić dziewczynę z objęć i wrzucić bieg. Hyuga nie była zadowolona, gdy zabrał swoje ramiona, ale chciała jak najszybciej znaleźć się w
jego mieszkaniu i odpocząć po tych wydarzeniach. Dlatego też bez słowa splątała
ich palce razem, uśmiechając się pod nosem, gdy blondyn uniósł je do ust i
pocałował jej knykcie. Położył ich dłonie za swoim udzie i nie odzywając się
ruszył w kierunku Kakuregi. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Raionesu? — rzuciła po kilku minutach jazdy w
kompletnej ciszy, przypominając sobie nagle, jak nazwał ją przy wszystkich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Każdy członek Konohy ma jakiś pseudonim. —
Naruto uśmiechnął się do niej mimo przytłaczających go uczuć. Ta dziewczyna
sprawiała, że czuł się nieco lżej, mimo tego, co stało się niecałą godzinę
temu. — Jesteś jak lwica. Piękna, silna i mądra. I chociaż siostra tak bardzo
cię krzywdzi, nadal chcesz jej bronić. Nawet jeśli musisz poświęcić swojego
ojca. Jesteś niesamowita, Hinata.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga zwiesiła głowę czując jak się rumieni.
Nie wiedziała co odpowiedzieć na tak szczere słowa. Uzumaki raz za razem
wprawiał ją w coraz większe zakłopotanie, gdy tylko dochodziło miedzy nimi do
rozmowy. Zdawał się zupełnie nie zauważać tego, jak Hinata miota się między
swoimi uczuciami, a bezwzględną dyscypliną wpojoną przez ojca, jednocześnie
potrafiąc w kilku słowach rozwiać wszelkie wątpliwości, które ją dręczyły. Nie
wiedziała jak to robił, ale jednego była pewna. Był najlepszą osobą, jaką
kiedykolwiek dane jej było poznać.
I dla niego była gotowa stawić czoła nowym wyzwaniom.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiba zatrzymał się przed
motorem, gdy zauważył, że Yorumi nadal wpatruje się w drogę, na której przed
chwilą zniknęła furgonetka. Na początku miał zamiar odjechać bez słowa, jednak
wiedział, że są sobie coś winni. Szybkim krokiem wrócił na miejsce i zatrzymał
się kilka metrów od niej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego
nie odjechałeś? — Jej beznamiętny głos sprawił, że po plecach przebiegły mu
dreszcze. Już kiedyś go słyszał i nie miał wątpliwości, co oznaczał. — Przecież
wszystko już się skończyło. Możesz wracać do domu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mogę
— warknął, zaciskając pięści. — Dlaczego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Szatynka
odwróciła się w jego stronę. Kiedy zobaczył jej wymuszoną obojętną minę i oczy
lśniące od powstrzymywanych łez, przeklął się w duchu. Stali bez słowa
wpatrując się w siebie nawzajem, oboje zawiedzeni drugim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Dlaczego, co? — mruknęła w końcu marszcząc brwi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego
go zabiłaś? — warknął. — Obiecałaś mi, że już nigdy więcej taka nie będziesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jaka?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bez
sumienia, bez skrupułów, bez uczuć. — Kiba cedził słowa, powoli podchodząc do
dziewczyny, by zaraz zacisnąć ręce na jej ramionach. – Taka, jak kiedyś w
liceum. Obiecałaś mi to do jasnej cholery.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yorumi
spuściła głowę, czując jego przyspieszony oddech i widząc jak cały drży ze
złości. Wiedziała, że złamała nie jedną obietnicę, jednak nie miała zamiaru
odpuścić. Nie ona jedna zawiniła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty? —
szepnęła, na co uścisk odrobinę zelżał. — Dotrzymałeś słowa?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja... —
Szatyn zdezorientowany wpatrywał się w swoją dziewczynę. — Ja przecież nic
takiego nie....</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie!? —
Nateko podniosła na niego wzrok. Nie próbowała już powstrzymywać łez, które
spłynęły po jej policzkach. — A wtedy, nad tym cholernym jeziorem?! Kto
powiedział, że nigdy mnie nie opuści!? Kto powiedział, że zawsze będzie po
mojej stronie?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tym razem
to Kiba spuścił głowę. Już wiedział, że będzie tego żałował, że zaufanie
Satoshiemu, to największy błąd, jaki popełnił w swoim życiu, że Dzika miała
cholerną rację.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówiłeś
do cholery, że rozumiesz, przez co przeszłam! Że rozumiesz, co to znaczy
stracić wszystko, że wiesz, jak to jest być na granicy wytrzymałości! —
Wyszarpnęła się mu. — Mówiłeś, że nigdy we mnie nie zwątpisz! Mówiłeś, że ufasz
mi bezgranicznie! — Wstrząsnął nią szloch, przez co na chwilę zamilkła. Inuzuka
wpatrywał się w nią, zszokowany własną głupotą. Chciał ją przeprosić, chciał na
kolanach błagać, żeby dała mu szansę, jednak ona zareagowała szybciej. Jej
cichy głos jeszcze długo po tej rozmowie dźwięczał mu w uszach. — Myślałam, że
znasz mnie na wylot, że mogę ci ufać. Myślałam, że zdajesz sobie sprawę, że
Konoha, to moja rodzina. J e d y n a rodzina. Myślałam, że wiesz ile dla mnie
znaczą, ale się myliłam. Nadal widzisz we mnie tę samą złą dziewczynę, która
nad sobą nie panuje. Nadal myślisz, że jestem niebezpieczna, że zrobię
wszystko, żeby jakoś przetrwać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yorumi,
dobrze wiesz, że to nie jest prawda — wyszeptał robiąc krok w jej stronę,
jednak ona natychmiast się cofnęła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
podchodź — warknęła. — Nie dotykaj mnie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Proszę
cię... — Czuł się tak, jakby nagle wrócili do punktu wyjścia, jakby te sześć
długich lat wcale się nie wydarzyło. Miał wrażenie, że znowu stoi na korytarzu
i patrzy na tę cichą, zamkniętą w sobie dziewczynę, nie pozwalającą nikomu się
do niej zbliżyć. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie —
powiedziała przez łzy, kiwając przy tym głową. — Nie dzwoń, nie pisz, nie
nachodź mnie. Nie próbuj wypytywać o mnie Yumi ani Deia. Nikogo z organizacji.
Muszę to przemyśleć. Muszę przemyśleć nas. Zrozumiałeś to?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak
zacisnął pieści, wbijając wzrok w jej twarz. Chciał po prostu do niej podejść,
przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, byleby już nigdy nie widzieć
tych łez, ale nie mógł. Nie potrafił. Zdawał sobie sprawę z tego, że może ją
stracić przez tego skurwiela i zaczynał żałować, że to nie on trzymał tego dnia
broń.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Zrozumiałeś? — warknęła głośniej, na co Inuzuka pokiwał ze zrezygnowaniem
głową. — Więc oddaj mi klucze do mieszkania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oddaj je
— powtórzyła ostrzej, wyciągając przed siebie rękę. — Nie chcę, żebyś się tam
pojawiał przez jakiś czas.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak
popatrzył na nią chwilę w niedowierzaniu, czując nieprzyjemny uścisk w klatce
piersiowej, jednak zrozumiał, że ta walka była z góry przegrana. Z ociąganiem
sięgnął do kieszeni i wyjął klucze. Popatrzył na nie chwilę i zaciskając zęby,
rzucił je Dzikiej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I nie pokazuj mi się na oczy. — Po tych słowach odeszła na parking,
wsiadła do swojego samochodu i odjechała, pozostawiając go na placu zupełnie
samego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-BxH6F02ZFCc/W9SS4ILMYgI/AAAAAAAABbc/wY-mNlFQOv4WyOK_tUBiveXO_43B8so2QCLcBGAs/s1600/9.Zamach.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="456" data-original-width="474" height="307" src="https://1.bp.blogspot.com/-BxH6F02ZFCc/W9SS4ILMYgI/AAAAAAAABbc/wY-mNlFQOv4WyOK_tUBiveXO_43B8so2QCLcBGAs/s320/9.Zamach.jpg" width="320" /></a><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #999999;"><b></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #999999;"><b><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #999999;"><b><br /></b></span></span></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #999999;"><b style="font-weight: bold; text-indent: 36pt;">Od autorek:</b><span style="font-weight: bold; text-indent: 36pt;"> </span><i style="text-indent: 36pt;">Witamy kochani po kolejnej długiej przerwie. Wiemy, że te odstępy miedzy rozdziałami mogą być uciążliwe, ale na prawdę mamy teraz mało czasu. Klasa maturalna w technikum to zło. Tym bardziej jeśli ma się do napisania też ostatni egzamin :/</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Mamy nadzieję, że notka przypadła wam do gustu. Przyznać się. Kto spodziewał się tożsamości kreta???</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Póki co planujemy napisać dwa dodatki i chcemy to jakoś zrealizować do końca roku. Trzymajcie kciuki, żeby szkoła i inne obowiązki dały nam na to czas ;)</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Pozdrawiamy cieplutko kochani i zapraszamy do komentowania ^^</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Yumi & Yoru</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="color: #999999;"><i><br /></i></span></span></div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-80548255663134652212018-05-02T12:11:00.001+02:002020-01-11T22:42:04.721+01:006.Początek końca<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyTextIndent">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span><span style="text-align: justify; text-indent: 36pt;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Stał przy
cienkiej szybie przyciskając do niej czoło i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się
w ten jeden punkt, jedną osobę.</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pracownicy
szpitala poruszali się wokół mężczyzny leżącego na stole operacyjnym po dawno
wyznaczonych trasach. Powolne ruchy, rutynowe czynności, nerwowe zerknięcia w
stronę korytarza ze wzrokiem podszytym współczuciem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn tego
nie widział. Wpatrywał się w łóżko zupełnie otępiały. Dla niego to nie było
jedynie martwe ciało człowieka, który sam prosił się o śmierć wchodząc w
trajektorię lotu. Naruto na tym łóżku widział swojego przyjaciela, wiecznie uśmiechniętego
optymistę, nadpobudliwego wariata, maszynę napędzającą innych do działania.
Widział człowieka będącego na tym świecie i żyjącego dla innych. Widział
przyjaciela, który uratował mu życie w zamian oddając swoje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zacisnął dłoń
w pięść, słysząc na korytarzu powolne, ciężkie kroki. Wiedział, że to nie była
Tsunade. Senju bez słowa wskazała mu kierunek i nic nie mówiąc ruszyła do
swojego gabinetu. Chciała dać mu czas. Uzumaki jednak właśnie tego się obawiał.
Nie chciał, by był to ktokolwiek inny. Bo jak miałby spojrzeć teraz w oczy któremuś
z przyjaciół? Jak mógłby unieść wzrok? Bał się konfrontacji z Sasuke, Itachim,
Sakurą. Nie potrafiłby zdobyć się na choćby jedno słowo względem ludzi, którzy
tak ślepo mu zaufali. Ludzi, których zaufanie zdradził pozwalając Lee zginąć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy kroki ustały
zaraz za nim, poczuł na ramieniu ciężką, dużą dłoń.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— „O byciu człowiekiem
nie świadczy to jak żyjesz, ale to jak umierasz.” — Głos Jirayi przeszył ciszę.
Uzumaki odetchnął z ulgą. — Autor tych słów był wyjątkowo inteligentnym człowiekiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skąd wiedziałeś?
— wyszeptał blondyn, nie potrafiąc odwrócić się do swojego opiekuna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kakashi
powiedział, że możesz mnie teraz potrzebować. — Yoshizaki zacisnął lekko dłoń
na ramieniu blondyna i odetchnął głęboko. — Wiesz, Naruto, wiele rzeczy dzieje
się na tym świecie nie bez powodu, niekoniecznie tak jakbyśmy tego chcieli, ale
musisz pamiętać, że nie wolno ci się za to obwiniać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale to
wszystko jest moją winą. — Uzumaki odwrócił się gwałtownie do białowłosego. —
To ja kazałem zorganizować tę akcję, to ja nie posłuchałem intuicji. To ja nie
zwróciłem uwagi na wahanie Yoru i Shiki. — Urwał nagle, zwieszając głowę w dół.
Czuł łzy bezsilności spływające mu po policzkach. Jego głos zamienił się w
szept. — To ja go zabiłem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wolno ci
tak mówić. — Jiraiya podniósł głos, na powrót łapiąc blondyna za ramię. — Lee
zrobił to, bo właśnie takim był człowiekiem. Od zawsze bardziej dbał o przyjaciół
niż o siebie. Powinieneś uszanować jego ostatnią wolę. Doskonale zdawał sobie
sprawę z sytuacji w momencie, w którym cię odepchnął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale to ja do
tej sytuacji doprowadziłem. — Naruto odwrócił się od swojego opiekuna, by po
raz ostatni spojrzeć na martwe ciało przyjaciela, po czym bez słowa ruszył
korytarzem do wyjścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga wypadł z
gabinetu, zatrzaskując za sobą drzwi. Nikt nie próbował go zatrzymywać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żartujesz
sobie, prawda? — Sasaki z niedowierzaniem wpatrywała się w twarz Senju. Nie
chciała dopuścić do siebie jej słów. Żadne z nich nie chciało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz
dobrze, że nigdy bym tego nie zrobiła. — Tsunade zacisnęła dłonie w pięści i
spuściła głowę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie mogła
sobie wybaczyć tego, że nie udało jej się uratować Lee, mimo iż od samego początku
wiedziała, jak to się potoczy. Gdy Rock wjechał na salę i zobaczyła ranę
postrzałową było jasne, że kula trafiła w cel. Nie mogła nic zrobić. Mimo to
dalej próbowała przytrzymać go na tym świecie. Wiedziała, ile ten dzieciak
znaczył dla Naruto, ile znaczył dla całej bandy. Nie mogła po prostu wyjść z
sali i dać mu umrzeć nie próbując.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jedyne, co
możecie w tej chwili zrobić, to załatwić to po swojemu. — Kakashi uważnie
obserwował zebranych w gabinecie studentów. Nie był pewien, jak teraz potoczą
się sprawy. Naruto był w rozsypce, Satoshi przepadł bez śladu, a Deidara został
podejrzanym. W dodatku w szeregach kręcił się kret, co jedynie potęgowało
nieufność i stare konflikty, które zostały jedynie przykryte współpracą, jednak
nigdy nie zażegnano ich na dobre.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, że to
nie będzie takie proste, Hatake. — Itachi spojrzał uważnie na wojskowego.
Doskonale wiedział, co się właśnie działo w głowie siwowłosego. — Nie możemy
tak na hura wparować do bazy Hiashiego. Jeśli to kret jest za to
odpowiedzialny, to nigdy nie będzie miało prawa się udać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale musimy
zacząć działać. — Młodszy z braci oparł się o ścianę i krzyżując ręce na
piersi, wpatrywał się niecierpliwie w brata. — Jeśli my tego nie zaczniemy to Młotek
zrobi to za nas i wpakuje się w kłopoty. Sam. Wszyscy doskonale wiemy, że teraz
będzie się za to wszystko obwiniał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Masz rację. —
Nateko uniosła wzrok na Uchihę. — Musimy zacząć działać, ale nie wszyscy na
raz. I musimy zacząć od siebie. To my wpuściliśmy kreta w szeregi i to my
musimy go znaleźć wśród swoich. Trzeba przypilnować Uzumakiego. Znając go już
planuje jakąś durną misję samobójczą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra —
westchnął Sasuke i ruszył do wyjścia. — Znajdę go i przypilnuję. Wy w tym
czasie obmyślcie jakiś plan działania. Inaczej długo tego Młotka na miejscu nie
utrzymam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pojadę z tobą.
— Sakura wstała niespiesznie z fotela i ruszyła za brunetem. Ten jedynie skinął
głową i wyszedł z pomieszczenia. Gdy drzwi za nimi zamknęły się, Nateko spojrzała
wyczekująco na starszego Uchihę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Okej, niech
ci będzie. — Uniósł ręce w geście kapitulacji. — Pojadę do bazy Wilków i
sprawdzę, co się dzieje z Deiem. Ktoś chętny na pasażerów?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja pojadę. —
Yumi zerwała się z kanapy, przyglądając się Itachiemu z nieskrywaną niechęcią.
Wiedziała, że brunet może mieć racje, co do Iwasakiego, ale nie chciała tego
przyznać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim
razie ja też. — Inuzuka wstał z podłogi rzucając Yumiko podejrzliwe spojrzenie.
— Nigdy nie wiadomo co się stanie, jeśli twoje podejrzenia się sprawdzą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wierzę —
warknęła blondynka, odwracając się w stronę szatyna. — Jesteś jego przyjacielem.
Powinieneś być po jego stronie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I jestem,
Sasaki — przerwał jej, marszcząc przy tym gniewnie brwi. — Tyle, że nie mam
zamiaru odrzucać jakichkolwiek przypuszczeń. Dopóki nie zobaczę na oczy dowodów,
jest dla mnie niewinny, ale będzie się tam czuł jak zwierzę w klatce. Jak myślisz,
jaka będzie jego reakcja? W końcu znasz go lepiej niż my wszyscy razem wzięci.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko zgromiła
go spojrzeniem, ale nic więcej nie powiedziała. Deidara robił się impulsywny,
kiedy go osaczano. Agresja zaczynała przejmować nad nim kontrolę i zdarzały się
już przypadki, kiedy nad nią nie zapanował. Nie mogła nie zgodzić się z Inuzuką
w tej kwestii.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim
razie, niech reszta jedzie do domów. — Senju przejechała dłonią po zmęczonej
twarzy, by zaraz rozejrzeć się po pomieszczeniu. — Każdy powinien we własnym
towarzystwie przetrawić tę sytuację i co ważniejsze, odpocząć. Poinformujcie
mnie proszę o dacie pogrzebu. Jestem temu dzieciakowi winna choć tyle. — Po
tych słowach opuściła gabinet.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówię wam
przecież, że to nie ja. — Deidara siedział na kanapie i spod byka obserwował
Gaarę i Shikamaru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie miał wątpliwości,
że to Nara wytyczył go na podejrzanego, czego wcale nie miał mu za złe. Rozumiał
sytuację, bo wiedział jak to wygląda z zewnątrz. Jedyny nie obserwowany, nie
namierzony przez ostatnie pół godziny, najbliżej Ozawy. Jednak, kiedy to No
Sabaku otwierał usta, miał ochotę zamknąć mu je siłą. Wiedział, że rudzielec
gdzieś tam z tyłu głowy nadal miał mu za złe stare czasy. Co prawda prawie go
wtedy zabił, ale Shukaku nie pozostał mu dłużny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ja mówię, że
ci nie wierzę, Iwasaki — skwitował Gaara. Oparty o ścianę wpatrywał się w
blondyna, zawieszając przenikliwe tęczówki na jego twarzy. — Doskonale pamiętam,
co kiedyś wyprawiałeś. Zresztą z tego, co mi wiadomo, jako ostatni odszedłeś z
Akatsuki. Powiedz mi, Deidara, jak mam ci teraz uwierzyć?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po prostu,
No Sabaku — warknął blondyn, mrużąc powieki. — Od tego czasu nigdy nie dałem
wam powodu do wątpliwości. Zawsze robiłem wszystko, byle tylko odciąć się od
Hyugi i ty doskonale o tym wiesz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co nie
zmienia faktu, że nie jesteś w tej chwili wiarygodny. — Nara przerwał tę słowną
potyczkę i już chciał kontynuować wywód, gdy do pomieszczenia wpadła Sasaki, a
zaraz za nią Inuzuka z Uchihą. — Gdzie jest reszta?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rozjechali
się. — Brunet zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się po zebranych.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A gdzie
Naruto? — Gaara w końcu oderwał wzrok od blondyna, teraz rozmawiającego z Yumi
i skierował go na Uchihę. — Powinien tu przyjechać z wami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tyle, że
zniknął. — Kiba opadł ciężko na kanapę obok przyjaciela. — Sasuke i Sakura
pojechali go szukać. Kto jak kto, ale oni powinni dać sobie radę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co się
dzieje, Uchiha? — Nara zmrużył powieki, zaniepokojony minami całej trójki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mamy
dobrych wieści.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przez dobrą
minutę w pomieszczeniu zalegała ciężka cisza. Po raz pierwszy, od kiedy zaczęli
działać, ktoś zginął. Po raz pierwszy nie udało się im wyjść z opresji bez
szwanku. Po raz pierwszy Uzumaki się załamał. Wszyscy wiedzieli, co to oznaczało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To wszystko
twoja wina, Iwasaki. — Grobowy głos Gaary przerwał ciszę. — To przez ciebie
zginął Lee i przez ciebie nie mamy pojęcia, co teraz robi Naruto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dość tego! —
zagrzmiał Madara, mając już po dziurki w nosie tej bezsensownej wymiany zdań. —
Nie masz na to żadnych dowodów, szczeniaku. Nie masz prawa po prostu go oskarżać.
Nie jest winny jego śmierci, dopóki nie poprzesz tych słów dowodami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bronisz go
tylko dlatego, że to twój człowiek. — No Sabaku zmrużył gniewnie powieki,
jednak więcej już się nie odezwał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To może ja
poruszę ciekawszą kwestię. — Shikamaru odwrócił się do monitorów. — Chyba
znalazłem Ozawę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dopiero
teraz to mówisz?! — Deidara poderwał głowę i chciał już wstać, jednak silny uścisk
Kiby zatrzymał go na miejscu. — O co ci chodzi, stary?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Daj sobie
spokój. — Przez chwile mierzyli się spojrzeniami, po czym Iwasaki w końcu odpuścił.
Inuzuka miał tym razem rację. Nie mógł pogarszać swojej sytuacji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówię o tym
teraz, bo dopiero teraz dostałem sygnał. — Nara posłał mu przez ramię ostre
spojrzenie. — Jego komórka zalogowała się właśnie w budynku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żartujesz
sobie? — Sasaki rozszerzyła powieki. To było po prostu śmieszne. Całe to
zamieszanie tylko po to, żeby Ozawa tak po prostu wrócił?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie no, to
jest jakiś dom wariatów — podsumował Madara i usiadł na drugiej kanapie przecierając
dłonią zmęczoną twarz. — Lee został zabity, a ten idiota tak po prostu dopiero
włączył komórkę, nie racząc nas wcześniej poinformować o tym, że żyje?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie miałem
jak tego zrobić, Uchiha. — Gure jak gdyby nigdy nic wszedł do pomieszczenia z
korytarza, rzucając na stół zepsuty nadajnik. — Kiedy ruszyłem na wieżowiec
zaatakował mnie jakiś facet, a że nie miałem przy sobie żadnej broni, co
nawiasem mówiąc było durnym pomysłem, musiałem zwiewać przez pół miasta. Nie
miałem nawet kiedy wyciągnąć tego badziewia z kieszeni, żeby dać wam znać. Jak
zbiegłem do podziemia to zgubiłem tego typa, ale że to cholerne podziemie, nie
miałem zasięgu. Dopiero na parterze w bazie mogłem dać wam znać, tylko po jaką
cholerę, skoro twoje nadajniki musiały mnie wtedy wykryć. — Ostatnie zdanie
skierował do Nary, nic nie robiąc sobie z groźnych min Madary, Deidary i Kiby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, ja
mam dosyć. — Kita zerwał się po chwili milczenia na równe nogi i bez słowa
ruszył do wyjścia na dach. Gaara chciał za nim iść, ale wzrok Madary przytrzymał
go na miejscu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Daj sobie
spokój, No Sabaku. Ozawa wrócił, Dei nic mu nie zrobił. Nie masz żadnych powodów
do traktowania go na podstawie waszej przeszłości, nie ważne jakkolwiek zła by
ona nie była. — Uchiha po tych słowach przeniósł wzrok na Sasaki. — Idź za nim.
Dam znać, jeśli coś jeszcze się stanie. — Dziewczyna posłała szefowi blady
uśmiech i szybko wybiegła na dach. Madara posłał Shukaku groźne spojrzenie.
Wiedział, że wystarczy mu byle pretekst, by zlinczować blondyna. Ich konflikt
zaszedł za daleko, żeby teraz mogli bez problemów działać w zespole. Śmierć Lee
jedynie zaczęła opuszczać hamulce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">No Sabaku w
odpowiedzi uniósł ręce w geście kapitulacji i wyszedł z pomieszczenia,
kroki kierując w głąb budynku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tego wieczoru
całe Tokio wydawało się bardziej ponure niż zwykle. Deszcz zacinał na szybach
samochodów ustawionych na parkingu. Ludzie będący na cmentarzu z trudem
chronili się przed wiatrem, który jedynie utrudniał utrzymanie parasolek w
dogodnej pozycji. Wszyscy zebrani wokół grobu powoli rozchodzili się do domów,
niespiesznie opuszczając miejsce pochówku ich przyjaciela.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W głowach
niektórych z nich nadal pobrzmiewała mowa pożegnalna Naruto. Gdy Uzumaki w końcu
nie wytrzymał i zamilkł, pozwalając łzom swobodnie spływać po twarzy,
zgromadzeni spuścili głowy, każdy na własny sposób próbując poradzić sobie z żalem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Większość
gangu rozjechała się wcześniej, dając najbliższym chłopaka pożegnać się z nim w
spokoju. Jedynie Naruto, Neji i Tenten zostali przy grobie razem z kilkorgiem przyjaciół
Lee, nie mających bladego pojęci, jak naprawdę żył brunet. Nie zdających sobie
sprawy z tego, że umarł jako bohater.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki od dłuższej
chwili obserwował Hinatę. Wiedział, że dziewczyna nie uwierzyła w nagły zawał.
Znała Rocka lepiej niż reszta tu zebranych i doskonale zdawała sobie sprawę, że
to nie było możliwe. Ona po prostu wiedziała, że nie ujawniono prawdziwego
powodu zgonu. Poznał to po pełnym rozczarowania spojrzeniu, które posłała mu na
samym początku ceremonii. Miał wrażenie jakby wiedziała, że Lee poświęcił się
zamiast niego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy Hyuga w końcu
ruszyła w kierunku bramy zostawiając za sobą Nejiego i Tenten, poszedł za nią.
Dogonił ją dopiero na parkingu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata,
zaczekaj. — Złapał ją delikatnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. — Możemy
porozmawiać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiem,
czy to dobry pomysł. — Uparcie unikała patrzenia mu w oczy. — Powinnam wrócić do
domu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata proszę
cię. Daj mi się zabrać do baru i wszystko na spokojnie wyjaśnić. — Czuł, że
jest jej to winien. Nie ważne jak wiele później będzie musiał się nasłuchać od
przyjaciół.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— On też należał
do twojego gangu, prawda? — wyszeptała po chwili ciszy, nadal nie podnosząc
wzroku na blondyna. — To dlatego było tu tyle ludzi, których nawet nie kojarzę.
Dlatego to ty zostałeś poproszony o przemowę. — Naruto zamilkł, nie wiedząc co
miałby jej teraz powiedzieć. — Powiedz mi prawdę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pojedź ze mną,
a obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię i tylko ty zadecydujesz co z tą wiedzą
zrobisz. Jestem ci winny chociaż tyle. — Uniósł delikatnie jej twarz. — Masz prawo
wiedzieć jak zginął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga dopiero
teraz przyjrzała mu się uważniej. Podkrążone, przekrwione oczy, blada cera i
brak zwyczajowego uśmiechu nieco ją przeraziły. W dodatku na dłoniach miał pełno
sińców i zadrapań. Był zupełnym przeciwieństwem Naruto, którego znała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Niezdolna do
wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa skinęła jedynie głową i pozwoliła mu
zaprowadzić się do auta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto wjechał
na podziemny parking, skąd poprowadził Hinatę nie na górę, ale do głównej bazy
SS. Skoro już miał się jej tłumaczyć stwierdził, że nie ma po co ukrywać
istnienia tego miejsca.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Więc to jest
prawdziwa Kakurega. — Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Gdyby nie
wiedziała czym na prawdę zajmuje się blondyn, nigdy by nie pomyślała, że nazwa
baru rzeczywiście wskazuje kryjówkę gangu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Usiądź. —
Naruto wskazał jej na kanapy, sam sadowiąc się na jednej z nich. — Poprosiłem
resztę, żeby tu przyjechała, gdybym dał im znak. Wyjaśniłem też co się dzieje,
więc nikt nie będzie zdziwiony twoją obecnością, ale też nie mam prawa ich
teraz zdradzać. Wszystko zależy od twojej decyzji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga jedynie
skinęła głową mając przeczucie, że nie wszyscy będą zadowoleni z tego faktu,
jednak nie ujawnianie ich tożsamości było jedynym na tę chwilę słusznym wyjściem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wracając do
sprawy... Nie wiem jak zacząć. Przepraszam. — Spuścił wzrok i w zakłopotaniu
podrapał się po karku. — Po prostu czuję, że jestem ci to winny. — Odetchnął głęboko
zanim zaczął opowieść. — Lee od dobrych dziesięciu lat nienawidził Hiashiego
Hyugi. Nie wiem dokładnie, co się stało w przeszłości. To było jego życie i miał
prawo zachować szczegóły dla siebie. Mnie zdradził jedynie, że przez trzy lata
patrzył, jak ten skurwysyn krzywdził jego przyjaciółkę, przez co w końcu nie
wytrzymał i razem z innymi udało mu się ją wyrwać z tego domu. Hiashi do teraz
go za to ścigał. Więcej mi nie powiedział, a ja nie pytałem. — Przerwał na
moment. Wiedział, że Hinata może doskonale znać tę historię, więc pozwolił jej
przetrawić to, co już prawdopodobnie znała. Sam też musiał poukładać myśli
zanim zaczął mówić dalej. — Lee chciał się na nim zemścić, dlatego do nas dołączył.
Chciał ochronić tę dziewczynę za wszelką cenę. Zniszczyć Hyugę tak, jak każdy z
nas. Dlatego brał w tym wszystkim udział i się narażał. Zginął od postrzału na
jednej z akcji, wypychając mnie z linii lotu kuli. Przepraszam, to wszystko
moja wina.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zamilkł,
czekając na jej reakcję. Hinata za to nie mogła zrozumieć tego, co właśnie usłyszała.
Zbladła i przez dłuższy moment wpatrywała się we własne ręce. Stopniowo docierał
do niej cały morał tej opowieści, a wyrzuty strumienia uderzyły w nią z siłą
wodospadu. Łzy samoistnie wypełniły oczy i zaczęły spływać po twarzy. Zakryła
usta dłonią, z niedowierzaniem wpatrując się w blondyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O matko, to
wszystko moja wina — załkała, błądząc wzrokiem po jego twarzy. — To przeze mnie
się w to wpakował.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hej, Hinata,
spokojnie. — Uzumaki przesiadł się na kanapę dziewczyny i otoczył ją silnym
ramieniem. Ta bez słowa wtuliła się w jego koszulę, nadal cicho szlochając. — O
czym ty mówisz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To przeze
mnie — wyszeptała. — To ja byłam tą dziewczyną. To mnie Neji zabierał z domu
Hiashiego razem z Lee i Tenten. To ja jestem powodem, przez który ich ścigał cały
ten czas.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto chciał
zapytać Hinatę o więcej, jednak w tym momencie na schodach pojawił się Neji
wraz z Tenten. Chłopak momentalnie zdębiał na schodach, nie wiedząc czy iść
dalej, czy jednak zniknąć stamtąd póki kuzynka go nie zauważyła. Gdy na
cmentarzu zdecydowali z Ten, że powiedzą jej prawdę myślał, że to będzie łatwiejsze,
jednak w tej chwili miał ochotę uciec na drugi koniec kraju, byleby tylko nie
musiała dowiadywać się o kolejnych kłamstwach. Jednak w chwili, w której gotów
był zawrócić, Suzuki stanowczo położyła rękę na jego ramieniu, a Hinata uniosła
wzrok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Biało oka w
szoku patrzyła na kuzyna i przyjaciółkę, którzy zeszli w końcu na dół i
podeszli niepewnie do kanap.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata ja...
— zaczął Neji, jednak nie wiedział, co miałby powiedzieć. Tenten również zamilkła,
unikając patrzenia na dziewczynę</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wierzę. —
Hyuga przerzucała wzrok to na kuzyna, to na przyjaciółkę. Zaczęła kręcić głową
w niedowierzaniu, by w końcu podnieść się gwałtownie na nogi i powoli ruszyć w
ich stronę. — Wy też? Jak mogliście mi to zrobić? Jak mogliście nic mi nie
powiedzieć? Przeze mnie zginął Lee, a wy przez ostatnie trzy dni, jak idiotce
wmawialiście mi, że ten zawał miał jakikolwiek sens. Jak mogliście? — wyszeptała,
po czym minęła ich i wbiegła po schodach na górę. Naruto natychmiast zerwał się
na równe nogi i pobiegł za nią</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zostaw.
— Tenten zatrzymała szatyna, gdy chciał ruszyć za kuzynką. — Ona teraz nie chce
nas widzieć. Niech Naruto z nią porozmawia. Potrzebuje chwili spokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Masz rację —
westchnął ciężko i zacisnął pięści, bezradnie opierając się o balustradę. Sam
siebie też nie chciał widzieć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata, hej!
— Uzumaki dopadł do drzwi, które dziewczyna już chciała otworzyć. — Hej, uspokój
się. Nie możesz wybiec w tym stanie na ulice.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak mam się
uspokoić? Dwójka najważniejszych w moim życiu ludzi, okłamywała mnie przez
ostatnie... Ile? — Hyuga popatrzyła na niego żałośnie. — Naruto, błagam powiedz
mi, przez ile mnie okłamywali?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sześć,
Hinata. — Uzumaki odwrócił wzrok. Czuł się winny tej sytuacji. — Byli ze mną od
początku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga pokiwała
w zrozumieniu głową i gdyby nie drżenie ust, uwierzyłby, że jest całkowicie
spokojna. Jednak dziewczyna jedynie trawiła nową sytuację i analizowała po
kolei każde kłamstwo. Każde przypadkowe zniknięcie, wyjście do „znajomych”,
nocny wypad do baru w dziwniej dzielnicy. Podejrzane typy, z którymi Neji rozmawiał
w barze nawet wtedy, kiedy tam była. Nie wierzyła, że była na tyle głupia, by
nic z tego nie zauważyć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W końcu nie
wytrzymała i wybuchła płaczem. Blondyn bez słowa objął dziewczynę i zabrał ją
na górę do swojego mieszkania. Posadził Hinatę w fotelu, przyniósł jej paczkę
chusteczek i zrobił kakao. Postawił parujący kubek przed biało oką i poczekał aż
nieco się uspokoi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem, że to
nie będzie miłe, ale muszę wiedzieć co miałaś na myśli, Hinata — zaczął ostrożnie,
przyglądając się jej reakcji. — Rozumiem, że to musi być dla ciebie ciężkie,
ale zrozum. Ja naprawdę muszę dorwać jego mordercę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żeby go zabić?
— Hyuga uparcie wpatrywała się w swoje palce, owinięte wokół niebieskiego
kubka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żeby go
ukarać — odparł wymijająco. W tym świecie panowała niestety zasada „oko za oko,
ząb za ząb”. Nawet gdyby chciał, nie zmieniłby postępowania gangu. Nie zmieni
decyzji większości i nie zrobi nic, jeśli któryś z egzekutorów zechce zabić
mordercę. — Nie mogę ci obiecać, że nic mu się nie stanie. Nie tylko ja o tym
decyduję.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rozumiem —
wyszeptała, unosząc na niego wzrok. Coś w jej oczach mówiło mu, że ona już
podjęła decyzję. I bał się tego jak cholera. — Nie wiem tylko, czy jeśli powiem
ci prawdę, będziesz chciał mieć ze mną cokolwiek do czynienia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata, w naszych
szeregach jest bratanek Hiashiego — mówił, uparcie wpatrując się w jej białe tęczówki
— Jego starzy ludzie, jeszcze z czasów Akatsuki też. Są tu osoby, które pracowały
i zabijały dla niego z przyjemnością. Dlaczego miałbym odrzucić ciebie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo jestem
jego córką. — Ledwie wyszeptała, na powrót spuszczając wzrok. Bała się jego
reakcji. Nie chciała widzieć rozczarowania i nienawiści budzących się w jego
oczach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn za to
zastygł w bezruchu, nie będąc pewnym, czy dobrze usłyszał. Im dłużej jednak tam
siedział, tym dosadniej docierało do niego, że to nie był żart. W jego
mieszkaniu na prawdę siedziała córka Hyugi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wstał z kanapy
i zaczął powoli krążyć po pokoju. Wiedział, że tylko tym Hinatę speszy, ale nie
mógł się powstrzymać, bo zrozumiał, że miał rację. Zaraz po tym jak zniknął ze
szpitala, dopadła go myśl, że Lee był jej przyjacielem, że nie ma prawa się do
niej zbliżać, że i dla niej, i dla niego byłoby lepiej, gdyby odpuścił. Ale
zobaczył ją na pogrzebie i wtedy wszystkie jego tamy puściły. Wiedział, że nie
uwolni się od tej dziewczyny. Zrozumiał, że się w niej zakochał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czuł się jakby
dostał obuchem w głowę. Próbował na szybko przeanalizować sytuację i wymyślić
jakieś rozwiązanie, ale nim się obejrzał Hinata odstawiła kubek na stolik i
wstała z fotela, kierując kroki do wyjścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przepraszam,
za kłopot — wymruczała pod nosem, nie patrząc na niego. — I dziękuję. Za
wszystko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hej, hej,
hej! — Rzucił się w stronę drzwi i przekręcił klucz, zaraz wyciągając go z
zamka. — Czemu tak nagle chcesz wyjść?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
jestem córką człowieka, który wyrządził wam wszystkim wiele złego. Nie mam
prawa żądać, żebyście mnie zaakceptowali.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata, nie
mów takich głupstw. — Uzumaki stanowczym krokiem wrócił do salonu, ciągnąć biało
oką za sobą. — To nie twoja wina, że masz takiego ojca. Zresztą ciebie też
skrzywdził, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak. — Jakby
na wzmocnienie swoich słów skinęła przy tym głową i drżącym głosem zaczęła mówić.
— Przez Szesnaście lat mnie bił i poniżał. Sprzedawał mnie i mamę swoim
klientom i kontrahentom. Byleby tylko ubić interes. Zabił moją matkę i wyprał mózg
siostrze. — Zamilkła na moment, biorąc kilka ciężkich oddechów. — Nienawidzę
go.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim
razie, dołącz do nas. — Naruto starł łzę, która wydostała się dziewczynie spod
przymkniętej powieki, spoglądając na nią wzrokiem pełnym współczucia. Nie
potrafił sobie wyobrazić, ile ta krucha istota przeszła w swoim życiu. — Możesz
nam pomóc, jeśli chcesz. Możesz się na nim zemścić i uratować siostrę. I zyskać
tym drugą, lepszą rodzinę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie teraz —
przerwał jej. — Nie musisz mówić mi od razu. Prześpij się z tym. Przemyśl to.
Pamiętaj, że to ważna decyzja i niebezpieczna gra. Tylko od ciebie zależy, czy
w nią wejdziesz. Ja nie mam zamiaru na ciebie naciskać. Musisz jedynie pamiętać,
że potem nie ma już odwrotu. — Skinęła głową i zawahała się przez moment chcą o
coś zapytać, ale ostatecznie odpuściła. — Pewnie nie chcesz wracać do
domu? — Ponowiła gest, mając wrażenie, że blondyn czyta jej w myślach. — W
takim razie prześpij się tutaj. Odstąpię ci sypialnię, a sam przekimam się na
sofie. Przyda ci się porządny sen po takim dniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dziękuję —
wyszeptała. Uzumaki uśmiechnął się do niej i ulotnił do pokoju obok,
przygotować łóżko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zupełnie nie
wiedziała, jak miała pozbierać myśli. Od dwóch godzin leżała w łóżku blondyna
próbując zasnąć, ale sen nie chciał nadejść. Słyszała, jak chłopak plątał się
po mieszkaniu, jednak ani razu nie odważył się zapukać do jej drzwi. Zanim w ogóle
zaprosił ją do pokoju, dostała od niego koszulkę i parę czystej bielizny.
Przeprosił, że nie ma nic innego, tłumacząc się, że w końcu mieszka sam, ale
udało mu się wybrnąć z niezręcznej sytuacji i zaprowadzić ją do łazienki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy ona
zmywała z siebie cały ten dzień, Naruto krzątał się po domu i przygotowywał
sobie posłanie na kanapie. Gdy wyszła, skierował ją prosto pod kołdrę do
sypialni, gdzie czekała na nią gorąca herbata. Podziękowała mu zanim wyszedł i
zamknął za sobą drzwi. Chwilę później usłyszała dźwięk lejącej się wody, który
nieco ukoił jej nerwy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie wiedziała,
co miała teraz zrobić. Spędzi tę noc nad barem u chłopaka, z którym dopiero co
zaczęła się chyba spotykać, jeśli mogła tak nazwać te randki. Ale co potem? Wróci
do mieszkania? Nie. Wiedziała, że na to nie zdobędzie się przez jakiś czas. Miała
przez to wszystko mętlik w głowie, bo Neji i Ten okłamywali ją, ale robili to
by ją chronić. Nie wiedziała tylko, co było gorsze. Życie w kłamstwie, czy
prawda w pełnej krasie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po kolejnych
dziesięciu minutach zadręczania się myślami o przyjaciołach, wstała i wyszła z
pokoju. Spodziewała się zastać Uzumakiego na kanapie przed telewizorem, na którym
leciał właśnie jakiś film akcji, ale posłanie było puste. Skierowała więc kroki
do kuchni, skąd wydobywał się słaby snop światła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Weszła boso do
pomieszczenia, gdzie zobaczyła blondyna, opierającego się tyłem o blat wyspy,
zapatrzonego w ciemne już niebo. W czajniku obok gotowała się woda, a na blacie
szafki znajdował się kubek. Uzumaki stał do niej tyłem, przez co nie mógł jej
zobaczyć, za to ona jak zahipnotyzowana wpatrywała się w jego sylwetkę. Jeszcze
wilgotne blond włosy stały we wszystkich kierunkach, a umięśnione, niczym nie
osłonięte plecy unosiły się miarowo w rytm jego oddechu. Szerokie barki wydawały
jej się jeszcze większe przez to, że chłopak skrzyżował ręce na piersi, napinając
przy tym mięśnie. Miał na sobie jedynie spodnie od dresu, nisko wiszące teraz
na jego biodrach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wpatrywała się
w niego, czując na twarzy rumieńce. Chciała po cichu się wycofać, ale wtedy stąpnęła
na złą deskę. Naruto na dźwięk skrzypienia momentalnie się odwrócił, a kiedy
zobaczył białooką na wpół ukrytą za framugą, uśmiechnął się lekko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No chodź tu.
Przecież nie gryzę. — Wyszczerzył na moment zęby i wyciągnął rękę do
dziewczyny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga zawahała
się, ale ostatecznie ruszyła w głąb kuchni i złapała rękę blondyna. Ten zamknął
jej drobną dłoń w swojej i dalej obserwował ciemne niebo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Piękne,
prawda? — wskazał je głową, na co dziewczyna przytaknęła. Okno Uzumakiego
wychodziło na jedną z tych nielicznych uliczek Tokio, na których nocą było
naprawdę ciemno. Żadne neony nie zakłócały więc migotliwego światła gwiazd,
rozsianych po granatowym niebie. Hinata wpatrywała się w to urzeczona pięknem
sklepienia. Już od dawna nie widziała takiej nocy. — Zupełnie jak ty — wyszeptał
nagle, wpatrując się intensywnie w jej roziskrzone oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Spojrzała na
niego nieśmiało. Uzumaki położył wolną dłoń na jej zaczerwienionym policzku i
pochylił się nad dziewczyną. Zatrzymał się kilka milimetrów od jej ust i
spojrzał pytająco w niezwykłe, białe oczy. Hinata jedynie je przymknęła, co chłopak
wykorzystał, całując ją delikatnie. Dziewczyna zarzuciła mu rękę na szyję, drugą
nadal trzymając jego dłoń, i pozwoliła mu pogłębić pocałunek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak w końcu
puścił drobne palce, by podsadzić białooką na blat wyspy. Hyuga od razu przyciągnęła
go bliżej, kładąc dłonie na nagich ramionach. Naruto trzymał ręce na biodrach
dziewczyny, raz po raz podjeżdżając palcami pod materiał koszulki. W jego
ciuchach wyglądała tak niewinnie i tak pociągająco jednocześnie, że nie mógł się
powstrzymać przed dotykaniem jej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak kiedy
zszedł pocałunkami na jej szyję, po kuchni poniósł się gwizd, a Hinata
podskoczyła przerażona, by zaraz potem roześmiać się w głos. Naruto niemal
natychmiast przekręcił pokrętło gazówki i poszedł w ślady dziewczyny. Gdy się
uspokoił oparł bezradnie głowę na jej ramieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To chyba
tyle na dzisiaj — wymamrotał w materiał koszulki i podniósł na nią wzrok. —
Powinnaś się przespać. Przepraszam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nic.
Dobranoc — wymamrotała, po czym dała mu szybkiego buziaka i czym prędzej uciekła
z pomieszczenia. Blondyn chwile po tym usłyszał trzask drzwi do sypialni. Zaczął
chichotać przez to pod nosem i wziął się za zalewanie herbaty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy ciebie
już do końca posrało, Stary?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Daj sobie
spokój, Kiba. — Naruto cierpliwie znosił kolejne wrzaski i przekleństwa.
Wiedział, że tak to będzie wyglądać, kiedy powie im, kim jest Hinata. Nie
wiedział tylko, że będą na tyle uparci, by przez ponad godzinę przekrzykiwać się
między sobą, kto ma bardziej nie po kolei w głowie. — Stało się. Jest u góry,
bo potrzebowała pomocy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie, Młotku —
syknął Sasuke, posyłając mu jadowite spojrzenie. — Jest u góry, bo masz ochotę
ją przelecieć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ma ochotę? —
Deidara zaśmiał się perfidnie pod nosem. — On już to zrobił, tylko się do tego
nie przyznaje. Od dawna biegał za tą...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Licz się ze
słowami, Iwasaki. — Neji posłał blondynowi groźne spojrzenie. Nie miał zamiaru
wysłuchiwać, kim dla Deidary była Hinata. Doskonale wiedział, co o niej w tej
chwili myślał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo co mi...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Akurat ty
masz w tej sytuacji najmniej do powiedzenia. — Gaara wszedł mu w zdanie, zupełnie
ignorując mordercze spojrzenie, jakie blondyn mu posłał. — To twoja kuzynka,
Neji. Mieszkałeś z nią przez dobre dziesięć lat i prze tyle nas okłamywałeś.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zasrana trójca
się odezwała — warknęła różowo włosa, gromiąc ich spojrzeniem. Jak
zwykle, ta trójka była pierwsza do wykłócania się i jeśli akurat nie robili
tego między sobą, magicznie tworzyli front przeciwko reszcie. Co
najdziwniejsze, o ile Sasuke w ich gronie raczej traktował chłopaków z pogardą,
rzucając tylko kąśliwymi uwagami, to atakując Uzumakiego zdawał się zamienić w
rasowego krzykacza. — A ty mógłbyś choć chwile pomyśleć nad sowimi słowami,
Gaara. To jego rodzina i ma jak największe prawo do opinii.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co nie
zmienia faktu, że nas okłamał — stwierdził dobitnie Madara. — Przez cały czas
nas okłamywał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I co to ma
do rzeczy? — Itachi zmierzył się spojrzeniem z wujem. Reszta instynktownie
skuliła się w sobie. Nikt nigdy nie wchodził w ich potyczki słowne. Nie było na
to najmniejszych szans i tym razem. — To nadal nie zmienia faktu, że Gaara jest
stronniczy. Ma urazę do rodziny Hyuga i nie zważa na to, kto został przez nią
skrzywdzony. Nie uważasz, że to raczej wyklucza jego opinię z kategorii tych
racjonalnych?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zapomniałeś
już co Hiashi wyrządził naszej rodzinie? — Madara zmarszczył brwi, z
niezadowoleniem uświadamiając sobie, po czyjej stronie był Itachi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za to ty
chyba zapomniałeś, że Hinata to nie jej ojciec — skomentował, zamykając tym
Madarze usta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy wy
wszyscy się w ogóle słyszycie? — Nateko potarła niecierpliwie skronie,
przymykając oczy w irytacji. — Próbujecie i nam, i sobie wmówić, że córka
psychola, którą ten skrzywdził pewnie na o wiele gorsze sposoby niż nas, próbuje
nas podjeść i zniszczyć od środka? Kret jest wśród nas od dawna i wie o wielu
rzeczach. Ona dowiedziała się o wszystkim wczoraj — warknęła, po czym skierowała
wzrok na Jelenia. — To, że trójka tych pożal się boże intelektualistów od
siedmiu boleści tak myśli, mnie nie dziwi. Tyle, że wiesz co, Nara? Myślałam, że
ty jednak jakiś mózg w tej wielkiej, nieforemnej głowie przetrzymujesz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Śmieszne,
Nateko — parsknął brunet, wytrzymując jej spojrzenie. Temari też potrafiła tak
na niego patrzeć. Przyzwyczaił się. — Mógłbym powiedzieć to samo o tobie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ha, ha, ha. —
Dziewczyna zmrużyła powieki, tym razem zmuszając bruneta do odwrócenia wzroku. —
Bardzo twórcze, Shika. Szkoda tylko, że nie poparte ani jednym logicznym
argumentem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ludzie,
uspokójcie się — odezwała się Yumiko, nie wytrzymując już tej wymiany zdań. —
Posłuchajcie się przez moment. Czy wam wszystkim już do reszty odbiło?
Zaczynacie wyrzucać z siebie wszystko, co wam ślina na język przyniesie tylko
po to, żeby dowieść swojej racji, a nawet porządnie tego nie przemyśleliście.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi ma rację.
— Uzumaki podniósł się z barowego stołka i przerzucał wzrok to na jednych, to
na drugich. — Ta kłótnia nie ma sensu. Powinniście najpierw solidnie przemyśleć,
czy wasze pretensje wynikają z rozsądku, czy z sytuacji w jakiej teraz się
znaleźliśmy. Kłócicie się tutaj nie wiadomo o co, skoro Hinata już o wszystkim
wie, a kret ryje pod nami dziurę za dziurą. Nie widzicie, co z nami zrobił?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zasiał
nieufność, którą dawno zakopaliśmy w naszym układzie. — Itachi zgrabnie przejął
pałeczkę, powstrzymując brata przed wybuchem kolejnego zarzutu wobec Naruto.
Fakt. On też nie był zadowolony z tego, że Uzumaki powiedział to i owo Hinacie
bez konsultacji z nimi. Jednak patrząc na to zdrowym okiem, nie wsypał nikogo.
Nie wymienił ani jednego nazwiska i nie zamierzał, dopóki Hyuga nie wyrazi chęci
współpracy. — Zapominacie, że każdy z nas przeszedł swoje, a Hiashi jest dla
nas tylko obcym skurwysynem. Pomyślcie choć przez chwilę, co działo się w domu
tej dziewczyny? Zapomnieliście już, co Neji nam o niej powiedział?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po jego słowach
w zamkniętym barze zaległa cisza. Każdy trawił jego słowa i niechętnie
przyznawał mu rację. Hinata musiała cierpieć tak samo, jeśli nie bardziej niż
oni, skoro Neji, Lee i Tenten zdecydowali się ją uprowadzić, zdając sobie sprawę
z tego, że do końca życia nie pozbędą się ogona. Nie chcieli sobie nawet wyobrażać,
w jakim stopniu Hiashi wyżywał się na tej biednej dziewczynie. Jej sytuacja była
o tyle gorsza, że był jej ojcem. To jedynie potęgowało psychiczną krzywdę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagle po
pomieszczeniu poniósł się trzask drzwi. Wszyscy jak na zawołanie skierowali
wzrok na schody, prowadzące do mieszkania blondyna. Hyuga, ubrana już w swoje
ciuchy, schodziła ostrożnie na dół, by zatrzymać się na ostatnim schodku i nieśmiało
spojrzeć na Uzumakiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wchodzę w to
— wyszeptała, sprawiając, że tych kilku członków gangu zgromadzonych w barze
zamarło na chwilę z uczuciem niedowierzania bądź ulgi w głowach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tego dnia zajęcia
na uczelni zdawały się ciągnąć w nieskończoność, mijając w takt ciągłych
wspomnień Lee, składanych kondolencji i wyrazów współczucia. Szara rzeczywistość
uderzyła niczym fala tsunami, zmuszając ich do przywdziania masek i udawania
przed całą resztą. Profesorowie raz po raz zaczepiali bliskich Rocka, coraz
bardziej pogrążając ich w smutnej prawdzie. Jedynym wykładowcą, który odpuścił
sobie tego dnia jakiekolwiek rozmowy o zmarłym studencie, był profesor Jiraiya.
Wiedział jak zginął chłopak i nie miał zamiaru wbijać kolejnych szpil jego
przyjaciołom.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto przez
cały dzień wałęsał się po uczelni nie bacząc na dziwne spojrzenia, które
rzucali mu inni studenci. Nadal nie wyglądał za dobrze, a na jego twarzy nie
zagościł tego dnia uśmiech. Sytuacja była na tyle wyjątkowa, że niektórzy nie
potrafili powstrzymać się przed cichym szeptaniem za jego plecami. Szeptaniem,
które doskonale słyszał, a które jeszcze dobitniej budziło wyrzuty sumienia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy po zajęciach
dotarł wreszcie do sali klubowej, odetchnął z ulgą. Potrzebował chwili z muzyką
i przyjaciółmi. Otworzył drzwi, zza których nie rozbrzmiewały żadne dźwięki, co
było w tym miejscu niespotykane. Jednak zaraz przekonał się, co było tego
powodem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W
pomieszczeniu znajdował się rektor uczelni i Uzumaki był pewien, że usłyszy prośbę
będącą jednocześnie poleceniem, którego nie miał ochoty wykonywać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skoro jesteście
już wszyscy, miałbym do was małą prośbę. — Hiruzen Sarutobi uśmiechnął się
przepraszająco. Naruto wiedział, że przez to próbuje zdobyć sobie ich
przychylność. I niestety tak właśnie to działało. Był to człowiek na tyle
inteligentny i sympatyczny w jednym, że odmowa nie wchodziła w grę. — Chciałbym,
żebyście umili wieczór naszym studentom na balu absolwentów. Cieszę się również,
że dołączyła do was kolejna zdolna osoba. Widok ludzi oddających się swojej
pasji zawsze mnie cieszy. — Posłał uśmiech w stronę Hyugi, siedzącej na stołku
pianina, po czym spoważniał. — Wiem, że Lee był waszym przyjacielem. Był również
jednym z najbardziej pracowitych i najbardziej aktywnych społecznie studentów
tej uczelni. Chcę byście wiedzieli, że bal absolwentów będzie również ostatecznym
pożegnaniem go przez nasze kadry oraz jego kolegów z rocznika. Żałuję, że
tak zdolny, młody człowiek nie zdołał ukończyć studiów. Przyjmijcie proszę również
moje najszczersze kondolencje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dziękujemy. —
Nateko jako jedyna była w tej chwili w stanie wydusić z siebie choćby słowo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto i Kiba
skinęli bez słów głowami, a Hinata zwiesiła głowę, próbując powstrzymać napływające
do oczu łzy. Mimo wszystko nie zdążyła się oswoić ze śmiercią Rocka. Sasuke za
to nie podniósł wzroku, uparcie wlepiając go w struny gitary. Siedział na
wzmacniaczu z rękami opartymi na kolanach, mimowolnie zaciskając dłonie w pięści.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mogę w takim
razie liczyć na waszą pomoc? — Rektor skierował wzrok na Nateko, jednak
dziewczyna spojrzała na blondyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naruto? —
Szatynka wiedziała, że to pytanie nieco skołuje Hiruzena, bo to na ogół ona
decydowała o występach, ale tym razem nie potrafiła tego zrobić bez zgody
Uzumakiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zagramy —
powiedział w końcu, podnosząc wzrok na Sarutobiego. — Skoro to dla Lee,
zagramy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rozumiem. —
Rektor skinął głową i posłał chłopakowi smutny uśmiech. — Cóż, na mnie już
pora. Jeszcze raz bardzo mi przykro z powodu Rocka. Profesor Jiraiya będzie się
z wami kontaktował odnośnie balu. — Po tych słowach opuścił salę muzyczną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jesteś tego
pewien? — Inuzuka przyjrzał się uważnie blondynowi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Lee chciałby,
żebyśmy to zrobili. — Naruto jakby na potwierdzenie swoich słów przed samym sobą,
skinął głową, łapiąc w ręce pałeczki. — Nienawidził, kiedy się czymś zadręczaliśmy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak uważasz —
powiedział szatyn, po czym zaczął nastrajać gitarę. Każdy automatycznie zaczął
zajmować się swoimi instrumentami, jak gdyby nigdy nic się nie stało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skup się na
grze, Iwasaki. — Gaara po raz kolejny tego dnia przerwał trening.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ci się
nie podoba w mojej grze, No Sabaku? — warknął blondyn, krzyżując ręce na
piersi. — Robię to, co zawsze, a skoro masz z tym problem, to chyba powinieneś
odwiedzić psychologa, rudzielcu pieprzony.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nagle się
taki odważny zrobiłeś? — Shukaku zmrużył oczy, nadal nie ruszając się z
miejsca.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jaki ty masz
problem, Gaara? — Neji odrzucił dotychczas trzymana piłkę Inuzuce, a sam
podszedł do kłócącej się dwójki. — Dei w przeciwieństwie do ciebie próbuje
dzisiaj trenować.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego nie
dziwi mnie, że to ty stanąłeś w jego obronie? — Kapitan posłał mu przelotne
spojrzenie, które zaraz na powrót utkwił w blondynie. — Hyuga nadal chroni ci
dupę. Typowe.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty znowu
ta sama śpiewka? — Kiba podszedł do chłopaków, mając złe przeczucia. — Dobrze
wiesz, że te oskarżenia są niepoważne. Ozawa jest cały i zdrowy. Dei nic mu nie
zrobił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co nie
znaczy, że zapomnieliśmy o jego przeszłości — stwierdził chłodno Uchiha,
wytrzymując gniewne spojrzenie szatyna. — Nie rób takiej miny, Inuzuka. To nie
ja byłem cholernym skurwysynem, mordującym i gwałcącym wszystko, co się dało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Iwasaki nie
wytrzymał. W jednej chwili doskoczył do bruneta i uderzył pięścią w jego nos.
Neji niemal natychmiast zareagował i unieruchamiając blondyna, odciągnął go od
wściekłego Uchihy. Ichiro, stojący do tej chwili kilka metrów od reszty nie chcąc
wchodzić w sam środek burzy, dopadł Sasuke zanim ten zdążył zrobić choćby krok
w stronę Iwasakiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy ja ci do
chuja wyglądam jak ten psychopata, Hidan?! — wydarł się Deidara, próbując wyrwać
się z uścisku Nejiego. — Bo kurwa coś nie pamiętam, żebym to ja ci próbował
zgwałcić dziewczynę! Kurwa, Uchiha, gdyby nie ja, ten skurwysyn najpierw by
skorzystał, a potem to samo zrobiłby z jej zwłokami!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uspokój się
do cholery! — Inuzuka uderzył blondyna prosto w brzuch, pozbawiając go na
chwilę tchu. — Popierdoliło cię już do reszty?! Chcesz zaraz wszystkim obwieścić,
kim do cholery jesteś?! — Deidara rzucił mu spojrzenie pełne wyrzutu, ale więcej
się nie odezwał. Wiedział, że poniosło go o krok za daleko. Szatyn za to odwrócił
się w stronę Sasuke. Brunet trzymał się za złamany nos, nienawistne spojrzenie
wlepiając w blondyna. Kagawa zdążył się od niego odsunąć, jednak nadal czuwał,
gdyby sytuacja wymagała reakcji. — A ty do chuja nie lepszy! Pierdolony dupek.
Pomyślałeś chociaż przez chwilę zanim się odezwałeś? I to niby ja jestem skończonym
idiotą? Co by było, gdy ktoś cię usłyszał?! Działamy w jednej drużynie Uchiha,
czy ci się to podoba, czy nie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gówno mnie
to obchodzi — burknął Sasuke, wycierając krew rąbkiem koszulki. — Nie zaufam
mu, dopóki nie dostanę niezbitych dowodów jego niewinności. — Syknął z bólu,
gdy palcami dotknął twarzy. — Skurwiel złamał mi nos.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Należało ci
się — odwarknął Kiba. Przerzucił wzrok na No Sabaku, który jedynie przyglądał
się tej scenie, nawet nie próbując reagować. — A ciebie co tak nagle zamurowało,
Gaara? Wielki przywódca Wilków nie potrafi zrozumieć, że przeszłość, to przeszłość?
Uspokajanie ich to twoja cholerna robota, szefunciu zasrany, nie moja. Pamiętasz,
żeby Naruto, czy Madara mieli jakieś obiekcje względem tej dwójki? A ty Sasuke?
Jakoś sobie nie przypominam, żeby twój braciszek był święty przez całe swoje
pierdolone życie. Banda pieprzonych bachorów. Rozpuszczonych, egoistycznych
bachorów!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co cię nagle
strzeliło, Inuzuka? — warknął brunet, nadal trzymając się na złamany nos. —
Moralizować się zachciało? Może byś się kurwa najpierw nad sobą zastanowił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I mówi mi to
jebany egzekutor? — wycedził przez zaciśnięte zęby tonem, który skutecznie
zamknął wszystkim usta. — Mam swoje na sumieniu, prawda. Tyle, że w tym
pieprzonym towarzystwie każdy ma. Więc z łaski swojej, przestańcie jęczeć i
zastanówcie się najpierw, czy macie jakiekolwiek prawo do osądzania innych na
podstawie własnych domysłów? — Zmierzył wzrokiem całą drużynę, a widząc, że te
słowa uspokoiły ich na dobre, skierował kroki w stronę szatni. — Koniec
treningu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Żaden z chłopaków
się nie odezwał. Może Inuzuka na co dzień nie grzeszył rozwagą, ale nie mogli
się z nim nie zgodzić. Wiedzieli, że skoro on zrobił im taki wykład, sprawy
zaszły za daleko. Szatyn zwykle obracał wszystko w żart, nie starał się
zachowywać powagi w sytuacjach, które w teorii tego wymagały, ale jako jeden z
nielicznych potrafił ich ustawiać do pionu. Za maską narcystycznej pewności
siebie, krył się przede wszystkim zdrowy rozsądek i lojalność, przez którą
nigdy nawet nie próbowali rzucać w niego oskarżeniami. Wiedzieli, że był
ostatnią osobą, która mogła ich zdradzić. I w tej sytuacji jedyną, której każdy
z nich ufał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co tak długo?
— Yorumi posłała przyjaciółce pełne pretensji spojrzenie, widząc ją na szczycie
schodów kilka metrów dalej. — Wejście na dach jest aż tak męczące?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gdybyś
wchodziła tu z parteru, nie byłabyś taka cwana — warknęła blondynka. Usiadła na
prostokątnej, betonowej donicy zaraz obok Deidary. Ichiro, który przyszedł z
dziewczyną, przysiadł się do Nateko. — Gdyby nie ja, nie miałabyś śniadania.
Znowu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj, co ja ci
poradzę, że zapominam? — Szatynka wyszczerzyła się i niemal natychmiast wgryzła
się w bagietkę, którą rzuciła jej Sasaki. — Kocham cię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dzika siedziała
na betonowej płycie dachu, kryjąc się w cieniu szklarni. Dach budynku został
zaaranżowany na mały ogród, o który od wiosny do późnej jesieni dbał klub
ogrodniczy. Wokół małej szklarni poustawiano ciężkie donice wysokości mniej więcej
pół metra. Były one na tyle szerokie, że studenci chętnie korzystali z nich jak
z ławek podczas przerw między wykładami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Podobne ogrody
zostały utworzone na dachach jeszcze dwóch innych budynków i z racji tego, że
znaleźć można było na nich o wiele więcej egzotycznych roślin, były odwiedzane
przez większość studentów uczelni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ogród na
budynku wydziału reżyserii dźwięku pozostawał zawsze niemal opuszczony.
Odwiedzało go jedynie od czasu do czasu kilkoro zbłąkanych członków klubu, dbającego
o zapomniany rewir. Dlatego też Nateko i Sasaki tak bardzo lubiły to miejsce.
Można tam było spokojnie rozmawiać o wielu sprawach, nie bojąc się, że usłyszy
to ktoś nieporządny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W końcu
chwila oddechu — burknął Kagawa, wyciągając z torby kanapki. — Przez cały dzień
na wydziale mamy kocioł. Można dostać przez to paranoi. Trzymaj. — Rzucił Yoru
małe pudełko z ryżem i butelkę wody. — Dokarmianie ciebie to już chyba moje
hobby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jesteś moim
bogiem. — Posłała mu uśmiech, niemal natychmiast zabierając się za zawartość
opakowania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem — mruknął,
uśmiechając się pod nosem i sam zabrał się za jedzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czasami
zastanawiam się, czemu ten psi móżdżek was toleruje? — Deidara przerzucał
spojrzenie to na Kagawe, to na Dziką. — Kiedy widzi cię z Matsu, zaraz zaczyna
warczeć na tego rudzielca.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo Hentai to
pierdolony zbok. — Dziewczyna wzruszyła ramionami. — W przeciwieństwie do
niego, Ichiro nie rucha wszystkiego, co się rusza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To miał być
komplement? — Kagawa uniósł brwi, odwracając się w stronę przyjaciółki. — Bo mi
to zabrzmiało, jakbym był pieprzonym impotentem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Moja wina, że
trzy czwarte ludzi bierze cię za geja? — stwierdziła bez ogródek, ignorując
grymas na twarzy Fukuro.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wyszło szydło
z worka — roześmiał się Iwasaki, jednak kiedy zobaczył wzrok Dzikiej, wiedział,
że zaraz oberwie z tej samej broni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I co się
szczerzysz, Blondziu? — Nateko uśmiechnęła się szyderczo, mierząc w niego pałeczkami.
— Połowa uczelni myśli, że Yumi jest twoją przykrywą. Druga połowa, że byłeś
gejem zanim ją poznałeś. Także ten... — Nie dokończyła, rzucając mu jedynie
wymowne spojrzenie zanim zabrała się za resztę prowizorycznego śniadania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ciebie co
ugryzło? — Sasaki posłała jej badawcze spojrzenie, gestem ręki powstrzymując
swojego chłopaka przed odpowiedzią. Deidara prychnął jedynie, ale posłusznie
zamilkł, rzucając szatynce ostre spojrzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszystko i
nic — mruknęła dziewczyna. Westchnęła ciężko i odłożyła puste pudełko na kolana
Kagawy. — Sarutobi przyszedł dzisiaj do sali muzycznej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego chciał?
— Iwasaki zmarszczył brwi. — Chodziło o Lee?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wasz bal. —
Nateko podniosła na niego zmęczone oczy. — Mamy tam zagrać, co nowością nie
jest, ale już inna historia, że zrobili z tego pieprzone pożegnanie Rocka. W
pierwszej chwili żadne z nas nie dało rady wykrztusić słowa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Całą
uczelnię zalewa fala współczucia dla jego znajomych. — Yumiko przejechała dłonią
po twarzy. — Można oszaleć od ciągłych wyrazów współczucia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Szczególnie,
kiedy zaczynają gadać o tym cholernym zawale — warknął blondyn, wlepiając wzrok
w kwiaty posadzone na murku wokół dachu. — Nienawidzę, kiedy mówią, że to
pewnie przez jego pijaństwo, co jest cholerną bzdurą. Zresztą alkohol rozrzedza
krew, a nie tworzy jebane zakrzepy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Takie życie
sobie wybraliśmy — burknęła ponuro Nateko. — Lee zginął jak bohater i nikt poza
nami się tego nie dowie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale myślę, że
tak jest lepiej — powiedziała Sasaki. — Gdyby wiedzieli o jego przynależności
do Konohy, widzieliby w nim jedynie przestępcę. To nie byłoby fair.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W gangu
zresztą też nie jest kolorowo. — Kagawa spochmurniał, bawiąc się kamykami, wyjętymi
z jednej z donic. — Każdy oskarża Deia, ale cholera wie, kogo tak naprawdę chcą
wrobić w rolę kreta. Wszyscy mają swoje pretensje z dawnych czasów. Gaara
pewnie oskarżyłby Nejiego, gdyby tylko mógł.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Fakt. —
Blondyn kiwnął potakująco głową. — Mnie oskarża tylko dlatego, że nie może tego
zrobić Hyudze. Hótai był zbyt dobrze sprawdzony, żeby mieć co do niego
jakiekolwiek wątpliwości. Rudzielec rzuca te swoje insynuacje, bo czuje się
przyparty do muru. Zresztą nie powiem, sam jestem sobie winien. Prawie się
pozabijaliśmy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Deidara, do
cholery — warknęła Nateko, unosząc na niego rozgniewane spojrzenie. — Pięć lat
temu próbowałeś mnie zabić. Trzy razy. Słyszałeś, żebym kiedykolwiek oskarżyła
cię o współprace z tym skurwysynem? Gaara powinien był pomyśleć zanim otworzył
gębę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yoru, uspokój
się. Wiesz, że No Sabaku jest podejrzliwy. — Ichiro szturchnął ją w ramię,
przerywając tyradę jej oskarżeń. — Jeszcze nie potrafi zaufać wszystkim i
akurat ty powinnaś go rozumieć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja nie
rozdaję na prawo i lewo starych pretensji — burknęła pod nosem, ale po chwili
skinęła głową. — Masz rację. Gaara swoje przeszedł i nie można go winić za jego
brak zaufania, chociaż tym razem nieco przesadza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie tylko
on. — Yumiko oparła ręce na donicy i uniosła twarz do słońca, przymykając przy
tym oczy. — Nara z Demonem bronią się rękami i nogami przed Deiem. O ile Jeleń
robi to, co zawsze, tak Sasuke nagle zaczął odwalać akcje. Jakoś nigdy nic do
ciebie nie miał. Przynajmniej nie otwarcie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Itachi —
skwitował blondyn. — Od kiedy weszliśmy w szeregi okazało się, że dogaduję się
z nim lepiej od Sasuke. Głównie dlatego, że znam Łasicę o wiele lepiej, a to już
mu przeszkadzało. To, że oboje trafiliśmy jakimś cudem do Madary jeszcze
bardziej zabolało tego smarkacza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ładny mi
smarkacz, zachowujący się dojrzalej od ciebie. — Stwierdziła z ironią Nateko,
posyłając mu wredny uśmieszek. — Ale co do tych pretensji, masz racje. Sasuke
od dziecka był wpatrzony w Łasicę. Kiedy ten zniknął, Naruto i Kiba ledwo
powstrzymali go do próby włamu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Włamu? —
Ichiro posłał jej zaskoczone spojrzenie. — Jakiego włamu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie słyszałeś
o tym? — Teraz to Sasaki patrzyła na bruneta z zaskoczeniem w oczach. — Jak
mieli po dwanaście lat, Sasuke wymyślił sobie, że wejdzie do ich bazy i siłą
wyciągnie stamtąd Itachiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dalszy ciąg
historii, przerwały dzwonki telefonów, które odezwały się w tym samym momencie.
Jedynie Deidara nie wyciągnął z kieszeni swojego. Patrzył za to, jak z twarzy
Nateko znika kpiący uśmieszek, Kagawa ciężko wzdycha, a Yumiko rzuca mu zaniepokojone
spojrzenie. Dziewczyna widząc jego wzrok, podała mu komórkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><b><i>Od:</i></b><i> Naruto </i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><b><i>Treść:</i></b><i> Dzisiaj
spotkanie w </i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kakuredze
o 19:00. Nowa akcja.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiedziałaś o
tym? — Spokojny głos Deidary jedynie zaniepokoił Sasaki, gdy ten podniósł wzrok
na Yorumi. — Musiałaś widzieć, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Posłuchaj,
Iwasaki. — Dzika schowała swój telefon do kieszeni i wstała, posyłając
blondynowi ostre spojrzenie. Zarzucić mogła sobie sporo, ale na pewno nie brak
lojalności, który widziała w jego oczach. — Nie ja decyduje o tym, co o tobie
myślą inni. Uzumaki sam wybrał najmniej konfliktowy skład, ja jedynie ustawiłam
ich na pozycjach. To, że ciebie tam nie ma wynika tylko z tego, że Naruto chce
dać ci chwilę oddechu. Tobie i wszystkim tym idiotom, więc nawet się nie waż
oskarżać mnie o wykluczenie z tej akcji, Blondziu. Chyba, że aż tak ci zależy
na godzinie kłótni z Uchihą, wtedy nie ma sprawy. Wsadzę was do jednego auta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, już
dobra. — Iwasaki podniósł ręce w geście kapitulacji. — Masz rację. Przesadzam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne, że
mam. — Nateko wzruszyła ramionami, jak gdyby nigdy nic i podniosła swoją torbę
z betonowej płyty. — A teraz wyjazd, bo już dawno powinnam być na wykładzie, a
muszę oddać klucz tym zasranym ogrodnikom.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Iwasaki wjechał
w wąską uliczkę i zatrzymał się przed zjazdem do podziemnego garażu. Zgasił
silnik i poczekał aż dziewczyna zejdzie z motoru zanim zrobił to samo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hej, przecież
wiesz, że Naruto musiał uspokoić nastroje. — Yumi położyła blondynowi rękę na
ramieniu, widząc jego minę. — Wiesz, że on nie uważa cię za zdrajcę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem, po
prostu... — westchnął głęboko i podał dziewczynie kluczyki. — Przez cholerne pięć
lat robię wszystko, żeby zyskać ich zaufanie i co dostaje w zamian?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie warto się
tym zadręczać, Dei. — Sasaki wtuliła się w bluzę chłopaka i uniosła na niego
wzrok. — Ci, którzy naprawdę powinni ci wierzyć, są po twojej stronie. Gaara i
Sasuke nie znają cię tak dobrze jak ja, Yoru, czy Kiba. Muszą ogarnąć chaos w
swoich głowach i nic nie poradzisz, że będą oskarżać pierwszą osobę, do której
mają jakieś pretensje. Gdybym to ja była na celowniku, najgłośniej krzyczałaby
Temari, a Matsuri najchętniej pozbyłaby się Yorumi. Każdy z nas ma niewyjaśnione
sprawy z przeszłości, niektóre wewnątrz Konohy. Musimy to po prostu przetrwać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, że cię
kocham? — Uśmiechnął się i delikatnie pocałował dziewczynę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem. —
Wtuliła się w niego bardziej, żeby po chwili się od niego odsunąć i zabrać jego
kask. — Tylko spróbuj mi się spić, a przestanę być miła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne —
rzucił i zaczekał aż Yumiko zniknie w podziemnym garażu, zanim ruszył w swoją
stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Włóczył się po
mieście już dobrą godzinę zanim nogi same poniosły go w stare, dobrze znane
okolice. Ulice, po których rozbijał się jeszcze za czasów Akatsuki praktycznie
się nie zmieniły. Nadal te same zniszczone kamienice z dechami oknach i ci sami
pijacy, koczujący pod nimi do chwilowego wytrzeźwienia. Mijał te same, już
nieco podstarzałe dziwki i tych samych podejrzanych typów. Jedynie stary
postrach ulic zniknął na dobre.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie wiedział,
co go podkusiło do kręcenia się na tych terenach, ale przez ostatnie wydarzenia
nie miał jak poskładać myśli, a tutaj zawsze przychodziło mu to z łatwością. Śmierć
Lee, oskarżenia chłopaków i kończąca to wszystko sprzeczka z Yumi w domu. Nawet
jeśli Sasaki jedynie się o niego martwiła, nie mógł pozbyć się wrażenia, że
dziewczyna zaczyna wierzyć w słowa Gaary i Sasuke.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Stanął na rogu
jednego z budynków, wpatrując się w mrok znajomego zaułka. Przez moment się
wahał, ale koniec końców ruszył w boczną uliczkę, by zaraz zniknąć za drzwiami
do podziemnego klubu. Na wejściu uderzył w niego zaduch i zapach spalanego
tytoniu przemieszany z zapachem marihuany. Gdy zszedł na pół piętro przymknął
oczy wiedząc, że jeden z czerwonych reflektorów był wycelowany w dokładnie to
miejsce. Przejechał wzrokiem po pomieszczeniu i mimowolnie uśmiechnął się pod
nosem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Klub nie
zmienił się ani trochę przez ostatnie sześć lat. Te same światła, ten sam
barman przy barku, żadnego ochroniarza koło schodów i cholerne klatki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pamiętał, że
to w tym miejscu poznał Inuzukę i pierwszy raz zremisował w walce. Siedzieli na
tej cholernej arenie tak długo, że szef się znudził i kazał ich wywalić. Cała
kasa poszła się pieprzyć, a oni dostali tygodniowy zakaz udziału w walkach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Parsknął śmiechem
na to wspomnienie i ruszył w dół do baru, gdzie zajął stołek w najdalszym jego
kącie. Nie miał ochoty na żadne towarzystwo, a wiedział, że rozbijali się tutaj
jego starzy znajomi, za którymi już zbytnio nie przepadał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dwa razy The
Double Team — burknął do barmana. Brunet rzucił mu badawcze spojrzenie, by po
dwóch minutach postawić przed nim dwa szoty i drinka. — Nie zamawiałem tego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale byś zamówił,
Iwasaki. — Mężczyzna oparł ręce na blacie i posłał mu ironiczny uśmieszek. — Może
i nie było cię tutaj szmat czasu, ale nadal pamiętam, czym zapijasz to gówno.
Dwa Teamy na twój koszt i Mir na mój. Tak na powitanie po latach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dzięki,
Mitsuhide — parsknął blondyn i łyknął jeden kieliszek, natychmiast się krzywiąc.
— Zapominałem, jak robisz te cholerne szoty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszystko, co
najlepsze dla starych kumpli. — Ochimizu puścił mu oko, ale mina zrzedła mu w
chwili, w której Dei wyczuł za sobą czyjąś obecność. — Powodzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Iwasaki
westchnął ciężko i patrząc bezradnie jak stary przyjaciel odchodzi na drugi
koniec baru, wypił drugi kieliszek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zapomniałem,
że na górze działa twój ulubiony burdel — mruknął ponuro i obrócił się w stronę
Hidana.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No proszę,
kogo tu przywiało po tylu latach? — Siwowłosy uśmiechał się kpiąco. — Twoi nowi
kumple się tobą znudzili?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bardzo śmieszne,
Hidan. — Blondyn przejechał spojrzeniem po sylwetce dawnego kompana. Yuga nadal
wyglądał tak samo, nadal był otoczony przez chmarę kobiet i nadal wszędzie nosił
ze sobą wielką Kosę. Nic się nie zmieniło. — Nie szukam guza, więc dobrze ci
radzę, odpuść sobie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo co mi
dziewczynka zrobi? — Patrzył na niego z jawną prowokacją w oczach. — Połaskota
mnie włoskami?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mam
nastroju, Yuga, więc z łaski swojej, odpierdol się ode mnie — warknął, odwracając
się z powrotem do baru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie radzę
mnie ignorować, Dei. — Iwasaki poczuł metalowe ostrze na szyi i przeklął w
duchu swoje szczęście. Ze wszystkich byłych członków musiał trafić akurat na
tego psychopatę. — Nadal tego nienawidzę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hidan! —
Donośny, znajomy głos sprawił, że blondyn instynktownie zacisnął palce na
trzymanej szklance. Chwilę później z tłumu wyłonił się nie kto inny, jak sam
Kazuma Endo. — Wypieprzaj mi stąd, psycholu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale, Endo...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedziałem,
wypieprzaj — warknął ostrzej, co mimowolnie zamknęło Yudze usta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Siwowłosy
rzucił staremu mentorowi jedynie nienawistne spojrzenie, które skierował też na
Iwasakiego, zanim zniknął w tłumie. Deidara wiedział, że to nie był definitywny
koniec tej konfrontacji. Hidan był na to zbyt upierdliwy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra to ja
już sobie pójdę — burknął pod nosem, dopił drinka i rzucił barmanowi pieniądze.
— Jeszcze raz dzięki, Mitsuhide.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty dokąd,
Blondyna? — Endo złapał Deia za ramię, gdy ten próbował go wyminąć bez słowa. —
Mamy do pogadania, dzieciaku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Puść mnie
Kazuma — warknął chłopak. — Inaczej odstrzelę ci tę łapę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Że tym
odstrzelisz? — Były żołnierz uśmiechnął się kpiąco i uniósł drugą rękę pokazując
Iwasakiemu jego Colta. — To jak będzie? Porozmawiasz ze mną, a potem grzecznie
przekażesz swojej dziewczynie pozdrowienia od staruszka, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pchnął Deia
przed sobą w stronę schodów, i przytknął mu jego własną broń do pleców, zmuszając
go tym do marszu. Poprowadził go na wyższe kondygnacje budynku, dopiero dwa piętra
nad burdelem otwierając jedne z licznych na tym korytarzu drzwi. Iwasaki wszedł
ostrożnie do pokoju i zatrzymał się na środku pomieszczenia. Rozejrzał się wokół,
ale nie zobaczył nic podejrzanego. Zwykła sypialnia z łóżkiem, szafą, stolikiem
i dwoma siedzeniami, utrzymana w kolorach błękitu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co cię tu
przywiało, Blondyna? — rzucił Endo, siadając na jednym z foteli, bronią wskazując
Deidarze drugi. Niebieskooki posłusznie usiadł wiedząc, że nie ma co się w tej
chwili zachowywać jak smarkacz. — Słyszałem co się ostatnio stało i tak się
zastanawiam... Życie ci nie miłe?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Złego licho
nie bierze — mruknął chłopak patrząc staremu mentorowi prosto w oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj, już nie
bądź dla siebie taki surowy. — Brunet rozparł się wygodniej na siedzeniu.
— Zapominasz, że jesteś na straconej pozycji? W dodatku szlajasz się po starych
melinach. Myślisz, że nikt z tej twojej śmiesznej organizacyjki się nie dowie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spokojna głowa,
Endo. — Dei zmrużył powieki, podejrzliwie przyglądając się brunetowi. — Nie ma
im kto tego powiedzieć. Wszystko w porządku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic nie jest
w porządku, Blondyna. — Kazuma zmarszczył brwi. — Myślisz, że ten, kto was zdradził
i zabił tamtego dzieciaka nie wie, że tu ze mną siedzisz? Jak myślisz, jak już
twoja głowa pójdzie pod topór, za kogo weźmie się potem? Smarkacza Inuzuki?
Dziwkę Shiwamury? A może to twojej księżniczce się teraz dostanie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> —
Zamknij się... — warknął podrywając się z fotela, ale zatrzymał się w pół
kroku, gdy Kazuma odbezpieczył rewolwer. — Zostaw ich w spokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Och, ale ja
przecież nic od nich nie chcę. — Endo posłał mu ironiczny uśmiech i również
podniósł się z fotela. — Za to na twoim miejscu uważałbym na Hidana.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po co ta cała
szopka? Co chcesz przez to osiągnąć? — Iwasaki uważnie obserwował
bruneta, gdy ten podszedł do szafki nocnej i zgarnął z niej kluczki do auta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic
konkretnego, Blondyna. Po prostu nadal cię lubię i uprzejmie ostrzegam. —
Wzruszył ramionami i wskazał Iwasakiemu drzwi. — Na nas już czas. Podwiozę ci tę
leniwą dupę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wsadź sobie
te twoje przysługi — warknął Dei, ale zaraz zacisnął szczękę widząc wymierzoną
w twarz lufę. — Cholerny sukinsyn.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zszedł posłusznie
na dół i w garażu wsiadł do samochodu Kazumy. Endo przez całą drogę nie odezwał
się już słowem, więc Iwasaki też siedział cicho, rzucają co chwilę spojrzenia w
stronę broni leżącej na kolanach bruneta. Wiedział, że nie ma co próbować jej
zabrać. Kazuma miał refleks Kiby i inteligencję Uchihy. Możliwe nawet, że był
od Bestii cwańszy. Tak czy inaczej, Deidara był pewien, że widzi jego ukradkowe
spojrzenia i jest gotowy zareagować w każdej chwili. Wiedział, że stary mentor
nie wierzył w jego wyrośnięcie z głupich pomysłów. I to całkiem słusznie,
chociaż tym razem nie miał zamiaru żadnego wykorzystywać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Endo zatrzymał
się pod budynkiem sąsiadującym z Kakuregą, co mocno zaniepokoiło Deidarę.
Zdenerwował się jeszcze bardziej, kiedy elektryczne zamki w drzwiach się
otworzyły, a Kazuma zaciągnął ręczny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Do bazy
chyba już trafisz, Blondyna. — Posłał chłopakowi przebiegły uśmiech i kiedy ten
zatrzasnął za sobą drzwi, opuścił szybę. Iwasaki sprawnie złapał rzuconą w
niego broń i schował ją do kabury przy pasku. — Pamiętaj, Dei. Wiemy o was
wszystko. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, kiedy cię obserwujemy. Kiedy
obserwujemy was wszystkich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego to
robisz? — Iwasaki spróbował po raz ostatni zmusić go do gadania, ale Endo
jedynie uśmiechnął się tajemniczo i kiwnął głową w stronę uliczki obok
Kakuregi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Idź,
Deidara. Twoja blondyneczka pewnie na ciebie czeka. — Wrzucił bieg i spuścił ręczny,
po czym po raz ostatni spojrzał na chłopaka. — Szkoda by było zobaczyć jej piękną
twarzyczkę we krwi, nie uważasz? — wyszczerzył się złowieszczo i mrucząc pod
nosem zamknął szybę. Jednak Deidara zdążył usłyszeć jego ostatnie słowa, które
jeszcze bardziej namieszały mu w głowie. — Wygląda zupełnie jak matka...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Niczego nie świadomy
Kazuma włączył się do ruchu, zostawiając blondyna samego sobie. Deidara zdał
sobie wtedy sprawę z tego, że najgorszy w tym wszystkim był jeden fakt. Śledzono
ich, a oni niczego nie zauważyli. Ba, nawet nie przeczuwali zagrożenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy Yumi zeszła
do piwnicy, siedzieli tam już wszyscy poza Naruto. Dziewczyna rzuciła Nateko
pytające spojrzenia, ale ta jedynie wzruszyła rękami, zaraz wracając do
grzebania w telefonie. Blondynka przysiadła na kanapie obok niej i pobieżnie
przejechała wzrokiem po zebranych. Neji siedział na kręconych schodach, a Kiba
razem z Ichiro zajęli stołki przy barku. Sakura i Sasuke za to stali przed
wielką mapą Tokio, zawieszoną na wolnej ścianie, cicho do siebie szeptając.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki nie
podobała się ciężka atmosfera panująca w pomieszczeniu. Przeszkadzała jej głównie
dlatego, że nie była wywołana śmiercią Lee, ale spięciami związanymi z Deidarą
i Hinatą. Osobiście nic do dziewczyny nie miała i nie potrafiła zrozumieć,
dlaczego Uchiha tak zaciekle chciał się jej pozbyć. Mimo wszystko Hyuga sporo
przeszła i jak każdy w tej organizacji zasługiwała na szansę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jej rozmyślania
przerwał Uzumaki, który zszedł powoli po schodach. Sasaki zauważyła, że wyglądał
o wiele lepiej niż w czasie ich kłótni, ale oczy nadal miał strasznie podkrążone.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sory za spóźnienie
— rzucił do zebranych i usiadł na kanapie u szczytu stolika.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic nowego. —
Nateko podała mu mapkę nawet nie podnosząc oczu znad komórki. — Dzisiaj ty
gadasz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra to
przejdźmy do rzeczy. Na początek może skład. — Odetchnął głęboko i rozejrzał się
po zebranych. — Wiecie, co się ostatnio dzieje w organizacji. Każdy oskarża każdego,
a kret i tak jest bezkarny. Nie chciałem, żebyśmy przez to wszystko zawalili
kolejną akcję, więc zebrałem tu najbardziej zaufanych ludzi. Co prawda wiemy, że
Yumi i Yoru były na celowniku, ale Shiki, nie moim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Konkrety,
Uzumaki — burknęła szatynka, rzucając mu ponaglające spojrzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, już
dobra. — Uniósł ręce w geście kapitulacji, by zaraz rozłożyć mapkę na blacie.
Reszta zdążyła rozsiąść się na kanapach tak, by mieć na nią wystarczający
widok. — Musimy znaleźć tego cholernego kreta i się go pozbyć. Za trzy dni w
dzielnicy portowej pojawi się facet, który powinien mieć wystarczające
informacje na temat tego zdrajcy. Musimy gościa sprzątnąć żywcem i to po cichu,
żeby Hyuga nie zdążył ogarnąć sytuacji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jaką mamy
gwarancję, że już o tym nie wie? — Uchiha śledził wzrokiem rozkład ulic, zapamiętując
kolejne strategiczne punkty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żadną —
burknęła Nateko nieco ostrzej niż zamierzała, ale od czasu kłótni w barze nie
potrafiła zwracać się do Sasuke z sympatią. — Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt,
Uchiha. Tak jak zwykle.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlatego jadą
sami pewni ludzie. — Naruto podjął na nowo objaśnienia planu. — Do jednego wozu
trafia Kiba, Yumiko, Sakura, Sasuke, Neji i Ja. Inuzuka wyrzuca nas na rogu
ulic piątej i trzeciej, żeby razem z Yumi zaszyć się na podziemnym parkingu
przy szóstej. Za to Kagawa i Nateko jadą na starą przystań, skąd Dzika będzie
nas informować o potencjalnych zagrożeniach i co ważniejsze, nadzorować nasze
ruchy, więc macie się jej słuchać, kiedy każe wam skręcić w inną uliczkę. —
Tutaj rzucił znaczące spojrzenie Sasuke. — Plan polega na tym, że kiedy
dopadniemy tego gościa, Wiśnia da znać Duchowi i spotykamy się trzy przecznice
dalej. Pakujemy go do wozu i jedziemy do podziemi Wilków. Resztą zajmą się
Madara i Itachi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O której i
gdzie się zbieramy? — Sasaki uniosła wzrok znad blatu, by spojrzeć na dużą mapę,
szukając wzrokiem obszaru działania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Facet
wychodzi z baru zazwyczaj około drugiej, więc musimy tam być pół godziny wcześniej.
— Naruto wskazał palcem plac portowy. — Tutaj widzi się SS i ty, Yumi. Ichiro i
Yorumi jadą razem ze swojej bazy. Zaczynamy o pierwszej. Wszystko jasne? —
Przejechał wzrokiem po twarzach przyjaciół. Każdy kiwnął twierdząco głową, więc
zwinął mapkę i oddał ją szatynce. — W takim razie to wszystko na dzisiaj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O czym tak
rozmyślasz? — Naruto usiadł na ławce obok Hinaty. Dziewczyna była na dziedzińcu
już dłuższą chwilę i ze szkicownikiem na kolanach wpatrywała się w szumiące
korony drzew, rosnących na środku placu. Blondyn wypatrzył ją przez okno w
pokoju klubowym i natychmiast wyszedł z pomieszczenia bez słowa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiem —
mruknęła automatycznie, by po chwili potrząsnąć lekko głową i spojrzeć na
blondyna. — Po prostu nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A
konkretniej? — Oparł ręce za plecami na skraju siedzenia i zwrócił wzrok na
bezchmurne niebo. — Chodzi o mnie, gang, twojego ojca, czy ciebie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba o
wszystko po trochu. — Spuściła wzrok na swoje dłonie. — Cały czas nie mogę
uwierzyć w to, że tyle czasu mnie okłamywali.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na moją prośbę
— napomknął, patrząc na dziewczynę kątem oka. — To był jedyny warunek. Nikomu
nic nie mówić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale tu
chodziło o mojego ojca — upierała się, ponosząc na niego wzrok. — Mogli mi
zaufać. Mimo to robili ze mnie idiotkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chronili cię.
— Uzumaki spojrzał Hyudze prosto w oczy. — Nie chcieli, żebyś przechodziła
przez to kolejny raz. Próbowali oszczędzić ci tego, co sami przechodzą za każdym
razem, gdy spotykają osoby z przeszłości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie jest
usprawiedliwienie. — Nie spuściła wzroku, chociaż widział, jak dużo ją to
kosztowało. — Zresztą, dlaczego Ten zabroniła mi się z tobą spotykać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Teraz to
Uzumaki spuścił wzrok. Wiedział, że z boku wyglądało to tak, jakby Suzuki
ratowała tyłek sobie, Nejiemu i Lee, ale w gruncie rzeczy robiła wszystko, żeby
Hinata została w bańce, którą we trójkę jej stworzyli po ucieczce od Hiashiego.
Yari nie chciała jej zapoznawać z głównym prowodyrem krucjaty przeciw jej ojcu,
bo bała się, że dziewczyna tego nie zniesie. Bała się, że koniec końców ulegnie
siostrze i wróci do rodziny, przestraszy się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Westchnął głęboko
i po dłużącej się ciszy ponownie spojrzał Hyudze w oczy. Miała prawo wiedzieć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ten i
Neji... — Przez chwilę zastanawiał się jak ugryźć temat. — Bali się, że jeśli
do nas dołączysz, będziesz się za wszystko obwiniać. Konoha to tak naprawdę
zbieranina ludzi, którzy zostali przez twojego ojca w jakiś sposób skrzywdzeni.
Nie chcieli, żebyś patrząc na tych ludzi, dzień w dzień zastanawiała się, czy
nienawidzą cię równie mocno, co Hiashiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A nie tak właśnie
jest? — wyszeptała, w końcu spuszczając wzrok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hej. — Złapał
w palce jej podbródek i zmusił, żeby na niego spojrzała. — Żadne z nas nie
obwinia cię za grzechy twojego ojca. <span lang="EN-US">Hiashi, to Hisahi. </span>Ty, to ty. Każdy to rozumie, nawet jeśli
za tobą nie przepada. Bo widzisz, w naszym gronie już tak jest, że stare rany
nadal żyją, ale każdy zdaje sobie sprawę z tego, że nie mają znaczenia. Nie ważne
jak bardzo by oskarżali się nawzajem, każde z nich wie, że to tak naprawdę
mechanizm obronny, pozostałość po przeszłości. Dlatego nie powinnaś przejmować
się słowami Gaary, czy Sasuke. Oni po prostu nie potrafią pozbyć się starych
przyzwyczajeń i pretensji. Ta niechęć z czasem zniknie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak ty to
robisz? — wyszeptała, nieśmiało zerkając na niego kątem oka z bladym uśmiechem
na ustach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak robię,
co? — Wyszczerzył się do niej, mrużąc zabawnie oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zjednujesz
sobie ludzi i sprawiasz, że wszystkie wątpliwości znikają. Zupełnie jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po prostu
jestem sobą, Hinata. — Ujął jej dłoń i delikatnie zacisnął na niej palce. — I
chcę, żebyś pamiętała, że Konoha to ludzie, między którymi ty też powinnaś być
sobą. Z czasem może się okazać, że to jedyna rodzina, pośród której naprawdę możesz
to zrobić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak
sytuacja? — Głos Naruto był nieco zniekształcony przez odbiornik radiowy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cisza. Po
prostu jak makiem zasiał — mruknęła szatynka, ze znudzeniem przejeżdżając
wzrokiem po okolicy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Razem z Ichiro
zajęli już swoją pozycję i od dobrych dwudziestu minut siedzieli bezczynnie w
otwartych, tylnych drzwiach furgonetki. W tym czasie nawet mysz nie przemknęła
przez portowy parking, co nieco zaczynało grać Dzikiej na nerwach. Było za
spokojnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Super, bo
akurat mamy małą zmianę planów. — Uzumaki zdawał się nie być z tego zadowolony.
— Facet zmienił dzisiaj bar na jeden z tych położonych bliżej was. Kieł i Duch
będą u was za jakieś pięć do dziesięciu minut.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Świetnie,
koniec ciszy i spokoju — burknął brunet, ale wstał i przesiadł się na fotel
kierowcy, żeby włączyć GPS-a i namierzyć drugi wóz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra,
Fukuro ich znajdzie. — Nateko wstała i przeciągnęła się. — Widzimy się w bazie.
— Rozłączyła się i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów. Z niechętnym burknięciem
wyciągnęła ostatnią fajkę, rozglądając się przy tym za koszem na śmieci. — Te,
pedale?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hę? — Nawet
na nią nie spojrzał, nadal grzebiąc w urządzeniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Idę zapalić —
zameldowała, leniwym krokiem ruszając w stronę rogu ulic, gdzie dostrzegła śmietnik.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W następnej
chwili na raz zdarzyły się trzy rzeczy. Na parking skręcił drugi samochód.
Nagle rozległ się przerażający huk, a Nateko poczuła mocne uderzenie w
momencie, w którym odwróciła się w stronę jego źródła. Dziewczyna bezwiednie
przeleciała kilka metrów, boleśnie lądując na betonie, szeroko otwartymi oczami
wpatrując się w płomienie, które w zastraszającym tempie pochłaniały furgonetkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Obecność
Inuzuki zarejestrowała dopiero wtedy, gdy chłopak spróbował ją podnieść, jednak
zaprzestał prób w chwili, w której jęknęła łapiąc się za rękę. Upadła całym ciężarem
na lewe ramię, skąd teraz rozchodziły się fale obezwładniającego bólu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dzwonienie w
uszach coraz wyraźniej uświadamiało jej, co przed chwilą miało miejsce. Z
przerażeniem wpatrywała się w płomienie. Nawet nie poczuła rąk Yumi na swoich
ramionach. Nie widziała Kiby próbującego podejść do auta, by wyciągnąć Kagawę z
wraku. Wiedziała, że to na nic. Wpatrywała się w furgonetkę, czując jak łzy
powoli płyną po brudnych policzkach. Inuzuka nie miał szans podejść choćby
metra bliżej. To już był koniec.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Cała trójka
bezradnie wpatrywała się w ogień, dopóki nie rozbrzmiały syreny straży pożarnej.
Kieł w jednej chwili odzyskał rezon na tyle, by zawrócić do dziewczyn i pomóc
im wsiąść do wozu. Ruszył z piskiem opon i zaciskając dłonie na kierownicy pędził
ulicami Tokio do szpitala.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki w tym
czasie zadzwoniła do Naruto, próbując zobrazować Uzumakiemu sytuację pomiędzy
napadami szlochu i prosząc, żeby jak najszybciej znaleźli się u Tsunade. Nateko
za to siedziała skulona przy ścianie i wbijała palce w ranną rękę, zupełnie nie
czując bólu fizycznego. Śmierć Ichiro krok po kroku przedostawała się do jej świadomości
powodując narastanie wyrzutów sumienia i rozpaczy powoli przejmującej jej umysł.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie wiedzieli tylko, że czujne oczy wroga z satysfakcją przyglądały się
ich ruchom.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-z4BeEW-KDxo/Wui4W6rHQZI/AAAAAAAAAUQ/Me76dxLhXOAE408BaobSHQP9o2cUJw6zwCLcBGAs/s1600/47.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="834" data-original-width="564" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-z4BeEW-KDxo/Wui4W6rHQZI/AAAAAAAAAUQ/Me76dxLhXOAE408BaobSHQP9o2cUJw6zwCLcBGAs/s320/47.jpg" width="216" /></a></div>
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><b style="font-size: 12pt;">Od autorek:</b><i> Ohayo minna :3 </i></span><br />
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Żyjemy xD Mamy się nawet całkiem dobrze jakby ktoś pytał :p</i></span><br />
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Oddajemy w wasze rączki kolejny rozdział i mamy nadzieję, że się wam spodoba.</i></span><br />
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Trochę nas nie było, ale nie martwcie się, to nie oznacza, że o was zapomniałyśmy ;) Natłok obowiązków trochę uniemożliwił nam pracę, jednak teraz jest już lepiej. Przynajmniej dopóki nie będziemy mieć na głowie egzaminów ;/ ahhh to szkolne życie ~(-.-)~<span id="goog_1391552729"></span></i></span><br />
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Postaramy się spiąć poślady, żeby jeszcze jeden rozdział zawitał przed zawieszeniem bloga na czas czerwca z wyżej wymienionych powodów. Także trzymajcie kciuki ^^ I nie martwcie się, od lipca ruszamy pełną parą z kolejnymi rozdziałami ^^</i></span><br />
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>To tyle na dzisiaj.</i></span><br />
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Życzymy wam miłego dnia i widzimy się już niedługo. <3</i></span><br />
<i style="color: #999999; font-family: verdana, sans-serif;">Pozdrawiamy</i><br />
<i style="color: #999999; font-family: verdana, sans-serif;">Yoru&Yumi </i></div>
Yumiko Sasakihttp://www.blogger.com/profile/12428065939744178295noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-20859484396990926932017-12-24T20:28:00.000+01:002019-12-19T22:29:00.209+01:00Akcja: „Dorwać mikołaja-szaleńca”<div style="text-align: center;">
<a href="http://listenonrepeat.com/?v=szaJ5aW-LUs#Panic!_At_The_Disco_-_Feels_Like_Christmas"><span style="color: #eeeeee; font-family: "verdana" , sans-serif;">Panic! At The Disco - Feel Like Christmas</span></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dei, powieś
ten łańcuch trochę wyżej. — Yumi wskazała na prawy róg drzwi wejściowych do
hali, obok których na drabinie stał Iwasaki, próbujący przyczepić ozdobę i
jednocześnie nie stracić równowagi. Na słowa swojej dziewczyny przewrócił
oczami, ale posłusznie naciągnął złoty łańcuch, posyłając blondynce pytające
spojrzenie. — Właśnie tak, kochanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Przestalibyście w końcu! — krzyknął Kiba, który właśnie wchodził na scenę,
znajdującą się po drugiej stronie pomieszczenia. — Aż się rzygać chce od tej
słodyczy!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stól pysk,
Psiarzu — warknął Deidara, gwałtownie odwracając się w stronę chłopaka. W
skutek tego ruchu drabina zakołysała się niebezpiecznie, by następnie stracić
równowagę i posłać blondyna na deski parkietu. — Ja pierdole! Co za złom!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No i to się
nazywa profesjonalizm. — Kiba zgiął się w pół, głośno wyśmiewając kumpla.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Z tobą na
tym żelastwie efekt byłby taki sam, kretynie. — Yoru podeszła do szatyna,
zdzielając go rękę po głowie, jednak sama podśmiewała się pod nosem, widząc jak
Sasori pomaga wstać poszkodowanemu. — Dalej, musimy ogarnąć te pastorałki, bo
znowu będziemy je robić godzinę przed festynem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A wy czego
znowu się obijacie? — Na halę wparował profesor Jiraiya, szczerząc się do
Uzumakiego. — Naruto, myślałem, że chociaż w tym roku ogarniesz dupę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie moja
wina, Zboczeńcu cholerny, że dopiero godzinę temu wpuściłeś nas na halę! —
krzyknął blondyn, próbując uderzyć białowłosego gitarą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uspokój się
młotku, bo zaraz zniszczysz sprzęt. — Sasuke spróbował zabrać mu instrument,
ale ten dzielnie bronił zdobyczy. W związku z tym oboje zaplątali się w kable,
tylko sobie znanym sposobem lądując w kartonie z anielskim włosiem. — Zamorduję
cię, Młocie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej, ej, ej.
Spokojnie, Sasuś. Jakoś się dogadamy — mamrotał blondyn, próbując osłonić się
gryfem przed wkurzonym Uchihą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No takiego
cyrku to jeszcze nie widziałem. — Kiba objął śmiejącą się Hinatę i przyglądał
się walce, odbywającej się pośród błyszczących nitek. Hyuga ocierała łzy
kiwając mu zgodnie głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cholera
jasna. — Nateko wróciła na scenę zza kulis i rozejrzała się uważnie po
sprzętach. — Widział ktoś mój bas?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
stoi obok bębnów, Kotek. — Kiba wskazał czarną gitarę, opartą o wzmacniacz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie ten. Ten
czerwony, na którym miałam grać na koncercie. — Inuzuka tylko wzruszył
ramionami, przejeżdżając wzrokiem po całej hali.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasori widząc
ten harmider prychnął pod nosem i uznając, że nikt inny się nie ruszy,
wyszedł z hali uprzednio powiadamiając Yumi, że idzie poszukać farby do
stelażu. Sasaki ledwie machnęła na niego ręką, przekopując karton z ozdobami, w
poszukiwaniu lampek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej, ludzie!
— Odwróciła się do reszty, zwracając tym na siebie uwagę jedynie Deia i Yoru. —
Widzieliście gdzieś lampki? Te, które miały wisieć w fotobudce?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pewnie je w
zeszłym roku podpierdzieliłaś! — krzyknął Kiba, nagle tracąc zainteresowanie
szarpaniną chłopaków. — Albo Deidara przechlał je na zeszłorocznym festynie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja ci dam
przechlał, popierdoleńcu! — Deidara skrzyżował ręce na piersi, wrogo
przyglądając się podchodzącemu do nich szatynowi. — To nie ja rozpieprzam
wszystko wokół.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Podaj mi
chociaż jeden przykład, kiedy rozpierdoliłem coś na twoich oczach — burknął,
stając kilka kroków przed nim. — Jakoś sobie nie przypominam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Z chęcią
odświeżę ci pamięć, Psiarzu. — Iwasaki uśmiechnął się ironicznie. — Moje.
Pierdolone. Drzwi! Trzy razy! Nadąża ci ten twój psi móżdżek?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie moja
wina, że nie umiesz drzwi montować, blond cioto!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja ci dam
blond ciotę — mruknął złowieszczo, łapiąc w pięści bluzę Inuzuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— HO! HO! HO!
— Nagle wszyscy zamarli w bezruchu, kiedy z głośników radiowęzła usłyszeli głos
Kikkawy. Automatycznie skierowali wzrok na jeden z nich. — Tutaj wasz ukochany,
rudowłosy Mikołaj Matsuo! Tak się składa, że moje sanie się gdzieś zapodziały i
nie zdążyłem dostarczyć prezentów naszym cudownym przyjaciółkom. Dlatego też
moje małe, urocze elfki! Jeśli chcecie dostać swoje prezenty, musicie znaleźć
waszego Senpaia i ładnie poprosić o piękną, czerwoną gitarę oraz łańcuch
lśniących, słodziasznych lampeczek. Najlepiej bez ubrań. Mikołaj będzie wtedy
bardziej przychylny. Do usłyszenia i Wesołych Świąt Uniwersytecie Tokijski!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zabije tego
popaprańca — warknęła Nateko i wymieniła z Yumi spojrzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Biorę dół! —
krzyknęła Sasaki i wybiegła z hali. Yorumi skinęła głową i poszła w jej ślady,
na korytarzu kierując się na wyższe pietra.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie no, tego
to ja przegapić nie mogę! — Jiraiya zerwał się z miejsca, biegnąc za
dziewczynami. — Do roboty dzieciaki!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumi biegła
korytarzami w dół, przeklinając w myślach Kikkawe. Miała nadzieję, że skoro
jeszcze nic nie odwalił to w tym roku już da sobie spokój, a tu proszę. Jakimś
cudem podpieprzył bas i lampki, nawet nie pokazując im się na oczy. To już był
wyczyn.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagle piętro
niżej mignął jej kawałek czerwonego płaszcza. Jak poparzona przyspieszyła i
przeskoczyła barierkę, zgrabnie lądując na niższym piętrze, gdzie za zakrętem
właśnie znikał szczerzący się do niej Matsu. Zerwała się z miejsca i ledwo
wyrobiła zakręt, jednak zaraz na kogoś wpadła, lądując na betonie. Poczuła na
głowie spływającą, lepką maź, którą po zapachu szybko zidentyfikowała, jako
farbę. Podniosła się na nogi i przetarła oczy. Przeszkodą, w którą uderzyła
okazał się być zdezorientowany Sasori.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Spojrzała
szybko na oddalającego się Kikkawe. Ten posłał jej całusa i zniknął za kolejnym
zakrętem. Blondynka zmieliła w ustach przekleństwo, mając nadzieję, że Yorumi
go dorwie. Sasori za to widząc co się święci, próbował cichaczem umknąć na
schody, ale Sasaki złapała za jego bluzę i pociągnęła z powrotem na miejsce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O nie,
kochany, tak dobrze nie będzie — mruczała, ciągnąc czerwono włosego za sobą po
korytarzu. — Pomożesz mi znaleźć rozpuszczalnik, zrozumiano?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak jest. —
Zwiesił głowę i posłusznie poszedł za blondynką, zostawiającą na podłodze
zielone plamy po farbie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nateko od
kilku minut biegła za Kikkawą, który ni stąd, ni zowąd wyskoczył jej zza
zakrętu i po chwilowej dezorientacji, puścił się schodami na górę. Nawet nie
pomyślała, dlaczego rudzielec zwiewał na wyższe poziomy, na oślep goniąc za nim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sytuacja
przestała jej się podobać, kiedy znaleźli się na korytarzu, prowadzącym do
jedynego wyjścia, na jeden z obszarów dachu, wydzielonych do użytku studentów.
Zwolniła, by pod koniec, ostrożnym krokiem zbliżyć się do otwartych na oścież
drzwi. Powoli wyszła na dach, gdzie uderzyło w nią chłodne powietrze. Zaczęła
mamrotać przekleństwa, zirytowana pomysłami rudzielca. Miała na sobie tylko
cienki sweter, przez co po chwili trzęsła się z zimna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zatrzymała się
na środku niewielkiej przestrzeni i obejrzała wokół. Dopiero wtedy zauważyła
Kikkawe, machającego do niej z daszku nad drzwiami. Rudzielec sprawnie
zeskoczył na dół i zanim zdążyła dobiec do wyjścia, zatrzasnął metalowe drzwi i
przekręcił klucz, machając do niej przez małe okienko, po czym zniknął na
schodach w środku budynku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiba na nowo
ustawiał sprzęt, próbując powstrzymać chęć mordu na Naruto, zważywszy na to,
jak bardzo oberwał od Uchihy. Uzumaki doprowadził go do szewskiej pasji
ustawiając wzmacniacze nie tam, gdzie powinny się znaleźć, by potem zniknąć z
Hyugą na pół godziny w charakteryzatorni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagle jego
telefon się rozdzwonił, odciągając na chwilę jego uwagę. Zmarszczył brwi,
widząc na wyświetlaczu zdjęcie Yorumi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś się
stało, Kotek? — Po chwili wybałuszył oczy i pokiwał z niezrozumieniem głową. —
Ale jak to zamknął? Na którym dachu? — Nie rozłączając się ruszył do wyjścia z
hali, coraz bardziej przyśpieszając kroku. — Zaraz tam będę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Te! Inuzuka!
— Sasuke podniósł głowę znad skrzynki z kablami, sceptycznie przyglądając się
szatynowi. — Przecież Naruto z Hinatą już poszli po te gówniane kostiumy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Muszę biec
na dach. Hentai zamknął na nim Yoru! — krzyknął, będąc już przy drzwiach. —
Deidara poszedł szukać Yumi i Sasoriego, więc przypilnuj, żeby ten popapraniec
nie rozwalił sprzętu!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne —
mruknął do siebie Uchiha, przewracając oczami. Dopiero po słowach Kiby
rozejrzał się po hali i z niezadowoleniem zarejestrował, że został na niej sam.
Ta cała sytuacja zaczynała grać mu na nerwach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, widzę
go. — Yumi szarpnęła ramie Sasoriego, wskazując drugą ręką na baniak
rozpuszczalnika, stojący na górnej półce. — Ściągniesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne. —
Akasuna wyciągnął ręce w górę, próbując dosięgnąć małego pojemnika.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy ten już
prawie wylądował mu w rękach, niechcący pchnął puszkę obok, która wypchnęła z
rządku kolejną, stojącą obok. Ta uderzyła Sasoriego w ramię, rozbryzgując na
nich czerwoną farbę, która koniec końców, rozlała się również po podłodze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W tym samym
momencie drzwi do kantorka rozwarły się na oścież, a do pomieszczenia wszedł
Deidara. Niestety blondyn nie zauważył rozlanej cieczy i poślizgnął się, już
drugi raz tego dnia lądując na podłodze. Przejechał po czerwonym płynie i
uderzył w regał, zrzucając jednocześnie, w wciąż wyciągnięte ramiona Sasoriego
baniak z rozpuszczalnikiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Noż kurwa,
nie wierzę! — warknął, podnosząc się na nogi. Musiał przytrzymać się regału, bo
nogi nadal ślizgały się po rozlanej farbie. — Co wy tu odpierdalacie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi chciała
rozpuszczalnik, no to po niego przyszliśmy. — Sasori podniósł instynktownie
plastikowy pojemnik przed twarz, próbując powstrzymać uśmiech.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale dlaczego
tu jest tyle farby? — Deidara popatrzył po tej dwójce, nie wiedząc czy się
śmiać, czy płakać. — I czemu wy też w niej jesteście?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kiedy
goniłam Kikkawe, wpadłam na Saso. — Yumi nie kryła rozbawienia wypadkiem
swojego chłopaka. — Akurat miał farbę w rękach, więc skończyłam jako chodząca
choinka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ta
czerwona?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kiedy
zdejmowałem z półki baniak, popchnąłem ręką puszki i jedna z nich spadła prosto
na mnie. Stąd ten bałagan — wymamrotał czerwono włosy, z głupawym uśmiechem na
twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja pierdole,
jesteście niemożliwi — westchnął Iwasaki i skierował kroki do wyjścia. —
Wracajmy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy otwierał
drzwi te odbiły się od czegoś, a na zewnątrz usłyszeli głośne przekleństwo.
Popatrzyli po sobie, po czym Deidara ponownie, tym razem nieco ostrożniej
zaczął je uchylać, ale osoba po drugiej stronie wyrwała mu z rąk klamkę i
otworzyła je gwałtownie na oścież.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Poszkodowanym
okazał się Kiba, za którym stała Nateko ubrana w jego bluzę i czapkę,
zaśmiewająca się ze swojego chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja cię kurwa
zajebie, blond cioto — warknął, doskakując do Deia i łapiąc w pięści jego
koszulkę. — Normalnie zarżnę jak zwykłą świnię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Już to widzę
— parsknął śmiechem blondyn. — Dawaj, Psiarzu. Zobaczymy kto tu kogo zarżnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spokój! —
krzyknęły jednocześnie dziewczyny, po czym przyjrzały się sobie nawzajem i
wybuchły głośnym śmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ty masz
na sobie? — Yumi wytknęła Nateko palcem. — Wyglądasz jak jakiś metalowy bałwan.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przyganiał
kocioł garnkowi — zaśmiała się szatynka. — Hentai zamknął mnie na dachu. A ty
co? Podpieprzyłaś Grinchowi futro?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bardzo
śmieszne — mruknęła blondynka z przekąsem. — Jak goniłam tego idiotę, wpadłam
na Sasoriego i oberwałam farbą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie chce wam
przeszkadzać i w ogóle, — wciął się Akasuna, — ale chyba musimy wracać na hale,
jeśli chcemy się wyrobić z czymkolwiek do jutra.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Potrafisz
zepsuć humor — burknęła Nateko, ale kiwnęła mu zgodnie z głową. — Wracamy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ledwo znaleźli
się na hali, stanęli jak wryci nie do końca rozumiejąc sytuację, która się tam
rozgrywała. Na scenie leżał związany łańcuchami świątecznymi, Sasuke, na którym
Naruto razem z Hinatą, przebrani za elfy, zawieszali bombki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jakby tego
było mało, nagle pojawił się profesor Jiraiya. Widząc swoich uczniów w takim
stanie, momentalnie wybuchł śmiechem i zgiął się wpół, próbując powstrzymać
płacz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co tu się
odwaliło, dzieciaki? — wykrztusił między napadami śmiechu. — Dlaczego Uchiha
wygląda jak żywa choinka?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kiedy tu
przyszliśmy, już tak leżał. — Naruto nawet na nich nie spojrzał, dalej grzebiąc
w pudle z bombkami. — Kikkawa jakimś cudem zaszedł go od tyłu i zanim się
zorientował stracił przytomność. Jak się obudził, był już związany.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O tym
delikwencie mówicie? — Za ich plecami rozległ się głos Itachiego. Wszyscy jak
na komendę popatrzyli na starszego z barci, który prowadził przed sobą Matsuo.
Widząc, w jakim stanie jest ekipa, parsknął śmiechem, z niedowierzaniem kręcąc
głową. — I to niby Obito jest postrzelonym debilem? Ciekawe co zrobi Madara,
jak mu pokażę, że najlepszy egzekutor w SS dał się związać łańcuchem, ich szef
i jego dziewczyna wyglądają jak jakieś niedorobione elfy, a erotoman skończy w
święta z limem na oku. W dodatku jego ludzie wyglądają, jakby ich zaatakowała
farba, a strateg organizacji udaje metalowego bałwana. Ustawcie się do zdjęcia.
Noż kurwa, powieszę mu to w gabinecie. Inaczej mi nie uwierzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-qE57YdAxps0/WvgtPW2uT6I/AAAAAAAABWk/G5fW5c4fQsAKbYkYiB5tLhJf4GRYg7vRgCPcBGAYYCw/s1600/38.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="609" data-original-width="960" height="203" src="https://1.bp.blogspot.com/-qE57YdAxps0/WvgtPW2uT6I/AAAAAAAABWk/G5fW5c4fQsAKbYkYiB5tLhJf4GRYg7vRgCPcBGAYYCw/s320/38.png" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<b><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Wesołych Świąt!</span></b><span style="color: black; font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;">
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">No to nasi
drodzy...</span></i><span style="color: black; font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;">
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Życzymy Wam
zdrowych, wesołych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, no i oczywiście pijanego
Sylwestra ;D</span></i><span style="color: black; font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; orphans: 2; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; widows: 2; word-spacing: 0px;">
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Od nas mały
prezencik pod choinkę w postaci mini dodatku. Mamy nadzieję, że upominek się
podoba. Do zobaczenia <3</span></i></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"></span></div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-88431775753812114302017-12-21T20:43:00.000+01:002020-01-11T22:46:13.111+01:005.Zły dzień<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Haloooo!
Ziemia do Yorumi! — Nagły krzyk Madary wyrwał ją z zamyślenia. Brunet machał
jej przed oczami ręką, marszcząc przy tym brwi. — Od pięciu minut zadaje ci to
samo pytanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego
chcesz? — Nateko zmrużyła oczy niezadowolona, że przerwano jej kontemplację
struktury szklanki. Mimo to skupiła na nim resztki uwagi, jaką zachowała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pytałem,
dlaczego poszłaś do Wilków? — burknął przybliżając do niej twarz. Dziewczyna
uniosła brwi zaskoczona jego pytaniem, na co Uchiha wybuchnął śmiechem. — Co się
dziwisz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo to dziwne
pytanie, zadane przez dziwnego dziada. — Zmrużyła oczy, rzucając mu podejrzliwe
spojrzenie. — O co ci chodzi?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No wiesz... —
Madara uśmiechnął się pod nosem, kierując wzrok na szklankę z rumem. — Trochę
mnie na początku zdziwiło, że nie poszłaś ze swoim chłopakiem do grupy
uderzeniowej. W końcu ponoć niemało potrafisz, jeśli idzie o teren. Zresztą miałem
cichą nadzieję, że zobaczę cię w szeregach. Masz łeb nie od parady, zresztą słyszałem
od Kiby, że niewiele brakuje ci do Sasoriego w tworzeniu trucizn,
wykorzystywanych w naszych broniach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego mam
wrażenie, że cudownie otrzeźwiałeś i próbujesz wykorzystać sytuację? —
Dziewczyna poprawiła się na stołku pilnując, żeby nie szturchnąć śpiącej na
blacie obok Yumi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo tak jest?
— Wzruszył ramionami i popatrzył na nią z ciekawością. — To jak będzie? Powiesz
dziadziusiowi, dlaczego te nudy u Gaary?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nudy? —
prychnęła, śmiejąc się pod nosem. — Chciałeś chyba powiedzieć spokój.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wyglądasz
na taką, co lubi spokój.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Będziesz mi
wiercił dziurę w brzuchu póki ci nie powiem, tak? — Madara skinął głową, uśmiechając
się tryumfalnie. Nateko westchnęła ciężko i oparła łokcie na blacie. — No więc
podważając twoją pierwszą wątpliwość, tak, umiem sporo w terenie. Musiałam się
nauczyć, kiedy wylądowałam z dupy w tym świecie i na szczęście, czy nieszczęście,
ki diabeł wie, miałam dobrych nauczycieli. Zresztą tę historię znasz od Yumi. U
niej było podobnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tylko, że
ona uczyła się też od ciebie — przerwał jej. — Od twojego przyjaciela i Deia też.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stąd to zamiłowanie
do broni i świetne oko. Przez tyle lat nauczyła się strzelać tak dobrze jak on,
jeśli nie lepiej. Kita po pijaku nie wycelowałby tak dobrze, a jest zawodowym
snajperem. Przynajmniej tak można powiedzieć. — Urwała na chwilę, żeby pociągnąć
łyk whisky z prawie pustej szklanki. — Wracając do tematu. Nie miałam już
ochoty na bieganie po ulicach Tokio z bronią. Zresztą wpadanie co rusz do
kolejnego kartelu i bójki już mi się znudziły. To robiłam przed Konohą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A co nie
pasuje ci w tworzeniu broni? — Uchiha podparł głowę na dłoni, nie przestając się
uśmiechać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo ja wiem? —
Wzruszyła ramionami, spoglądając przelotnie na Sasaki. — Nie mam do tego takiej
cierpliwości jak ona. Albo nie umiem się w to tak bardzo wkręcić, żeby tę
cierpliwość mieć. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi grzebanie z Ten w
samochodach i zabawy w sieci z Shiką. Tam mogę odpocząć i się zrelaksować. To
nie przypomina mi tak bardzo o tym, co było wcześniej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nateko zamilkła
uciekając myślami w przeszłość, podczas gdy Madara przyglądał się jej dalej,
mrużąc przy tym powieki. Do teraz o przeszłości Dzikiej wiedziało pięć osób, do
których on nie należał. Nie zamierzał jednak dalej wypytywać. Wiedział, że mimo
rozwiązanego alkoholem języka więcej mu nie powie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Poważną
atmosferę przerwała Sasaki, podnosząc głowę i przeczesując palcami rozczochrane
włosy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a>— Gdzie jest Deidara? — wymamrotała bełkotliwie,
rozglądając się zaspanym wzorkiem po praktycznie pustym parkingu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakieś dwie
godziny temu pojechał odwieść Gaarę — mruknął Madara, kierując uwagę na swoją
podopieczną. — Powinien wrócić w przeciągu 15 minut. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Okej. —
Kiwnęła głową i położyła ją na ramieniu przyjaciółki, na powrót zamykając oczy.
Madara uśmiechnął się półgębkiem, a Yoru zaniepokoił lisi błysk w jego oczach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Te,
blondyna. — Szturchnął ją, na co Sasaki warknęła z irytacją, ale uchyliła jedno
oko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego,
dziadzio?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak właściwie,
to dlaczego twój brat się stąd zwinął? — Yorumi spojrzała na bruneta
podejrzliwie, ale zaraz uśmiechnęła się pod nosem i skinęła mu głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo nie lubi
Deia — burknęła blondynka, zamykając oko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A dlaczego
nie lubi Deia? — Yorumi potrząsnęła ramieniem, zmuszając Yumiko do odpowiedzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ja wiem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś wiesz na
pewno. — Madara nie odpuszczał. Wpatrywał się w dziewczynę z niezbyt dobrze
ukrywaną ciekawością. Praktycznie nikt oprócz samych Hiro i Deidary nie wiedział,
o co chodziło tej dwójce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś tam
kiedyś mamrotał, że to podły kłamca i to wszystko to jego wina i bla, bla, bla.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tej, Yumi,
nie zasypiaj mi tu. — Yorumi spróbowała postawić przyjaciółkę do pionu, ale ta
się nie dała i uparcie uczepiła się ramienia szatynki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale który
tak gadał? — Madara stłumił śmiech, kiedy zadając to pytanie, spojrzał prosto w
oczy Iwasakiego, który właśnie pojawił się na parkingu z zamiarem zgarnięcia
niedobitków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No mój brat
przecież. Cały czas twierdzi, że powinnam odejść od Deia, bo to nie facet dla
mnie, że cały czas przez niego cierpię, a on nie potrafi nic z tym zrobić —
mruczała nawet nie otwierając oczu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I tylko
tyle? — Madara posłał Deidarze wredny uśmieszek. Iwasaki wyczuwając, że jego
dziewczyna jest zbyt nieprzytomna, żeby wyłapać granice, ruszył w ich kierunku
szybkim krokiem. Kiedy Sasaki otwierała usta, żeby wyjaśnić o co jej chodzi,
dopadł do niej i nie pozwolił jej pisnąć nawet słówka. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na dzisiaj
wystarczy — warknął na Madare, po czym rozejrzał się po parkingu, zauważając
tylko kilku znajomych, zbierających się powoli do wyjścia. — Dalej pijaki
cholerne. Wypad do samochodu, bo zostawię was tu na pastwę losu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Skończyło się
na tym, że Yumi zmusiła go do zaniesienia jej do auta, a Madara skończył jako
tragarz Yoru, kiedy ta stwierdziła, że nie zamierza iść o własnych nogach i
powybijać sobie zębów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a><a href="https://www.blogger.com/null"></a>W
niedzielę wieczorem cały gang postanowił przedyskutować plan i nieco go zmienić,
uwzględniając informacje zdobyte od informatorów. Nateko jednak nie miała
najmniejszej ochoty na jakiekolwiek zajęcia, wymagające od niej choć odrobiny
myślenia. Wstała o wiele za wcześnie w zestawieniu z godziną, o której się położyła,
a teraz dodatkowo miała robić za szofera, bo obiecała wcześniej Kicie, że to
ona ich dzisiaj porozwozi. Westchnęła ciężko, parkując pod blokiem, w którym
mieszkali jej przyjaciele. Z kieszeni bluzy wyciągnęła telefon i znalazła numer
Yumi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 36.0pt;">
<b><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">20.05.2017</span></b></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><b>Odbiorca:</b><i> Yumi</i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jestem
pod blokiem</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chwile po tym
Sasaki napisała jej, że zaraz zejdą, więc szatynka skierowała wzrok na drzwi,
prowadzące na ich klatkę schodową. Po niecałych pięciu minutach zobaczyła
blondynkę. Yumi przeszukała wzrokiem parking, po czym, gdy wypatrzyła Mustanga
Yoru, ruszyła w jej stronę. Miała podkrążone oczy, a mina świadczyła, że coś
musiało ją zdenerwować. Nateko nie musiała długo czekać na informację, co
takiego, bo kiedy przyjaciółka wpakowała się na tylne siedzenie, z klatki
wyszedł Iwasaki, ciągnąc za sobą Kikkawe. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy,
przypatrując się tej niecodziennej scenie. Matsuo zdawał się w ogóle nie
wiedzieć, gdzie się znajduje i w jakim kierunku idzie. Poruszał się tak, jakby
był w transie, ślepo poddając się blondynowi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy doszli do
samochodu, Deidara wpakował rudzielca na przednie siedzenie i zapiął mu pasy,
po czym sam przeniósł się na tył samochodu. Kikkawa mamrotał i chichotał na
przemian, wpatrując się w dal niewidzącymi oczami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a>— Co go napadło?— Yorumi patrzyła
skonsternowana na siedzącego obok chłopaka. — I skąd go właściwie wytrząsnęliście?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a>— Przylazł do nas trzy godziny temu,
zupełnie odmóżdżony — mruknął Dei, posyłając Kikkawie zmęczone spojrzenie. —
Nie potrafił wykonać najprostszej czynności, wszystko mu leciało z rąk.
Pierdolił coś pod nosem, o jakimś gościu i jego przerażających złotych oczach.
Nie wiem, kogo spotkał, ale nie wygląda to dobrze. Zachowuje się tak, jakby ćpał
przez tydzień bez przerwy i nagle dostał przymusowy odwyk. Zresztą komunikacja
z nim jest na tym samym poziomie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yorumi przyjrzała
się podejrzliwie przyjacielowi, po czym westchnęła z rezygnacją i włączyła się
do ruchu. Znała tylko jedną osobę z takimi tęczówkami, ale nie miała odwagi
uwierzyć w swoje przypuszczenia. Jednak widząc w lusterku miny przyjaciół
wiedziała, że oni również mają na myśli tę samą osobę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A gdzie się
podziało to siedlisko pcheł? — Yumi po kilku minutach przerwała niezręczną ciszę,
zakłócaną jedynie mamrotaniem Matsuo. Nateko skarciła ją spojrzeniem w
lusterku, jednak blondynka zignorowała reakcję przyjaciółki i wyczekująco
wpatrywała się w jej oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stwierdził, że
nie będzie jechał w jednym samochodzie z wariatką, która o mało co nie
odstrzeliła mu oka — mruknęła, kierując wzrok przed siebie, na co Sasaki przewróciła
oczami. — Naruto potrzebował go w głównej bazie. Prawdopodobnie już czeka z
wszystkimi i jęczy, że się spóźniamy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko prychnęła
pod nosem, ale nie skomentowała wypowiedzi szatynki. Kiedy wjechali na jedną z
głównych ulic miasta, lądując na końcu sporego korka, odezwał się telefon
Deidary. Blondyn wygrzebał go z kieszeni dżinsów i zmarszczył brwi. Rzucił
szybkie spojrzenie Nateko, mamrotając pod nosem, że wywołała wilka z lasu, po
czym odebrał, przełączając na tryb głośno mówiący.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gdzie wy do
chuja jesteście!? — W słuchawce rozbrzmiał głos Inuzuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Aktualnie? —
Iwasaki zniecierpliwiony popatrzył na powolnie sunące samochody. — W
ciemnej dupie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co to ma do
cholery jasnej znaczyć?! — rozdarł się jego rozmówca. — Mieliście tu być pół
godziny temu, Kita. Kto prowadzi ten zasrany samochód?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Masz jakiś
problem, kochanie? — Dzika zacisnęła zęby, wkładając w ostatnie słowo tyle
jadu, ile tylko mogła. — Bo jeśli tak, to może tu przyleziesz z kilkoma
bombkami i rozpierdolisz ten cholerny korek? No chyba, że masz jakąś inną
inicjatywę?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na moment po
drugiej stronie słuchawki nastała cisza, przerwana cichym chichotem, który
zdecydowanie nie wydobył się z ust Inuzuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra,
rozumiem. — Chłopak odezwał się po dłuższej chwili, jakby ostrożnie ważył słowa.
— Zaczekamy na was. Ile wam jeszcze zejdzie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dwadzieścia
minut max — warknęła dziewczyna, gwałtownie zmieniając bieg, gdy samochody
przed nimi nieco przyspieszyły. — W najlepszym przypadku dziesięć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Okej,
czekamy — powtórzył szatyn, na co Deidara mimowolnie odetchnął. Kłótnie tej dwójki,
kiedy Yorumi miała w rękach kierownicę były przede wszystkim śmiertelnie
niebezpieczne dla jej pasażerów. A Iwasaki wcale nie miał zamiaru ginąć w
spowodowanym przez nią wypadku. Chciał już się rozłączyć, kiedy usłyszeli w słuchawce
głos Uzumakiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gdzie oni są?
— Yorumi skręciła właśnie w ulicę, na której ruch był o wiele mniejszy, zaraz
wyprzedzając jadącego przed nią Saaba.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mam
najmniejszego pojęcia, bo ich wspaniałemu kierowcy brakuje orientacji w
terenie. — Po wypowiedzi szatyna cała trójka w samochodzie zamarła, wpatrując
się z przestrachem w oczy Nateko, odbijające się w lusterku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kiba. —
Deidara zbladł na twarzy, słysząc grobowy głos Dzikiej, a Yumiko zapięła pas.
Matsuo na tyle nieobecny, by nie przejąć się tonem przyjaciółki, zaczął
chichotać nerwowo pod nosem, szturchając ją w ramię. — Masz. Kochanie.
Przesrane.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja pierdole,
to było włączone? — Ostatnim, co dobiegło ich uszu przed rozłączeniem, był jęk
Inuzuki i przekleństwo Naruto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara zdążył
zarejestrować zmianę biegu, przyspieszenie auta i powoli opuszczane zapory
przed przejazdem kolejowym, zanim Matsuo zaczął się histerycznie śmiać, a Yumi,
cała blada na twarzy, zacisnęła palce na jego ramieniu. W tamtej chwili pomyślał,
że sam kusił los i przestraszony w stopniu równym Sasaki, wpatrywał się w
przednią szybę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a><a href="https://www.blogger.com/null"></a>—
Jak dorwę tego cholernego psiarza w swoje ręce to mu nogi z dupy powyrywam! —
Usłyszeli, gdy drzwi wejściowe skrzypnęły, wpuszczając do środka całą trójkę z
Yumiko na czele. Dziewczyna przejechała rozsierdzonym spojrzeniem po zebranych
w hangarze członkach i gdy tylko w oczy rzucił jej się Inuzuka, furia ogarnęła
jej niebieskie tęczówki. — Ty cholerny idioto! — krzyczała dalej, kierując się
wprost do szatyna. — Przysięgam na wszystko co święte, że zabije cię przy
najbliższej możliwej okazji! I to w najbardziej bolesny sposób, jaki dam radę
znaleźć! — Złapała w pięści koszulkę chłopaka i potrząsnęła nim, zupełnie
ignorując zdezorientowane spojrzenie Kła. Pociągnęła materiał zmuszając go do
pochylenia głowy tak, by ich oczy spotkały się na jednym poziomie. — Jeszcze
jeden taki numer, a ci na klacie wypisze „Jestem bezmózgiem”. I to kulami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ci znowu
odbiło, Krasnalu? — Kiba wyszarpnął się z uścisku, spoglądając na Sasaki jakby
była niespełna rozumu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To stary —
warknął Dei — że jesteś skończonym idiotą. Posrało cię już do reszty?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co wam do
cholery chodzi? — Inuzuka zmarszczył brwi, przenosząc co chwile spojrzenie to
na jedno, to na drugie. — I gdzie do chuja jest Yoru?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spala właśnie
pół paczki, żeby przypadkiem nie przetrącić ci kilku żeber zaraz przed akcją. —
Deidara skrzyżował ręce na piersi, posyłając przyjacielowi karcące spojrzenie. —
O mało nas przez ciebie nie zabiła, kretynie skończony.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O nie, nie,
nie. — Kiba uniósł ręce w geście obronnym, cofając się o krok. Reszta ludzi
zebranych w pomieszczeniu, przysłuchiwała się tej scenie z bladymi uśmiechami
na twarzach. Wiedzieli, że tym razem Kieł nie miał nic na swoją obronę. Wszyscy
słyszeli rozmowę. — Mnie w to nie mieszaj. To, że Yoru zafundowała wam dwieście
na godzinę po uliczkach Tokio, to nie moja wina.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Właśnie, że
twoja, palancie. — Yumi ponownie wtrąciła się do rozmowy. — Gdybyś siedział
cicho, nie próbowałaby skasować nas na przejeździe kolejowym!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Inuzuka zbladł,
zamierając na chwilę i z niedowierzaniem wpatrując się w kipiącą gniewem
blondynkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żartujesz
sobie ze mnie, prawda? — zapytał, przenosząc wzrok to na nią, to na Deidare.
Wolał nawet nie patrzeć na Matsuo, siedzącego na kanapie. Rudzielec był blady
niczym trup i maniakalnie wpatrywał się w podłogę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chcesz się
przekonać, to idź do niej i daj się zabić. Tęsknić nie będę — warknęła Sasaki,
wymijając go i siadając obok Kikkawy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiba patrzył
jeszcze przez chwilę na Kitę, ale kiedy ten tylko wzruszył ramionami, jęknął
przeciągle i z miną skazańca ruszył w stronę wyjścia. Nie minęło nawet pięć
minut, gdy drzwi trzasnęły, a do środka wparowała szatynka. Najzwyczajniej w świecie
zatrzasnęła je chłopakowi tuż przed nosem i bez słowa podeszła do zebranych,
przejeżdżając po nich wzrokiem, by z ulgą stwierdzić, że są wszyscy. Chwile po
tym do pomieszczenia wtoczył się Inuzuka i rozmasowując żebro, stanął koło
Kagawy, posyłając dziewczynie oskarżycielskie spojrzenie. Ta nic sobie z tego
nie robiąc, kiwnęła głową Naruto i rozłożyła na stoliku mapę zakładu oraz
najbliższych mu przecznic.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra,
zacznijmy od tego, że trochę spraw się pokomplikowało. — Nateko usiadła z
impetem na ławce. — Ten pieprzony skurwiel może wiedzieć o akcji. Nie wiemy
kiedy, ale jest bardzo możliwe, że informacje do niego dotarły i przez to
musimy się przegrupować od początku. — Skończyła, wzdychając z irytacją i rzuciła
pochmurne spojrzenie Madarze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na początek,
nie pojedziemy w wozach Wilków, ale w świeżo opancerzonych furgonetkach, które
Shikamaru skończył wczoraj ze mną testować. — Mówiąc to, Madara mimowolnie
wskazał głową na Nare, stojącego w kącie pomieszczenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Furgonetki będą
dwie — podjęła dalej Dzika, opierając łokcie na kolanach. Spojrzała na Ichiro i
Kibę. — Kagawa, bierzesz na siebie oddział główny. Inuzuka, ty dostajesz drugi
wóz. Co do podziału, to sporo musimy zmienić właśnie tutaj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zacznijmy od
tego, — wtrącił się Uzumaki, — że Sakura będzie naszym szybkim kontaktem z Kakashim
i Tsunade. Będzie czekać w szpitalu, w razie komunikatu Shiki, chociaż mam
nadzieję, że niepotrzebnie. — Umilkł na moment, przejeżdżając wzrokiem po każdej
obecnej w pomieszczeniu osobie. — Temari też wypada z terenu. Będzie na
podstawie wskazówek Jelenia kierować nas w razie nagłego wypadku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja zostaję w
wozie z Kibą. — Szatynka posłała chłopakowi ostre spojrzenie. — Przez całą akcję
będę śledzić wasze pozycje i koordynować je w razie potrzeby. Jeśli coś pójdzie
nie tak, pytacie najpierw mnie. Jeśli ja nie będę wiedzieć, zajmie się tym
Shika. A jeśli i to nie pomoże, to szczerze mówiąc, będziemy w ciemnej dupie.
Dlatego też jest mała zmiana planów co do pozycji furgonetek. Ichiro wjeżdża na
wcześniej ustalone miejsce i czeka na sygnał do odwrotu. Z nim pojadą Naruto,
Lee, Neji, Sasuke i Itachi. Z nami jedzie jeszcze Yumi i Matsu. Wyrzucamy was
zaraz po tym, jak Uchiha pozbędą się kontrolera i podniosą szlaban. Was
przestaje obchodzić to, co dzieje się z przodu budynku. Idziecie wzdłuż
ogrodzenia na tyły hali głównej, gdzie rozkładacie ładunki i spieprzacie przez
ogrodzenie. Będziemy na was czekać dwie przecznice dalej. — Wskazała małą,
czerwoną kropkę kawałek za główną halą. — Stwierdziliśmy też, że macie rację co
do zapalnika. W razie gdyby coś poszło nie tak, będziecie mieć drugi, ręczny.
Odpalicie go zaraz po opuszczeniu terenu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sasuke i
Itachi. — Madara spojrzał na bratanków, krzyżując ręce na piersi. — Biegniecie
przodem, zdejmujecie strażników na przedzie i wchodzicie do środka. Itachi na górze,
Sasuke na dole. Dopiero, kiedy dacie znak, że jest bezpiecznie, pozostała trójka
wchodzi do środka i dalej trzymacie się starego planu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Deidara. — Głos
ponownie zabrał blondyn. — Jedziesz osobno i usadawiasz się na budynku położonym
jakieś trzysta metrów od terenu zakładu. Wejdziesz schodami pożarowymi na dach
i ustawisz się ze snajperką. Będziesz pilnował sytuacji z góry. — Naruto również
podszedł do mapki, tym razem wskazując kropkę po przeciwnej stronie zakładu. —
Za to Satoshi będzie kontrolował sytuację na dole dopóki nie znajdziemy się na
terenie Hiashiego. Kiedy wjedziemy za szlaban, pójdzie prosto do ciebie. Po
akcji macie się razem zjawić w siedzibie Wilków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I ostatnia
rzecz. — Yorumi popatrzyła na przyjaciółkę. — Twoje bomby. Jeśli ktokolwiek zdetonuje
taką zabawkę lub zauważy dym bez wcześniejszego ostrzeżenia, informuje o tym
resztę. To ma być ostateczna ostateczność. Prosty komunikat, że coś poszło nie
tak. Na widok dymu natychmiast spieprzacie z pozycji i kierujecie się do najbliższego
punktu zbiorczego. Jeśli dostaniecie informację, że ktoś został ranny,
jedziecie do szpitala. A co do Ichiro, to jeśli zobaczysz ten dym, albo coś
podejrzanego zwróci twoją uwagę, podjeżdżasz pod główną halę i zabierasz
wszystkich ze środka. Gdyby jednak sytuacja wyglądała naprawdę źle, reszta będzie
czekać w naszej bazie. W razie konieczności z Madarą i Gaarą zjawią się na
miejscu najszybciej, jak tylko się da. Wszystko jasne?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim
razie, — Naruto wsadził ręce w kieszenie spodni, ponownie przejeżdżając wzrokiem
po zebranych, — macie tydzień wolnego. Nie pakujcie się przez ten czas w kłopoty
i uważajcie na każdy krok. W piątek o dwudziestej trzeciej wszyscy zbierają się
tutaj. Razem z Madarą przygotujemy wcześniej wozy i sprzęt.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Trzask tłuczonej
porcelany sprawił, że podskoczyła w miejscu. Od ostatniego spotkania z Uzumakim
była rozkojarzona i co chwilę odpływała myślami do tamtego wieczoru, często
ignorując świat zewnętrzny. W przeciągu ostatnich trzech dni udało jej się w
ten sposób potłuc co najmniej pięć talerzy i ze dwie szklanki. Westchnęła ciężko
i zabrała się za zbieranie ostrych kawałków z podłogi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Działo się tak
przez to, że nie mogła dojść do porozumienia z samą sobą. Blondyn zamieszkał na
stałe w jej głowie, ale mimo tego, że naprawdę świetnie im się rozmawiało, a
sam Uzumaki wydawał się być miły, Hinata nadal miała gdzieś z tyłu głowy, że chłopak
należy do świata, od którego ona uciekała od lat. Próbowała się od niego odciąć,
ale jej podświadomość ignorowała wszystkie argumenty, cały czas przypominając
Hyudze miłego, roześmianego blondyna. Nie dawał jej też spokoju cień, który
zobaczyła na jego twarzy, kiedy wspomniał o rodzinie. Do teraz żałowała, że
poruszyła ten temat. Nie mogła znieść wciąż powracającego widoku żalu w tych pięknych,
żywych oczach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jej przemyślenia
przerwał dzwonek do drzwi. Kiedy dotarł do jej uszu, drgnęła wyrwana z otępienia.
Chwilę zajęło jej skojarzenie dźwięku z jego funkcją, ale gdy dzwonek rozbrzmiał
na nowo zaraz podniosła się z klęczek i ruszyła w stronę korytarza. Ledwo zdążyła
dotknąć klamki, osoba po drugiej stronie znowu go użyła. Hinata otworzyła gwałtownie
drzwi, by zaraz zastygnąć w bezruchu, wpatrując się jak zaczarowana w wysokiego
blondyna, szczerzącego do niej białe zęby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hej,
zapomniałem oddać. — Pomachał dziewczynie przed oczami jej szkicownikiem. — Mogę
wejść?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, jasne. —
Odsunęła się po dłuższej chwili wlepiania w niego oczu, przepuszczając go w
drzwiach, by zaraz odebrać od chłopaka swoją własność. — Nie musiałeś fatygować
się aż tutaj. Mogłam po nie podejść.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To żaden
problem. — Machnął ręką, idąc za dziewczyną do kuchni. — Miałem akurat wolne więc
pomyślałem, że przejadę się na desce i to tu podrzucę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dziękuję —
mruknęła pod nosem, odkładając swoją własność na szafkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cieszę się, że
to ty otworzyłaś drzwi. Miałbym kłopoty, gdyby zrobiła to Ten.— Uśmiechnął się
z zakłopotaniem, widząc zdziwienie dziewczyny i nieme pytanie w białych oczach.
— Chciałem cię zapytać, czy nie przejechałabyś się ze mną do parku?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co? — wymsknęło
jej się, przez co niemal natychmiast spłonęła soczystym rumieńcem. Uzumaki
jednak tylko zaśmiał się radośnie i pokiwał głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No wiesz,
rolki, deska... — Włożył ręce w kieszenie, z zaciekawieniem przyglądając się
zarumienionej dziewczynie. — Chciałbym z tobą porozmawiać, a park to neutralny
grunt. To jak? Dasz się wyciągnąć?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata wahała
się. Z jednej strony pamiętała, że miała trzymać się od niego z daleka. Nie
tylko ze względu na ostrzeżenie Tenten, ale też na jej własną przeszłość,
jednak miała taką ochotę iść gdziekolwiek, byleby z nim porozmawiać. Zerknęła
pomiędzy kosmykami włosów na jego uśmiechniętą twarz, co przeważyło na jej
decyzji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Daj mi chwilę
— powiedziała i niemal biegiem ruszyła do swojego pokoju, żeby się przebrać i
poszukać dawno zapomnianego sprzętu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ostrożnie. —
Uzumaki zaśmiał się widząc, jak dziewczyna nieudolnie próbuje zachować równowagę,
w efekcie końcowym prawie lądując na drzewie. Podał jej rękę i ponownie ruszył
na desce, tym razem delikatnie ciągnąć Hyuge za sobą. — Chyba dawno nie jeździłaś?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bardzo. —
Dziewczyna spuściła wzrok, jednak uśmiechała się pod nosem. Już dawno nie bawiła
się tak dobrze na zwykłym spacerze. Blondyn jakimś niezwykłym sposobem potrafił
jednym zdaniem wprawić ją w dobry humor. Kiedy rozpędziła się na tyle, by jechać
równo z chłopakiem, chciała puścić jego rękę, jednak on ją przytrzymał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
puszczaj. Chcę mieć pewność, że się nie potłuczesz. — Wyszczerzył się do niej,
po czym na powrót zwrócił uwagę na drogę przed sobą. Chwilę po tym powaga zastąpiła
uśmiech na jego twarzy, co nie umknęło uwadze biało okiej. — Wiesz, chciałem cię
przeprosić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za co? —
Hinata popatrzyła na niego z niezrozumieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za to, że
ostatnio tak szybko uciekłem, nawet nie mówiąc o co chodzi. — Podrapał się wolną
ręką po karku w zakłopotaniu. — Tak nalegałem na nasze spotkanie, a potem po
prostu zostawiłem cię pod blokiem i pojechałem załatwiać swoje sprawy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co chodziło?
— wyszeptała, niepewnie spoglądając na blondyna. Nie wiedziała, czy powinna o
to pytać, ani czy nie pomyśli, że wściubia nos w nie swoje sprawy, ale chciała
wiedzieć. Mimo tego, że mogło to mieć związek ze światem jej ojca.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cóż... —
Uzumaki zawahał się, po czym rzucił jej szybkie spojrzenie. — Nie wiem, czy
chcesz o tym słuchać. Tenten dobitnie oznajmiła mi ostatnio, że nie powinienem
wciągać cię w swoje sprawy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tenten jest
trochę nadopiekuńcza — mruknęła pod nosem, w myślach złorzecząc przyjaciółce.
Chciała wiedzieć, a Suzuki zdawała się być murem, który tej wiedzy bronił. —
Miałam nieciekawą przeszłość i Ten bardzo nie chce, żeby to się powtórzyło. Ale
tej przeszłości nie da się zmienić, nie ważne jak bardzo by się starała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rozumiem. —
Uzumaki odpowiedział po dłuższej chwili, po czym westchnął głęboko i zwolnił na
tyle, żeby jechać ramię w ramię z Hinatą. — No dobrze, ale muszę wiedzieć, że
ta rozmowa zostanie między nami. — Hyuga kiwnęła jedynie głową, uparcie wbijając
wzrok w swoje rolki. — Z tego, co wiem, Ten zdążyła ci już wyjaśnić, kim
jestem. Nie chcę jednak, żebyś kojarzyła mnie z bezwzględnym zabójcą, grasującym
po nocach na ulicach miasta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wcale tak
nie myślę — wypaliła, by w kolejnym momencie ugryźć się w język.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie? —
Blondyn posłał jej zdziwione spojrzenie. — Dlaczego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jesteś za
dobry, żeby być bezwzględnym mordercą. — Z każdą chwilą jej głos brzmiał
pewniej. — Widziałam już ludzi, którzy mordowali dla pieniędzy, gwałcili i
brali to, co chcieli, nie zważając na innych. Ty taki nie jesteś.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skąd możesz
to wiedzieć? — Wpatrywał się w nią, oczarowany nagłą zmianą w jej zachowaniu,
jednak zaniepokoił go cień bezdennego smutku w spojrzeniu dziewczyny,
kiedy to mówiła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po twoich
oczach. — Niemal weszła mu w słowo, hardo spoglądając w niebieskie tęczówki.
Chwilę po tym ponownie spuściła wzrok, jednak uparcie mówiła dalej. — Nie ma w
nich tej bezwzględności. Są łagodne, żywe, radosne. Ktoś o tak szczerym
spojrzeniu, nie może być zły.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naprawdę w
to wierzysz? — Twarz Uzumakiego rozświetlił łagodny uśmiech, podparty jednak
współczuciem. Zastanawiał się, co ta dziewczyna musiała przejść skoro w taki sposób
postrzegała ludzi. Kiedy bez wahania kiwnęła głową, uścisnął mocniej jej dłoń. —
Masz rację. Nienawidzę mordować ludzi i nigdy nie chciałem tego robić. Być tym
wielkim szefem jednego z najgroźniejszych gangów w Tokio. Za każdym razem,
kiedy ktoś ginie, nawet jeśli nie z mojej ręki, nie mogę się z tym pogodzić. Często
są to ludzie, którzy tylko pracują, próbują przetrwać, albo wplatali się w coś,
z czego nie potrafią już wyjść. Nie umiem przejść koło nich obojętnie. — Nagle
spoważniał, a Hinata dostrzegła w jego oczach zgorzknienie. — Jednak są ludzie,
których bawi pozbawianie życia, czy cholerne intrygi, niszczące innym życie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Z powodu
takiego człowieka wtedy uciekłeś. — Te słowa nie miały formy pytania. Powiedziała
to, o czym w tej chwili myśleli oboje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, to
przez to — przyznał, ściskając nieco mocniej jej dłoń. — Przyjaciel z centrum
operacyjnego zadzwonił i powiedział, że mieliśmy włam do systemu. Koniec końców
okazuje się, że mamy w szeregach kreta, który w dodatku próbuje wykraść dane
organizacji i sprzedać nas na rzeź Hiashiemu. — Dziewczyna zesztywniała, słysząc
imię swojego ojca, co nie umknęło uwadze blondyna. — Coś się stało?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie, po
prostu... — Zawahała się. Nie chciała odsłaniać przed nim tej karty swojego życia.
Wystarczyło, że ojciec doprowadził do tego, że nienawidziła samej siebie, a
Hanabi odwróciła się do niej plecami. Nie chciała, żeby Naruto również to zrobił.
— To dziwne, kiedy człowiek znany ze swojej działalności na rzecz potrzebujących,
okazuje się być kimś takim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Potrzebujących
— prychnął, na moment uciekając w swoje ponure myśli. — Ten człowiek jest
szefem największej mafii, działającej w tym kraju i jeszcze nie ma dość.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To straszne —
wyszeptała, próbując nie pokazać po sobie, że doskonale wie kim jest
Hiashi Hyuga i co więcej, zaznała jego metod, które pozostawiły trwałą bliznę w
jej psychice.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mówmy już
o nim. — Blondyn przerwał niezręczną ciszę, która zapadła po słowach
dziewczyny. — Nie chcę, żeby ta przejażdżka zamieniła się w pranie brudów śmietanki
politycznej Tokio.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga kiwnęła
potakująco głową. Wtedy też w jednej chwili wydarzyło się kilka rzeczy na raz.
Tuż za nimi rozległy się roześmiane, dziecięce głosy. Dziewczyna poczuła, jak
jedno z nich pcha ją do przodu, co skutkowało utratą równowagi. Z racji tego, że
blondyn trzymał ją za rękę, pociągnęła go za sobą, zanim ten zdążył zeskoczyć z
deski. Jedyne, co udało mu się zrobić, to przekręcić się podczas upadku tak, by
to on uderzył plecami o bruk i nie przygwoździł dziewczyny do podłoża swoim ciężarem.
Hinata za to z całym impetem wylądowała na jego klatce piersiowej, nadal w
panice trzymając mocno jego rękę. Jej włosy rozsypały się wokół twarzy Naruto,
a na policzkach ponownie tego dnia zagościły rumieńce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki za to
zaśmiał się w głos, ignorując ból barku, powstały po spotkaniu z chodnikiem i
odgarnął Hyudze włosy za ucho.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mam de ja
vu. — Wyszczerzył się, obejmując dziewczynę w pasie. — Tyle, że tym razem to ty
wpadłaś na mnie. — Dziewczyna zachichotała, gdy na dźwięk jego słów zażenowanie
zniknęło, jak ręką odjął. — Wszystko w porządku?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, myślę, że
tak. — mruknęła, nadal się uśmiechając — A u ciebie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przeżyję —
rzucił, po czym oboje ponownie wybuchli śmiechem. Zignorowali cały świat zewnętrzny,
nie zważając na to, że ludzie patrzyli na nich z politowaniem. Naruto pierwszy
umilkł, przypatrując się z uwagą uśmiechniętej twarzy biało okiej. — Naprawdę
pięknie wyglądasz, gdy się rumienisz. I kiedy się uśmiechasz. — Dziewczyna
zamilkła, jak urzeczona wpatrując się w roześmiane, niebieskie tęczówki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba
powinniśmy wstać — szepnęła z trudem, psując dziwne napięcie, które wdarło się
pomiędzy nich w tamtej chwili.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba masz
rację. — Odchylił głowę do tyłu, by zaraz odetchnąć i na powrót spojrzeć
na dziewczynę. — Panie przodem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zaczekał, aż
Hyuga pewnie stanęła na rolkach i również się podniósł, zaraz rozglądając się
za swoją deską. Okazało się, że w chwili upadku odjechała dobre kilkanaście
metrów, więc podał dziewczynie rękę i ruszył w stronę swojej własności. Kiedy
tylko ją podniósł, wskazał na ławkę naprzeciw nich. Hinata z wdzięcznością
przyjęła jego propozycję i kiedy tylko usiadła, wzięła się za zmianę obuwia na
zwykłe trampki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, chciałem
cię jeszcze o coś zapytać — zagaił, gdy już uporała się ze sznurowadłami. — Jak
wiesz, w tym roku wypada nam bal absolwentów. Jako, że na nim gramy i tak tam
będziemy, ale... Pomyślałem, że może
chciałabyś wybrać się na niego ze mną?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chcesz iść
ze mną na bal? — Zaskoczona otworzyła szeroko oczy, przyglądając się jego
zwieszonej głowy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Byłbym zaszczycony
gdybyś się zgodziła. — Posłał jej niepewny uśmiech, unosząc na nią wzrok. —
Oczywiście jeśli nie chcesz...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zgoda —
przerwała mu, czując jak szeroki uśmiech rozciąga jej usta. — Bardzo bym chciała.
— Po tych słowach, w przypływie emocji pocałowała blondyna w policzek i zanim
którekolwiek zdążyło pojąć sytuację, poderwała się z miejsca, biegnąć w stronę
wyjścia z parku. Naruto patrzył w ślad za nią dopóki nie zniknęła mu z oczu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak! —
krzyknął, wyrzucając ręce wysoko w górę i nie zważając na zgorszone spojrzenia
przechodni. Szybko podniósł się na nogi i odjechał w stronę drugiego wyjścia z
parku, nie przestając uśmiechać się pod nosem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Shikamaru śledził
wzrokiem ekrany kamer, co rusz przewracając oczami, kiedy ktoś wszedł nie do
tego pokoju, do którego powinien. Uzumaki wyznaczył bazę Quick Wolves na punkt
zbiórki, prawdopodobnie zapominając o tym, że ten budynek był istnym labiryntem
nie do przejścia dla niektórych członków Konohy. Jednak, na nieszczęście
bruneta, Gaara o tym nie zapomniał i w przeciwieństwie do Naruto zadbał o to, żeby
Nara miał co robić w czasie przygotowań. To przez No Sabaku siedział przed
monitoringiem z palcem na przycisku interkomu, tłumacząc Kikkawie jak z
podziemi dojść do centrum operacyjnego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto od
godziny ustalał z Madarą i Gaarą szczegóły akcji, gdyby potrzebna była drużyna
rezerwowa. W tym czasie Temari i Yorumi scalały częstotliwości krótkofalówek z
nowym systemem komunikacyjnym, a do pomieszczenia co rusz wchodził Kiba, którego
z powrotem do składu broni odciągał Ichiro, żeby tylko nie przeszkadzał
dziewczynom w pracy. Sasuke siedział razem z bratem na kanapie, rozmawiając
przez telefon z Sakurą o szczegółach, które ta zdążyła już na miejscu ustalić z
Tsunade. Z tego co Uchiha przekazywał na bieżąco Itachiemu, Nara wychwycił, że
Senju zniknęła specjalnie wszystkim z oczu, żeby w razie wypadku być do ich
dyspozycji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Satoshi niecałe
dziesięć minut wcześniej opuścił bazę, żeby być na miejscu dwie godziny przed
czasem i obserwować otoczenie. Deidara za to siedział od kilkunastu minut w
garażu i walczył z silnikiem jedynego w miarę sprawnego motoru, który znajdował
się w ich bazie. Shika klął w myślach na Uzumakiego, który zapomniał sprowadzić
reszty maszyn na miejsce po ostatnim wypadzie. Teraz było już za późno na
sprowadzenie któregoś z tych sprawnych, więc Iwasaki musiał naprawić ten jeden
na czas.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nara warknął z
irytacji, kiedy Matsuo po raz kolejny wszedł w zły korytarz. Przeszukał budynek
w poszukiwaniu Sasaki, którą wysłał, żeby znalazła tego kretyna i sprowadziła
go na górę. Dziewczyna stała przy schodach, do których Shika miał doprowadzić
rudzielca i tupała z niecierpliwością stopą, patrząc z wyrzutem prosto w kamerę.
Chłopak westchnął ciężko i poprosił ją, żeby zeszła na dół i zaciągnęła Hentaia
siłą na górę. Sasaki przewróciła oczami, ale ruszyła na poszukiwanie swojego
partnera. Jeleń, już spokojny o tę dwójkę, odwrócił się do ludzi zebranych w
pomieszczeniu. Większość z nich skończyło swoją robotę. Jedynie Naruto nadal
dogadywał z szefami detale, a Neji i Lee pakowali ładunki do plecaków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Shika z
niepokojem patrzył na zegar wskazujący dwudziestą drugą. Za półtorej godziny
mieli zacząć akcję, a Narze wydawało się, że uczucie niepewności i złe
przeczucia zjedzą go od środka. Zresztą nie tylko jego. Nie był głupi. Widział,
jak Naruto nerwowo odsuwa co chwilę rękaw bluzy, żeby popatrzeć na zegarek.
Dzika wyłamywała palce, wgapiając się w monitor, na którym Deidara grzebał w
silniku. Brunet był pewny, że No Sabaku i Madara też nie są przekonani o
powodzeniu tej akcji. Miał tylko nadzieję, że wszystkich zawodzi intuicja i to
fałszywy alarm.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ozawa
obserwował dwie czarne, opancerzone furgonetki podjeżdżające pod mury Portowego
Parku Przemysłowego. Z jednej z nich wyskoczyła dwójka brunetów. Na ugiętych
nogach ruszyli w stronę szlabanów, gdzie starszy z braci wszedł do budki
kontrolera.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Itachi miał
dziwne przeczucie, że ktoś ich obserwuje, co go dekoncentrowało. Dlatego też
nie od razu zauważył, że strażnik musiał ich zauważyć, już kiedy podjechali pod
bramę, bo czekał na niego ze spluwą w dłoni. Jednak Uchiha szybko odzyskał
rezon, wytrącając facetowi broń, zanim ten zdążył jej użyć. Po krótkiej
szamotaninie, Łasica wbił mężczyźnie lufę pod żebra i bez wahania pociągnął za
spust. Facet osunął się na ziemię z głuchym łoskotem, dając tym starszemu z
braci dostęp do konsoli. Itachi szybko odnalazł właściwy guzik i skinął przez
okno na brata. Barierki zaczęły sunąć w górę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na ten znak z
drugiej furgonetki wyszła Sasaki, ciągnąć za sobą Hentaia. Wymienili spojrzenia
z młodszym Uchihą i pobiegli za nim wzdłuż ogrodzenia, by na wylocie skręcić w
prawo i zniknąć ekipie z oczu. Dopiero, kiedy z budki wyszedł Itachi i ruszył
za bratem, Kiba wycofał samochód i ruszył uliczkami na tyły zakładu. Gdy przejeżdżał
koło Satoshiego, mrugnął światłami, dając brunetowi sygnał do odwrotu na pozycję
Deidary. Gure zaczekał aż druga furgonetka wjedzie na teren, żeby zniknąć w
cieniu mniejszej hali. Dopiero wtedy wycofał się do pobliskiej alejki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W tym czasie
Sasuke i Itachi zdążyli podejść niezauważeni do strażników pilnujących wejścia
na główną halę. Zanim ta dwójka zdążyła zrozumieć co się dzieje, bracia oddali
po celnym strzale, wygłuszonym przez tłumiki i wślizgnęli się do środka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Z furgonetki
wysiedli Naruto, Neji i Lee. Podeszli ostrożnie do otwartych drzwi, czekając aż
Sasuke oczyści teren. W czasie, kiedy ze środka nie dochodziły żadne odgłosy,
Naruto starał się odwrócić swoją uwagę i dojrzeć, gdzie znajdują się Sasaki z
Kikkawą, ale szybko zrozumiał, że to daremny wysiłek. Nie był w stanie ich
zobaczyć, kiedy chcieli pozostać niezauważeni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Teren
czysty. — Chłodny głos Uchihy, który rozbrzmiał w krótkofalówce, sprowadził go
na ziemię. Popatrzył po przyjaciołach, po czym wszyscy trzej zgodnie kiwnęli głowami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Cała trójka
zniknęła za drzwiami do hali, obserwowana przez czujne, fioletowe oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mógłbyś się
wreszcie przymknąć z łaski swojej? — syknęła blondynka, kiedy razem z Matsuo
przemykali w cieniu kolejnej hali na wskazane dla siebie miejsce. — To nie czas
na twoje durne żarty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja tylko
staram się rozładować atmosferę — parsknął w odpowiedzi Kikkawa, przeskakując
kolejne ogrodzenie, dzielące cały teren na poszczególne strefy. Będąc po
drugiej stronie, podał rękę Sasaki, jednak ta zignorowała jego pomoc, zwinnie
pokonując przeszkodę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
zatrzymuj się, Hentai. — Rzuciła mu ostre spojrzenie, by po chwili pchnąć
rudzielca do biegu i ruszyć za nim. Nie mogła zrozumieć, dlaczego Matsuo musiał
zgrywać idiotę właśnie wtedy, kiedy było to najmniej wskazane.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chociaż raz
mogłabyś docenić to, że próbuje rozładować napięcie. — Naburmuszył się, jednak
posłusznie brnął dalej, uważnie obserwując otoczenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty choć
raz mógłbyś być poważny — burknęła na odczepne, zapatrując się w ciemną uliczkę
za ogrodzeniem, wzdłuż której właśnie biegli.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miała dziwne
wrażenie, że za jednym z mijanych budynków zatrzepotał kawałek czarnego płaszcza,
a czyjeś oczy śledziły każdy ich ruch z bezpiecznej odległości. Tak bardzo ją
to zaabsorbowało, że dopiero mocne szarpnięcie za ramię przywróciło ją do rzeczywistości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odwróciła się
w stronę osoby za to odpowiedzialnej gotowa uderzyć, ale ręka okazała się należeć
do jej partnera. Kikkawa patrzył na nią z założonymi na piersi ramionami i
irytacją malującą się na twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie twój
braciszek czasem powiedział nam, że przy hali nie będzie żadnych strażników? —
Wskazał kciukiem za siebie, gdzie obok tylnych drzwi stał uzbrojony mężczyzna
około trzydziestki. Powiodła wzrokiem po jego sylwetce, po czym przewróciła
oczami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zostaw
mojego brata w spokoju. Każdy popełnia błędy. — Dźgnęła rudzielca w tors,
marszcząc gniewnie brwi. — Po prostu go uciszymy i rozłożymy ładunki. Co za
problem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra już
dobra. — Chłopak uniósł ręce w geście kapitulacji i odwrócił się w stronę
niespodziewanego gościa. — Patrz i ucz się, blondyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zanim zdążyła
mu odpyskować, zniknął w cieniu kolejnej hali, ostrożnie przemykając w kierunku
strażnika. Sasaki zmieliła w ustach przekleństwo i ruszyła za nim, mając
nadzieję, że facet przy drzwiach nie zauważy ich za wcześnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przez ten chwilowy
chaos zapomniała o złym przeczuciu, skupiając całą swoją uwagę na bezszelestnym
podejściu do palet z kartonami, które były ostatnią osłoną przed domniemanym
przeciwnikiem. Dopiero tam zauważyła Kikkawe, który wyczuwając moment,
podchodził powoli do odwróconego plecami mężczyzny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wyciągnął z
kabury jeden z noży i łapiąc za ostrze, zamachnął się w momencie, w którym
strażnik zaczął się odwracać w jego stronę. Nim jednak zdążył wyciągnąć
pistolet, Matsuo uderzył trzonkiem rękojeści w dół jego nosa, by zaraz błyskawicznie
wykonać ten sam ruch, tym razem wymierzony w krtań strażnika, co uniemożliwiło
mu jakiekolwiek krzyki, czy jęki związane z wcześniejszym wyłamaniem kości
nosowej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko zerwała
się z miejsca mając ochotę rozszarpać rudzielca. Takie ciosy były bolesne i
chwilowo odbierały zdolność walki, ale zamroczenie nie trwało wiecznie, mimo
obfitego krwotoku oraz krótkotrwałej niemożności oddychania. Ofiara po
dosłownie paru sekundach dochodziła do siebie. Fakt, że na krótko przed
kolejnymi falami bólu, ale to i tak wystarczyło, żeby ich odstrzelić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I co? —
Matsu wyszczerzył się do dziewczyny, chowając broń na powrót do kabury.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To, —
powiedziała, podchodząc do charczącego krwią strażnika, — że jesteś idiotą. — Złapała
mężczyznę za ramiona, jednocześnie boleśnie wbijając kolano w jego brzuch i gdy
ten się pochylił, płasko uderzyła w kark, posyłając go w odmęty Morfeusza. — A
teraz nie rób takiej naburmuszonej miny, tylko wyciągaj ładunki. To omdlenie też
nie trwa wiecznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Itachi ostrożnie
wchodził po metalowych schodach na drugie piętro, w skupieniu nasłuchując
podejrzanych dźwięków. Nie podobały mu się dziwne cienie, które zauważył na
dworze i doskonale zdawał sobie sprawę, że to nie były przywidzenia. Był niemal
pewien, że na terenie kartelu ktoś na nich czekał, z otwartymi ramionami witając
bandę idiotów postępujących, jak w jakimś chorym scenariuszu psychopaty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wszedł do
pomieszczenia, z którego w przeciwne strony rozchodziły się długie i ciemne
korytarze. Kierując się planem budynku, ruszył na prawo do pomieszczeń
socjalnych. Według niego w całej hali było zdecydowanie za cicho. Razem z
Sasuke odstrzelił trójkę ludzi poza strażnikami, od obchodu pierwszego piętra
nie natykając się już na żadną żywą duszę. Na dole również nie słyszał strzałów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rozglądał się
w skupieniu po mijanych pomieszczeniach, ale wszędzie panowała idealna cisza.
Dopiero, kiedy znalazł się na niedużej stołówce, zatrzymał się gwałtownie,
wstrzymując jednocześnie oddech. W oddali rozległ się krótki, ale dobitny w wydźwięku
chrzęst, jakby kilka ostrych, metalowych przedmiotów zostało z premedytacją
przeciągniętych po betonie. Wzdrygnął się, mając nadzieję, że nie był to ten,
który jako pierwszy przyszedł mu na myśl. Podniósł dłoń do szyi, powoli
odwracając się w stronę korytarza, z którego tam wszedł.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gure — mruknął,
wycofując się w cień wysokiej szafki. — Gure, odezwij się do cholery.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Łasica? — Usłyszał
po kilku sekundach wpatrywania się mrok. Niepokojący dźwięk nie powtórzył się,
ale Uchiha wcale nie brał tego za dobrą monetę. — Co jest?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jesteś
pewien, że poza nami nikt nie znalazł się na terenie zakładu? — Sięgnął za
pasek spodni na plecach, chwytając w palce pistolet.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, a coś
się.. ksz... ksz.. — Brunet zmarszczył brwi na dźwięk cichych szumów w słuchawce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ozawa? —
warknął, nasłuchując jednocześnie kroków, czegokolwiek, by określić pozycję
napastnika, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że musiał tam być. — Satoshi, co
się dzieje?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
De...ksz...co...ksz...rob... — Itachi zamarł w bezruchu, wsłuchując się w dźwięki
dochodzące z krótkofalówki. — Przes...ksz...ara... — Nagle słuchawka zamilkła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cholera
jasna — przeklął, znowu przyciskając małe urządzenie. — Dzika!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co jest, Łasica?
— Spięty głos dziewczyny tylko pogorszył jego, już i tak złe przeczucia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Znajdź Ozawe.
— Wpatrzył się w korytarz, na którym coraz głośniej rozlegał się odgłos ciężkich
kroków. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym rzucił ostatnie spojrzenie za
siebie. Widząc, że socjal dawał za mało swobody w ruchach, ruszył biegiem w głąb
budynku, kierując się do małego magazynu na pierwszym piętrze. Kiedy zorientował
się, że Nateko nie odezwała się od dłuższego czasu, włączył mikrofon. — Dzika,
co się dzieje na zewnątrz?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiem. —
Gdy usłyszał zdenerwowanie w jej głosie, zacisnął zęby, przeskakując przy tym
przez barierkę, żeby szybciej znaleźć się na dole. Był już niemal pewien, czyje
kroki rozlegają się kilkanaście metrów za nim. — Zniknął mi z radaru. Shika też
nie może go namierzyć. Przepadł jak kamień w wodę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A Kita? —
warknął, słysząc niedaleko siebie drapanie metalu o ścianę, przez co
instynktownie przyspieszył. — Przecież miał się u niego stawić już jakiś czas
temu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— On też nie
odpowiada — syknęła dziewczyna. — Nie wiem, co jest. Nadajnik w krótkofalówce
po prostu wyparował mi z radaru, a ten w naszyjniku nadal jest na dachu. Nie
rozumiem, co się stało. I nie tylko ta dwójka zniknęła z...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagle poczuł,
jak ostrze zdziera opaskę z jego szyi, przy okazji tworząc na niej krwawy ślad.
Odskoczył w bok, dosłownie kilka sekund przed kolejnym ciosem, tym razem
wymierzonym na o wiele głębsze cięcie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odwrócił się,
stając twarzą w twarz z niewiele starszym od siebie mężczyzną. Wlepił wzrok w
jego fiołkowe oczy, w których błyszczało czyste szaleństwo, po raz kolejny tego
wieczoru przeklinając lekkomyślność swoją, jak i całej Konohy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kopę lat,
Kruk. — Zaśmiał się pod nosem, podpierając na wielkiej kosie z trzema
zakrzywionymi ostrzami na samej górze. Itachi spiął mięśnie, widząc ten przeklęty
uśmieszek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hidan.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara
przeskakiwał po trzy schodki, chcąc jak najszybciej znaleźć się na dachu
kamienicy. Przez mały problem z silnikiem wyjechał z bazy nieco później, niż w
początkowym założeniu. Zaparkował motor w bezpiecznym miejscu dwie przecznice
dalej, więc musiał sprintem pokonać dzielącą te dwa punkty odległość. Nie był
to może bieg życia ale z dwunastokilogramową snajperką, zapakowaną w futerał
stylizowany na gitarowy i to było uciążliwe. W dodatku zapas magazynków,
spakowanych w torbę zawieszoną na jego ramieniu, skutecznie utrudniał mu
manewrowanie po wąskich schodach pożarowych.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przeklinając
co rusz pod nosem nagłe widzi mi się rozrusznika, wdrapał się na górę i położył
bagaż na przeciwległym krańcu dachu. Włożył słuchawkę małej
krótkofalówki zaczepionej na czarnym pasku obiegającym mu szyję do ucha i
przycisnął palcem mikroskopijne urządzonko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jestem na
pozycji — mruknął cicho, już przyklękając koło futerału.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czemu tak długo?
— Usłyszał zniecierpliwiony głos Dzikiej, na co przewrócił oczami. — Zresztą
nieważne. Wszyscy są już na swoich od kilku minut. Rozkładaj się szybko i do
roboty. Satoshi będzie u ciebie za jakieś piętnaście minut.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne, jasne
— burknął w odpowiedzi i zabrał się do otwierania futerału, kiedy coś nagle zwróciło
jego uwagę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Znieruchomiał
nasłuchując, kiedy szmer ponownie zaległ w jego uszach. Szmer drzwi zamykanych
z niespotykaną precyzją. Ostrożnie zatrzasnął dopiero co otworzony zamek i
przesunął dłoń na łydkę, gdzie w cholewkach glanów miał wciśnięty nóż
szturmowy. Odetchnął głęboko i delikatnie przekręcając głowę, chwycił za
trzonek broni, by w kolejnej sekundzie wyszarpnąć ją z ukrycia i błyskawicznie
stanąć na nogi. Zanim jednak zdążył wykonać cięcie napastnik, który jakimś
sposobem podszedł do niego na odległość pół metra, posłał go na beton, z
niesamowitą siłą uderzając w szczękę. Kita zaklął, natychmiast stając na równe
nogi i zastygł w bezruchu z podniesioną gardą, przypatrując się agresorowi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naprzeciw
niego stał nieco wyższy, dobrze zbudowany mężczyzna. Na lekko zarośniętej
twarzy gościł wyraz kompletnej ignorancji, a w ustach tkwiło niedopalone
cygaro. Czarne włosy opadały na jasne oczy, co jednak nie wydawało się stanowić
dla niego problemu. Ubrany był w czarne bojówki i glany. Na biały podkoszulek
zarzucił wojskową katanę, łopotającą gwałtownie na wietrze, który podrywając
Deiowi kosmyki włosów, nie pozwalał dokładnie przyjrzeć się nieśmiertelnikowi,
zawieszonemu na szyi na oko czterdziestolatka. Facet wydawał się blondynowi
znajomy, ale za cholerę nie mógł przypomnieć sobie jego imienia, ani nawet
sytuacji, w której mógł go spotkać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś ty za
jeden? — warknął, ocierając przy tym krew z kącika ust. Zmielił w nich kolejne
przekleństwo. Mężczyzna wiedział, gdzie uderzać i był od niego silniejszy. W
dodatku z łatwością zerwał mu z szyi krótkofalówkę, teraz przygniatając ją
butem. Brak łączności nie wróżył nic dobrego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No proszę,
jestem rozczarowany. — Brunet skrzyżował ręce na piersi i z szelmowskim błyskiem
w oczach, przyglądał się jak Dei opuszcza ręce i pewniej chwyta nóż, którego
nie pozwolił sobie wypuścić z ręki. — Chociaż widzę, że podstawową zasadę
przetrwania pamiętasz. — Skinął głową na rękę blondyna, a jego twarz rozświetlił
uśmiech. Chytry, lisi uśmieszek. — Bez broni, jesteś martwy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kita napiął mięśnie
i zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc skąd kojarzy te słowa i dlaczego
facet zachowywał się tak, jakby znał go od lat. Omiótł szybkim spojrzeniem
drogi ucieczki. Miał zamiar przebywać w towarzystwie tego człowieka najkrócej,
jak się dało. Inaczej mogło dojść do niezbyt przyjemnej konfrontacji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego
chcesz? — Poruszył się delikatnie, ustawiając w pozycji dogodnej do biegu w
kierunku broni. Za dużo wysiłku go kosztowała i za dużo pożytku z niej było, żeby
zostawić ją na pastwę tego przyjemniaczka</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Daruj sobie,
Blondyna. — Brunet zaśmiał się i opuścił ręce wzdłuż ciała. — Myślisz, że nie
widzę tych mikroskopijnych ruchów? Zresztą nie bój się. Mam zamiar tylko trochę
cię obić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kto cię
przysłał? — Z chwilą wypowiedzenia tego zdania, miał ochotę palnąć się w twarz.
Chyba w życiu nie powiedział czegoś głupszego w chwili zagrożenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
doskonale wiesz, Deidara. — Jego imię w ustach bruneta, zmroziło go, zmuszając
do jeszcze czujniejszego przyglądania się przeciwnikowi. — Twój były szefuncio
bardzo by nie chciał, żebyś przeszkodził mu w jego planie, a ja... No cóż, z
racji na dobre wspomnienia, nie mam ochoty się ciebie pozbywać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mierzyli się
przez chwile spojrzeniami, po czym Deidara zerwał się nagle z miejsca, jednocześnie
odwracając nóż w palcach, by dogodnie ciąć bruneta, jednak ten zdawał się dokładnie
znać jego ruchy i bez najmniejszego problemu zszedł mu z drogi, ponownie
uderzając, tym razem nieco wyżej. Iwasaki upadł na beton, czując potworne
kłucie w czaszce i dopiero, kiedy krew spłynęła mu do oka, zrozumiał że facet
uderzył prosto w skroń. Zaklął siarczyście siadając i podparł głowę na ręce, próbując
zwalczyć pulsujący ból.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No, no, no,
Barret M82A2. — Brunet gwizdnął, kucając przy otwartym przed chwilą futerale i
patrząc z uznaniem na broń. Po chwili na powrót zatrzasnął walizkę, powoli się
podnosząc. — Niezłe cacko Dei, musze ci to przyznać. Nic a nic się nie zmieniłeś,
blondyna. Zawsze wołałeś te wszystkie amerykańskie zabawki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czekaj,
ty... — Kita otworzył szeroko oczy, z niedowierzaniem wpatrując się w mężczyznę,
kierującego kroki w stronę schodów pożarowych. Tylko jedna osoba poza Yumiko i
Kibą wiedziała w jakiej lubuje się broni. I miała być nieżywa od dziesięciu
lat. — Kazuma?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No proszę. —
Brunet odwrócił się przez ramie, stojąc już koło zejścia z dachu. — A jednak coś
ci świta, Blondyna. — Puścił Iwasakiemu oko, po czym zniknął za krawędzią cegieł.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czekaj! —
krzyknął za nim, podnosząc się szybko na nogi. — Endo, do cholery! Wracaj tu!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak z
miejsca, w którym zniknął dawny mentor Akatsuki poniósł się tylko złośliwy śmiech
starego komandosa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kitsune,
pospieszcie się. — Sasuke obserwował uważnie sterty kartonów, leżące na
paletach. Nie zwrócił na nie wcześniej uwagi, więc dopiero teraz zauważył, że są
znacznie odsunięte od ściany. Rzucił szybkie spojrzenie przyjaciołom i ruszył
pomiędzy wysokie na trzy metry kolumny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Demon?! —
Krzyk blondyna poniósł się echem po ogromnej przestrzeni. Uchiha jednak nie
zwracał na to uwagi, z niedowierzaniem wpatrując się w grube, na wpół otwarte
stalowe drzwi. Zanim zmusił ciało do reakcji, przez głowę zdążyły przelecieć mu
najgorsze ze scenariuszy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cholera
jasna — zaklął, zrywając się z miejsca. — Zabieramy się stąd! Natychmiast! —
krzyczał, dobiegając do pozostałej trójki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ci nagle
odwaliło, Demon? — Neji odstawił na miejsce ostatni z ładunków, sprawdzając
jeszcze, czy przekaźnik fal działa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To Hyuga, że
za tymi cholernymi paletami są drzwi, prowadzące na parking po nie obserwowanej
przez nas stronie hali — wyrzucił na wydechu, przeładowując broń. — To
pieprzona zasadzka, zmyślnie przygotowana przez twojego kochanego wujaszka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Brawo,
Uchiha. — Chłodny głos zwrócił ich uwagę na mężczyznę, stojącego między nimi, a
wejściem głównym. — Szkoda tylko, że zauważyłeś to o kilka minut za późno.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagle na ich
ciałach pojawiły się czerwone, laserowe punkty. Uzumaki rozejrzał się wokół,
zaciskając zęby. Hiashi bez problemu przerzucił do środka swoich ludzi, w
dodatku robiąc to bezczelnie pod ich nosami. Zamaskowani mężczyźni odcinali im
wszystkie drogi ucieczki, mierząc do nich z broni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I co teraz
zrobisz, szczeniaku Namikaze? — Hyuga zaśmiał się, wyzywająco patrząc w
roziskrzone gniewem, niebieskie oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie waż się
wymawiać tego nazwiska — warknął blondyn, szybkim ruchem wyciągając pistolet
zza paska spodni. Wymierzył go w głowę szatyna, na co ten tylko głośniej się
roześmiał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naprawdę sądzisz,
że wyjdziesz z tego cało z jedną małą spluwą? — Mężczyzna uśmiechnął się
szyderczo, widząc drżenie ręki Naruto. — Jesteś tak samo głupi i
nieodpowiedzialny, jak twój ojciec.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego chcesz,
Hyuga? — Sasuke stanął obok przyjaciela, kładąc rękę na jego ramieniu i mocno ściskając.
Uzumaki zaklął pod nosem, ale opuścił broń, z nienawiścią patrząc w jasne oczy
wroga.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uświadomić
wam, że te wasze niby poważne działania, doprowadzą tylko do większego rozlewu
krwi. — Hiashi spoważniał w jednej chwili, hardo patrząc w ciemne oczy Sasuke. —
Mam was w garści, Uchiha. Wiem kogo się boicie i mogę w każdej chwili przywrócić
ten koszmar do życia. Znam przeszłość większości z was, wiem o prawie każdym
waszym kolejnym posunięciu, chłopcy. — Wlał w ostatnie słowo tyle jadu, by Neji
spojrzał na wuja uważniej. Znał go od podszewki i wiedział, że ten ton oznaczał
kłopoty. Szef tokijskiej mafii był zbyt pewny swych słów, żeby puścić to mimo
uszu. — Żadna z tych zmyślnych akcji nie zakończy się sukcesem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co daje ci
podstawę do takiego myślenia, wuju? — Neji zmierzył krewnego wrogim
spojrzeniem, które tamten odwzajemnił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To, mój
drogi bratanku, że mam was w garści. — Obojętność, pobrzmiewająca w jego głosie,
przyprawiła Hótaia o dreszcze. Starszy Hyuga odwrócił się ponownie w stronę
blondyna i spojrzał mu prosto w oczy. — Jesteście skończeni, szczeniaku
Namikaze. W tej chwili te niedobitki społeczne, które wy nazywacie przyjaciółmi,
zostają otoczone przez moich zabójców. Te dzieci próbujące zgrywać gangsterów,
nie dadzą rady postawić się Akatsuki. Nie wyjdziecie z tego bez ofiar.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Z chwilą, w której
to powiedział, skierował wzrok na schody, znajdujące się za plecami członków
Konohy. Jedynym, który odwrócił się na tyle szybko, by zauważyć zamaskowanego mężczyznę
z bronią był Lee. Wydało mu się nagle, jakby czas zwolnił swój bieg i tylko on
poruszał się na tyle szybko, by rzucić się w stronę szefa swojego gangu.
Jedynym, co rozbrzmiało w pomieszczeniu przed wystrzałem, było imię blondyna,
wykrzyczane przez Rocka, próbującego zepchnąć przyjaciół z linii strzału. W
pomieszczeniu zapadła złowieszcza cisza, nie przerywana choćby najmniejszym
szelestem. Było już za późno na to, by kula nie dosięgła celu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dwóch byłych kompanów
stało naprzeciw siebie, ciężko oddychając. Z bronią w rękach przypatrywali się
sobie nawzajem, świadomi umiejętności tego drugiego, jednak nie mając pojęcia,
jak przechytrzyć przeciwnika.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Siwowłosy stał
pewnie na ugiętych nogach, opierając się na kosie i z dziką satysfakcją
obserwował Uchihę. Dawny rywal go nie zawiódł. Wciąż trzymał poziom, pomimo
wszystkich plotek, które rozpełzły się po najciemniejszych zakamarkach Tokio.
Hidanowi ani razu nie udało się drasnąć Łasicy, co jeszcze bardziej napędzało
go do zadawania kolejnych ciosów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No, no,
Kruk. — Zachrypnięty głos odbił się echem od ścian magazynu. — Dawno nie miałem
takiego ubawu. Jednak mam jedno ale. — Z twarzy zszedł mu uśmieszek, ustępując
miejsca grobowej powadze. Następne słowa wywarczał przez zaciśnięte zęby,
pewniej chwytając swój oręż. — Przestań uciekać, tchórzu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ruszył gwałtownie
z miejsca, chwytając kosę drugą ręką i zamachnął się na bruneta, który unikał
ciosów z coraz większą trudnością. Yuga mimo pozorów, które z pieczołowitością
zachowywał, wcale nie był niezrównoważonym psychicznie mordercą. Itachi widział
naprawdę niewielu ludzi tak inteligentnych, cierpliwych i co ważniejsze,
uderzających z taką precyzją, w całym swoim przestępczym życiu. Trzeba przy tym
pamiętać, że spotykał takie osoby niemal codziennie, ale to właśnie Hidan był
najgorszym i najtrudniejszym do pokonania przeciwnikiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Z ledwością
uniknął kolejnego ciosu, wymierzonego w ramię, obserwując zależność w działaniach
siwowłosego. Yuga doskonale wiedział, gdzie uderzać, żeby zabić, jednak nawet
przez chwilę nie zamierzał się na te miejsca, jeśli nie wiedział, że Łasica z łatwością
uniknie cięcia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W co ty
pogrywasz, Kosa? — warknął, blokując uderzenie swoją bronią.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja? — zapytał
Hidan, robiąc przy tym minę niewiniątka i jednocześnie odskakując w tył. —
Przecież próbuję cię koncertowo pociąć. Nie mów, że nie zauważyłeś, Uchiha?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego nie
atakujesz na serio? — Brunet przyklęknął, nie spuszczając oczu z szczerzącego
się mężczyzny. Odnalazł trzonek noża wepchniętego pod wpływem chwili do
kieszeni bojówek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zabójca z
zadowoleniem obserwował jak się podnosi, pewnie trzymając ostrze. Właśnie na tę
chwilę czekał. Na ten jeden moment, kiedy Itachi Uchiha będzie zmuszony do
skrzyżowania z nim ostrza w walce. Uśmiechnął się i zaczął powoli iść w jego
kierunku, ciągnąc za sobą narzędzie tak, by metaliczny chrzęst na dobre zagościł
w uszach Łasicy. Nie zamierzał dać się dzisiaj ponieść, ale nikt nie miał prawa
zabronić mu chwili zabawy z jedzeniem. Kiedy postanowił po raz kolejny
zaatakować tak, by rywal uniknął głębokiego cięcia, po budynku poniósł się huk
wystrzału. Dźwięk ten na tyle rozproszył uwagę bruneta, że nie zdążył odskoczyć,
w wyniku czego ramię ręki, w której tkwiła broń palna, zawisła bezwładnie
wzdłuż jego ciała. Brunet syknął z bólu i złapał miejsce cięcia drugą ręką,
spod byka patrząc na rozpromienionego, jednak nieco zdziwionego przeciwnika.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj, Uchiha —
zacmokał Hidan, kręcąc z politowaniem głową. — Tak dać się pociachać? Nawet Dei
nigdy nie dał mi się tak łatwo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Itachi zupełnie
zignorował jego słowa, gorączkowo rozmyślając nad dalszym rozwojem sytuacji.
Nie mógł ruszyć ręką, by nie sprowokować mocniejszego krwawienia, co
dyskwalifikowało przedłużanie konfrontacji z byłym kompanem. Co więcej, wiedział,
że strzał musiał paść na dole i to cholernie go niepokoiło. Chciał jak
najszybciej się tam znaleźć i dowiedzieć, jak wyglądała sytuacja.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Koniec
zabawy, Yuga — mruknął, zanim szybkim ruchem rzucił nożem w przeciwnika. Ten
idealnie wbił się do połowy ostrza w ramię Hidana, skutecznie przy tym odciągając
jego uwagę. Uchiha wygrzebał jeszcze z kieszeni małe bomby dymne i zanim siwowłosy
zorientował się o jego planach, zniknął w ciemnym korytarzu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yuga zmielił w
ustach przekleństwo, ale uśmiechnął się chytrze, patrząc w ślad za brunetem.
Nadal potrafił zaskoczyć, to musiał mu przyznać. Nigdy nie przypuszczałby, że
Itachi zrezygnuje z konfrontacji na rzecz troski o bliskich. Zaśmiał się pod
nosem, po czym odwrócił w przeciwną stronę i skierował kroki do wyjścia z budynku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jeszcze się
spotkamy, Kruk — wymamrotał i wyszarpnął nóż z rany, odrzucając go za siebie. —
Mam czas.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uchiha
przystanął przy barierce schodów, próbując zapanować nad oddechem. Dopiero,
kiedy zaczął biec, zrozumiał, że schody znajdowały się na drugim końcu piętra.
W dodatku z rany na ramieniu nieustannie sączyła się krew, przez co każdy kto
chciałby go dopaść, znalazłby go bez problemu. Zaklął pod nosem, widząc jak
kolejne krople zabarwiają beton na rdzawy odcień czerwieni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak jego
uwaga szybko została skierowana na inne tory. Od głównej hali dzieliły go tylko
schody, dzięki czemu coraz wyraźniej słyszał podniesione głosy przyjaciół.
Zacisnął zęby i ruszył schodami w dół uważając, żeby zbytnio nie poruszać ręką.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy jego
oczom ukazało się docelowe pomieszczenie, przystanął zdezorientowany. Na środku
hali znajdowało się około dwudziestu ludzi, z czego znaczna większość nie była
przyjaźnie nastawiona do członków gangu. Sasuke i Naruto stali hardo mierząc z
broni w kilku zamaskowanych mężczyzn, obierających ich za cel. Jednak to widok
Hiashiego stojącego na czele tej maskarady, bez krępacji patrzącego mu teraz
prosto w oczy, wyprowadził Uchihe z koncentracji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No proszę. —
Pełen jadu głos przeszył powietrze, przywracając Itachiego na ziemie. — Kto by
pomyślał, że sam Kruk zjawi się, by pomóc przyjaciołom. Szkoda tylko, że dotarłeś
tu za późno, Uchiha.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Brunet powędrował
oczami w kierunku, na który Hyuga skinął głową, nie spuszczając z niego tych
swoich przenikliwych, niemal przezroczystych oczu. Nagle Itachi poczuł się tak,
jakby dostał obuchem w głowę. Za jego bratem i Uzumakim, Neji klęczał w kałuży
krwi swojego przyjaciela, którego desperacko próbował przytrzymać na kolanach,
nie dając mu zasnąć. Widział, jak w jego oczach wzbierają łzy, kiedy Lee
przegrywał walkę z sennością.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego
chcesz, Hyuga? — wycedził, na powrót skupiając nienawistne spojrzenie na byłym
szefie. — Co ci to dało?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Satysfakcję,
Uchiha. — Na widok zimnego uśmiechu mężczyzny, mocniej zacisnął dłoń na
ramieniu. — Mam nadzieję, że to ostrzeżenie wam wystarczy. — Hiashi spojrzał w
oczy Uzumakiemu, nie kryjąc swojego zadowolenia rozwojem wypadków. — Następnym
razem spadnie na was o wiele mocniejszy cios.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tych słowach
Hyuga odwrócił się na pięcie i razem z ochroną zniknął za drzwiami, zostawiając
piątkę przyjaciół samą w hali.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naruto! —
Uzumaki prawie ruszył w ślad za mężczyznom, zanim ostry głos Itachiego i ręka
Sasuke zatrzymały go w miejscu. — Zostaw tego skurwysyna w spokoju. Trzeba
zabrać Lee do Tsunade. — Uchiha krzyczał, próbując jak najszybciej znaleźć się
na dole. Dopadł chłopaków i zabrał otępiałemu blondynowi krótkofalówkę,
popychając go jednocześnie zdrową ręką w stronę Nejiego. Rzucił bratu
porozumiewawcze spojrzenie i połączył się z Ichiro. — Fukuro!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co jest? —
Usłyszał, jak Kagawa uruchamia silnik i odetchnął z ulgą. Chociaż on nadal był
na pozycji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Podjedź jak
najszybciej pod drzwi hali i daj znać Wiśni. — Kiedy po chwili ciszy, dostał
potwierdzenie, pomógł reszcie pozbierać sprzęt. Neji już był przy drzwiach niosąc
na rękach Rocka. Łasica klepnął w ramię blondyna, podnoszącego broń chłopka,
marszcząc przy tym brwi. To chwilowe otępienie nie było do niego podobne. Nawet
kiedy ktoś obrywał i trafiał w krytycznym stanie do Tsunade, Naruto natychmiast
ogarniał sytuację. — Co z tobą?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Później. —
Tylko tyle Uzumaki był w stanie wycedzić przez zaciśnięte zęby. Uchiha przyjrzał
mu się uważniej, ale skapitulował i skinął głową. Nie mieli czasu na tę rozmowę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pobiegli za
resztą na zewnątrz. Dosłownie kilka metrów od drzwi czekała na nich furgonetka,
w której Sasuke pomagał Nejiemu usadowić Lee. Łasica wymienił spojrzenie z
Uzumakim i wpakował się na siedzenie obok kierowcy, pozwalając blondynowi
wskoczyć do tyłu i zatrzasnąć za sobą drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skontaktowałeś
się z Haruno? — Kagawa skinął głową i ruszył z piskiem opon, mocniej zaciskając
palce na kierownicy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pościg życia i
śmierci trwał w najlepsze, nie pozwalając im na zmarnowanie choćby sekundy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież mówiłam
ci, że ten największy ma stanąć na środku. — Yumiko dźgnęła rudzielca palcem w
tors i patrząc na niego gniewnie, sfrustrowana kiwała ładunkiem tuż przed
oczami kompana.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co to za różnica?
— odburknął, krzyżując ręce na piersi. — Jeden pies, gdzie się to ustawi. Ładunki
w środku załatwią sprawę konstrukcji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wcale nie,
kretynie. — Sasaki wyrzuciła ręce w górę, przewracając przy tym oczami.
Niewiedza partnera zaczynała przekraczać granice jej wytrzymałości. — Gdzie ty
byłeś, jak logiczne myślenie rozdawali?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stałem w
kolejce po wygląd i osobowość. — Wyszczerzył się, spoglądając na Ducha
ironicznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To chyba coś
się popieprzyło, bo ani jedno, ani drugie nie daje zamierzonych efektów. A to, —
wskazała na wciąż trzymany w ręce ładunek, — musi być na środku, bo ten filar
stoi najpewniej i potrzebna jest największa siła rażenia, żeby go powalić na
dobre.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Też mi coś —
prychnął, odwracając głowę w stronę ogrodzenia pogrążonego w mroku. Coś mu tam
nie grało od dłuższej chwili i to za każdym razem, kiedy tam spoglądał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja cię chyba
wykastruję zaraz — warknęła, po czym otworzyła usta, by kontynuować, ale
uprzedził ją huk wystrzału. Chwilę po tym poczuła jak kula przecina jej
policzek, by zaraz odbić się od ściany hali i upaść na beton obok ich stóp</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Oboje jednocześnie
zwrócili uwagę na miejsce, skąd musiał zostać oddany strzał. Yumi dotknęła piekącego
policzka i poczuła na palcach krew. Rozejrzała się wokół, wiedząc już, że nic
jej się nie przywidziało. Ktoś śledził ich mozolną wędrówkę na tyły zakładu.
Nagle na placu rozległ się cichy, jednak złowieszczy, wywołujący dreszcze śmiech.
Po dłużącej się chwili z cienia wyszedł mężczyzna z czarno-białą maską na
twarzy i czarnym płaszczem na ramionach. Zielone włosy sterczały we wszystkie
strony, a bursztynowe oczy jarzyły się w świetle lamp niczym kocie. Zaraz za
nim w krąg światła wszedł chłopak na oko w wieku Matsuo. Białe włosy opadały mu
na czoło, a w fioletowych oczach iskrzyło rozbawienie. Szedł w ich kierunku z
jedną ręką w kieszeni, w drugiej dzierżąc długi i szeroki miecz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Proszę,
proszę — zagaił, stając obok partnera i opierając się na swoim orężu. — Matsuo
Kikkawa. Kiedy ostatni raz cię widziałem, byłeś dziwką Satoru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zamilcz,
Nanahara. — Yumi stanęła przed przyjacielem, posyłając Suigetsu wrogie
spojrzenie. Wiedziała jak Matsuo reagował na wspominkę o Shiwamurze i chociaż
sama nienawidziła tego imienia, zdawała sobie sprawę, że to Kikkawa jest w słabszej
kondycji psychicznej. Nigdy do końca nie doszedł do siebie, a wspominanie tego
człowieka wpędzało go w dziwny stan melancholii, który nie był w tej chwili
potrzebny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego się
spinasz, Sasaki? — Błysnął nienaturalnie ostrymi zębami, skupiając uwagę na
blondynce. — Nie martw się. Shiwamura doskonale pamięta, jaką zdradziecką suką
jesteś.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Odszczekaj
to...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi nie
warto. — Hentai złapał przyjaciółkę za ramię i sam stanął przed nią, zasłaniając
dziewczynę własnym ciałem. — Do czego pijesz, Nanahara?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja? Tylko uświadamiam
wam, że niedobitki Akatsuki pamiętają. — Zmrużył powieki i pewniej chwycił broń,
po czym szczerząc się od ucha do ucha dodał: — Nikt nie daruje tej zdzirze
kradzieży Iwasakiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wystarczy —
warknął Kikkawa, chcąc ruszyć na białowłosego, ale po placu ponownie rozszedł
się huk. Kula odpiła się od betonu kilka centymetrów przed nogami rudzielca.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba o mnie
zapomniałeś. — Złowieszczy pomruk zmroził Sasaki krew w żyłach. Obserwowała
czujnie ruchy Zetsu, widząc jak odbezpiecza broń i celuje w rudzielca. — Ja się
dzisiaj z tobą pobawię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko
instynktownie pchnęła partnera w przód, dbając przy okazji o to, by nie oberwać
rykoszetem. Hentai w pierwszym momencie stracił równowagę, żeby zaraz odepchnąć
się rękami od betonu i odwrócić w kierunku Ishiguro. Warknął z irytacją i ruszył
na przeciwnika posyłając blondynce ostatnie zaniepokojone spojrzenie. Wyciągnął
z kieszeni kastet, widząc jak Zetsu chowa broń za pasek spodni. Wiedział, że
dla mężczyzny to będzie zwykła zabawa. Czuł, że ich zadaniem jest odwrócenie
uwagi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki w tym
czasie wyciągnęła dwa pistolety i ruszyła w prawo po wyimaginowanym kole, nie
spuszczając wzroku z chłopaka, imitującego jej ruchy. Nanahara ciągnął przy tym
ostrze po betonie, co drażniło jej słuch. Wiedziała, że mimo dobrego
przeszkolenia, Suigetsu i tak byłby górą w walce wręcz. Dlatego też nie miała
zamiaru pozwolić sobie na zmniejszenie dystansu na tyle, by mógł dosięgnąć jej
ostrzem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Słyszała jak
za jej plecami dwójka mężczyzn oddycha niespokojnie, co rusz wymieniając ciosy
i miała wrażenie, że Kikkawa dał się wciągnąć w chorą grę, którą ta dwójka bez
wątpienia prowadziła. Dziewczyna zauważyła to samo, co Matsuo. Nanahara i
Ishiguro bawili się z nimi w kotka i myszkę. Skutecznie odwracali uwagę,
podczas gdy w środku mogło dziać się coś o wiele gorszego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co wam
chodzi? — warknęła przystając w miejscu, na ugiętych kolanach czekając na atak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba już się
domyślasz, kochanie. — Chłopak również się zatrzymał, z satysfakcją obserwując
przeciwniczkę. Widział niepewność w jej ruchach i wiedział, z czego wynikała. —
Z tego co mi wiadomo, nie jesteś pustą blondyną bez mózgu. Ktoś, kto
projektuje, a potem składa do kupy broń dla Konohy musi mieć łeb na karku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie ma
nic do rzeczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Owszem ma,
Sasaki. Wiesz, po co tu jesteśmy. Nawet ta męska dziwka ma tyle oleju w głowie,
żeby się tego domyślać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie obrażaj
go — wycedziła, mocniej zaciskając palce na rączkach broni. — Nie masz do tego
prawa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Och, czyżby?
— Uśmiechnął się perfidnie, opierając brodę na trzonku miecza, zupełnie lekceważąc
przy tym Sasaki. — Myślisz, że Satoru jest aż tak zaborczy?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ty... —
Blondynka otworzyła szeroko oczy. Nagle zalała ją tak wielka fala nienawiści
względem przeciwnika, że tylko świadomość jego przewagi przyszpilała ją do podłoża
i powstrzymywała od nieudolnej próby rozerwania mu gardła. — Jesteś pieprzonym
psychopatą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie tylko
ja, kochanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko już
otwierała usta, kiedy po raz kolejny rozległ się huk wystrzału. Jednak tym
razem nie była to broń Zetsu, ani nikogo znajdującego się na palcu. Rzuciła
szybkie spojrzenie na halę, po czym odwróciła się w stronę przyjaciela, który
zrobił dokładnie to samo. Dopiero w tamtej chwili zrozumieli, że popełnili
fatalny błąd. Członkowie Akatsuki rzucili się na nich, jednocześnie zrywając im
z szyi krótkofalówki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nieładnie
Dangerous Fire — zacmokał Zetsu, przyciskając butem głowę Matsuo do betonu.
Pochylał się nad chłopakiem, mocno przytrzymując jego ręce w górze. Po chwili
bez ostrzeżenia zdjął stopę z jego twarzy i kopnął w brzuch. Kikkawa chciał
odruchowo się skulić, ale Ishiguro unieruchomił go, tym razem siadając na jego
plecach i boleśniej wykręcając ręce bliżej barków. — Tak się rozproszyć? Jestem
zawiedziony.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko syknęła
z bólu, kiedy Suigetsu wykręcił w tył jej ramiona, zamykając w stalowym uścisku.
Drugą rękę wplótł w długie blond włosy i pociągnął, pochylając głowę dziewczyny
do siebie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A było nie
spuszczać oczu z przeciwnika — zaśmiał się Nanahara. — Myślałem, że Kenji
nauczył cię chociaż tego. On nie spuścił ze mnie oka nawet wtedy, gdy postrzeliłem
Nateko tuż za jego plecami. A wiesz dlaczego? — Uśmiechnął się cwaniacko, nic
nie robiąc sobie z szarpania blondynki. — Bo wiedział, że jeśli to zrobi, zginą
oboje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki przełknęła
ślinę, patrząc z niepokojem, jak Zetsu wyciąga zza paska pistolet. Gdy przyłożył
go do skroni Kikkawy, oblał ją zimny pot. Znieruchomiała, kiedy odbezpieczył
broń, patrząc prosto w oczy przyjacielowi. To nie mogło się tak skończyć. Jeden
głupi błąd nie mógł pozbawić ich życia, to nie wchodziło w grę. Nie po tylu
latach walki i cierpienia. Zacisnęła powieki, gdy pouczyła ostrze na szyi, błagając
o cud.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">I gdy myślała,
że już jest po nich, ciałem Suigetsu szarpnęło w tył. Miecz upadł z głośnym brzękiem
na beton, a ręka, która ją przytrzymywała, zniknęła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nanahara zaklął
szpetnie, kiedy poczuł nagły, rwący ból w barku. Był pewien, że kula, która go
trafiła, przeszła na wylot, jednak nie miał za dużo czasu, by się nad tym
rozwodzić. Nim się zorientował, blondynka wyrwała się i zwinnie odwróciła,
uderzając z całej siły w jego nos. Zawył z bólu, czując ciepłą krew spływającą
ze złamanego nosa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pieprzona
suka — ryknął, ale Sasaki była szybsza. W locie złapała swoją broń i wymierzyła
ją w obu napastników. Suigetsu zamilkł, wiedząc, że szala zwycięstwa przechyliła
się na konto dziewczyny. Postanowił grzecznie posłuchać, tym bardziej, że z
powodu utraty krwi zaczynało mu się robić słabo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chwilowo
zdezorientowany Zetsu również padł ofiarą swojej nieuwagi. Matsuo wykorzystał
moment, błyskawicznie przekręcając się na plecy, by zaraz z całej siły uderzyć
kastetem w szczękę Ishiguro. Kikkawa stanął na nogi i po krótkiej wymianie
spojrzeń z Sasaki, biegiem ruszył po plecak, w którym nadal tkwił zapalnik.
Powalony mężczyzna już podnosił się na nogi, by pobiec za zbiegiem, kiedy
blondynka wystrzeliła w górę, zwracając na siebie jego uwagę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rusz się
jeszcze choćby o centymetr, — opuściła broń w dół, mierząc teraz w klatkę piersiową
Zetsu, — a kolejna rozpruje ci flaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kikkawa nawet
się nie odwrócił, łącząc ze sobą kable. Wygrzebał z plecaka zapalnik, po czym
ostrożnie umieścił go przy środkowym ładunku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pospiesz się
do cholery! — krzyknęła Sasaki, cofając się powoli w stronę ogrodzenia. Matsuo
wymamrotał coś pod nosem, ale zaraz zerwał się na nogi i skierował w stronę
dziewczyny. Ta odwróciła się plecami do dwójki mężczyzn, dopiero gdy ją minął i
bez problemu wskoczyła na ogrodzenie, szybko znajdując się po drugiej stronie stalowej
siatki. Zaraz za sobą rzucili dwie bomby dymne, powiadamiając resztę o kłopotach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gdzie są
Dzika i Kieł? — wydyszał chłopak, pędząc na oślep w ciemne uliczki. Yumiko
rozejrzała się po budynkach, kiedy nagle za jednym z nich pojawiło się światło reflektorów,
oświetlając nazwę wcześniej ustalonej uliczki. Wskazała ręką w tamtą stronę,
bez słowa przyspieszając.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ledwo
wyhamowali na zakręcie, o mało co nie wpadając na ścianę bloku. Gdy tylko
wbiegli w snop światła, boczne drzwi otworzyły się gwałtownie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ruchy —
warknęła Nateko, zaraz znikając w głębi oświetlonej monitorami kabiny, by zrobić
im miejsce. Kikkawa przepuścił Yumiko i zatrzasnął za nimi drzwi. Wgramolił się
na miejsce obok Kiby zanim ten odpalił auto. Sasaki odnalazła wzrokiem jeden z
foteli i opadła na niego bezsilnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skąd
wiedzieliście, że biegniemy? — Popatrzyła podejrzliwie na przyjaciółkę, zajętą
grzebaniem w systemie namierzania. Musiała kogoś uporczywie szukać i to już od
dłuższego czasu, bo na jej czole wytworzyła się charakterystyczna dla
zniecierpliwienia zmarszczka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To, że
zerwali wam krótkofalówki i rozbili je na betonie nic im nie dało —odpowiedziała
mechanicznie, przy czym nawet na nią nie spojrzała dalej wypatrując konkretnych
czerwonych punktów. — Mikrofon jakimś cudem przetrwał i słyszeliśmy każde słowo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Okej —
powiedziała z lekką nutą sceptycyzmu, ale nie śmiała przeczyć wytłumaczeniom
Dzikiej, kiedy ta była wyraźnie nie w humorze. — Gdzie jedziemy? — zapytała,
kiedy Inuzuka odpalił wóz. — Przecież mieliśmy najpierw wysadzić budynek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Które z was
ma zapalnik?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Matsuo. —
Duch zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc do czego dąży przyjaciółka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Słuchaj
Kikkawa. Za dwie przecznice wywalisz tę kupę żelastwa w powietrze i ani mi się
waż zrobić tego wcześniej. — Niemal wywarczała, wściekle waląc w klawisze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yoru, co
jest? Gdzie jedziemy? — Sasaki odezwała się stanowczo, nie dając się zbyć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nateko
znieruchomiała i przymknęła powieki. Odetchnęła głęboko, po czym odwróciła się
do przyjaciółki i spojrzała na nią zmęczona całym tym cyrkiem, który rozgrywał
się na jej oczach, a którego nijak nie mogła powstrzymać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszystko
poszło nie tak — jęknęła cicho, chowając twarz w dłoniach. — Satoshi zniknął
nam z radaru. Deidara jest w dwóch miejscach na raz, a na hali... Cholera
jasna, Kiba jedź szybciej! — wybuchła, wyładowując frustrację na i tak już
zdenerwowanym szatynie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
dopiero, co ruszyłem — burknął, ale jego oczy odbijające się w lusterku, były
dziwnie łagodne, gdy zerknął na dziewczynę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Deidara? —
Yumiko poczuła jak strach zaczyna ściskać jej żołądek. Przecież dosłownie pięć
minut temu uratował im skórę, strzelając do Suigetsu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiem,
gdzie jest. Najpierw zniknął Satoshi. Potem krótkofalówka Deidary wyparowała, a
nadajnik w naszyjniku nadal był na dachu, chociaż teraz wyraźnie kieruje się w
stronę motoru. W dodatku Itachi nagle przestał odpowiadać, a na hali zdążyłam
usłyszeć huk i krzyk, zanim ktoś zakłócił mi łączność na dobre. — Nateko
wpatrywała się pustym wzrokiem w ścianę furgonetki. Nie tylko ona nie miała pojęcia
co się działo. Ktoś posłał w nich taką bombę sygnałową, że nawet Shika nie był
w stanie odzyskać łączności z ludźmi w środku. — Ichiro powiedział mi tylko
przez radio, że coś się dzieje w hali głównej i mamy jak najszybciej zabierać
się do szpitala. W dodatku wystrzeliliście bomby, więc Kagawa jeszcze bardziej
się zdenerwował.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co się tam
dzieje? — Matsuo przekręcił się na fotelu w ich stronę i złapał na chwilę wzrok
Dzikiej, zanim ta znów schowała twarz w dłoniach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Fukuro
powiedział nam tylko, że ich zgarnia. Ostatni raz odezwał się chwilę przed tym,
jak tu dobiegliście. Nie chciał powiedzieć kto, ale ktoś z naszych oberwał.
Poważnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W samochodzie
zapanowała grobowa cisza. Inuzuka zacisnął zęby, gwałtownie przyśpieszając na
pustej ulicy. Bał się, że jedno z jego przyjaciół może nie przeżyć tej akcji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara
przeszedł na tyły budynku, położonego w centrum Shibuyi i odnalazł schody pożarowe.
Zaczął mozolnie wdrapywać się na piąte piętro bloku, rozmyślając o tym, co się
tak właściwie stało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy
obserwował sytuację w hali głównej, nagle w tym co zostało z jego krótkofalówki
usłyszał huk strzału. Zaraz po tym rozpoznał dwa głosy członków starego
Akatsuki, więc natychmiast skierował snajperkę w stronę tyłów hali. Gdy zobaczył
w jakiej sytuacji są Yumi i Matsu, chciał od razu odstrzelić przeciwników, ale
wiedział, że tak tylko rozpocznie polowanie na członków Konohy. Mieląc w ustach
przekleństwa zdjął palec ze spustu i obserwował, dopóki Zetsu nie przyłożył
Kikkawie lufy do skroni. To była dosłownie chwila, zanim oddał strzał do
Suigetsu. Wiedział, że kiedy Nanahara wypuści z rąk miecz, Ishiguro się
rozproszy. To był słaby punkt zielonowłosego, który na szczęście doskonale znał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tym czekał
jedynie na sygnał dymny, żeby móc zmyć się z dachu i jak najszybciej dopaść
Sasaki. Wystarczyło, że jedna strona jego twarzy napuchła i powoli przestawał
widzieć na jedno oko. Nie miał ochoty zobaczyć podobnych obrażeń u dziewczyny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dotarłszy na
dach budynku, skierował kroki do przeszklonego pomieszczenia, które w tej
chwili starannie zakrywały rolety. Cały blok był główną siedzibą Quick Wolves,
złożoną z okropnej plątaniny korytarzy nie do przejścia dla osób nie wiedzących,
jak się po nich poruszać. To jedno pomieszczenie odcięte od tego standardu było
sercem całego gangu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W tym centrum
operacyjnym mieli stawić się wszyscy członkowie Konohy, niezależnie czy akcja
się uda, czy nie. Jednak, kiedy Iwasaki otworzył drzwi, w środku znajdowało się
jedynie sześć osób, z czego Kankuro i Tenten nawet nie zwrócili na niego uwagi,
dalej grzebiąc nerwowo w częściach kukiełek starszego No Sabaku. Za to szef
Wilków rzucił mu tak chłodne spojrzenie, że aż zatrzymał się w progu z jedną ręką
na klamce. Wtedy też zauważył go Madara, krążący niespokojnie po pomieszczeniu.
Stanął jak wryty i wpatrzył się z niedowierzaniem w blondyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ty tu do
kurwy nędzy robisz? — Zwiesił bezwładnie ręce wzdłuż ciała, przejeżdżając
wzrokiem po twarzy chłopaka. — I co ty masz na ryju?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gdzie jest
reszta? — Deidara zdezorientowany przerzucał wzrok to na szefów, to na Shike i
Temari siedzących przy komputerach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tam, gdzie
ty powinieneś być. — Grobowy głos Gaary przeszył powietrze jak nóż, jasno dając
do zrozumienia, że ma do blondyna jakieś pretensje. — Można wiedzieć, czemu nie
ma cię w tej chwili w szpitalu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Szpitalu? —
Kita w jednej chwili przebył dzielącą ich odległość, zatrzaskując wcześniej
drzwi. — Co masz na myśli, No Sabaku?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To, że Lee
oberwał kulkę. — Głos zabrał dotychczas tylko obserwujący sytuację Nara. — Co
więcej, Satoshi zniknął dokładnie w miejscu, gdzie powinieneś był na niego
czekać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czekaj chwilę.
— Deidara poparzył z niedowierzaniem na bruneta, szybko łapiąc powagę sytuacji.
— Chcesz powiedzieć, że podejrzewasz mnie o pozbycie się Ozawy i postrzał
Rocka? Chyba sobie ze mnie kpisz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A jak wyjaśnisz
to, że jego krótkofalówka została zniszczona koło budynku chwilę po tym, jak
zniknęła nam z radaru też twoja?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A tak do
chuja, że sam zostałem zaatakowany — warknął, zaciskając dłonie w pięści. —
Jakimś cudem Endo powstał z martwych i zrobił mi z twarzy jesień średniowiecza!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
Endo nie żyje od dziesięciu lat. — Do pomieszczenia wszedł Sasori, opierając się
plecami o przed chwilą zamknięte drzwi i ze zwątpieniem lustrując sylwetkę
przyjaciela. — Spadłeś z dachu i miałeś haluny?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skorpion, mówię
serio — wycedził przez zęby, odwracając się do rudzielca. — Na własne oczy
widziałem tę irytującą gębę, postarzałą o kilka lat. Wyraźnie słyszałem, jak mówi
do mnie „blondyna” i chwali upodobanie do amerykańskiej broni. Jak myślisz, ile
takich byłych komandosów popierdala sobie po dachach wieżowców w porcie?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A jak wyjaśnisz
zniknięcie Ozawy tuż pod twoim nosem, Kita? — Gaara nie dawał za wygraną, krzyżując
ręce na piersi i posyłając mu ostre spojrzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No nie
wierzę. — Deidara spojrzał z niedowierzaniem na Shukaku. — Wy naprawdę sądzicie,
że postrzeliłem dobrego kumpla i pozbyłem się współpracownika? Może jeszcze obiłem
sobie mordę dla niepoznaki?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak —
odpowiedział bez ogródek, hardo patrząc mu w oczy. — Tak właśnie myślimy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kagawa ledwo
wyrobił zakręt, kiedy wjeżdżali na teren Szpitala Głównego Tokio. Skierował
czarny furgon prosto pod boczne wejście, gdzie w drzwiach czekała już na nich
podenerwowana Sakura, razem z Kakashim i dwójką zaufanych ratowników. Wszystko
działo się na tyle szybko, że ledwo zarejestrowali sprawne ruchy pracowników
szpitala.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W przeciągu
minuty, Lee został ostrożnie wyciągnięty z samochodu i ułożony na noszach.
Sakura zniknęła w budynku, by w drodze na OIOM pojawić się z Tsunade u boku.
Senju nawet nie zwróciła uwagi na bandę zmęczonych i poranionych młodych ludzi.
Wbiegła na sale, wcześniej odsyłając Shizune do opieki nad resztą studentów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ta, widząc
podejrzliwe spojrzenia siedzących na korytarzach pacjentów, rzuciła błagalne
spojrzenie Hatake. Wojskowy w mig pojął, o co się rozchodzi i zatarasował im
drogę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie pomożecie
mu bezczynnie biegając po korytarzu — mówił na tyle cicho, by nie zwrócić uwagi
osób postronnych. — W tej chwili wyjazd do gabinetu Tsunade. Robicie sensację z
tymi spluwami na wierzchu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Lee to nasz
przyjaciel, Kakashi. — Naruto podszedł do starego mentora, łapiąc w pięści jego
kurtkę. — Musimy przy nim być.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ogarnij się
Uzumaki — warknął Hatake, karcąc go spojrzeniem. — Rockiem zajmują się Senju i
Haruno. Doskonale wiesz, że to najlepsze, co możemy wszyscy dla niego teraz
zrobić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— On ma racje,
Młotku. — Sasuke złapał przyjaciela za ramię, po raz kolejny w ten sposób go
uspokajając. — Musimy wszyscy porozmawiać. W tej chwili.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto
popatrzył żałośnie na mężczyzn, ale widząc ich stanowcze spojrzenia, zwiesił głowę
i ruszył bez słowa na trzecie piętro.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy Hatake
zamknął za wszystkimi drzwi, Shizune niemal natychmiast wyłapała Itachiego,
Yumiko i Matsuo. Poprosiła ich do małej sali, przylegającej do gabinetu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co się stało?
— Kakashi zabrał głos zaraz po tym, jak zniknęli za drzwiami zabiegówki.
Przejechał wzrokiem po zebranych w pomieszczeniu, ale widząc, jak połowa z nich
to zamyka, to otwiera usta, westchnął ciężko i skierował wzrok na blondyna. —
Naruto? — Ten jednak siedział na kanapie z rękami wplątanymi we włosy i smętnie
zwieszoną głową. Nawet nie zareagował na pytanie siwowłosego, pustym wzrokiem
wpatrując się w swoje buty. — Uchiha, może chociaż ty potrafisz się wysłowić?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A o czym tu
opowiadać? — syknął brunet, ściskając między palcami nasadę nosa. — Wszystko szło
zgodnie z planem, dopóki nie pojawił się Hiashi ze swoją bandą, nie powiedział,
że jesteśmy otoczeni i nie kazał przestrzelić Naruto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naruto? —
Hatake spojrzał na niego z niezrozumieniem, ale ten tylko wzruszył ramionami,
zaciskając zęby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ktoś musiał
w niego celować, ale Lee zdążył go zobaczyć. — Neji nerwowo wykręcał palce i próbując
się uspokoić, przymknął oczy. — Tyle z tego, co wydarzyło się w środku. Nie
wiemy skąd Itachi ma tę ranę, ani dlaczego Yumi i Matsu puścili w obieg bomby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— My wiemy —
wtrącił się Kiba, jednak spojrzał wyczekująco na swoją dziewczynę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakimś cudem
Satoshi zniknął z radaru. Potem Itachiego trafił szlag. Zdążył mi tylko
zakomunikować, że jest jakiś problem z Gure. Zresztą jak już tak wymieniamy, to
nie zapomnijmy o Deidarze, z którym kontakt mieliśmy może przez pięć minut
akcji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Widziałem,
jak Satoshi schodzi ze swojego stanowiska i idzie dokładnie tam, gdzie
powinien. — Kagawa zaciskał kurczowo dłonie na blacie stołu, o który się opierał.
— Widziałem do cholery, jak Yumi i Matsu znikają za halą, jak Itachi wchodzi do
budynku, ale nie rozumiem, jakim cudem nie widziałem ani jednego z nich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo większość
z nich musiała być już w środku. — Do pomieszczenia wszedł Itachi, z zabandażowaną
ręką i grymasem niezadowolenia na twarzy. — Hidan musiał się ukryć gdzieś,
gdzie nawet nie przyszło nam na myśl szukać, a mimo to wiem, że obserwował nas
przez cały czas.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— My też czuliśmy,
że ktoś nas śledzi, ale nigdzie nie widzieliśmy Zetsu i Suigetsu — mruknął
ponuro Matsuo, siadając na kanapie obok Uzumakiego. Zaraz obok niego, usiadła
Sasaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skoro już o
tym mówimy, to mam takie jedno zasadnicze pytanie. Gdzie jest Deidara? — Yumiko
przerwała ciężką ciszę, która zapadła po słowach Kikkawy. — Itachi, Dei miał dać
ci znać, kiedy będzie schodził z dachu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kiedy chciałem
się z nim połączyć, był niedostępny. — Uchiha spuścił wzrok, intensywnie się na
czymś zastanawiając.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Itachi? —
Sasaki spojrzała na niego niepewnie, przeczuwając, do jakich wniosków mógł dojść.
— Wiesz, że to nie on nas zdradził, prawda? Postrzelił Suigetsu, żeby nam pomóc.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W to, że cię
kocha, nie wątpię. Tyle, że nie jestem już taki pewien jego lojalności, jak
kiedyś, Yumi.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zanim Sasaki zdążyła mu
odpowiedzieć, do pomieszczenia weszła Sakura. Wszyscy poderwali na nią wzrok, włącznie
z dotychczas odciętym od świata blondynem. Kiedy zobaczył, że to jego przyjaciółka,
zerwał się jak poparzony z kanapy i mijając ją w drzwiach, wybiegł na korytarz.
Już z daleka widział idącą w jego kierunku Senju. Zatrzymał się kilka kroków od
kobiety i spojrzał starej opiekunce prosto w smutne, orzechowe oczy.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-A4uhGHjvR2M/WvgtiL_pA9I/AAAAAAAABW0/n8nENwhcC_4i-Djhu5JD6u8UM8NkVsrrgCPcBGAYYCw/s1600/24133484_541113169572373_22246486_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="882" data-original-width="736" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-A4uhGHjvR2M/WvgtiL_pA9I/AAAAAAAABW0/n8nENwhcC_4i-Djhu5JD6u8UM8NkVsrrgCPcBGAYYCw/s320/24133484_541113169572373_22246486_n.jpg" width="267" /></a></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<b><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<b><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<b><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<b><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;">Od autorek: </span></b><i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;">Ohayo minna :3 </span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;">Rozdział pojawił się z małym opóźnieniem za co wielkie
Gomenasai, ale mamy nadzieję, że całość Wam to wynagrodzi i nie będziecie się
gniewać. </span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;">Przez święta postaramy się ruszyć z fabułą, żeby szybciej
wstawiać kolejne rozdziały.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;">To tyle na dzisiaj. Trzymajcie się ciepło.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif;">Pozdrawiamy i do następnego </span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 12.0pt;">Yoru&Yumi</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
Yumiko Sasakihttp://www.blogger.com/profile/12428065939744178295noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-60152074914800507402017-07-25T02:07:00.000+02:002019-12-19T22:28:35.683+01:004.Chwila oddechu<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara położył
dłoń na klamce i odetchnął głęboko. Zza drzwi dochodziły do niego ich głosy i
przytłumione śmiechy. Chciał tam wejść, musiał, ale to go przerastało. Nie
potrafił w tak perfidny sposób ich okłamywać i zwodzić, obserwując jednocześnie
każdy ich ruch. W taki sposób traktował wrogów, nie bliskie mu osoby.
Dziewczyny były niewinne, wiedział to.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zacisnął zęby
i zdecydowanym ruchem otworzył drzwi. W tym momencie na jego osobę skierowały
się dwie pary różnych tęczówek. Blondyn zawahał się na moment zanim podniósł
wzrok na swoją dziewczynę. Yumi widziała, że coś jest nie tak, był tego
pewny. Wpatrywała się w niego ze zmarszczonym czołem i niemym pytaniem w
oczach. Poczuł dziwny dyskomfort więc przerzucił wzrok na Nateko. Szatynka zmrużyła
oczy do wąskich szparek i utkwiła w nim ostre spojrzenie. W tamtej chwili
zrozumiał, że to Kiba miał w tej sprawie bardziej pod górkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hej —
wymruczał, zamykając przy tym drzwi. — Yoru, Kiba czeka na ciebie na dole.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówiłam mu, że
wrócę metrem. — Dziewczyna zmierzyła go chłodnym wzrokiem. — Później.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nic, dosłownie
ani jeden szczegół w jego zachowaniu nie wydawał się jej być naturalny.
Przygaszony, wręcz załamany budził w niej złe przeczucia. Zresztą nie tylko
Yorumi miała takie wrażenie. Yumiko również świdrowała wzrokiem swojego chłopaka,
próbując z jego postawy wywnioskować cokolwiek. Iwasaki bardzo rzadko tak
uporczywie unikał jej wzroku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówił, że
musi z tobą o czymś pogadać. — Nateko prychnęła pod nosem, ale podniosła się z
beżowej kanapy i przytuliła przyjaciółkę. Ruszyła w stronę drzwi, przystając na
chwilę obok chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiem, co
tym razem odwaliliście, ale nie kombinuj, Dei. — Po tych słowach wyszła z
mieszkania zostawiając przyjaciół samych.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Więc? —
Yumiko w końcu postanowiła podnieść się z siedzenia. Posłała Deidarze ponaglające
spojrzenie, kładąc przy tym ręce na biodrach. — Coś się stało?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszystko w
porządku. — Iwasaki odwrócił się, żeby odwiesić kurtkę na wieszak, jednocześnie
uciekając od jej wzroku. — Nie masz się czym martwić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Deidara, czy
ja ci wyglądam na słodką idiotkę z zerowym ilorazem inteligencji? — warknęła,
szybkim krokiem podchodząc do blondyna. Pociągnęła jego ramię, zmuszając go tym
do stanięcia z nią twarzą w twarz. Zacisnął pięści, jednak odwrócił się i utkwił
wzrok w jej niebieskich tęczówkach. Nie wiedział, od czego miał zacząć. Już
zbyt wielu kłamstw się nasłuchała, za dużo przez nie nacierpiała. Nie mógł
zrobić jej tego samego. Obserwował tylko jak furia w jej pięknych oczach rośnie
z każdą kolejną sekundą milczenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Deidara, co
się stało? — Zacisnęła dłonie na materiale jego koszulki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedziałem
przecież, że nic! — Natychmiast zamilkł i otworzył szeroko oczy. Jeszcze nigdy
nie podniósł na nią głosu. Nie rozumiał swojej reakcji, ale wiedział, że to był
poważny błąd. Utwierdziły go w tym łzy, które zaczęły wypełniać jej oczy, by po
chwili spłynąć po policzkach. Blondynka wypuściła z rąk szary materiał i z
szokiem wymalowanym na twarzy cofnęła się o krok</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi, ja... —
Ruszył w jej stronę, jednak dziewczyna natychmiast się cofnęła. Szok szybko
zastąpiło rozczarowanie, a zaraz po tym złość. Sasaki prychnęła gniewnie i odwróciła
się na pięcie, kierując swoje kroki do sypialni. Zatrzasnęła za sobą drzwi
zostawiając Deidare w salonie zupełnie samego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak przez
kilka minut wpatrywał się w jasne drewno, próbując ogarnąć mętlik w głowie.
Powoli dochodziła do niego świadomość, że po raz kolejny zranił ją brakiem
zaufania. Po raz kolejny uznał, że nie powinna o czymś wiedzieć, a ona zdawała
sobie z tego sprawę. Zacisnął pięści i uderzył z całej siły w komodę, na której
stał telewizor. Ten niebezpiecznie zachybotał się na nóżce, jednak pozostał na
swoim miejscu. Deidara nie zwrócił na to uwagi i pewnym krokiem ruszył do ich
pokoju. Nie zamierzał po raz kolejny uciekać przed problemem. Nie, jeśli chodziło
o Yumiko. Mimo to zatrzymał się przed drzwiami z uniesioną nad klamką ręką. Była
to jednak tylko chwila zwątpienia, po której nacisnął delikatnie metalową rączkę
i wślizgnął się po cichu do pomieszczenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki leżała
na łóżku odwrócona tyłem do wejścia. Okno nad meblem zostało przysłonięte,
przez co po zamknięciu drzwi w pomieszczeniu zapanował półmrok. Sytuacji nie
poprawiały też rozmiary pokoju, w którym ledwo mieściło się podwójne łóżko, dwa
stoliki nocne i duża przesuwna szafa. Deidara westchnął ciężko i podszedł do
posłania, ostrożnie siadając na brzegu materaca.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi? — Zaczął
cichym głosem, przybliżając się przy tym do dziewczyny. — Wiem, że nie spisz.
Porozmawiaj ze mną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mamy o
czym — burknęła w poduszkę, bardziej opatulając się kocem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem, że
jesteś wściekła, pewnie zawiedziona też, ale...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Amerykę
odkryłeś. — Skuliła się na posłaniu, dalej uparcie wpatrując się w jasne
panele. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale to nie
zależy ode mnie — kontynuował, zaciskając przy tym dłonie na kołdrze, z której
Yumiko zsunęła koc.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Właśnie, że
od ciebie. — Podniosła się gwałtownie do siadu i obróciła tak, żeby jej oczy były
na równi z jego. — To ty decydujesz, czy mi ufasz, czy nie, jakbyś jeszcze tego
nie zauważył.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale to nie
tylko mnie dotyczy, Yumi — wycedził przez zaciśnięte zęby, wpatrując się w
niebieskie tęczówki. — To sprawa całej rodziny, wszystkich tych ludzi. Nie ja o
tym decydowałem, nie ja chciałem cię okłamywać, nie ja ci nie zaufałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A właśnie, że
to zrobiłeś. — Uparcie wpatrywała się w oczy blondyna, próbując nie zawracać
uwagi na ukłucie bólu, jakie pojawiło się na myśl, że nie została uwzględniona
w rodzinie, do której należała. — Zadecydowałeś, okłamałeś mnie. Nawet teraz,
kiedy próbujesz mnie przeprosić w ten swój pokręcony sposób, nie mówisz mi
prawdy. Nie ufasz mi, Deidara.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ufam ci,
Yumi. Po prostu...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po prostu,
co? — warknęła zaciskając dłonie na jego koszulce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mamy kreta. —
Zrezygnował. Nie mógł dalej tego ciągnąć. Musiał jej o tym powiedzieć. Udawanie
było bez sensu i prowadziłoby tylko do kolejnej kłótni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki zastygła
w bezruchu, szukając w jego oczach jakiegoś fałszu, cienia żartu. Nie było go
tam, a ona nie była głupia. Zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli Deidara nie
chciał jej o niczym powiedzieć, to ona była podejrzana. Co więcej, nie była w
tej sytuacji sama. Świadomość, że także Yoru jest na celowniku dotarła do niej
dosłownie kilka sekund po pierwszym stwierdzeniu. I wiedziała, że nie tylko o
nie dwie chodzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kto jeszcze?
— zapytała, wpatrując się w przestrzeń za plecami chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co takiego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kto jeszcze
jest podejrzany? — Ponownie zwróciła oczy ku niemu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pełne
desperacji spojrzenie podziałało na niego jak kubeł zimnej wody. Odetchnął głęboko
i złapał dłonie dziewczyny odciągając je od swojej koszulki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ty, Yoru,
Matsu, Satoshi, Matsuri i Ichiro. — Spuścił wzrok zaciskając zęby na myśl o
braku zaufania względem nich. — Shikamaru wyznaczył ludzi, których nie możemy
być pewni. Na nic były protesty moje, czy Kiby. Madara i Gaara też nic nie
zdziałali, chociaż Uchiha nawet nie zdążył spróbować. Wiem, że Naruto nie czuje
się z tym dobrze, znam go. Jest mu ciężko, ale on nadal pamięta braci
Shiwamura. Nadal obwinia się za wszystko, co było ich udziałem, kiedy należeli
do Konohy. Nie potrafi się przemóc i na ślepo uwierzyć, że nie mamy żadnego
szpiega w szeregach. Nawet ja w to nie wierzę po tym, co powiedział nam Nara.
Ale jedno wiem na pewno. Ty, Yoru i Matsuo nie jesteście zdrajcami. Znam was za
długo. Nie wiem tylko, które z pozostałej trójki jest tak wielką szują.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki przez
chwilę się nie odzywała, by zaraz nieco spokojniejsza przytulić się do Deidary.
Blondyn bez słowa przyciągnął ją bliżej siebie, wiedząc, że dziewczyna
potrzebowała chwili na przetrawienie sytuacji. Zresztą nie tylko po to, bo znał
ją na tyle dobrze by wiedzieć, że trybiki w jej mózgu już zaczęły pracować.
Sasaki w końcu wzdrygnęła się i odsunęła od chłopaka, żeby widzieć jego twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale ja chyba
wiem. — Popatrzyła na niego z niedowierzaniem, gdy uświadomiła sobie kilka faktów.
— I jeśli się nie mylę, mamy poważny problem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po południu
następnego dnia blondynka wyszła z mieszkania, zostawiając Deidarze kartkę na
stoliku nocnym. Dziewczyna nie miała serca go budzić, mimo później godziny. Nie
mogła jednak przestać myśleć o potencjalnym krecie i zamiast zostać w łóżku,
wyszła pospacerować po mieście. Sama nie wiedziała, kiedy nogi zaniosły ją pod
mieszkanie Nateko. Nie była pewna, czy przyjaciółka czasem jeszcze nie śpi
patrząc na to, że Kiba ją odwoził. Sasaki była pewna, że Dzika wyciągnęła od
niego wszelkie informacje. Pokręciła się jeszcze chwilę przed klatką, by
ostatecznie wejść do środka i doczłapać się na drugie piętro.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yorumi mieszkała
na starym osiedlu, które szczyciło się złą sławą. Można tam było znaleźć typa
spod każdej ciemnej gwiazdy. Wystarczyło tylko wiedzieć, gdzie szukać. Yumi
doskonale zdawała sobie sprawę, kiedy się tam zapuszczać, a kiedy lepiej ratować
tyłek. Jako, że nocą dzielnica tętniła życiem, o tej porze dnia na ulicy można
było spotkać niewielu ludzi i to zazwyczaj garstkę tych prowadzących życie w
miarę zgodne z prawem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przeszła do końca
korytarza z odrapanymi z farby ścianami w brzydkim, żółtym odcieniu i zaczęła
dobijać się do masywnych, zupełnie nie pasujących do otoczenia drzwi. Miała
zamiar już zrezygnować, gdy usłyszała ruch po drugiej stronie, a zamki po
chwili zaczęły odskakiwać. Yorumi uchyliła drzwi, czujnie przypatrując się
przybyszowi, jednak gdy tylko zobaczyła blondynkę prychnęła gniewnie i rozwarła
je na oścież.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ładnie to
tak wparowywać do ludzi w środku nocy? — Rzuciła przyjaciółce pełne wyrzutu
spojrzenie. Yumiko zmierzyła ją wzrokiem i przewróciła oczami zauważając strój
szatynki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nocy? Jest
piętnasta. I to nie moja wina, że nie spałaś wtedy, kiedy powinnaś. — Posłała
jej wymowne spojrzenie, widząc, że Nateko ma na sobie ulubiony t-shirt Inuzuki
z nadrukiem Gunsów. — Czy ty w ogóle wiesz, do czego służy noc i własne
mieszkanie? Jednego dnia bez siebie nie potraficie wytrzymać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co ci
chodzi? — Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach. — Przecież jestem sama.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A to białe
kudłate, co właśnie trąca cię nosem po nogach, to czyje? — Yumiko posłała jej
tryumfalny uśmiech i wparowała do środka, po drodze głaskając Akamaru po łbie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zdrajca —
fuknęła Yorumi, zatrzaskując drzwi, by zaraz zakluczyć wszystkie cztery zamki. —
Można wiedzieć, co cię tu przywiało tak wcześnie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Musimy
pogadać. — Sasaki weszła do pierwszego pokoju na prawo, by zaraz prychnąć z
irytacją i zmierzyć leżącego w łóżku szatyna pogardliwym spojrzeniem. — Od
kiedy pozwalasz zwierzętom spać w swoim łóżku?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To zwierze
może cię zaraz nauczyć latać, Krasnalu. — Kiba wskazał na otwarte okno, podnosząc
się do siadu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zabawki
erotyczne nie gadają, więc z łaski swojej stosuj się do tej reguły. — Blondynka
odwróciła się na pięcie i przeszła do kuchni, gdzie Nateko grzebała w szafkach,
w poszukiwaniu cappucino. — Mogłabyś to chociaż trzymać na smyczy. Jeszcze kogoś
ugryzie i zarazi swoją głupotą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Daj sobie
spokój z rana — mruknęła Yorumi i odwróciła się w stronę drzwi, gdzie stanął Inuzuka.
— A ty mógłbyś coś na siebie włożyć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież mam
na sobie spodnie. — Szatyn wyszczerzył się krzyżując ręce na nagiej
piersi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kierunek
szafa, michu. — Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, już
dobra. — Uniósł ręce w geście kapitulacji i zaczął się wycofywać w stronę
sypialni. — Tylko zrób mi kawę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cholerny
nudysta — fuknęła Sasaki, siadając na krześle.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gadaj, co cię
tu przywiało? — Yorumi postawiła przed nią kubek z parującym napojem i sama
usiadła po drugiej stronie blatu. — Dei powiedział ci o krecie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tsa. —
Blondynka zmarkotniała, mieszając łyżką w naczyniu. — Cholernie mi się to nie
podoba, ale chyba zaczynam rozumieć, kto to jest.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja też. —
Yorumi zapatrzyła się w okno za plecami przyjaciółki. — Kiba doszedł do takich
samych wniosków, kiedy to przegadaliśmy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, jak
Deidara.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ta blond
ciota się wygadała? — Inuzuka wszedł do małego pomieszczenia i porywając z
blatu obok kuchenki kawę, usiadł przy szczycie stołu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I kto to mówi,
misiek — wycedziła Nateko, patrząc na swojego chłopaka znad kubka. — Sam śpiewałeś
mi jak z nut.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tyle, że ja
muszę się mierzyć ze strategiem organizacji — burknął, po czym upił łyk
kawy. — Ty z reguły myślisz logiczniej, niż trzy czwarte naszych ludzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tyle, że ty
jesteś idiotą. — Usta Sasaki rozciągnęły się w szyderczym uśmiechu, gdy
wygodniej rozparła się na krześle. — Ale czego można wymagać od człowieka, który
nie wie, co to system binarny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sama nie miałabyś
pojęcia, gdyby nie Yoru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie porównuj
mnie do siebie, bezmózgu. Ja przynajmniej swojego używam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zamknąć się.
— Nateko odstawiła z hukiem kubek. — Oboje. Nie mamy czasu na te wasze cholerne
przepychanki. Kret jest ważniejszy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zaraz ci żyłka
pęknie, Kotek — wymamrotał szatyn, zarabiając przy tym ostre spojrzenie.
Wzruszył rękami i podparł głowę na pięści. — Nie patrz tak na mnie. Kret jest
ważniejszy, ale to nie znaczy, że mamy zaraz lamentować nad jego obecnością.
Zastanów się chwilę, Yoru. Czy gość, który przez blisko cztery lata, jeśli
dobrze myślimy, nic nie zrobił, nagle wykona jakiś gwałtowny ruch?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie o to tu
chodzi. — Dziewczyna wywróciła oczami, wiedząc, że w pierwszej części
wypowiedzi Inuzuki, jest trochę racji. — Zrobił ruch. Próbował włamać się do
bazy danych. Ba, włamał się do niej i tylko dzięki reakcji Nary nie wykradł
tego, czego chciał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pytanie,
dlaczego to zrobił skoro te informacje nie były przed nim tajone? — Do rozmowy
włączyła się blondynka, przy okazji wyciągając z kieszeni telefon. — Dei właśnie
wyjeżdża z mieszkania. Macie pół godziny na ogarnięcie się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
impreza zaczyna się za trzy godziny. — Chłopak mimo wszystko wstał i pozbierał
kubki, które władował do zmywarki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Drugi koniec
prefektury w godzinach szczytu coś ci mówi, ułomie? — warknęła Yumiko posyłając
mu zirytowane spojrzenie</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A było tak miło
— burknął i ruszył w stronę sypialni, mrucząc pod nosem przekleństwa pod
adresem blondynki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zawsze do usług,
perwersie!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No co? —
Sasaki puściła przyjaciółce oko, wzruszając ramionami. — Obie doskonale wiemy, że
to prawda.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dziecinada,
po prostu dziecinada — mamrotała Nateko wychodząc z pomieszczenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kilka minut po
osiemnastej, Deidara wjechał do starego budynku będącego niegdyś
wielopoziomowym parkingiem, teraz służącego za tor rajdów samochodowych, których
organizatorem była Konoha. Blondyn skierował pojazd na pierwszy poziom, skąd
dochodziła ostra muzyka i chwilę po tym wjechał na oświetlony parking, będący
po brzegi wypełniony ludźmi i samochodami. Tłum, widząc kolejny pojazd, zrobił
miejsce na środku, dzięki czemu Iwasaki mógł spokojnie podjechać do punktu
kontroli, gdzie siedziała reszta ekipy. Po drodze minęli bar, za którym uwijała
się Matsuri i pilnujący jej od kilku godzin Neji. Naruto stwierdził, że skoro
już ktoś ma to robić, najmniej podejrzana będzie obecność szatyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dalej przy
linii startu pokiwał im Matsuo. Rudzielec siedział za drewnianym stołkiem i
zbierał zakłady. Na niego oko miał Kankuro, który pod pretekstem wyłapywania
jego przekrętów z pieniędzmi, dokładnie obserwował ludzi, z którymi rozmawiał
Kikkawa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Iwasaki zaparkował
zaraz obok samochodu, którym Nara przyjechał dla Kiby w ramach wyścigu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra. —
Blondyn wyjął kluczyk ze stacyjki i odwrócił się do dziewczyn. — My idziemy
pogadać z Shikamaru, a wy idźcie poszukać tego waszego informatora. I
spodziewajcie się wizyty Naruto. Stwierdził, że chce z wami pogadać na osobności.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wyłaź już
cioto, a nie ględzisz tyle tą gębą. — Inuzuka czekał już na zewnątrz, posyłając
im ponaglające spojrzenie. — One doskonale wiedzą, co mają robić</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spieprzaj do
budy, psiarzu. — Iwasaki wyszedł z auta, pokazując chłopakowi środkowy palec. —
A wy uważajcie na siebie. On też się tu dzisiaj kręci.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyny
skinęły mu głowami i po chwili każde z nich poszło w swoją stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki i
Nateko od piętnastu minut kręciły się po parkingu zaczepiając kolejne osoby,
ale nikt nie widział chłopaków, co powoli zaczynało grać im na nerwach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ten cholerny
dupek miał tu być przed nami. — Yorumi wyciągnęła telefon, szukając numeru
przyjaciela. — Jak tylko dorwę go w swoje łapy, to nogi mu powyrywam z tej
parszywej dupy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yoru,
spokojnie. — Yumiko, znudzona sytuacją i narzekaniami przyjaciółki, rozejrzała
się wokół i ruszyła na powrót do baru, siłą ciągnąc tam szatynkę. — Za dziesięć
minut zaczyna się wyścig, a wtedy muszę być na starcie. Potem go
poszukamy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I tak go
ukatrupię — burknęła Nateko, mimo to posłusznie idąc za blondynką.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki tylko
wywróciła oczami. Wiedziała, że Dzika stęskniła się za starym przyjacielem i to
był główny powód jej irytacji. Sama też tęskniła za bratem, ale wiedziała, że
Hiro jakoś do nich Kenjiego przywlecze, nie ważne co. Zaciągnęła Nateko do baru
i poprosiła Nejiego o szklankę whisky dla dziewczyny, żeby ta się uspokoiła, a
dla siebie słabego drinka. Usiadły tyłem do uwijających się przyjaciół i
obserwowały, jak Matsuo zgarnia coraz więcej kasy. Większość ludzi stawiało na
chłopaków z ich gangów, ale znaleźli się też zieloni, pewni wygranych swoich
kumpli.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yorumi z
rozbawieniem przyglądała się Kikkawe, który z kpiną w oczach przygarniał ładne
sumki. Oboje wiedzieli, że to Ichiro wygra całą imprezę. Może i nie integrował
się za bardzo z ludźmi, był kompletnym samotnikiem i takie imprezy grały mu na
nerwach, ale za kółkiem zawsze był zupełnie poważny. Była to cecha, której
brakowało Kibie i Deidarze, dlatego zawsze obchodzili się smakiem. Kagawa miał
po prostu talent i wiedział jak z niego korzystać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ich rozmyślania
przerwało pojawienie się na horyzoncie blond czupryny. Naruto przysiadł obok
szatynki, nie rzucając jej ani jednego spojrzenia. Kiba powiedział mu, że nie dali
rady i przekazał podejrzenia całej czwórki. Uzumaki doskonale zdawał sobie
sprawę, ile racji się w nich kryło, dlatego nie potrafił spojrzeć dziewczynom w
oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co tam? —
Yumi nie odrywała obojętnego wzroku od samochodów, co rusz przejeżdżających linię
startu, kiedy uczestnicy kwalifikowali się do finału. Naruto wyraźnie wyczuł
urazę w jej głosie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Masz nam coś do
powiedzenia? — Yorumi wlepiła w niego ostre spojrzenie, na co wzdrygnął się
nieprzyjemnie. Zastanawiał się, jakim cudem Inuzuka wytrzymywał jej wzrok,
kiedy zrobił coś głupiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja... — zaczął
niepewnie, ale przerwał i westchnął ciężko, przywołując na twarz delikatny uśmiech.
— Przepraszam. To nie tak, że wam nie ufam. Nie chciałem ryzykować.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A jednak —
mruknęła blondynka, wpatrując się w szklankę z alkoholem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tsa, a
jednak — powtórzył ponuro, skupiając wzrok na własnych rękach. — Wiem, że
pewnie jesteście wściekłe, ale gdyby sytuacja sprzed sześciu lat się powtórzyła...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiemy —
burknęła Sasaki, przerywając mu i zsunęła się ze stołka barowego. — A teraz
wybacz, ale chce zamienić słowo z Deiem przed wyścigiem. Zresztą jestem
potrzebna na starcie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondynka
wmieszała się w tłum, nie rzucając Uzumakiemu choćby jednego spojrzenia. Chłopak
westchnął ciężko, chowając twarz w dłoniach. Pochylił się opierając łokcie na
kolanach i spojrzał z ukosa na Yorumi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nienawidzi
mnie, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedziałabym
raczej, że jest urażona. — Dziewczyna również spojrzała na niego kątem oka,
jednak tym razem o wiele łagodniej niż poprzednio. — Wiesz, że brak zaufania
jest potężnym ciosem, szczególnie wtedy, kiedy tyle razy było się okłamywanym i
pomijanym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty? —
rzucił, po czym wyprostował się i parsknął nerwowym śmiechem. — Zastanawiam się,
dlaczego nadal nie dostałem w twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nateko prychnęła
gniewnie, jednak zamilkła kierując wzrok w stronę mety, gdzie Yumiko zawiesiła
się właśnie na Deidarze. Chciała powiedzieć Uzumakiemu, że jej to po prostu nie
ruszyło, chciała znowu pokazać, że nic nie jest w stanie jej dotknąć. Ale nie
tym razem. Ta sytuacja ją zabolała, a twierdząc inaczej, zadałaby taki sam cios
Naruto. A tego zrobić nie potrafiła. Po dłuższej chwili namysłu wybrała
najprostszą w tej sytuacji drogę. Prawdę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem,
dlaczego to zrobiłeś. — Wlepiła w niego swój przenikliwy wzrok, co tym razem
blondyn ze spokojem odwzajemnił. — To nie znaczy, że nie jestem zła. Jestem wściekła,
tak samo jak Yumi. Nie mam jednak prawa uderzać w kogoś, kto chroni coś, co
kocham. Nie, kiedy to ty jesteś tą osobą. — Odwróciła wzrok, gdy na jego twarz
wypłynęło niezrozumienie. Zsunęła się ze stołka i jednym haustem wypiła resztę
alkoholu. — Dużo ci zawdzięczamy, Uzumaki. Nie zapominaj o tym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tych słowach
wmieszała się w tłum, brnąc uparcie w stronę linii startu. Naruto patrzył na nią
jeszcze przez chwilę, po czym utkwił wzrok w rudzielcu, którego zdzieliła po
drodze w głowę. Zaśmiał się pod nosem na myśl o niewyparzonej gębie Kikkawy,
jednak mina zaraz mu zrzedła. Matsuo, kolejny błędny trop. Doskonale zdawał
sobie z tego sprawę, ale nie mógł zaryzykować. Dziewczyny o tym wiedziały i uświadomiły
mu, że rozumieją, nawet jeśli nie chciały z nim rozmawiać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Potrząsnął głową
i odwrócił wzrok w drugą stronę. Od kilkunastu minut nie widział nigdzie
Itachiego, a to znaczyło, że i jego cel gdzieś się zwinął. Blondyn przeczesał
wzrokiem cały parking, ale nigdzie nie zobaczył tej osoby. Gdy skierował
spojrzenie na wjazd, zobaczył wchodzącego nań Uchihę. Łasica zatrzymał się pod ścianą
i rozejrzał po tłumie, wyłapując spojrzenie Uzumakiego. Pokiwał przecząco głową,
na co Naruto zmarszczył brwi. Skinął Itachiemu głową i wskazał na linię startu,
samemu również ruszając w tym kierunku. Kret zaczynał zwracać na siebie uwagę,
choć prawdopodobnie zrozumiał, że jest obserwowany.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a>Uzumaki doszedł na miejsce chwilę przed
Łasicą, zatrzymując się przy stoliku z zakładami, gdzie Matsuo pakował do
plecaka zebraną pulę pieniędzy. Blondyn nie chciał wiedzieć, po co to robił,
ale miał pewność, że znowu wywoła zamieszanie. Kierowcy zaczynali gromadzić się
przy samochodach, pierwsza trójka ustawiła się na starcie, a Sasaki trzymała już
w rękach flagę. Naruto zauważył, że na imprezie pojawił się Madara, który w
tamtej chwili był zajęty rozmową z nią i Nateko. Uchiha machnął tylko ręką, gdy
zauważył blondyna i na powrót wdał się w tę słowną potyczkę. Naruto parsknął ze
śmiechem, doskonale wiedząc, że jeśli w całej organizacji jest osoba zdolna
przegadać lub zastraszyć dwie przyjaciółki, był nią szef Dangerous Fire.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy podszedł
do niego Itachi, kazał Matsuo zaczekać pięć minut ze startem i odszedł z
brunetem w nieco mniej oblegany kąt za punktem głównym, gdzie jako
organizatorzy urządzili sobie małą bazę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś nowego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic, co by
coś wnosiło. — Uchiha rozglądał się leniwym wzorkiem po ludziach, próbując
wyłapać w tłumie swojego brata. — Zanim się zorientowałem, wymknął mi się i
zwiał na dach. Musiał z kimś rozmawiać. Kiedy go znalazłem chował do kieszeni
telefon.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie wygląda
za dobrze. — Blondyn zmarszczył brwi, również szukając przyjaciela wzrokiem. —
Sasuke dał znać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic poza
tym, że jego cel wrócił niedawno na parking. Tak samo, jak mój.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oboje znaleźli
się na wyścigach w odpowiednim czasie, żeby nie wysunąć się przed szereg —
mruknął ponuro blondyn, dopiero teraz zauważając najmłodszego Uchihę. Sasuke brnął
przez tłum, prosto do punktu głównego, gdzie zebrała się reszta Konohy. — Na
nas chyba już pora. Ichiro musi skopać dupy Deiowi i Kibie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uchiha roześmiał
się pod nosem i ruszył za blondynem na start. Gdy Matsuo ich zobaczył, założył
plecak i podszedł do tylnych drzwi samochodu Kagawy. Stanął na tyle blisko
nich, na ile się dało nie wzbudzając podejrzeń tłumu. Jednak cała Konoha obecna
na starcie, jak jeden mąż wlepiła w niego podejrzliwe spojrzenia. Niektórzy już
zaczynali podśmiewać się pod nosem, przeczuwając intencje rudzielca, inni załamywali
ręce i czekali zrezygnowani na kolejny wybryk Kikkawy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Yumiko na znak
Uzumakiego wyszła na środek prowizorycznego toru tak, by samochody swobodnie
przemknęły obok niej. Rozejrzała się po trzech kierowcach, po czym wyprostowała
przed sobą ręce, co skutkowało odezwaniem się trzech potężnych, doszlifowanych
do skraju możliwości, silników. Zauważyła, że kiedy uniosła flagę w górę,
Matsuo przysunął się nieznacznie do drzwi z opuszczoną szybą. Na ułamek sekundy
przed opuszczeniem czarno-białego materiału, Kikkawa odbił się od podłoża i
wskoczył przez nią na tyły samochodu Ichiro, równo z puszczeniem przez bruneta
hamulców. Chłopakiem zatrzęsło i o mało nie zjechał po masce na beton, ale
jakimś, tylko sobie znanym sposobem, wgramolił się do środka wystawiając na
zewnątrz środkowy palec.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chwilę po tym
auta minęły blondynkę, a na parkingu podniosła się wrzawa. Członkowie Konohy
wybuchli śmiechem, patrząc w ślad za samochodami. Naruto widział już wiele
akcji Kikkawy, ale do auta Ichiro rudzielec jeszcze nigdy nie próbował wskakiwać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki sama
parsknęła śmiechem i wróciła do punktu głównego, oddając flagę Tenten. Podeszła
do swojego szefa i przyjaciółki stając pomiędzy nimi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Matsuo w pełnej
krasie — prychnęła Nateko, szczerząc się jak idiotka. — Ten kretyn dobrze wybrał
sobie sprzymierzeńca. Kiba obwinił by go o przegraną i zabił na miejscu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dei pewnie
zatrzymałby samochód i wyrzucił go z niego siłą. — Sasaki zaśmiała się, wpatrując
w odjeżdżające auta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mają
najmniejszych szans z Ichiro — prychnął Uchiha z figlarnym uśmieszkiem na
twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj nie —
mruknęła blondynka z uśmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie w tym życiu
— skwitowała Yorumi, jednoznacznie z resztą spisując ich na straty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nagle jej
wzrok przykuły dwie osoby, dziarsko wmaszerowujące na parking. W jednej chwili
mina jej stężała, a oczy zwęziły się do cienkich szparek. Szturchnęła blondynkę
i głową wskazała na przybyszów, prychając przy tym z irytacji. Sasaki parsknęła
śmiechem, ale skinęła jej głową już chcąc odchodzić, kiedy zatrzymał je cichy głos
Bestii.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wybieracie
się dokądś? — Popatrzył na podwładną z lekkim uśmieszkiem na ustach i błyskiem
rozbawienia w oczach. — Bo jakby nie patrzeć, podejrzane to jest.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Eeee... —
Yumiko szybko wymieniła spojrzenia z Yorumi i odwróciła się do szefa przybierając
na twarz najmilszy uśmiech, na jaki było ją stać. — W poniedziałek przyjadę
szybciej do warsztatu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Madara uniósł
brwi w niedowierzaniu i przeniósł pytający wzrok na szatynkę. Ledwo powstrzymał
się od śmiechu widząc na jej twarzy konsternację. „Rzadki widok.” zdążył pomyśleć,
zanim odzyskała rezon.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dopilnuje
tego? — rzuciła pierwsze, co przyszło jej do głowy. — Czy coś?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uchiha znów
spojrzał na podopieczną i tym razem nie powstrzymał wesołego parsknięcia, widząc
jej minę szczeniaczka. Był pewien, że Deidara ani razu z nią nie wygrał. Po raz
ostatni przerzucił wzrok z jednej na drugą, po czym odwrócił się w kierunku
zakrętu, za którym zniknęły auta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja was
tu nie widziałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a><a href="https://www.blogger.com/null"></a>Dziewczyny
spojrzały po sobie, po czym z uśmiechem na ustach ruszyły w kierunku chłopaków.
W przeciągu pięciu minut udało im się przedrzeć przez tłum i dopaść swój cel.
Kenji początkowo wesoły, ruszył w kierunku starych przyjaciółek, jednak widząc
minę Yorumi, zatrzymał się w pół kroku. Tęczówki dziewczyny płonęły gniewem, a
na twarzy pojawił się drapieżny uśmiech, co pozwoliło natychmiast podjąć
Yoshidzie decyzję.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiej młody,
wiej jeśli ci życie miłe — wymamrotał odwracając się na pięcie i łapiąc przy
tym nastolatka za długi, czarny płaszcz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zanim jednak
zrobił choćby krok, poczuł pchnięcie i ciężar na plecach. Yorumi skoczyła na
przyjaciela, w wyniku czego cała trójka wylądowała na podłodze. Dziewczyna
ramieniem przycisnęła do podłogi głowę Kenjiego, co chwile rzucając pod jego
adresem kolejne przekleństwa, których sam jej kiedyś uczył. Yumiko zignorowała
brutalnie potraktowanego chłopaka, z uśmiechem na twarzy podchodząc do
przyrodniego brata i podała mu rękę. Hiro popatrzył na nią nieufnie, ostrożnie łapiąc
rękę siostry i z jej pomocą wstając z podłogi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Obiecałeś mi
wczoraj młody, że go przypilnujesz. — Uderzyła go w ramię z całej siły, po czym
skrzyżowała ręce na piersiach, patrząc oskarżycielsko na wysokiego dwunastolatka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">O ile Kenji
nie zwracał na siebie zbytniej uwagi, wyglądając jak zwykły student z
nadprogramową liczbą tatuaży, tak Hiro wiecznie był wystawiony na widok
ciekawskich spojrzeń. To, że w tak młodym wieku dorównywał wzrostem dorosłym już
dawało się we znaki, jednak najwięcej szumu robił jego wizerunek. W ciężkich
butach i długim płaszczu, z zarzuconym na czarne włosy kapturem, włóczył się
nocami po mieście witając w niezbyt miłych okolicach. Zawsze czujny, sprytnie
unikał niebezpieczeństw. Nikt też nie ważył się tknąć brata Sasaki, mając na
uwadze, z kim musieliby zadrzeć. W tej jednej sprawie ponura reputacja
organizacji była bardzo pomocna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak
popatrzył oskarżycielsko na blondynkę, ale tylko prychnął pod nosem i przytulił
ją. Hiro był synem z drugiego małżeństwa matki Yumiko. Mimo, że dziewczyna z
niechęcią patrzyła jej w oczy, zawsze starała się uczestniczyć w życiu brata,
czego rodzicielka nie próbowała jej zabraniać. Między tą dwójką było dziewięć
lat różnicy, jednak rozumieli się bez słów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie bądź dla
niego taka pobłażliwa. — Yorumi podniosła się na nogi i wbiła spojrzenie w
nastolatka. Yumiko tylko przewróciła oczami, puszczając Ishidę. — Przez telefon
mówiłeś, że masz tego zasrańca pod kontrolą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak jakoś
wyszło — wymamrotał, czym zasłużył sobie na kolejne uderzenie siostry. Rzucił
jej pełne wyrzutu spojrzenie, ale rozmasował ramię, nie odzywając się słowem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Brutalne jak
zawsze — wymamrotał Kenji, na co Hiro skinął głową. Chłopak podniósł się na
nogi i złapał za żebro, w które szatynka wbiła kolano.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co tam
mamroczesz, ruska mendo?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic, co by
ci było niezbędne do życia, ty mała gadzino. — Widząc jego uśmiech, Nateko wywróciła
oczami i przytuliła się do chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Myślałam, że
znowu coś się stało, idioto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kisame
zaczepił mnie przed wyjazdem. Jakiś świeżak coś odwalił i musiałem po
drodze zahaczyć o jedno nieprzyjemne spotkanko. — Wypuścił dziewczynę z objęć,
krzywiąc się przy tym lekko z bólu. — Typowy dzień.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co się tam u
was ostatnio dzieje? — Yumiko zmarszczyła brwi, kierując się z resztą w stronę
bazy Konohy. — Co rusz dostajemy jakieś strzępki informacji, a konkretów jak
nie było, tak nie ma.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To wszystko
przez załogę Hyugi — warknął, zaciskając pieści. — Ostatnio zaczęli się nieźle
panoszyć. Ludzie znikają jednego wieczora, a drugiego Akira znajduje
przestrzelone zwłoki w zatoce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
zazdroszczę temu gościowi rannych obchodów — wymamrotała Yorumi torując sobie
drogę wśród tłumu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Albo to
Hyuga ostatnio poczuł się zbyt bezpiecznie, albo to Hanabi nie może zapanować
nad zabójcami żelazną ręką — ciągnął dalej Yoshida. — O ile Suigetsu w miarę się
słucha, tak Hidana trudno kontrolować. Niedawno sam się na niego natknąłem i
tylko dzięki pieprzonym beczkom z rybami mnie nie zobaczył.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A gdyby
zobaczył? — Yumiko szła za Hiro zamykając pochód.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pewnie to
nie tamta laska skończyłaby z kosą w bebechach. — Zmarkotniał przypominając
sobie z jaką lekkością zamordował Bogu ducha winną kobietę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yuga zawsze
taki był — syknęła Nateko, nie odwracając się do nich. — Dręczył psychicznie,
fizycznie, gwałcił, a na koniec mordował. Wszystko z satysfakcją godną
psychopaty, którym jest zresztą bezsprzecznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Trudno się z
tym spierać. — Sasaki oparła się o samochód Naruto, kiedy zatrzymali się w końcu
na miejscu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A bracia
Shiwamura? — rzuciła szatynka, idąc w ślady przyjaciółki. — Wiecie coś o
nich?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cisza, jak
makiem zasiał — odezwał się w końcu Hiro, siadając na betonie. — Musieli
wyjechać. Albo na północ, albo z kraju.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I bardziej
możliwe, że z kraju — kontynuował Kenji. — Mamy kilku znajomych na Hokkaido, a
oni swoich ludzi pod granice waszego terytorium. Nic, kompletna głusza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czyli
kolejny ślepy zaułek. — Szatynka zamyśliła się na chwilę, po czym wlepiła wzrok
w przyjaciela. — A ten hangar Hyugi, o który cię prosiłam? Macie coś o
nim?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za dwa
tygodnie w piątek ma być pusty. Zero ważniejszych osób, tylko ochrona.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A zmiana
warty, czy coś w ten deseń? — Yumiko podniosła głos, żeby przekrzyczeć
wiwat tłumów, kiedy rajdowcy zaczęli ostatnią rundkę na trasie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na zewnątrz
tylko jedna, o dwudziestej drugiej piętnaście — mruknął Hiro. — Wewnątrz trzy
zmiany. Najbliższa tej przed hangarem jest o dwudziestej trzeciej. To wszystko,
co udało się znaleźć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To i tak dużo.
— Yorumi zaczęła już powoli tworzyć dokładniejszy plan, kiedy Yumiko postanowiła
zmienić temat.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A teraz gadać,
co u was słuchać — rzuciła tonem nie znoszącym sprzeciwu. — Prawie pół roku was
nie widziałyśmy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To, co
zawsze siostrzyczko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mianowicie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Matka nie
daje żyć, ojciec pojawia się na kilka dni i znika, Kenji nadal próbuje mnie
zwerbować do Silent Shadows, a Yamato wciąż żyje w swoim popieprzonym świecie,
zgrywając pana i władcę. — Sasaki wzdrygnęła się na ostatnie słowa brata,
jednak jej uwagę zwróciła też inna część tej wypowiedzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co znaczy,
nie daje żyć? — zapytała, mrużąc podejrzliwie oczy. Od kilkunastu lat nie ufała
tej kobiecie i była wyczulona na każdą taką informację od Hiro.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zluzuj
siostra. — Uniósł ręce w uspokajającym geście. — Jęczy tylko, że włóczę się po
nocach z tym kretynem — wskazał na Kenjiego. — Ewentualnie czasem przyczepi się
do wagarów, ale poza tym jest dobrze, okej?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna
jeszcze chwilę przypatrywała mu się nieufnie, jednak w końcu odpuściła i
westchnęła ciężko, przytakując mu. Yorumi spojrzała wyczekująco na Kenjiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po staremu —
mruknął. — Yamato wkurwia wszystkich po całości, Akira rzępoli tymi swoimi
skrzypcami codziennie o ósmej rano, jego kot uznał moją szafę za swoją kuwetę,
a Kisame znika na całe dnie, żeby potem wrócić do bazy i uchlać się z nami, jak
na szefa przystało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cały Rekin —
prychnęła szatynka ze śmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zanim jednak
zdążyła spytać przyjaciela o coś jeszcze, na parkingu podniósł się szum, a
zaraz potem samochody przecięły linię mety. Dziewczyna przewróciła oczami, widząc
kto zrobił to pierwszy i razem z przyjaciółmi ruszyła w stronę głównego punktu.
Trzeba było opić zwycięzcę. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wyprzedziłem
cię o pół zderzaka, cioto! — krzyknął Inuzuka, machając przed blondynem palcem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba w
twoim malutkim, psim móżdżku — warknął Deidara, wychodząc ze swojego auta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No chyba cię
zdrowo popierdoliło, blondasie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co wam
znowu idzie? — wcięła się Yumiko, stając obok Iwasakiego. — Przecież Ichiro
wygrał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie moja
wina, że twój facet nie potrafi przegrywać. — Kiba skrzyżował ręce na piersi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powaliło
was? — Yorumi stanęła obok Inuzuki, rzucając mu ostre spojrzenie z ukosa. — Kłócicie
się o drugie miejsce?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie kłócimy
się, kotek. — Szatyn odetchnął głęboko, starając się odzyskać resztki spokoju. —
Ten niedorozwinięty idiota nie potrafi przyznać, że był pół zderzaka za mną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To ty nie
rozumiesz, pchlarzu skończony, że wygrałem z tobą te kilka centymetrów. —
Dziewczyny wywróciły oczami na słowa Deidary i ruszyły w stronę baru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a>— Czy wy zawsze musicie robić tyle hałasu?
— wymamrotała szatynka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I znowu
dostanę przez ciebie opieprz, blond cioto. — Kiba rzucił blondynowi pełne
wyrzutu spojrzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A wy gdzie
się szlajałyście? — Deidara zupełnie zignorował Inuzuke, wlepiając oczy w
Sasaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hiro wpadł
na moment — mruknęła i wyminęła go, idąc za oddalającą się przyjaciółką.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Znowu, Hiro?
— Iwasaki skrzywił się, krzyżując ręce na piersi. — Nie wystarczy wam widzieć
się raz w roku?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To mój brat,
Dei. — Zgromiła go wzrokiem. — Wiesz, jaka jest moja matka. Muszę mieć na nią
oko i pilnować, żeby z Hiro było w porządku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przesadzasz.
— Kiba maszerował zaraz za Kitą, z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. — To, że cię
nie trawi to już tylko i wyłącznie twój problem, blondasku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przymknij się,
kundlu. Założę się, że to Kenji go przywiózł — warknął, a widząc jak Inuzuce
zrzedła mina, uśmiechnął się tryumfalnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Fakt — wtrąciła
Yumi, siadając na stołku barowym. — Yoshida też przyjechał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kurwa jego
mać — wymamrotał, idąc w ślad Sasaki. — Ten pierdolony palant.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mam ci
przypomnieć, że ten palant nie raz uratował jej dupę? — Dziewczyna posłała mu
kpiący uśmieszek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zresztą, to
w końcu twój problem, skoro cię nie trawi, prawda? — Deidara błysnął zębami i
usadowił się na stołku pomiędzy przyjaciółmi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakim cudem
potraficie tak koncertowo spierdolić mi humor? — burknął szatyn, łypiąc na nich
spod byka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ma się ten
dar. — Yumiko puściła mu oczko i zamówiła trzy drinki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj no Yumi —
wyjęczał, kiedy dziewczyna wskoczyła mu na kolana, perfidnie trzymając szklankę
z alkoholem przed jego twarzą. — Tylko jednego. Przecież mały nikomu jeszcze
nie zaszkodził.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie ma mowy,
kochanie. — Posłała mu pijacki uśmiech. — Robisz dzisiaj za szofera Gaary.
Zapomnij.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jesteś
okrutna — burknął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Też cię
kocham. — Wyszczerzyła się i odwróciła na powrót do baru, żeby porozmawiać z
Matsuri. Deidara westchnął ciężko, przeklinając się za to, że zgodził się odwieźć
No Sabaku na drugi koniec miasta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kilka metrów
dalej, Madara zajął razem z Yorumi końcówkę blatu i po kilku głębszych próbował
przeszmuglować swoje teorie na temat kreta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy ciebie
Uchiha już do końca pojebało? — mruknęła Nateko w reakcji na kolejną teorię
Madary. — Przecież on siedzi cicho na dupie i nikomu nie wadzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale ten
drugi jest z nami dłużej od niego — argumentował brunet, ściskając w ręce
szklaneczkę brandy. — Zresztą widziałem jak Ichiro właził na klatkę schodową
przed wyścigiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale Ozawa
robił to samo. — Uparcie obstawała przy niewinności Kagawy, machając mężczyźnie
palcem przed nosem. — I Matsuri też. Nie mówiąc już o tym, że według tej
teorii, to Matsuo znika co pięć minut.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No, ale
to ma sens. — Nachylił się w stronę dziewczyny, chcą popatrzeć jej w oczy. —
Jest cichy i właściwie gówno o nim wiemy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Te,
dziadunio. — Między nimi wylądowała nagle czyjaś ręka. — Łapy z daleka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego
chcesz, erotomanie? — Uchiha uniósł brew, wlepiając czarne tęczówki w twarz
Inuzuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego chcesz
od mojej kobiety? — wybełkotał, po czy wskazał na chybił trafił ludzi siedzących
przy barze. — Ten cholerny krasnal ci nie wystarcza?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Huk wystrzału
przeszył gwar, co skutkowało zaprzestaniem rozmów. Kiba, jakby cudownie otrzeźwiały
popatrzył na małe wgniecenie, powstałe w blacie. Powiódł wzrokiem za trajektorią
lotu naboju i natrafił na niebieskie, pełne złości tęczówki. Ludzie widząc kto
spowodował zamieszanie, wzruszyli ramionami wracając do swoich rozmów. Nie
pierwszy raz Yumi dopadła broni i nie pierwszy raz postanowiła targnąć się na życie
szatyna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Następnym
razem odstrzelę Ci łeb, Inuzuka. — Sasaki machała pistoletem przed swoją twarzą,
przytrzymując się drugą ręką Deidary, żeby nie spaść z jego kolan.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chwila,
moment. — Blondyn wyrwał jej broń z ręki, z niedowierzaniem wpatrując się w
dziewczynę. — Kiedy wyciągnęłaś ją z kabury.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Oj kochanie.
— Uśmiechnęła się słodko. — Kiedy piję, robisz się nieostrożny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba sobie
jaja robisz — warknął na lekko podpitą dziewczynę. — Mogłaś odstrzelić komuś
oko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— E tam. —
Machnęła ręką. — Daliby sobie radę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żadne, e
tam. — Zabrał jej szklankę z rąk. — Tobie na dzisiaj wystarczy. Właśnie
dlatego zabroniłem ci nosić broń. — Ostatnie zdanie wymamrotał do siebie,
chowając pistolet do swojej kabury</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nawet się
napić w spokoju nie dadzą — wymamrotała Nateko, łypiąc gniewnie to na swojego
chłopaka, to na przyjaciółkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po chwili
jednak jej wzrok przykuł ruch przy klatce. Ze schodów prowadzących na dach wyłonił
się Kagawa. Dziewczyna zmarszczyła brwi, jednak zanim zdążyła powiadomić o tym
resztę, z drugiej, prowadzącej do podziemia i na zewnątrz, wyszedł Ozawa.
Yorumi przypomniała sobie, że przed wyścigiem widziały z Yumi, jak obaj kręcili
się w pobliżu tych wyjść. Nie była jednak pewna, który z nich wcześniej schodził
z dachu, a który wracał z piwnicy. Zmrużyła powieki, zatapiając się w swoich myślach.
Coś tu ewidentnie nie grało, tylko nadal nie miała pojęcia co dokładnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy po
kilkunastu minutach kluczenia korytarzami i klatkami schodowymi udało mu się
zgubić Uchihę, szybko skierował kroki na dach, wiedząc, że o tej porze powinien
być zupełnie pusty. Musiał przyznać, że Itachi nie bez powodu był uważany za
jednego z lepszych ludzi tak w organizacji, jak i w sławnym niegdyś Akatsuki.
Nie miał pojęcia, jakim cudem za każdym razem udawało mu się go zwęszyć,
kiedy ten myślał już, że zniknął mu na amen. Wiedział zresztą też, że Uchiha
zgubił go tylko na kilka minut, nie więcej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ostatnie schodki
pokonał biegiem, wychodząc czym prędzej na dach, z przyzwyczajenia nie domykając
drzwi. Jeszcze nikt się tu nie zapuszczał, kiedy trwały wyścigi, więc czuł się
tu bezpiecznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wyciągnął z
kieszeni telefon i wybrał numer Hiashiego, mając nadzieję, że szybko się z tym
uwinie i wróci na dół na czas. Po trzech sygnałach jego szef odebrał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mów —
warknął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ledwo co udało
mi się zgubić Uchihę i od razu mówię, że nie na długo — uprzedził z marszu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wcale mnie
to nie dziwi. — Po drugiej stronie rozległ się gorzki śmiech. Chłopak wzdrygnął
się, ale kontynuował.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Próbowałem
się dorwać do spisu ich adresów, ale Nara i Nateko zrobili za dobry system —
mruknął ponuro, na myśl o nieudanym włamie. — Alarm zawiadomił centrum Wilków
już na pierwszej zaporze, a Shikamaru potrzebował tylko chwili, żeby odciąć
mnie od reszty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dasz radę
zrobić to jeszcze raz? — W głosie Hyugi dało się słyszeć irytację.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie ma
takiej opcji, szefie. Nara zmienił wszystkie kłódki. Nateko już została zdjęta
z celownika. Tym razem system będzie nie do przedarcia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim razie niedługo dam ci do dyspozycji kilkoro ludzi. — Hiashi
zamilkł na moment po czym z głosem pełnym zadowolenia kontynuował: — Niedługo
wprowadzisz im do tej małej organizacyjki lekki zamęt.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-bUGU106yErw/WvgtN3iY5KI/AAAAAAAABWg/-udMLRELYZ8i4127bG4fAfohVqUjGdy2QCPcBGAYYCw/s1600/9.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="662" data-original-width="960" height="220" src="https://3.bp.blogspot.com/-bUGU106yErw/WvgtN3iY5KI/AAAAAAAABWg/-udMLRELYZ8i4127bG4fAfohVqUjGdy2QCPcBGAYYCw/s320/9.jpg" width="320" /></a><i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;"><b>Wielkie Wyjaśnienia!</b><o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Na początek, ogromne Gomenasai! Kurcze
nawet nie wiemy od czego zacząć. Ostatni rozdział został wstawiony siódmego
kwietnia (nie ma to, jak się pogrążać). Same nie wiemy, jakim cudem to się stało.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Maj zleciał nam od tak, jakby ktoś
pstryknął palcami i już, nie ma. Najpierw majówka, potem praktyki Yumi. Potem z
kolei moja wina z zaniedbywaniem, bo przecież to egzamin, trzeba się bardziej
uczyć, na zawodowych więcej do roboty, bla, bla, bla. Wiecie, takie banały, a
jednak. Potem oczywiście koniec roku, poprawki, walki itp. Uwierzcie, że z
naszymi nauczycielami nie ma łatwo. Jak chcesz lepiej, płaszcz się i próbuj ile
wlezie. Do tego wszystkiego dołożył się brak weny, potem kolejne praktyki Yumi,
które odbębniała za wrzesień, moje nadrabianie zaległości we wszystkim i bum,
znowu nie ma. No i lenistwo rzecz jasna, nie bronimy się przed tym.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Nie staramy się wybielać, co to, to nie.
To nasza wina, wiemy o tym. Kolejny miesiąc nam umknął, a większość rozdziału
została napisana i poprawiona w przeciągu dwóch ostatnich tygodni.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Nie wiemy, co Wam teraz napisać. Po
prostu przepraszamy bardzo za tę trzymiesięczną przerwę. Dalej postaramy się
działać sprawnie i na bieżąco.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Ostatnio zaczęłyśmy też dokładniej ustalać
fabułę dodatków, jakichś dodatkowych kwestii, których nie uwzględniłyśmy w
pierwszym planie, poprawiać błędy logiczne, które się wkradły to tu, to tam.
Staramy się pracować na tym blogiem i obiecujemy, że starać się będziemy dalej.
Nie wiemy, jak to będzie z kolejnym rozdziałem, ale możecie być pewni, że
zrobimy wszystko, żeby przerwa trwała, jak najkrócej się da.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Od nas to tyle na dzisiaj, mamy też
nadzieję, że rozdział się spodobał i jakoś was udobruchałyśmy, czytajcie -> nie
zabijecie nas.</span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy do
komentowania (baty też zbierzemy)</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">Yumi&Yoru</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">PS.Przepraszamy z akapity. Blogger już
kompletnie ześwirował -.-</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<i><span style="color: #999999; font-family: sans-serif; font-size: 13.5pt;">PS.2.Na <a href="https://www.facebook.com/yorumi.nateko.99/?ref=aymt_homepage_panel">Facebook</a>'u
Yoru, od czasu do czasu pojawiać się będą informacje o War.</span></i></div>
</div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-48501791387615247922017-04-07T23:38:00.000+02:002019-12-19T22:28:25.783+01:003.Kret w szeregach<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto leniwym
krokiem szedł w kierunku swojego mieszkania. Mijając przechodni, uparcie wlepiał
wzrok w płyty chodnikowe, bawiąc się zapalniczką schowaną w kieszeni dresów. Już
cały tydzień w jego głowie dźwięczały słowa Nateko, które nie dawały mu spać po
nocach. Może i było to głupie, bo przecież to tylko intuicja, ale Uzumakiemu
wystarczyło stwierdzenie, że to <i>jej</i> intuicja. Dzika rzadko myliła się w tych
sprawach, można by rzec, że praktycznie nigdy. Sam też cały czas bił się z głosem,
który wielkimi literami wykrzykiwał mu w głowie, że będzie tego żałował do końca
życia. To dodatkowo zwiększało jego niepokój, bo taka sytuacja zdarzyła się już
po raz drugi w przeciągu sześciu lat – od samego początku działania Sudden
Strike. Już drugi raz miał tak wiele wątpliwości, tak wiele niewiadomych. To
doprowadzało go powoli na skraj wytrzymałości. Gdy tylko zostawał sam, wszystkie
trybiki przestawiały się na tę jedną, przeklętą akcję. Kiedyś zignorował takie
odczucia, był zbyt ufny. Oni doskonale o tym wiedzieli i to wykorzystali.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Do teraz pamiętał
ich szyderczy śmiech i wyrachowanie. Ta dwójka, ci parszywi mordercy, zdawali się pochodzić prosto z piekła. Żadnych zahamowań, żadnego poczucia winy, żadnej
litości. Okolica, w której się znajdował dobitnie mu to uświadamiała. Czuł
lodowaty oddech przeszłości na swoim karku. Przeszłości, która już nigdy nie
miała pozwolić odetchnąć mieszkańcom w spokoju. Wszędzie widział ich twarze,
widział ich działalność. Strach w oczach tych, którzy pamiętali, zrujnowane
rodziny zamordowanych, zaułki, do których już nikt nie wkroczył z własnej woli.
To wszystko, co po nich zostało i właśnie to nadal paliło żywym ogniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To on im na to
pozwolił, to on wpuścił ich na swój teren, to on był winien tego strachu, który
panował w dzielnicy jeszcze długo po ich zniknięciu. Bracia Shiwamura zapisali
się na kartach historii wielu ludzi, w tym także jego. Oni byli jego pierwszym
i ostatnim błędem, który kiedykolwiek chciał popełnić. Jednak teraz, w jego głowie
wszystko zaczęło zataczać koło. Kolejny raz tyle wątpliwości, kolejny raz
strach, kolejny raz ostrzeżenia, które starał się nagminnie ignorować. Chaos
nie chciał ustąpić miejsca ani jednej słusznej myśli. Czuł, że po raz kolejny
popełnia błąd, że nie tędy droga. Tylko jak miał to zatrzymać? Ci ludzie na
niego liczyli, byli gotowi uderzyć z całą siłą i nawet na chwilę nie
dopuszczali do siebie świadomości, że mieliby przestać. Robili to, mimo że
wielu z nich poznało braci Shiwamura, wielu przeżyło ich okrucieństwo. Toshiro
prawie złamał Kibę, doprowadzając go do wraku tego silnego mężczyzny, którym
zawsze był. Sasuke wylądował przez niego na ostrym dyżurze, ledwo uchodząc z
ramion śmierci, a Temari odchodziła od zmysłów, gdy katował Gaarę na jej
oczach. Ale to młodszy z braci był gorszy. On nie krzywdził fizycznie. On robił
wszystko, by złamać psychikę ofiary. Matsuo już nigdy nie miał być w stanie
spojrzeć na niego bez strachu. Satoru był jedyną osobą, na widok której Dzika zaczynała
drżeć, jedyną osobą, którą Yumiko zabiłaby bez zastanowienia. Jedyną osobą, której
Jiraiya sam skręciłby kark.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To przerażające,
jak dwójka niepozornych w tamtych czasach studentów, potrafiła zniszczyć człowieka
i to w czasie nie dłuższym niż jeden, pieprzony dzień. Naruto nie wiedział, ilu
ludzi przez nich cierpiało, ale był pewny, że nie chciał znać tej liczby. Nikt
nie chciał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Poczuł zimne
dreszcze, gdy zobaczył przed sobą zaułek, w którym ich poznał. Zatrzymał się
koło niego i zapatrzył w głąb ślepej uliczki, mając wrażenie, że ledwie wczoraj
przyłapał ich na katowaniu dilera Hiashiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zatrzymał
się na środku chodnika, gdy z pobliskiego zaułka dobiegł go cichy krzyk i odgłos
uderzającego o beton kosza.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wracał właśnie
od Zboczeńca, który nie szczędził mu wywodów, jak niebezpieczne jest życie
przywódcy gangu i trochę się zagadał, bo Naruto opuścił jego mieszkanie dopiero
o drugiej w nocy, co skutkowało samotnym spacerem po sennych uliczkach Tokio.
Jednak, koniec końców musiał wrócić do głównej ulicy, wtopić się we
wszechobecny zgiełk i ledwo żywy ruszyć
do baru.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mimo ruchu
aut i obecności niewielu jak na Tokio przechodni, usłyszał cichy hałas i zatrzymał
się obok ślepej uliczki. Nieliczni ludzie mijali go, kompletnie ignorując te
odgłosy, które siłą rzeczy musiały zwracać ich uwagę, jednak oni wyraźnie postanowili się w
to nie mieszać.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki
zmarszczył brwi i wkroczył w mrok niepewnie, aczkolwiek z
determinacją stawiając kolejne kroki.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jest tu
ktoś? — odezwał się na tyle głośno, by zagłuszyć odgłosy ulicy. — Ktoś
potrzebuje pomocy?</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie sądzę.
— Usłyszał zachrypnięty, męski głos, który zaraz roześmiał
się psychopatycznie. Po plecach blondyna przebiegły ciarki, ale nie
ruszył z miejsca, mając wrażenie, że i tak by nie uciekł.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Satoru,
daj spokój. — Po drugiej stronie uliczki rozbrzmiał głęboki, melodyjny wręcz głos,
również należący do mężczyzny. Chwilę później usłyszał łoskot, jakby na ziemię
upadło coś ciężkiego, ale miękkiego. — To jeszcze licealista.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy... —
Naruto przełknął ślinę i ponownie spróbował coś z siebie wykrztusić. — Czy
wy...</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zabiliśmy
go? — Pierwszy z mężczyzn zaśmiał się znów tym przerażającym śmiechem, a
Uzumaki poczuł przemożną potrzebę ucieczki i zabarykadowania się w jakimś kącie
na końcu świata. — A nawet jeśli, to co?</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To był
diler Hyugi? — zapytał, przypominając sobie tego podejrzanego faceta z blizną
biegnąca przez nos i gratulując sobie braku drżenia w głosie.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A to
ciekawe. — Drugi z mężczyzn ruszył z miejsca, a Uzumaki mimo zgiełku ulicy, usłyszał
dudnienie jego kroków. — Jeśli wiesz, kto to był, to albo jesteś od Hiashiego,
albo stoisz po drugiej stronie barykady.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie stoję
po jego stronie — warknął, na chwilę zapominając o tej niepokojącej aurze, jaką
roztaczali wokół siebie nieznajomi.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Księżyc
postanowił w tym momencie wyjrzeć zza wysokiego budynku, oświetlając twarze
jego rozmówców. Naruto poczuł, jak kolana się pod nim uginają. Zacisnął zęby i
powstrzymał drżenie spowodowane widokiem jaki zastał. Opanowało go czyste
przerażenie, a panika zaczęła narastać w zastraszającym tempie.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak to
nie widok zmasakrowanego ciała znajomego dilera wstrząsnął nim tak bardzo. Nie,
to ich oczy. Jedna para tęczówek otoczona burzą blond, wręcz białych włosów, połyskiwała
czerwonym blaskiem odznaczając się nad zasłoniętymi maską ustami. Naruto nie mógł
dopatrzyć się w nich choćby cienia empatii, czy delikatności. Widział w nich
tylko i wyłącznie okrucieństwo. Jeszcze raz przeniósł wzrok na martwego człowieka, rozumiejąc już czyja to sprawka.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jego kompan, mimo że na pewno nie dotknął tego człowieka choćby palcem, również wyglądał
przerażająco. Pod kosmykami ciemno zielonych włosów, jego piwne, prawie złote tęczówki,
odbijały w sobie promienie księżyca, które jeszcze bardziej eksponowały czyste
szaleństwo, błąkające się w ich kącikach. Jednak to szaleństwo nie przyćmiewało
błysku inteligencji, ale i sadyzmu. Zrozumiał, że musiał zacząć uważać na każde
słowo. </span></i><i style="text-indent: 36pt;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czuł, że
znalazł się w pułapce z prawdziwymi bestiami w ludzkich skórach.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim
razie, mamy do ciebie interes, Kitsune. — Zadrżał na dźwięk swojego pseudonimu.
To, że go znali, nie wróżyło nic dobrego.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn
wzdrygnął się na to nieprzyjemne wspomnienie i ruszył dalej. Ta dwójka zawsze
roztaczała wokół siebie aurę grozy, a to spotkanie, choć bardzo by tego chciał,
nigdy nie miało zniknąć z jego pamięci.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a><a href="https://www.blogger.com/null"></a><a href="https://www.blogger.com/null"></a>Po piętnastu minutach drogi zobaczył
przed sobą plac, przy którym znajdowała się Kakurega. Przyspieszył kroku na myśl
o przyjemnej pościeli i wygodnym łóżku, jednak momentalnie wrósł w chodnik, gdy
jego oczy wyłapały w tłumie znajome kosmyki włosów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zmrużył powieki, próbując odnaleźć wzrokiem granatową czuprynę, co przyszło mu całkiem łatwo,
bo dziewczyna właśnie siadała na murku fontanny, ustawionej pośrodku placu.
Niemal biegiem rzucił się w jej stronę, zwalniając dopiero po przejściu na
brukowaną wysepkę pośrodku ulic.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Podszedł do zupełnie nieświadomej jego obecności </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">dziewczyny </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">i przysiadł obok niej.
Hyuga dopiero wtedy przerwała rysowanie, a węgiel wysunął się jej ze smukłych
palców, uderzając o wybrukowaną nawierzchnię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cześć —
mruknął Naruto, łapiąc jej spłoszone spojrzenie. Hinata zauważyła, że się jej
przygląda, więc szybko schyliła się po czarną kostkę, by schować ją do małego
piórnika, leżącego obok niej i przy okazji zakryć twarz włosami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cześć —
wyszeptała, splatając dłonie na kartkach bloku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie wiedziała,
jak ma się zachować. Nie rozumiała też jakim cudem, zamiast unikać miejsc, w których
mogła na niego wpaść, ona mimo wszystko przyszła właśnie tam, gdzie mieli się
ostatnio spotkać. To był zwykły impuls. Porwała szkicownik, piórnik z węglami i
sepią, i wyszła z domu. Wiedziała, że plac w śródmieściu to miejsce, gdzie nie
sposób go nie spotkać, a jednak tam poszła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy przysiadła
na murku fontanny i wzięła się za rysunek, zaczęła żałować swojej decyzji. Bo i
po co tam przyszła? Nawet nie wiedziała, co chciała mu powiedzieć. Czy w ogóle
chciała go spotkać? I kiedy już zdała sobie sprawę ze swojego beznadziejnego
zachowania, on nagle pojawił się obok. Po prostu przysiadł obok niej i
powiedział „Cześć”. To było takie normalne, a jednocześnie takie dziwne. W końcu
znał ją kilka dni, rozmawiał ze dwa razy, a ona go wystawiła nie przychodząc na
spotkanie i nawet nie trudząc się o jakiekolwiek wyjaśnienia. Najzwyczajniej w świecie stchórzyła. A on? Co zrobił ten wielki szef organizacji przestępczej, przed którą
drżeli mieszkańcy całego Tokio? Podszedł i przywitał się, a w jego głosie nie
zadrżała choćby nuta rozdrażnienia, czy zawodu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszystko u
ciebie w porządku? — ciągnął dalej, gdy biało oka zamilkła, wbijając sobie
paznokcie w dłonie. Dziewczyna skinęła jedynie głową, na co Uzumaki westchnął
ciężko i zapatrzył się w niebo. — Rozmawiaj ze mną, Hinata. Proszę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przepraszam —
wyszeptała, przygryzając wargę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za co? —
Blondyn zdawał się być autentycznie zaskoczony. — Miałaś prawo tak zareagować,
tym bardziej, że nie znasz mnie za dobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale mogłam
chociaż powiedzieć ci o tym osobiście — wymruczała, spuszczając wzrok na swoje
buty. — Przepraszam za to, że tego nie zrobiłam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W porządku —
mruknął, uśmiechając się pod nosem. — Ten wparowała do sali plastycznej niczym
burza, ale koniec końców przeżyłem, więc nie jest tak źle.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata zaśmiała
się pod nosem, wyobrażając sobie rozgniewaną przyjaciółkę. Uzumaki miał rację.
To mogło skończyć się o wiele gorzej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Siedzieli dłuższą
chwilę w ciszy, ignorując ludzi rzucających im ukradkowe spojrzenia. Musieli
wyglądać jak para zakochanych, ale Hinata była zbyt speszona, by coś z tym
zrobić, a Naruto nie zwracał na to uwagi. Hyuga intrygowała go i naprawdę miał
ochotę bliżej ją poznać, ale nie wiedział, czy dziewczyna chciała mieć z nim
jeszcze do czynienia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie masz może
ochoty na Ramen? — zapytał podnosząc się na równe nogi. Dziewczyna spojrzała na
niego niepewnie, ale po chwili zastanowienia uznała, że to nie był zły pomysł.
Skinęła głową i wstała, porywając przy tym w ręce szkicownik i piórnik. —
Super. W takim razie ja stawiam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie trzeba,
mogę zapłacić — zaprotestowała natychmiast, jednak Uzumaki zbył ją machnięciem
ręki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To ja tu próbuje
pokazać się od tej dobrej strony, co nie? — Wyszczerzył się i podrapał w zakłopotaniu
po blond czuprynie. — W końcu muszę ci udowodnić, że to, co robię, nie określa
tego, kim jestem, prawda?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale ja wcale
tak nie...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gdyby tak było,
nie uciekłabyś. — Znowu. Zero zawodu, czy ukrytej pretensji. Po prostu
stwierdził oczywisty dla niego, jak i dla niej fakt. — No dalej, pokażę ci
dzielnicę miasta, w której na bank nigdy nie byłaś.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna
skinęła ponownie głową i ruszyła za blondynem w stronę ulicy, by po chwili
znaleźć się po drugiej stronie. Przeszli pod Kakurege, gdzie chłopak zatrzymał
się sprawdzając, czy aby czasem nie uciekła. Widząc przy tym, jak nieporęczny
był jej szkicownik, pokręcił głową w rozbawieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie jest ci
trochę niewygodnie? — Wskazał brodą na trzymane przedmioty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nic
takiego. — Spuściła wzrok, rumieniąc się przy tym. Musiała wyglądać śmiesznie,
taszcząc ze sobą tak duży blok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Może
zostawisz to na razie w barze? — Posłała mu wystraszone spojrzenie, już w myślach
odtwarzając, co mogłoby się stać z jej rysunkami, ale śmiech blondyna szybko
odwrócił jej uwagę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie w samym
barze. Chodziło mi o moje mieszkanie. — Wskazał na okna znajdujące się nad
przeszkloną witryną. — Nikt oprócz mnie nie ma tam wstępu. Matsuri pilnuje zza
baru, czy aby nikt nie próbuje się wziąć za sforsowanie tych schodów, więc możesz
być spokojna. Twoje rysunki będą bezpieczne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie chciałabym
robić ci kłopotów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jakich kłopotów?
— Blondyn roześmiał się, już otwierając drzwi baru. — No dalej, chodź za mną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga zagryzła
wargę, ale ostatecznie weszła za Uzumakim do budynku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Od razu uderzył
w nią zapach alkoholu wszelkiej maści. Rozejrzała się zaciekawiona po
pomieszczeniu. Rzadko bywała w klubach i barach, ale musiała przyznać, że ten
był wyjątkowo klimatycznym miejscem. Jasnobrązowa boazeria pokrywała ściany i
sufit, z którego na krótkim łańcuchu zwisały czarne lampy, imitujące
kandelabry. Podłoga została wyłożona deseczkami parkietu, tworząc ciekawy wzór
współgrający ze ścianami i sufitem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W najdalszym kącie
pomieszczenia znajdowały się drewniane, kręcone schody, a naprzeciw drzwi stał
wielki, dębowy bar, wykończony przeróżnymi ornamentami wyrzeźbionymi w drewnie
oraz cienką warstwą czarnej, błyszczącej płyty, której Hinata nie była w stanie
zidentyfikować, a która idealnie zgrywała się z czarnym szkłem witryny. Za nim
znajdował się równie wielki, dębowy barek otaczający z trzech stron szare drzwi
z napisem „Tylko dla personelu”. Znajdowało się tam mnóstwo różnokolorowych
butelek, każda z białą etykietą, informującą o jej zawartości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W
pomieszczeniu przy dwuosobowych stolikach, ustawionych przy lewej ścianie
pomieszczenia</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">, tak jak i przy barze</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">, siedziało kilkoro ludzi. Jedynie małe
boksy po prawej stronie świeciły pustkami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Oddzielone
drewnianymi ściankami stoliki, zauroczyły Hinatę. Ciemnozielone blaty były
otoczone cienką ramką drewna, zdobioną w przeróżne motywy, a na samej zielonej
nawierzchni, połyskiwały czarne odłamki szkła, kontynuujące misterny wzór.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chcesz wejść
ze mną na górę, czy poczekasz tutaj? — Uzumakiemu nie uszedł uwadze jej
zachwyt, który przyprawił go o dumę. Kochał swój bar i bardzo lubił, kiedy ktoś
go doceniał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata
rozejrzała się w popłochu po ludziach, siedzących w lokalu. Nie bardzo widziało
jej się zostawać na dole z obcymi. Niepewnie podeszła do niego, na co Naruto błysnął
zębami w uśmiechu i zachęcił ją ruchem ręki, wchodząc już na schody.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chwilę po tym
stała w jasnym, przestronnym salonie. Odcienie brązu i beżu sprawiały, że pokój
był przytulny mimo swej wielkości. Wokół małego drewnianego stolika stały duże,
beżowe kanapy. Na podłodze leżał dywan w tym samym kolorze, a naprzeciw mebli stał telewizor.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na ścianach
wisiały zdjęcia, które zwróciły uwagę Hinaty. Podeszła do komody, nad którą
wisiał duży obraz, przedstawiający bardzo podobnego do Naruto mężczyznę i młodą,
rudowłosą kobietę. Wokół porozwieszane zostały inne, mniejsze zdjęcia tej dwójki,
samego Uzumakiego, kilkorga ludzi, których kojarzyła z uczelni, jak i zupełnie
nieznanych jej osób. Na komodzie za to stały obrazy, które musiały by dziełem
blondyna, przedstawiające tego niezwykłego lisa z wzoru na jego desce. Pomiędzy
nimi znajdowało się jeszcze jedno zdjęcie, na widok którego Hinata zmarszczyła
brwi. Widniał na nim bowiem starszy mężczyzna, z długimi białymi włosami i
czarnymi oczami – profesor Yoshizaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rysunki leżą
bezpieczne w moim pokoju, a drzwi są zamknięte na klucz. — W pomieszczeniu
pojawił się rozpromieniony Uzumaki, z kurtką w jednej ręce i kluczem w drugiej.
Blondyn zauważył, na co patrzyła i roześmiał się pod nosem. — Jiraiya to dobry
znajomy moich rodziców i mój chrzestny. Stąd to zdjęcie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Och — wymsknęło
jej się, bo przez chwilę pomyślała, że profesor ma coś wspólnego z gangiem.
Naruto, jakby czytając jej w myślach, pokręcił ze śmiechem głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie martw się.
Codziennie próbuje wybić mi to z głowy, ale jak widać, nie wychodzi mu to
najlepiej. — Wzruszył ramionami i wskazał na drzwi. — Jedziemy?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jedziemy? —
zdziwiła się, bo wcześniej nie wspominał nic o żadnym pojeździe. — Znaczy
samochodem? To aż tak daleko?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pół godziny
drogi stąd — mruknął, przekrzywiając śmiesznie głowę. — Ale nie chciałem jechać
samochodem, tylko motocyklem. Chyba, że wolisz samochód.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie, nie, w
porządku. — Pomachała szybko rękami i spuściła wzrok. — Bardzo lubię motocykle.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No to jak?
Idziemy na dół?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata skinęła
głową i ruszyła za rozpromienionym chłopakiem na dół do baru, a stamtąd do drzwi
z napisem „Tylko dla personelu”. Ledwo co znaleźli się na słabo oświetlonym
korytarzyku, Naruto skręcił w prawo, do małego pustego pomieszczenia i otworzył
kolejne drzwi. Za nimi znajdowały się schody, które okazały się prowadzić do
niewielkiego warsztatu, gdzie stał żółty Chevrolet Camaro oraz motocykl, teraz przykryty plandeką.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn z uśmiechem
podszedł do osłoniętej maszyny i jednym ruchem ściągnął z niej materiał, a
oczom Hinaty ukazał się czarny Suzuki Hayabusa. Dziewczynie aż zaświeciły się
oczy na ten widok. Zawsze chciała mieć swój motocykl, ale ojciec nigdy nie pozwalał
jej myśleć o czymkolwiek, co nie było związane z grupą. Gdy się od
niego uwolniła to marzenie zaczęło jej umykać, zasłonięte zmartwieniami
codziennych dni, aż w końcu zrzuciła je na ostatni plan i odpuściła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Podoba ci się?
— Blondyn nie mógł przestać się uśmiechać na widok iskierek w jej oczach.
Dziewczyna skinęła głową i podeszła bliżej, nie spuszczając oczu z piekielnej
maszyny. — To jak, chcesz się nim przejechać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne,
ale...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kask leży na
półce. — Uzumaki wskazał na szafkę z narzędziami, stojącą tuż obok Hyugi. — A tu — odwrócił się i zaczął grzebać w
szafie stojącej za nim, by po chwili rzucić w nią kawałkiem materiału — masz
kurtkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata złapała
zręcznie czarną skórę i po chwili wahania, nałożyła ją na ramiona. Sięgnęła po czarny kask, a gdy się odwróciła, Naruto siedział już na motocyklu w
biało czarnej kurtce i białym kasku. Zachęcił ją ruchem głowy i nacisną guzik
na pilocie, a drzwi warsztatu zaczęły podjeżdżać w górę. Dziewczyna w trymiga
znalazła się za nim, niepewnie go obejmując. Gdy drzwi uniosły się wystarczająco
wysoko, Naruto kazał jej się schylić i ruszył z rykiem silnika, ledwie nie
zahaczając głową o wciąż podnoszącą się klapę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wyjechali z
podziemi, prosto na główną ulicę, gdzie blondyn stopniowo przyspieszał, wymijając po
drodze wszystkie samochody. Hyuga zacisnęła oczy i mocniej przytuliła się do chłopaka.
Poczuła, jak ten się śmieje, by za chwilę docisnąć gaz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mimo początkowego
strachu, Hinata z każdą chwilą coraz mniej obawiała się tej jazdy. Wyczuła w chłopaku dobrego kierowce i zaufała mu. Otworzyła oczy, nieco rozluźniając uścisk.
Pojazdy migały jej przed oczami w zastraszającym tempie, ale jej to nie przerażało.
Poczuła adrenalinę, której tak bardzo jej brakowało od czasu ostatnich wyścigów
samochodowych. Ryk potężnego silnika rozbrzmiewał w jej uszach, co sprawiało, że
miała ochotę zaśmiać się radośnie, jak mała dziewczynka. To było niesamowite,
ta prędkość, to poczucie wolności. Brakowało jej tego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a>Uzumaki wyczuł, że się rozluźniła i uśmiechnął
się pod nosem. Domyślał się, jak mogła się czuć. Do teraz pamiętał swoją
pierwszą przejażdżkę z ojcem na starej, wysłużonej Yamaha FJ1200.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po ponad
dwudziestu minutach szybkiej jazdy, zwolnił nieco, wjeżdżając w końcu w
dzielnicę, którą chciał jej pokazać. Spokoju okolicy nie śmiało burzyć zbyt
wiele samochodów. Uzumaki jechał wąskimi uliczkami, co rusz skręcając w jakiś
zaułek, a Hinata z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w otoczenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ta cicha
dzielnica wydawała się w ogóle nie należeć do tak wielkiej metropolii, jaką było
Tokio. Wąskie uliczki, domki przypominające okres Meiji i dużo zieleni tworzyło
z tego miejsca niezwykłą, bezpieczną przystań. Gdzieniegdzie zauważyła witryny
sklepowe, ale wszystkie wydawały się zatrzymać w uroku odpowiadającym tej
jednej, konkretnej epoce. Na ulicach nie było zbyt wielu ludzi, a ci, których
mijali, machali do nich wesoło. Hinata uznała zatem, że Naruto musiał często tu
bywać, skoro był rozpoznawalny nawet w kasku. Zastanawiała się, jak trafił do
tej dzielnicy. Ona całe swoje życie spędziła w Tokio, ale nigdy nie przypuszczałaby,
że istnieje tak piękne, spokojne miejsce wśród tego całego zgiełku i pośpiechu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki zwolnił
jeszcze bardziej, by po chwili zatrzymać się kilka metrów od małej, drewnianej
budki, której szyld głosił „Ichiraku Ramen”. Hyuga zsiadła z maszyny, co zaraz
zrobił jej towarzysz i chwilę po tym siedzieli już przy barze budki, odłożywszy
kaski i kurtki na siedzenia obok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dwa razy to
co zawsze, staruszku. — Naruto posłał starszemu mężczyźnie uprzejmy uśmiech, który
ten odwzajemnił i zabrał się do roboty. — Mówię ci, najlepszy Ramen pod słońcem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Musisz często
tu bywać, skoro, ludzie cię rozpoznają — wypaliła nagle, nawet nie wiedząc,
dlaczego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn
spojrzał na nią zdezorientowany, by po chwili wybuchnąć śmiechem. Ta dziewczyna
nie przestawała go zadziwiać. Co rusz coś nowego. Obrazy, ucieczki, motory, a
teraz jeszcze to.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy już się
uspokoił, na jego twarzy zawitało rozczulenie, które nie umknęło Hyudze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cóż, trudno,
żeby nie rozpoznawali chłystka, którego ganiali z miotłami i patelniami po
ulicach — mruknął rozbawiony, obserwując zdezorientowanie malujące się na jej
twarzy. Jednak po chwili jego twarz przybrała nieco pochmurny wyraz. — Wychowałem
się w tej dzielnicy. Mieszkałem tu z rodzicami przez siedemnaście lat. Dwie
przecznice stąd znajduje się mój stary dom, ale od śmierci rodziców nie mam z
nim dobrych wspomnień. Nie byłem tam dobrych pięć, może nawet sześć lat.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata
momentalnie pożałowała swojego pytania. Może nie znała go za dobrze i najczęściej
widziała tylko na korytarzach wydziału, ale jeszcze nigdy nie wydawał jej się
być tak przygnębiony. Zrozumiała, że nie mógł mieć łatwego życia, a rodzice musieli
być dla niego ważni. I musiało spotkać ich coś złego, skoro nie chciał wracać
do rodzinnego domu przez całe sześć lat. Sama też coś o tym wiedziała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto zauważył
jej minę i szybko potrząsnął głową, pozbywając się niepotrzebnych w tej chwili
myśli.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cóż, co było
minęło. — Uśmiechnął się do niej ciepło. — Niech przeszłość pozostanie w przeszłości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga pokiwała
głową i podniosła na niego niepewne spojrzenie. W jego oczach po raz kolejny
nie zobaczyła tego, czego się spodziewała, a mianowicie wyrzutów, czy
reprymendy. Była tam radość i ciepło, ale i odrobina smutku, którą musiały wywołać
wspomnienia z dzieciństwa. Niezręczną sytuację przerwał staruszek, stawiając
przed nimi dwie miski parującej zupy, za której pałaszowanie zabrali się niemal
natychmiast.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Żadne z nich
nie poruszyło już tej kwestii. Cały czas rozmawiali na zupełnie nieważne tematy
i co chwilę wybuchali śmiechem na wspomnienia zabawnych sytuacji, jakie im się
przytrafiały.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po zjedzonej
kolacji, postanowili zostawić motocykl na oku właściciela „Ichiraku Ramen” i
przejść się po dzielnicy, w której już powoli zapalano latarnie. Niestety nie
zdążyli dojść choćby do końca ulicy, gdy telefon blondyna rozdzwonił się, na co
ten przeklął szpetnie pod nosem i przeprosił Hyugę, odchodząc kilka kroków
dalej. Kiedy zobaczył na wyświetlaczu dobrze znaną, leniwą gębę, przeszły go
ciarki. Nara nigdy nie dzwonił z byle gównem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mów — warknął,
mając złe przeczucia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mamy
problem. — Usłyszał znudzony, a jakże, głos przyjaciela. — Musisz natychmiast
ruszyć tu swoją dupę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co się znowu
stało? — Zmarszczył brwi, oglądając się na Hinatę, która przyglądała się mu zaciekawiona jego nerwową reakcją. — Jestem teraz jakby zajęty, wiesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To zmień to
zajęcie, bo to pilne, Uzumaki — warknął brunet, na co Naruto się skrzywił.
Cholernie mu się to nie podobało. — Dojedziesz do bazy wilków w piętnaście
minut max.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jestem w
Hayazaki, Nara — syknął tamten, tupiąc nerwowo nogą. — I muszę kogoś odstawić
do domu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie żartuj
sobie ze mnie — warknął Shikamaru, wzdychając ciężko. — Gdzie musisz tego kogoś
odstawić?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Okolice
Shibuyi — mruknął, już zawracając w stronę dziewczyny. — Będę tam za jakieś
czterdzieści minut.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pospiesz się.
— Usłyszał jeszcze zanim się rozłączył.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przepraszam,
obowiązki wzywają — powiedział ponuro, drapiąc się po karku w zakłopotaniu. —
Muszę podjechać do kumpla, ale odwiozę cię do Shibuyi. Strasznie cię za to
przepraszam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie szkodzi.
— Hyuga pokręciła głową. — Rozumiem, jesteś zajęty. Też powinnam już wrócić.
Ten pewnie się zastanawia, gdzie mnie wcięło.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zaraz.
Mieszkasz z Ten Ten? — Uzumaki otworzył szeroko oczy, zatrzymując się w pół
kroku. Dziewczyna przytaknęła ruchem głowy. — Życie mi ratujesz, Hinata! —
krzyknął, porywając ją w ramiona i okręcając się z nią wokół własnej osi. — Możemy
wrócić skrótami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tym odstawił
zaczerwienioną dziewczynę na ziemię i niemal biegiem ruszył do stojącej przy
budce maszyny. Czekając aż ta zarzuci na siebie kurtkę i kask, powiadomił Nare,
że zjawi się w bazie za dwadzieścia minut.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chwilę po tym
z rykiem silnika opuszczali tę spokojną dzielnicę, by po dziesięciu minutach
jazdy, Naruto wysadził Hinatę pod strzeżonym osiedlem. Podziękował jej za wieczór,
uspokoił, mówiąc że zwróci szkicownik przy najbliższej okazji i pomachał jej, zaraz znikając w mroku
ulicy. Hyuga stała tam jeszcze kilka minut, nadal ubrana w skórzaną kurtkę, którą
jej pożyczył i z kaskiem w ręku. Zastanawiała się, czy chodziło o gang, kiedy
wspominał jej o obowiązkach. Przez ten miły wieczór zapomniała, komu tak
naprawdę pozwoliła się wywieść w nieznane. Miała ochotę strzelić sobie porządnie
w twarz. I to nie dlatego, że mu zaufała, ale dlatego, że coraz mniej obchodziło
ją to, czym blondyn się zajmował. A powinno i dobrze o tym wiedziała. Nie mogła
zapominać o ojcu i jego interesach. W końcu Naruto obracał się w tym samym
tokijskim półświatku. Tylko, czy aby słuszne było kwalifikować go pośród
zbrodniarzy równych jej ojcu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Westchnęła ciężko
i z jeszcze większym niż wcześniej mętlikiem w głowie, zaczęła wspinać się po
schodach do swojego mieszkania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><a href="https://www.blogger.com/null"></a>— Co jest? — warknął Uzumaki już na wejściu,
patrząc bykiem na ludzi zebranych w pomieszczeniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Shikamaru jak
zwykle siedział przed swoimi monitorami, przysypiając w wygodnym fotelu, Temari
opierała się biodrem o biurko, mierząc blondyna ostrym spojrzeniem, a Kankuro
majstrował przy swoich marionetkach, rozłożony na starej, styranej kanapie.
Poza tą nieodłączną trójką, w pomieszczeniu znajdował się Gaara, szef QW oraz
Madara z DF.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś ty taki nabuzowany? — zapytał ten ostatni, odbijając się
od ściany, o którą się opierał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nieważne —
rzucił Uzumaki i spojrzał wyczekująco na Nare, który zdążył wrócić do pionu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ktoś chciał
włamać się nam do systemu — powiedział ponuro brunet, odwracając się do monitorów.
— Próbował wkraść się do bazy członków i wykraść ich dane. Co więcej,
zaatakowany został serwer z danymi na temat broni i pojazdów, których używamy.
Ich ulepszeń i planów budowy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś zginęło?
— Naruto przysiadł na stoliku i skrzyżował ręce na piersi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zdążyłem
zablokować wszystkie serwery, zanim hakerowi udało się dotrzeć do ostatniej
zapory, ale właśnie tu pojawia się problem. — Shikamaru zwrócił się twarzą do
nich i na powrót rozłożył wygodnie w fotelu. — Zapory nie zostały złamane. Ktoś wyraźnie
wiedział, jakie mamy zabezpieczania. Co więcej, wiedział jak je przejść. Krok po
cholernym kroku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żartujesz
sobie ze mnie? — Uzumaki wlepił w niego zszokowane spojrzenie. — Przecież te
zabezpieczenia to twoja robota. Jak ktoś postronny mógł przejść choćby jedno z
nich?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I tu
dochodzimy do meritum — mruknął ponuro, spoglądając kolejno na każdego z szefów
gangów. — Mamy kreta w szeregach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto
zmarszczył brwi. Kreta? To już była czysta ironia. Jak na zawołanie przypomniał
sobie braci Shiwamura i parsknął gorzkim śmiechem. Nie mógł się ich pozbyć z głowy.
Historia naprawdę zataczała koło, a cała ta sytuacja coraz mniej mu się podobała.
Czuł, że jeśli czegoś nie zrobi, to wszystko go przerośnie. Zamknął oczy, próbując
się uspokoić, ale na nic zdało mu się oddychanie. Gniew zaczynał kiełkować w
nim na dobre.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdzieś za nim
Madara prychnął pod nosem, a Kankuro rzucił na stolik jeden z kluczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wierzę —
warknął Gaara, piorunując Nare wzorkiem. — Drugi raz? To jakiś żart?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To
upierdliwa sytuacja, ale ktoś po prostu musiał podać im hasła. Nie ma innej
opcji. — Zamknął oczy i odchylił głowę, opierając ją na fotelu. Miał dość walki
z hakerem i zmianą zabezpieczeń, a czekała go mało przyjemna rozmowa. Westchnął
ciężko i spojrzał na nich spod przymrużonych powiek. — Dobrze wiecie, że nikt
nie jest w stanie ich złamać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kto? —
Uzumaki złapał za nasadę nosa, już szukając w głowie podejrzanych osób.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tego nie
wiem, ale wiem, kogo można wykluczyć z kręgu podejrzanych w QW. — Shika rzucił
kontrolne spojrzenie Gaarze. — Koniec końców zostają nam Nateko, Kagawa i
Matsuri.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Matsuri nie
ma z tym nic wspólnego — wycedził przez zaciśnięte zęby rudowłosy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie możesz
tego wykluczyć, Gaara. — Głos zabrała Temari, stając obok Nary. — Każdy może być
podejrzanym. Ty możesz jej ufać, ale reszta już niekoniecznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Shukaku prychnął
pod nosem, ale już więcej się nie odezwał. Wiedział, że z tą dwójką nie ma co
dyskutować, a już tym bardziej, kiedy zdawał sobie sprawę z tego, że mają rację.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W Sudden
Strike możemy wykluczyć podejrzenia. — Jeleń zwrócił się w stronę Naruto, na co
on tylko kiwnął głową, zaciskając zęby. — A ty, Madara? Jakieś podejrzenia?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ozawa —
rzucił Uchiha, hardo patrząc w czarne oczy hakera. — Nikt więcej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I tutaj muszę
się nie zgodzić. — Nara rzucił mu ostre spojrzenie. — Sasaki i Kikkawa
wcale nie są pewniakami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Musimy o tym
porozmawiać z resztą — wtrącił się Naruto, zanim Madara zdążył zacząć kolejną kłótnię,
której puentą i tak byłaby racja Nary. — Niech każdy wyśle informację do członków
swojej ekipy. Tych, których nazwiska tutaj nie padły. Musimy znaleźć i pozbyć
się tego kreta. I to jak najszybciej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Godzinę później
w bazie Wilków pojawili się pozostali członkowie gangów, rzucając podejrzliwe
spojrzenia Narze i swoim szefom. Takie spotkanie nie było zwyczajną rzeczą, tym
bardziej, że brakowało kilkorga kluczowych członków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żartujesz
sobie z nas? — warknął Kiba, gdy tylko Shika skończył swój wywód, uwzględniając
w to nazwiska podejrzanych osób. — Chyba nie wierzysz w to, że Yorumi zrobiłaby
coś takiego? Kurwa, chyba sobie w kulki lecisz, Nara.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stwierdzam
fakty, Inuzuka — powiedział spokojnie, mierząc go ostrym wzrokiem. — Nie
zapominaj, że każdy może być kretem. Tym bardziej, że Nateko pomagała ustalić
zasadę działania tych serwerów. Ona jest w tej chwili główną podejrzaną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie pierdol,
Nara, tylko pomyśl przez chwilę. — Deidara podniósł głos, zwracając na siebie
uwagę zebranych. — Nie mogła tego zrobić, nawet jeśli miała do tego najlepsze
warunki. Tak samo, jak nie zrobił tego Matsuo i co ważniejsze, nie Yumiko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To ty przez
chwilę pomyśl — mruknął Gaara, patrząc ostro na blondyna. — Sasaki mogła to
zrobić, tak samo, jak Dzika. Obie dobrze sobie z tym radzą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co jest z
tobą nie tak, Uzumaki? — syknął Kiba, zdenerwowany jego milczeniem. — Od kiedy
przestajesz wierzyć swoim ludziom? Powiedz mi, do cholery, dlaczego przestałeś
wierzyć tym, którzy tyle przez tego sukinsyna wycierpieli i tak dużo dla ciebie
zrobili?! Odezwij się w końcu!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kiba, uspokój
się. — Ten próbowała przytrzymać go za ramię, ale wyrwał się jej i podszedł
szybkim krokiem do blondyna, zaciskając dłonie na materiale jego kurtki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedz mi
Uzumaki, kiedy? — Wlepiał w niego rozsierdzone spojrzenie, próbując się opanować,
ale za nic mu to nie wychodziło.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Oni nie znali
dziewczyn i Matsuo tak dobrze, jak on i Deidara. Nie mogli zdawać sobie sprawy,
ile kosztowało ich stawienie czoła swoim lękom. Jak bardzo musieli zacisnąć zęby,
żeby być w stanie stanąć naprzeciw Hyugi jako łowcy, a nie ofiary.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto też
zdawał sobie z tego sprawę, ale nie potrafił się przemóc. Już raz zaufał i skończyło
się to dla nich tragicznie. Tym razem nie zamierzał odpuszczać, mimo przeszłości,
którą każdy z nich dobrze znał. Chciał uniknąć ofiar.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego,
Uzumaki? — Kiba oddychał ciężko, a Gaara był gotów w każdej chwili doskoczyć do
niego i odciągnąć go od blondyna. Za to Madara obserwował z uwagą Deidare.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo nadal
pamiętam, ile razy zostaliśmy zwodzeni za nos przez ludzką chciwość i nienawiść.
— Kiba zapatrzył się na niego w niedowierzaniu, by po chwili prychnąć gniewnie
i odsunąć się od przyjaciela.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I czego ty
od nas oczekujesz? — Deidara zaśmiał się pod nosem, zaciskając dłonie w pięści.
— Mamy zamknąć je w magazynach, dopóki nie przyznają się do winy?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Macie śledzić
wszystkich, których nazwiska zostały tu dzisiaj wymienione — zagrzmiał Madara,
kończąc to żałosne przedstawienie, które reszta ekipy obserwowała nawet nie
pisnąwszy słówka. — Wystarczy walki kogutów. Nic wam to nie da, a czas ucieka.
Chcecie, żeby zostały oczyszczone z zarzutów? To weźcie się do roboty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Inuzuka
siedział z Deidarą w samochodzie przed blokiem, w którym mieszkał blondyn.
Obydwaj wpatrywali się ponuro w rozświetlone okna na drugim piętrze. Gdy
spotkanie się zakończyło, kilka osób dostało polecenia śledzenia podejrzanych.
Naruto wiedział, że to nie jest dla nich łatwe, ale dla dobra ich i
dziewczyn, właśnie oni mieli mieć na nie oko. Żadnemu z nich to się nie podobało,
ale nie mieli wyjścia. Bez słowa opuścili bazę Wilków i razem pojechali pod dom
Deidary, gdzie obecnie obie siedziały.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yumi tego
nie zrobiła — odezwał się w końcu Iwasaki, ale Kiba tylko mocniej zacisnął ręce na
kierownicy. — Nie byłaby w stanie tego zrobić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem to —
warknął szatyn, wzrokiem uparcie świdrując okna mieszkania. — Tak dobrze jak
wiem, że Yoru w życiu nie sprzedałaby nas Hyudze. Nienawidzi go.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kita skinął głową
i westchnął ciężko. Odpiął pas i otworzył drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiem jej, że
na nią czekasz — wymruczał pod nosem. — Lepiej, żeby nie zostawała dzisiaj u nas. Razem są
zbyt przenikliwe. Zaczęłyby coś podejrzewać. Zresztą, jeśli tego nie zrobiły do
teraz, to i tak zaczną, kiedy tylko nas zobaczą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kieł zaśmiał
się pod nosem tak bezradnie, że Deidare przeszły ciarki. Dawno nie widział
przyjaciela w takim stanie, właściwie zdarzyło się to tylko raz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wystarczy, że
wejdzie do samochodu. — Oparł czoło na kierownicy, nadal kurczowo ją ściskając.
— Nie dam rady jej okłamać, nie umiem. Zresztą nigdy nie umiałem. Nie udało mi
się to choćby raz przez te całe, pieprzone sześć lat.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Iwasaki nie
bardzo wiedział, co ma zrobić. Sam czuł się okropnie i chociaż był o wiele
lepszym aktorem niż Kiba, wiedział, że Yumi nie okłamie. Nara ustawił ich pomiędzy
młotem a kowadłem, a Naruto na to przystał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Masz pięć
minut — mruknął po dłuższej chwili. — Potem ona znajdzie się na dole, a ty
musisz ją dowieźć do domu, zanim postanowi wyskoczyć i nas ze sobą skonfrontować.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem —
wymruczał. — Dam radę. Tylko nie daj po sobie poznać już na wejściu, że coś
jest na rzeczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Deidara skinął
głową i wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi. Kiba westchnął ciężko, opierając się o zagłówek. Naruto doskonale zdawał sobie sprawę, że mogą nie dać sobie z tym
rady. Mimo to wyznaczył im to zadanie, ignorując przy tym wszelkie protesty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W napięciu
obserwował drzwi na klatkę schodową, a gdy zobaczył w nich Nateko z niezbyt
ciekawą miną, zaklął pod nosem. Wiedziała, że coś jest nie tak. Ewidentnie
zdawała sobie sprawę, że Dei nie zachowywał się naturalnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Musiał odwrócić jej uwagę i to szybko. To było do zrobienia, ale martwił
się o blondyna. Miał nadzieję, że udało mu się wyminąć pytania Sasaki. Ten Karzełek
był niezwykle bystrą bestią i wolał załatwiać sprawy między nimi od razu. Z
jednej strony ta różnica między przyjaciółkami dawała mu jakieś marne szanse,
jednak Yumi nie była aż tak nieprzewidywalna, jak Nateko. Sytuacja mogła zmienić
się w każdej chwili i właśnie tego bał się szatyn. Wtedy bezpowrotnie
straciliby ich zaufanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-WA075EQIRCE/WOgEWIIpihI/AAAAAAAABFs/x3o2cVbjzj863epIjrDNsCBb3fjhaKRsACPcBGAYYCw/s1600/3.Kret%2Bw%2BSzeregach.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="186" data-original-width="271" src="https://1.bp.blogspot.com/-WA075EQIRCE/WOgEWIIpihI/AAAAAAAABFs/x3o2cVbjzj863epIjrDNsCBb3fjhaKRsACPcBGAYYCw/s1600/3.Kret%2Bw%2BSzeregach.jpg" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><b>Od autorek:</b> <i>Suimimasen! Rozdział pojawił się z ogromnym opóźnieniem, za które jest nam wstyd. Na prawdę nie chciałyśmy tego tak odwlekać, ale co rusz miałyśmy coś do roboty, a i wena wcale nie chciała przychodzić.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Obiecujemy, że będziemy się starać dodawać rozdziały w odstępie jednego miesiąca i w wakacje spróbujemy to jakoś usprawnić, albo napiszemy trochę naprzód, i zgromadzimy zapas tak, żebyście nie musieli tyle czekać.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Mamy nadzieję, że rozdział przypadł do gustu, choć na razie mamy tu ciszę przed burzą. W następnym rozdziale będziemy powoli wprowadzać akcję, by w piątce walnąć Wam bombę, na którą same czekamy z niecierpliwością, jednocześnie trochę się jej bojąc. Jeszcze raz strasznie przepraszamy i zachęcamy do komentowania.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Pozdrawiamy ^^</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Yumiko&Yorumi</i></span></div>
</div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-29349878250491921912017-02-02T22:24:00.000+01:002019-12-19T22:29:17.811+01:00Dodatek: Straszny cios<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">Wyłączyłem
telewizor. Byłem już zmęczony tymi ciągłymi paplaninami o cudownych tokijskich
biznesmenach. Szczególnie na nerwach grało mi wychwalanie pod niebiosa
niejakiego Hiashiego Hyugi. Ciekawe, czy ludzie wiedzieli, że ich kochany
bohater miasta jest największą szują, chodzącą po tym świecie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdyby nie
szybka interwencja Jirayi, ten sukinsyn wsadziłby Sasuke i Sakurę-chan za
kratki. Zamach na panią premier przeprowadzony przez dwójkę licealistów. Prychnąłem
pod nosem i usiadłem na łóżku. Dobre sobie. Nie mieli z tym nic wspólnego,
nigdy nawet nie weszli mu w drogę. Ale skoro należeli do Sudden Strike byli na
celowniku. To było po prostu śmieszne, jak bardzo ten wielki biznesmen i
jednocześnie przywódca największej mafii w Japonii, bał się wpływu kilku małych
gangów w tokijskim półświatku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Podniosłem się
na równe nogi i potrząsnąłem głową, próbując pozbyć się natrętnych wspomnień z
aresztowania przyjaciół. Nie wiedziałem, co by się stało, gdyby Yoshizaki nie
zainterweniował.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Podniosłem z
podłogi dżinsy i wczorajszą koszulkę. Wciągnąłem je na siebie i ruszyłem na dół.
Już na schodach poczułem zapach smażonego bekonu. Ta, mama miała zachodnie zapędy
kulinarne. Nie żebym narzekał. Jej jedzenie to najlepsze, co mnie w życiu
spotkało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobry. — Wszedłem
do kuchni i przysiadłem na stołku barowym. Chwilę po tym wylądował przede mną
talerz pełen jajecznicy i bekonu. Oblizałem usta i zabrałem się za jedzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I jak,
synek? — Mama przerzuciła swoje długie, czerwone włosy przez ramię i
usiadła naprzeciw mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przepyszne — wybełkotałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To
dobrze. — Uśmiechnęła się, ale już widziałem w jej oczach powagę. Świetnie,
znowu pogadanka. — Synek, co zamierzasz dzisiaj robić?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hmm? —
Uniosłem brwi. A to coś nowego. — Pewnie poszwendam się
trochę z Sasuke.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sasuke,
mówisz. — Zagryzła wargę i spuściła wzrok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra,
co się dzieje? Mamo?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A co
miałoby się dziać, synek? — Uśmiechnęła się, jednak ten uśmiech nie
sięgał oczu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
widzę, że coś jest na rzeczy. — Odłożyłem widelec i przyjrzałem
się uważnie jej twarzy. — Jesteś spięta, mamo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To
dlatego, że nie podoba mi się ta znajomość. — Wypaliła na jednym
oddechu, a mnie dosłownie zamurowało. Że co?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żartujesz
sobie ze mnie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie,
nie żartuję! — Oho, obudziłem bestie. Chyba powinienem się ewakuować. — Słyszałam,
że należy do jakiegoś gangu, a ty szlajasz się z nim po nocach. Nie chcę, żebyś
wpakował się w jakieś bagno.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zabawne. Właśnie
chciała mnie przestrzec przed gangiem, który sam założyłem. Ech i co ja miałem
jej powiedzieć? Nie chciałem okłamywać rodziców, ale oni by nie zrozumieli.
Tata był komendantem, a mama w pełni podzielała jego poglądy. Chciałem, żeby
wierzyli, że wychowali mnie na uczciwego człowieka, którym w zasadzie nie byłem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Synek. — Rozmyślania
przerwał mi ostry głos mamy. — Pamiętaj, że takie gangi zazwyczaj
babrają się narkotykach. Nie możesz stać się taki, jak oni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
wszystkie gangi — uciąłem. Nie byłem taki, nie znosiłem narkotyków
tak bardzo, jak moi rodzice. Ta uwaga najzwyczajniej w świecie mnie zabolała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale większość — warknęła,
a ja dostałem sygnał, żeby spuścić z tonu. Ta dyskusja nie prowadziła donikąd,
dokąd chciałbym pójść. — Zrozum, że razem z ojcem martwimy się o
ciebie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiem. —
Zamknąłem jej dłoń w swojej, żeby jakoś ją uspokoić. Nienawidziłem się za to, że
znowu miałem zamiar ją okłamać. — I wiem też, że Sasuke nie należy do żadnego
gangu. Gramy po nocach na konsoli z przyjaciółmi. Cały czas jesteśmy u niego
albo u Kiby, żeby nikomu nie przeszkadzać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na
pewno? — Widziałem zwątpienie w jej oczach. Cholera, musiałem ratować
sytuację.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naprawdę,
mamo. — Spojrzałem stanowczo w jej oczy i kontynuowałem: — U
Kiby tylko on może ci to potwierdzić, bo mieszka sam, ale brat Sasuke zawsze
siedzi z nami. Nie masz się czym martwić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No
dobrze, synek. — Odetchnąłem z ulgą. — Ale nie wracaj zbyt
późno, dobrze?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobrze,
mamo. — Pocałowałem ją w policzek i szybko ruszyłem do drzwi. — Pozdrów
tatę, jak wróci.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobrze,
synek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czułem się jak
największy palant na świecie, gdy wychodziłem spotkać się z Sasuke. Znowu ją okłamałem,
znowu nadużyłem jej zaufania. Nie byłem taki, jak Uchiha. Po nim wszystko spływało,
niczym się tak naprawdę nie przejmował. Mnie zawsze gryzły te pieprzone wyrzuty
sumienia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zresztą miałem
dziwne przeczucie, że nie powinienem był wychodzić, jakiś sprzeciw, który kazał
mi zawrócić i siedzieć przed telewizorem w salonie cały dzień. Już wtedy byłem
największym idiotą, którego ten świat widział, bo go zignorowałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Opuściłem dom
nie wiedząc, że prawdopodobnie uratuje mi to życie, jednocześnie skazując na
tak wielki ból.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odetchnąłem świeżym
powietrzem i w ponurym nastroju ruszyłem do samochodu. Nie miałem ochoty
dzisiaj załatwiać tej sprawy, ale musiałem dla dobra swoich ludzi. Swoich,
Gaary i Madary.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Razem z Uchihą
i No Sabaku, utworzyliśmy trzy najbardziej rozpoznawalne gangi w całym Tokio.
Każdy znał bezpośredniość Sudden Strike, rażącą siłę Dangerous Fire i
wszechobecną panikę, sianą przez Quick Wolves. Nikt nie wchodził nam w drogę w
obawie o własne życie, co nawiasem mówiąc było największym kretynizmem popełnianym
przez tych ludzi. Żaden z członków tych gangów nigdy nie skrzywdziłby
przypadkowej osoby, nie mającej nic wspólnego z naszym światem. Ci ludzie sami
zostali doświadczeni przez życie, które nie szczędziło im dramatów i
postanowili się wspierać w walce z systemem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">No Sabaku był
moim kumplem od niepamiętnych czasów, więc postanowiliśmy podjąć między sobą
współpracę, jednak by na naszym terenie panował względny spokój, musieliśmy wciągnąć
w to Madarę, co ułatwiła mi moja długoletnia znajomość, jak i członkostwo
Sasuke w SS. Właśnie tego dnia miał zaprowadzić mnie i Shukaku do siedziby
Bestii.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W sumie to nie
wiedzieliśmy, czego mamy się spodziewać. Madara Uchiha nie bez powodu szczycił
się swoją ksywą. W tokijskim półświatku każdy wiedział, że nie warto z nim zadzierać.
Ci, którzy próbowali, zaginęli bez śladu i wątpiłem, żeby kiedykolwiek mieli
magicznie wrócić do domów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mimo to przywódca
Dangerous Fire okazał się być równym gościem, który wbrew swojemu wiekowi, nie
odstawał od nas mentalnością. Całe układy poszły gładko, a my zaprzyjaźniliśmy
się bardziej przy butelce wódki. No dobra, sześciu, ale na swoją obronę. Ten
koleś mógł mnie zabić, gdybym nie pił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">We czwórkę
schlaliśmy się w trupa, więc do domu wróciłem dopiero następnego dnia. To, co
tam zastałem na zawsze wyryło w mojej głowie obraz ludzkiego okrucieństwa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy zatrzymałem
samochód przed domem było około dziesiątej, co oznaczało, że rodzice już dawno
musieli być na nogach. Zakląłem pod nosem na myśl o pogadance na temat moich
notorycznych nocnych zaginięć. Wyjąłem klucz ze stacyjki i leniwym krokiem
ruszyłem w stronę drzwi wejściowych. Wszedłem do środka, zdjąłem buty i odwiesiłem
na miejsce skórzaną kurtkę. Jednak coś mi w tamtej chwili nie pasowało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W budynku
panowała kompletna cisza, co tutaj się nie zdarzało. Z uczuciem niepokoju
skierowałem się do salonu, który jednak ani trochę nie przypominał tego
przytulnego kąta, w którym razem z rodzicami siadałem popołudniami i oglądałem
telewizję, śmiejąc się z ich sprzeczek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pokój wyglądał
jak pobojowisko. Dosłownie nic nie stało na swoim miejscu, ale nie to było
najgorsze. Kradzież, pobicie, porwanie, zniósłbym wszystko, ale to przerastało
mnie w każdym możliwym aspekcie. Na środku salonu, w kałuży krwi leżały dwie
osoby. Drżąc na całym ciele ruszyłem w ich stronę. Nie chciałem dać dojść do głosu
świadomości mówiącej, że wiedziałem, kto to jest. Musiałem podejść i przekonać
się, że się mylę, że każda komórka w moim ciele, która wyła z rozpaczy, nie miała
racji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zatrzymałem się
po jakiś trzech krokach, niezdolny do dalszej wędrówki. Prawda zaczęła uparcie
forsować mój mózg, nie robiąc sobie nic ze wszystkich stawianych jej barier.
Upadłem na kolana, jak zahipnotyzowany wpatrując się w tak dobrze znane mi
sylwetki. Nie mogłem oderwać od nich wzroku, nie mogłem się ruszyć, nie mogłem
zrobić nic. Mogłem tylko patrzeć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie wiem ile
czasu minęło zanim się ocknąłem. Może kilka minut, może kilka godzin. Jednak z
każdą chwilą, z którą mijał trans, ból coraz brutalniej rozrywał moją pierś, z
której wyrwał się w końcu niekontrolowany krzyk. Szok, który opętał mnie na
początku, dał w końcu ujście w emocjach, a łzy zaczęły przesłaniać mi widoczność.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W amoku próbowałem
ich obudzić, prosiłem, żeby skończyli robić sobie ze mnie żarty, krzyczałem, że
to wcale nie jest śmieszne. Błagałem, żeby wstali, żeby to był tylko sen. Chciałem
znowu zobaczyć jak mama krząta się po kuchni, a tata czyta gazetę siedząc w
swoim ulubionym fotelu. Chciałem znowu dostać reprymendę, za swoje nocne zniknięcie.
Jednak świadomość, że nie żyją zaczęła jeszcze brutalniej wwiercać się do mojej
głowy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To wszystko było
moją winą. Mogłem nie wychodzić z domu. Mogłem siedzieć z dupą przed
telewizorem i czuwać. Mogłem ich uratować, byłem w stanie to zrobić, a jednak
mnie nie było. To by się nie stało, gdybym posłuchał swojego instynktu. Może i
rodzice dowiedzieliby się o moim nocnym życiu, ale nadal by żyli. Uratowałbym
ich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie wiem
nawet, jak udało mi się wezwać policję, nie pamiętam, kiedy przyjechali. Nie
pamiętam, co się działo. Nic oprócz tego widoku i uczuć, które w tamtej chwili
mną zawładnęły, nie pozostało w mojej pamięci</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jedynie ten
pierdolony liścik, pozostawiony na kominku, którego treść miała prześladować
mnie do końca życia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">„Tak kończą
ci, którzy chcą wiedzieć za dużo. Ciebie też dopadnę, szczeniaku Namikaze.
Zapamiętaj sobie moje słowa. Dopadnę cię i wykończę psychicznie, na końcu
podrzynając gardło, tak jak twoim kochanym rodzicom.</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 36.0pt;">
<b><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">H.H”<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> Cisnąłem skrawek papieru do kominka i poprzysiągłem sobie zemstę na tym sukinsynu. Niegroźne gangi zmieniały
się stopniowo w zorganizowaną grupę przestępczą. Powoli zbierała kolejne ofiary
jego okrucieństwa i z dnia na dzień rosła w siłę, by w końcu zniszczyć doszczętnie
Hiashiego Hyugę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Trzy miesiące później</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Włączyłem
telewizor wiszący w rogu baru i machinalnie pomagając czyścić Matsuri szklanki,
wlepiłem w niego oczy. W irytującym mnie tego dnia pudle rozbrzmiała muzyczka,
zwiastująca nadejście wiadomości, przez co wytężyłem słuch i odłożyłem na bok
szmatkę, opierając się o czarny blat. Hachidori postąpiła tak samo wlepiając
wzrok w ruiny jednopiętrowego budynku, o którym niedawno, z dobrze znaną jej
zapalczywością, pozyskiwała informacje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Szesnasta
zero, zero. Witamy w popołudniowych wiadomościach, Tokio News. — Prezenterka
siedząca w studiu przewracała kartki znajdujące się na biurku, jednocześnie
przedstawiając plan programu. Za jej plecami pokazywano obrazy adekwatne do jej
słów. — A teraz przenieśmy się do dzielnicy piątej, gdzie w nocy doszło do
poważnego wybuchu. Policja twierdzi, że był to atak terrorystyczny,
przeprowadzony przez ostatnio szalejące na tym terenie gangi. Budynek, który państwo
właśnie widzą to jedna z wielu mniejszych filii pana Hiashiego Hyugi, jednego z
czołowych biznesmenów Japonii. Ze względu na osobę pana Hyugi funkcjonariusze
twierdzą, że ten atak jest sprawką współpracujących ze sobą od niedawna trzech
największych gangów w mieście. Członkowie Sudden Strike, Dangerous Fire oraz
Quick Wolves obecnie znajdują się w priorytetach wszystkich listów gończych w
Tokio. Gangi te utworzyły organizację nazywaną przez nich Konoha. Ich działalność
jest skupiona przede wszystkim na wpływowych biznesmenach Japonii oraz
politykach i osobach publicznych, wspierających pana Hiashiego Hyugę. Policja
nadal nie może wyśledzić tożsamości ich członków i prosi o współpracę. Za każdą
przydatną informację szczerze dziękują.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przestałem słuchać
czarnowłosej japonki, gdy zaczęła temat straty udziałów w firmie jakiegoś
dziada. To, czego chciałem się dowiedzieć, tak jak przypuszczałem zostało
uznane za news tygodnia. Uśmiechnąłem się lekko na myśl, że po raz kolejny zaleźliśmy
temu sukinsynowi za skórę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Trzy miesiące
temu współpraca z Madarą i Gaarą ruszyła pełną parą. Staraliśmy się zaleźć
Hyudze za skórę najlepiej jak potrafiliśmy. Póki co szło nam to jak po maśle.
Jak się potem okazało, straszy Uchiha również miał z nim na pieńku i to jeszcze
za czasów studenckich, a później i biznesowych, kiedy wydarzyła się jego
tragedia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ustanowiliśmy sobie za cel uwolnić Tokio od tej gnidy i zlikwidować
wszelkie ścierwo, które podążało za nim, niszcząc życia niewinnych, niczego nieświadomych
ludzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-tDujWp7bczI/Wvgtl6n5jkI/AAAAAAAABW4/S33vcvUuKVQLyC6rm9tOnlSkwNToyTXsQCPcBGAYYCw/s1600/39.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="636" data-original-width="450" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-tDujWp7bczI/Wvgtl6n5jkI/AAAAAAAABW4/S33vcvUuKVQLyC6rm9tOnlSkwNToyTXsQCPcBGAYYCw/s320/39.jpg" width="226" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><b>Od autorek:</b> <i>Ohayo ^^</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Dzisiaj przychodzimy do Was z pierwszym dodatkiem i mamy nadzieję, że się Wam spodobał.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Dodatki, które będziemy wstawiać, piszemy w celu przybliżenia Wam historii niektórych bohaterów. O jednych będzie mniej, o innych więcej do powiedzenia. Chcemy Wam też przez to przybliżyć ważne postaci OC, które wprowadziłyśmy do fabuły.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Możecie się ich spodziewać średnio co dwa rozdziały. Będą to teksty z nieco mniejszą ilością tekstu, ale mamy nadzieję, że fabularnie wcale nie będą odstawać ^^</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Przechodząc do kolejnej rzeczy, to w końcu ruszyłyśmy nasze leniwe zadki i zaktualizowałyśmy zakładkę autorki. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o naszej autorskiej stronie, zapraszamy ^^</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Jeśli poza jej zawartością macie pytanie, na które chcielibyście znać odpowiedzi, pytajcie. Nie gryziemy i chętnie odpowiemy. Możecie je zadawać pod tym postem lub w zakładce ^^</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>To już wszystko na dziś. Życzymy milutkiego wieczorku i pozdrawiamy cieplutko :D</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Yorumi&Yumiko</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-47490420984363224692017-01-15T21:25:00.000+01:002019-08-23T01:01:01.092+02:002.Ostrzeżenie<div style="text-align: left;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyny opadły na krzesła przy stoliku, który stał w cieniu wielkiego parasola. Takich miejsc w okolicach kampusu było sporo, bo podczas upałów pracownicy wystawiali stoliki na zewnątrz, żeby klienci mogli cieszyć się pogodą. Całą scenerię uzupełniało kilka czerwono-białych parasoli rozstawionych tak, żeby ich cień padał na większość stolików. Hinata umówiła się z Ten na spotkanie akurat tutaj, bo była to ich ulubiona kawiarnia. Zresztą nie znajdowała się ona zbyt daleko od uczelni, więc spokojnie mogły do niej wpaść w przerwie między wykładami.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mam
serdecznie dość tych upałów — sapnęła szatynka, rzucając torbę na krzesło obok.
— Gdzie się nie ruszysz i tak jesteś cała spocona.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
przesadzaj — mruknęła biało oka. — Da się wytrzymać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Da się
wytrzymać? Żartujesz sobie? — Suzuki odchyliła głowę za oparcie krzesła. — To
niewykonalne! Ale dość o tej piekielnej pogodzie. — W jednej chwili wróciła do
pionu i oparła się o stolik, wwiercając ciemne oczy w Hinatę. — Gadaj, co się z
tobą dzieje. Od wczoraj wyglądasz niemrawo i całymi dniami odpływasz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wydaje ci się.
— Dziewczyna uciekła wzrokiem w bok, szukając jakiegoś punktu zaczepienia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie tędy
droga Hina. — Ten pokręciła głową. — Mnie nie oszukasz. Widzę, że coś jest na rzeczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga zagryzła
wargę i wlepiła wzrok w drewniany blat stolika. Szczerze mówiąc sama nie
wiedziała, co bardziej ją martwiło. Rozmowa z Hanabi dała jej w kość, nie dało
się zaprzeczyć, ale jej myśli były w zupełnie innym miejscu, czego się wstydziła.
Czuła się okropnie zwracając większą uwagę na blond przystojniaka. W końcu to
jej siostra powinna być numerem jeden w jej priorytetach, a ta pozycja wyraźnie
została zachwiana.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To Hana —
mruknęła w końcu. Miała nadzieję, że Suzuki wybaczy jej to małe kłamstwo. — Była
u nas wczoraj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hana? —
Dziewczyna opadła luźno na krzesło, wpatrując się ze zdziwieniem w twarz
przyjaciółki. — O ja cię. No tego to bym się nie spodziewała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, jak ja
— mruknęła ponuro. — Kiedy weszłam do domu, myślałam, że to ty, bo drzwi były
otwarte, a wiesz jak to jest z chłopakami. Tyle, że w salonie nie było ciebie,
a ona. Zaczęłyśmy rozmawiać, ale koniec końców się pokłóciłyśmy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co się pokłóciłyście?
— Suzuki zmarszczyła brwi. To była dość nietypowa sytuacja, bo siostry Hyuga
rzadko się nie kłóciły, nawet jeśli miały do tego okazję.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Poszło o
ojca. — Hinata oparła głowę na rękach. — Hana jest nim tak zaślepiona, że to aż
przeraża. Nie rozumiem, jak udało mu się ją w takim stopniu zmienić? Ona myśli,
że ta cała mafia — prawie wypluła to słowo, marszcząc przy tym gniewnie brwi — to wspaniała rzecz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego właściwie
chciała? — Szatynka wyprostowała się na siedzeniu. Nie podobała jej się ta
sytuacja, a czuła, że to nie wszystko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chciała, żebym
wróciła, potem broniła ojca, a na końcu wyrzuciła mi w twarz, że jej nie kocham
— wyszeptała Hyuga. Czuła, jak łzy zaczynają napływać jej do oczu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata... —
Tenten współczuła dziewczynie. Wiedziała, ile siostra dla niej znaczy i że
takie słowa cięły głębiej, niż jakikolwiek nóż. Hyuga pokiwała głową, przełykając
z trudem łzy i podniosła oczy na przyjaciółkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nic —
powiedziała cicho. — Dam radę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co wam podać
dziewczyny? — Kelnerka zjawiła się obok ze swoim małym notesikiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To co
zawsze, Ami. — Suzuki posłała jej wdzięczny uśmiech.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Się robi,
Ten. — Brunetka zapisała zamówienie i puściła oko Hinacie. — Będzie dobrze,
cokolwiek się stało Hina.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wspomniana uśmiechnęła
się do kelnerki blado i przytaknęła jej ruchem głowy. Dziewczyna ruszyła do środka
przygotować ich zamówienie, a przyjaciółki odetchnęły. Ami była wysoką brunetką
z podobnymi do kocich, zielonymi oczami. W pracy zawsze nosiła dżinsowe szorty,
białą bokserkę i mały bordowy fartuszek. Dobrze znała dziewczyny przez ich częste
wizyty w kawiarni i miała świetne wyczucie czasu, żeby wciąć się w rozmowę. Nie
raz uratowała im tym skórę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedz mi
Hina. — Tenten zmrużyła oczy. — Jest coś jeszcze?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co? — Hyuga
zdezorientowana otworzyła szerzej oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz... To co powiedziałaś, tłumaczy dlaczego wyglądasz jak cień siebie. Ale kiedy odpływasz
myślami, uśmiechasz się. Dlaczego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
rozumiem, o co ci chodzi — wymruczała, ponownie uciekając wzrokiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Znowu kłamiesz.
— Chytry uśmieszek zawitał na jej twarzy. — Czyżby chłopak?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie gadaj głupot
— mruknęła Hyuga rumieniąc się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ha, czyli chłopak.
— Zaśmiała się szatynka, zadowolona z faktu, że mogą na stałe zejść z tematu
Hanabi. — Gadaj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nic
takiego, po prostu... — Zagryzła wargę. Ile właściwie miała jej powiedzieć?
Znając Ten, przesłuchanie mogło trwać wieki, więc musiała szybko myśleć.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po prostu,
co? — Suzuki dopomniała się odpowiedzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wpadł na
mnie, kiedy otwierałam przedwczoraj drzwi na wydział — wymamrotała, czując jak
jej policzki płoną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wpadł?
Czekaj, ale kiedy otwierałaś drzwi na wydział? Przecież ty nie opuszczasz
wydziału, chyba że idziesz tutaj i to ze mną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rano —
wymamrotała, próbując skulić się na krześle.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mów mi, że
to ten cały blond przystojniak, który zwiewa zawsze Yoshizakiemu? — Suzuki
parsknęła śmiechem widząc minę Hinaty. — O matko, nie wierzę. To rzeczywiście
ten gość. I co? Jaki jest?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Miły. —
Hinata zawiesiła wzrok na fakturze materiałowej torby przyjaciółki. — I z
bliska jeszcze przystojniejszy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Yhym i co
dalej?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pomógł mi
wstać, przeprosił i powiedział, że chce mi to zrekompensować, a potem zwiał na
widok profesora Jirayi. — Pominęła jego słowa, wiedząc że Ten zaczęłaby zadawać
o wiele więcej pytań, na które ona nie chciała odpowiadać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Zrekompensować? — Uniosła brwi. — Jak?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zaprosił
mnie na Ramen.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zaprosił na
Ramen? — Suzuki w jednej chwili zmarszczyła brwi. — Hina, czy on powiedział ci
jak się nazywa?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie, ale
powiedział mi swoje imię. — Uniosła oczy, zaniepokojona reakcją przyjaciółki. —
To Naruto.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czekaj,
czekaj. — Szatynka potarła skronie i zaczęła uważnie przyglądać się Hinacie. —
To wysoki blondyn z niebieskimi oczami? Ma na imię Naruto, jest na celowniku
Jirayi, lubi Ramen i jeździ na desce?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No tak. —
Hyuga zmrużyła oczy. Coś tu było wyraźnie nie tak. — Malowanej w misterny wzór
z lisem. Dlaczego pytasz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wierzę. —
Dziewczyna wypuściła powietrze, ale nadal uważnie obserwowała Hinatę.
Nienawidziła się za to, co miała zamiar jej powiedzieć, ale tak było
bezpieczniej. I dla niej i dla niego. — Hinata, posłuchaj mnie uważnie. Nie możesz
iść na tę randkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co takiego?
— Zszokowana Hyuga wytrzeszczyła oczy na przyjaciółkę. — O co ci chodzi?
Przecież wiesz, że podoba mi się od dawna. Dlaczego nie mogę?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo to nie
jest chłopak dla ciebie — warknęła i zamknęła oczy próbując się uspokoić. Musiała
przekonać Hinatę, żeby zaoszczędzić jej cierpień i niedomówień. I co ważniejsze, uratować tyłek sobie, Nejiemu i Lee. — Zrozum, że on oznacza tylko kłopoty i to
takiej wagi, której ty nie chcesz więcej widzieć na oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ten, o czym
ty mówisz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Błagam cię,
Hina. Nie możesz... Nie chcesz. — Westchnęła ciężko i utkwiła w Hyudze stanowcze
spojrzenie. — Ten chłopak to członek gangu i to nie byle jakiego. Jest przywódcą
Sudden Strike. Jednym z założycieli Konohy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata przestała
na chwilę oddychać, wpatrując się tępo w przyjaciółkę. Przecież ten chłopak był
taki miły i pomocny. Czuć było od niego dobrą energię i radość, a okazuje się
być przywódcą jednego z największych gangów w Tokio? Ba, był założycielem tej
strasznej organizacji? To było niedorzeczne. Z drugiej strony, Ten nie miała
powodu, żeby ją okłamywać. Co więcej, miała na uwadze jej dobro.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No nie
wierzę. — Szatynka jęknęła przeciągle. — Co on tu robi?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Głos Suzuki
wyrwał ją z gonitwy myśli. Skierowała wzrok w tę samą stronę, co przyjaciółka.
Po drugiej stronie ulicy zauważyła swojego kuzyna. Najwyraźniej miał przerwę w
wykładach, bo zmierzał wprost do kawiarni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic mu nie mów
o Naruto — warknęła Suzuki uśmiechając się do swojego chłopaka. — Tylko się
zdenerwuje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hina błagam,
zrób to dla mnie. — Posłała jej błagalne spojrzenie. Biało oka przytaknęła jej
niepewnie ruchem głowy, próbując pozbierać myśli.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co tam
dziewczyny? — Neji usiadł na wolnym miejscu, całując swoją dziewczynę w
policzek i poczochrał Hinacie włosy. — Co jest?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co, eee
to... — Biało oka rzuciła kontrolne spojrzenie Tenten. Ta prosiła ją wzrokiem o
milczenie. — Po prostu się dzisiaj nie wyspałam.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na pewno? —
Hyuga zmrużył oczy. — Wyglądasz na wyczerpaną psychicznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nic,
znaczy... — Hinata westchnęła ciężko. — Pokłóciłam się wczoraj z Haną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tenten posłała
jej pełne wdzięczności spojrzenie, a ona sama musiała znowu od początku
opowiedzieć o spotkaniu z siostrą</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto jechał
właśnie do hangarów niedaleko siedziby Wilków. To miejsce było główną bazą
gangu Madary. Dwie ogromne, blaszane konstrukcje kryły w sobie prawdziwą linię
produkcyjną wszelkiego rodzaju broni. Wszystko to działało legalnie pod
przykrywką magazynów części samochodowych, które Madara sprowadzał tylko do
jednego z trzech hangarów. Czwarty, o wiele mniejszy, który robił często za
zwykły warsztat i miejsce spotkań Konohy, oficjalnie krył w swoich ścianach łódź
Uchihy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy Hinata
go wystawiła, zadzwonił do Gaary i rzutem na taśmę udało im się dorwać Madarę.
Czekał na dziewczynę pod barem dobre dwie godziny, jednak granatowo włosa piękność
się nie pojawiła. Zrezygnowany umówił się z chłopakami na jakieś planowanie, żeby
zająć sobie czymś myśli. Nie wiedział dlaczego nie przyszła, ale nie miał
zamiaru tak łatwo odpuszczać. Chciał dowiedzieć się o niej więcej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przed
hangarami stał już samochód Gaary. Blondyn zaparkował obok i włączył alarm, wiedząc że jego powrót do domu wcale nie był pewnym punktem tego dnia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ruszył
schodami na górę, gdzie znajdowało się biuro Madary, nawet nie wchodząc na halę
produkcyjną.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spóźniony —
westchnął Gaara, rozwalony na starej, zgniło zielonej kanapie. — Nie, żeby to
było coś nowego, ale bez przesady. Pół godziny?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie marudź
rudzielcu — mruknął siadając obok niego i odchylił głowę do tyłu. — Gdzie
Madara?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kopsnął się
po jakieś plany i chyba alkohol. — Shukaku przełączał pilotem kanały, póki nie
znalazł jakiejś kiepskiej komedii. — W końcu jakoś to trzeba ogarnąć, a chyba
nawet on nie ma na to ochoty na trzeźwo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żebyś
wiedział rudy smarkaczu. — Madara pojawił się w drzwiach z wypchaną torbą w dłoni
i rulonem papieru zatkniętym pod ramieniem. — Zresztą ten tu — wskazał brodą
na blondyna — chyba ma jakiś problem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co wy macie
z tym rudym? — warknął No Sabaku, mrużąc oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rude to fałszywe
— mruknął Uzumaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A blond to
ciota — odezwał się Uchiha, stawiając torbę na stoliku przed nimi. Gaara od
razu zaczął wystawiać puszki i butelki na stół.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego ode
mnie, dziadzie? — wymamrotał Naruto, porywając jedną z wystawionych już puszek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Suńcie dupy, bo wódki nie będzie. — Madara wcisnął swój zadek zaraz obok Naruto, zmuszając
go do przesunięcia się. — Czego się dziwisz? Spóźniłeś się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale się
chyba nie nudziłeś przez ten czas? — Popatrzył wymownie na stół.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I tak jesteś
ciotą. — Brunet porwał puszkę piwa, otworzył ją i pociągnął porządnego łyka. —
A teraz gadaj, która tym razem cię olała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Aż tak to
widać? — jęknął.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A co myślałeś?
— parsknął Gaara. — Jeszcze nie zdążyłeś uraczyć nas swoim krzykiem, więc coś
się stać musiało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki posłał
mu mordercze spojrzenie. Sam nie wiedział, dlaczego tak się tym przejmował. W
końcu znał tę dziewczynę ze dwa dni, jednak coś go wyraźnie brało. Biało oka cały
czas gościła w jego myślach i cieszył się jak dziecko na to spotkanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedzmy, że
jest jedna taka... — Zaczął ostrożnie, obserwując ludzi na ekranie telewizora.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W sumie to
lubił tu siedzieć. Biuro Madary było w rzeczywistości niedużym pomieszczeniem z
jedną, trzyosobową kanapą, drewnianym stolikiem, telewizorem i wciśniętym w kąt,
zawalonym przeróżnymi papierami, mahoniowym biurkiem z krzesłem w komplecie.
Panele pod ich stopami przykrywał jasnobrązowy dywanik, pasujący kolorystycznie
do ścian. Ten pokój był idealnym miejscem do takich rozmów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I ta jedna
zawróciła ci w głowie w takim stopniu? — prychnął Uchiha. — Chłopie, chyba
wariujesz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Może —
wymamrotał. Wolał nie wspominać im nazwiska tejże dziewczyny, nawet jeśli jej
spokrewnienie z tym skurwielem mogło być dalekie. Chciał sobie jeszcze pożyć. —
Ale ona jest naprawdę wyjątkowa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy mi się
wydaje, czy Matsuo gada tak o każdej lasce, której biust przekracza standardy
rozmiaru C? — No Sabaku parsknął śmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy ja ci
wyglądam na rudego zboczeńca? — warknął Uzumaki, jednak lekki uśmiech wdarł się
na jego twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie, ale
jeszcze trochę i zacznę was mylić — wciął się Madara.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej no, to
Shukaku jest rudy. — Teraz uśmiech rozświetlił już całą jego twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mnie w to
nie mieszaj — wymamrotał tamten. — Podoba mi się moje życie, więc nie mam
zamiaru ginąć z rąk własnej dziewczyny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra
zabierzmy się za te plany, bo zaraz znowu usłyszymy, jak Gaara biegł do apteki
po testy ciążowe. — Uzumaki pochylił się nad stołem, rozkładając na nim plany
budynku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To nie jest śmieszne
— warknął No Sabaku. — Zginąłbym, gdyby wyszedł pozytywny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co jest?
Matsuri ma starszego brata? — roześmiał się Madara.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gorzej —
burknął rudzielec. — Temari po swojej stronie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto siedział
przed sztalugą, próbując pozbierać myśli w jedną całość, jednak kac skutecznie
mu to uniemożliwiał. Poprzedniego dnia chłopaki postanowili powznosić z milion
toastów za wolność, dziewczyny, szczerość i tylko Bóg jeden wie, za co jeszcze.
Blondyn odleciał po czterech godzinach picia, ale te gady miały wyjątkowo mocne
głowy. Wolał nie wiedzieć jakim cudem znalazł się w swoim samochodzie i kiedy
Gaara odjechał spod hangaru. Dziwił się tylko, że żaden nie rozpłaszczył się
majestatycznie na betonie pod schodami do biura, kiedy go znosili. Nie pogardziłby
takim widokiem. Chociaż ktoś czułby się gorzej od niego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy tylko się
obudził, pojechał do mieszkania się ogarnąć, a stamtąd na zajęcia. Skutkiem
tego było przespanie połowy z nich, drugą poświęcając całkowicie na myśli o
Hinacie. Dziewczyna mimo wszystko nadal kręciła mu się po głowie, zostawiając
po sobie tylko pytania i tajemnice.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Teraz siedział
na warsztatach plastycznych, próbując ignorować kolejną kłótnię przyjaciół.
Nieskutecznie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ty co myślisz,
Uzumaki? — Deidara wpatrywał się w niego z nadzieją.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na temat? —
wymruczał, udając zainteresowanie pędzlami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No powiedz
temu niedorozwojowi, że pirotechnika to najpiękniejsza z istniejących sztuk —
warknął blondyn, mordując Akasune wzrokiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież ci
mówię, Ponytail, że to marionetki są najbardziej niesamowite — odparł tamten,
oddając spojrzenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Słyszałeś
tego ignoranta? — fuknął Iwasaki. — Co za idiota niedojebany. I kurwa Kita, a
nie Ponytail! Co ty po nocach oglądasz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powiedziała
blondyneczka z mózgiem wielkości ziarenka piasku, studiująca w nocy Kamasutrę. —
Odgryzł się rudzielec, nie przestając wymachiwać pędzlem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zamknijcie
się obaj! — zagrzmiał Kitsune, odkładając pędzel do słoika z innymi przyborami.
— Łeb mi pęka, dziewczyna mnie wystawiła i w dodatku moje rady gówno dały,
skoro jej tu nie ma, więc z łaski swojej, ciszej chłopaki!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czekaj,
czekaj. — Deidara zmarszczył brwi, obracając się w jego stronę na stołku, kompletnie ignorując </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">zieloną farbę, </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">skapującą z pędzla na podłogę. — Jaka
dziewczyna?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No taka ładna
— wymamrotał, a widząc, że nic im to
nie mówi, westchnął i wyjaśniał dalej. — Średniego wzrostu, długie granatowe włosy
i duże, białe oczy. Miała podrzucić wam swoje rysunki, ale najwyraźniej stchórzyła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stary, a ty
wiesz, że była tutaj ta laska? — Sasori wstał i skierował się do szafy, w której
trzymali wszystkie prace. — Przyniosła swoje rysunki i została przyjęta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pierdolisz?
— Uzumaki również się podniósł i ruszył w ślad za rudym chłopakiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sam zobacz.
Poprosiłem, żeby je zostawiła na wystawę. — Skorpion podsunął mu pod nos dwie
kartki. — Dobra jest.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki zabrał
rysunki z rąk przyjaciela i jak zaczarowany wpatrywał się w realistyczne
obrazy. Jeden z nich, wykonany w pełni kredkami, przedstawiał lwicę w
niecodziennym dla tego stworzenia otoczeniu. W jego oczy uderzyły intensywne
kolory deszczowego lasu i wodospadu, wyłaniającego się spośród drzew, na tle którego
stało zwierzę. Dziewczyna oddała każdy, nawet najdrobniejszy szczegół tak, że
rysunek do złudzenia przypominał zdjęcie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Drugi z nich,
wykonany już farbami, przedstawiał miejski rynek. Impresjonistyczny styl wcale
nie psuł realizmu. Naruto zaczął uważniej oglądać budynki, zdając sobie w końcu
sprawę, że to malunek śródmieścia, a dokładniej rynku z wielką fontanną, stojącą
naprzeciw jego baru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Łoł — wyrwało
mu się, po czym potrząsnął głową i oddał rudzielcowi kartki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I chyba
teraz już wiemy, dlaczego nie przyszła — mruknął ponuro Dei.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego? —
Uzumaki zdezorientowany odwrócił się w jego stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ech, ty
jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? — prychnął, jednak widząc jego
minę westchnął z irytacją i mówił dalej: — Skoro laska cię wystawiła znaczy, że
tutaj też nie chciała cię spotkać. Widocznie ma na ciebie jakąś alergię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie pogrążaj
go — mruknął Sasori podchodząc do swojej sztalugi. — I tak ma przesrane.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W sumie
racja. — Deidara pokiwał głową. — Biedactwo chyba nigdy sobie nie znajdzie
dziewczyny. Każda kolejna go olewa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej, ja tu
jestem — warknął zainteresowany. — I nie każda, tylko...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czy ciebie
już do końca porąbało, Uzumaki?! — Do pomieszczenia wpadła szczupła szatynka,
przerywając tym jego wypowiedź.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O co ci
chodzi, Ten? — Uzumaki otworzył szeroko oczy, wpatrując się w przyjaciółkę. — Co
znowu zrobiłem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Powaliło cię,
że zaprosiłeś na randkę Hinatę? — warknęła podchodząc do niego i wbijając mu
palec w tors. — Czy ty w ogóle myślałeś w tamtej chwili? Chciałeś nas wkopać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nadal nie
wiem, o co ci chodzi?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O to, że
Hinata to krewna Nejiego, od której masz się trzymać z daleka — syknęła mrużąc
oczy. — Możesz nas wkopać tą znajomością. Mnie, Nejiego i Lee. Chcesz tego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czekaj chwilę.
— Blondyn zmrużył oczy, po chwili rozszerzając je w szoku. — To twoja sprawka, że
ona mnie wystawiła?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No oczywiście,
że moja, geniuszu. — Dziewczyna wyrzuciła ręce w górę, w geście irytacji. — A
co innego miałam zrobić?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dlaczego to
zrobiłaś? — Naruto zignorował jej pytanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo to nie
jest dziewczyna dla ciebie — wycedziła przez zaciśnięte zęby. — Ona już swoje
przeszła i wystarczająco nacierpiała się przez nasz świat. Nie zafundujesz jej
powtórki z rozrywki. Nie pozwolę ci na to.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale..</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żadnego, ale
— warknęła cofając się do wyjścia. — Dla ciebie też będzie lepiej, jeśli więcej
ze sobą nie porozmawiacie. Po prostu mnie posłuchaj. Wiem, co mówię. Nie chcesz
tego. Rozumiesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ten, przestań
pieprzyć i powiedz, o co chodzi — warknął Uzumaki wpatrując się w Suzuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po prostu
mnie posłuchaj — powtórzyła. — Rozumiesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale..</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Rozumiesz? —
warknęła, mrużąc gniewnie oczy. Uzumaki niechętnie skinął jej głową, uznając
swoją porażkę. Widocznie dziewczyna miała ważny powód, bo nigdy wcześniej nie
wtrącała się w prywatne życie innych. — Zapamiętaj to dobrze. Oszczędzisz tym kłopotów
i sobie i jej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tych słowach
opuściła pomieszczenie, zostawiając w nim oniemiałych chłopaków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Stary, do
jakiej laski ty się dobierałeś? — spytał Deidara po dłuższym milczeniu, w ciągu
którego Naruto przetworzył wszystkie informacje, dochodząc do jednego jedynego,
klarownego wniosku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Do niewłaściwej
— rzucił ponuro i podszedł do swojej torby, podnosząc ją z ziemi. — Muszę spadać.
Widzimy się dzisiaj w warsztacie. Nie zapomnijcie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Skorpion i
Kita spojrzeli po sobie tylko, po czym jak gdyby nigdy nic wrócili do swoich prac.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> —
Odłóż to już — mruknął blondyn stając za Yumiko i wyciągając jej z dłoni ołówek.
— Przepracowujesz się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak
obrzucił niechętnym spojrzeniem rysunki, leżące na blaszanym stole i rzucił na
niego trzymany przedmiot. Od trzech godzin siedzieli we dwójkę w warsztacie,
projektując nowe modele broni. Linie dwoiły i troiły mu się już przed
oczami, a sytuacji wcale nie poprawiało wątpliwej jakości światło, rzucane na
miejsce ich pracy przez małe lampki. Całe pomieszczenie było dodatkowo oświetlone
kilkoma jarzeniówkami, rzucającymi żółtawe światło na regały, stoły i kanapy
znajdujące się w pomieszczeniu. Po podłodze walały się różnej wielkości śrubki,
uszczelki i inne mechaniczne bzdety, przydatne w budowaniu broni palnej, a
przejście do magazynu było w tej chwili odcięte przez przesuniętą pod nie półkę
na kółkach. Przez zamknięte drzwi i słabe oświetlenie wszędzie
panował półmrok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ta, bo broń
sama się zaprojektuje — fuknęła, mimo wszystko odwracając się do Deidary.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dzisiaj to
ci nie jest potrzebne do szczęścia — wymamrotał obejmując dziewczynę w tali.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował w czoło. — Zajęłabyś się czymś ciekawszym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Na przykład?
— Sasaki rzuciła mu wyzywające spojrzenie, uśmiechając się przy tym pod nosem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tym — mruknął
i pocałował dziewczynę, bardziej ją do siebie przyciskając.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sasaki wplotła
dłoń w długie włosy chłopaka, ciągnąc za nie lekko. Deidara warknął w jej usta
i łapiąc ją pod kolanami, posadził na blaszanym stole. Blondynka oplotła go
nogami, mrucząc z zadowoleniem, kiedy chłopak zjechał
ustami na jej szyję.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy blondyn
złapał za koniec jej bluzki, w pomieszczeniu rozległ się trzask zamykanych
drzwi i głośny gwizd.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To to teraz
nazywa się pracą?! — Kiba wmaszerował do środka</span><span style="font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 36pt;">, nie zrażony sytuacją. Za nim do
pomieszczenia wtoczyła się Temari z Naruto i Yorumi. — I to ja tu jestem zboczeńcem?
Ja się przynajmniej w przeciwieństwie do was w pracy nie obściskuję.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cholera
jasna — zaklął Dei, kładąc głowę na ramieniu dziewczyny, która mordowała
wzrokiem szatyna. — Zapomniałem o nich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przymknij się
zboku — warknęła blondynka, zeskakując ze stołu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie tym
razem, Karzełku. — Atakowany rozsiadł się na kanapie, a w pomieszczeniu rozległ
się chichot pozostałej trójki, która pojawiła się razem z nim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ja ci dam
Karzełku, kretynie niedorobiony — syknęła, podchodząc do niego i pochylając się
w jego stronę. — Nie wiesz, że karzełki mogą poważnie zadrapać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W
pomieszczeniu ktoś głośno westchnął i dało się słyszeć dźwięk odpinanej
kieszeni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Odłóż to! —
Oboje w jednej chwili odwrócili się w stronę Nateko, wyjmującej z kieszeni
paczkę papierosów, zgodnie przewiercając ją spojrzeniami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo co? —
warknęła dziewczyna wyciągając jednego papierosa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zabije, po
prostu zabije — syknęła Sasaki, mrużąc gniewnie oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tym razem się
z tobą zgodzę. — Kiba wstał i podszedł do szatynki, próbując wyrwać jej z ręki
zapalniczkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie ma mowy —
warknęła, cofając się automatycznie kilka kroków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie będziesz
psuła sobie zdrowia. — Chłopak uparcie próbował dostać zdobycz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dzika, on ma
rację. — Naruto podszedł do dziewczyny i położył jej rękę na ramieniu. – Zresztą
są tu materiały łatwopalne. Nie wiem jak ty, ale mi się nie widzi wylecenie w
powietrze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No dobra,
niech wam będzie — burknęła chowając paczkę i zapalniczkę do kieszeni skórzanej
kurtki. — Tylko wy się już zamknijcie, bo nie ręczę za siebie — warknęła do chłopaka
i przyjaciółki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
zapalisz? — Blondynka nadal nieufnie się jej przypatrywała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak się
przymkniecie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To dobra. —
Sasaki podniosła ręce w geście kapitulacji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Świetnie,
skoro tę kwestię mamy już wyjaśnioną, to może obejrzymy w końcu ten prototyp? —
mruknęła Temari, siadając na kanapie i położyła nogi na stojący przed nią
stolik. — Niedługo zjedzie się reszta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne. —
Yumiko przytaknęła i odwróciła się do swojego chłopaka. — Pójdziesz po to?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A mam inne
wyjście? — westchnął ciężko i podszedł do drzwi, siłując się z półką na narzędzia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak zwykle
pełen optymizmu — rzuciła pod nosem Nateko.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mówiłaś coś,
palaczko? — Dei zniknął za drzwiami do magazynu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tylko tyle, że
jesteś chodzącą porażką, Blondziu! — krzyknęła, żeby ją usłyszał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ej! — warknęła
Sasaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No co? —
Szatynka wzruszyła ramionami i opadła na siedzenie. — Stwierdzam fakty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ech, mam cię
dość. — Blondynka rozmasowała skronie, siadając obok Temari.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic nowego.
— Do pomieszczenia wrócił blondyn i położył coś na stoliku. — Tyle tylko, czy
ty jej czasem za to nie płacisz? — zwrócił się do szatyna, który siedział już
obok swojej dziewczyny. Deidara poszedł w jego ślady, obejmując Yumiko ramieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za co? —
Kiba przekręcił na bok głowę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za bycie taką
su...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie kończ —
warknął Inuzuka, mordując go spojrzeniem. — Ale tak. Czasem tak.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Niby kiedy? —
Tym razem to Yorumi warknęła, przewiercając go spojrzeniem. — I czym?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Już dobrze
wiesz, kiedy i czym. — Puścił do niej oko, ignorując fakt bycia zabijanym przez
jej brązowe tęczówki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Palant —
syknęła krzyżując ręce na piersi i przenosząc uwagę na broń leżącą na stole.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale i tak
mnie kochasz — zaśmiał się całując ją w policzek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chciałbyś —
mruknęła, pochylając się nad stolikiem. — Co to jest?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chyba zostałem
definitywnie zlany — westchnął, ale zaraz skierował uwagę na leżący na stoliku
przedmiot. — Ale trafne pytanie. Co to za ustrojstwo?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To, mój
drogi Psiarzu, jest mini bomba. — Yumiko wtuliła się w Deidare.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak to działa?
— Naruto wziął mały, metalowy przedmiot do ręki. Obejrzał podejrzliwie okrągłą
blaszkę, grubości dwóch centymetrów i średnicy równej jednemu centymetrowi. —
Nigdzie nie widzę żadnego przycisku. Zdalne?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jop. — Deidara pokiwał głową. — Można to przyczepić do każdej metalowej lub metalo podobnej rzeczy.
Możesz tym nawet rzucić w pędzący samochód, a to automatycznie przyssa się do
karoserii. Wtedy wystarczy ustawić odpowiednią częstotliwość nadawania w naszym
wozie, a bomba wybucha, wysadzając w powietrze cały samochód, nie ważne w jakim
miejscu się do niego przyczepi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie powiem.
— Naruto przypatrzył się z uznaniem małemu przedmiotowi. — Niezłe cholerstwo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Sory za spóźnienie.
— Metalowe drzwi trzasnęły, a w warsztacie zjawiła się trójka mężczyzn. — Małe
korki na mieście. Chłopaki jeszcze jadą z Sakurą. Gdyby nie Itachi i nawigacja
Ichiro, to w życiu byśmy tu nie dojechali przed nimi. Uchiha jeździ jak demon.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Lepsze to niż
bycie pełnoprawnym zboczeńcem — burknął brunet, wymijając rudzielca. Podszedł
do kanap i usiadł obok Temari. — Coś nas ominęło?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tylko wasze
nowe mini bombki — odparł Naruto, siadając na kanapie ustawionej u szczytu stołu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Matsuo prychnął
pod nosem i usadowił się obok Nateko. Obok niego przysiadł Kagawa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Pomogą mi
chociaż podglądać te wszystkie laski? — Kikkawa zawiesił kontrolne spojrzenie
na urządzeniu. — Bo jeśli nie, to nie wiem o co tyle szumu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
wystarczył tu jeden zbok? — warknęła Temari, wywracając oczami. — Tamten
przynajmniej siedzi cicho.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Och, ja też
umiem być cicho. — Kikkawa wyszczerzył się do blondynki. – Ale tylko wtedy,
kiedy pracuję ustami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna przewróciła po raz kolejny oczami i zwróciła uwagę na drzwi wejściowe, które po
raz kolejny trzasnęły, ujawniając tym obecność pozostałej czwórki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sakura ruszyła
na miejsce obok Temari, witając się krótko z resztą. Neji i Lee poszli w jej ślady,
a Sasuke stanął obok Naruto, mrużąc oczy na widok małej blaszki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No świetnie,
są wszyscy. — Uzumaki wstał, opierając ręce na biodrach. — Możemy zaczynać.
Yoru?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne. —
Szatynka podniosła się, wyciągając z kieszeni starannie złożoną kartkę. Rozłożyła
ją na małym stoliku, ujawniając tym plany dwupiętrowego budynku. — Zacznijmy od
tego, że tu będzie trudniej niż w poprzednim kartelu. Ochrona nie tylko jest,
ale to też dobrze wyszkoleni fachowcy. W sumie w budynku powinno być pięć osób,
plus dwie przy wejściu i jedna przy szlabanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tym razem, będziemy
zmuszeni się ich jakoś pozbyć — wymamrotał ponuro Naruto. — Gość przy szlabanie
jest uzbrojony i ma rozkaz atakować każdy nadjeżdżający, nieoznakowany pojazd.
Jego odstrzeli Sasuke. Pojedziesz w pierwszym aucie razem z Ichiro jako kierowcą,
mną, Nejim i Sakurą. Drugi wóz poprowadzi Kiba. Tam wpakują się Temari, Lee i
Itachi. Ostatni prowadzi Yorumi, z którą jedzie Dei, Yumi i Matsu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Plan zakłada,
że kierowcy zostają w wozach i pilnują porządku. — Podjęła dalej Nateko. —
Gdyby coś się działo, mamy być w pełnej gotowości do odjazdu, bądź ewentualnie
przejechania kogoś. Zależy od sytuacji. Parkujemy w cieniu drugiej hali
produkcyjnej, gdzie nie będzie nas za bardzo widać, ale za to my będziemy mieć
oko na wszystkie wydarzenia. Czuwamy nad bezpieczeństwem reszty. — Ostatnie
słowa skierowała do Kiby i Ichiro, na co obaj pokiwali zgodnie głowami</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dalej mamy
do zdjęcia dwójkę ochroniarzy przy drzwiach. — Naruto przerzucał wzrok z
jednego, z braci Uchiha, na drugiego. — To wasze zadanie. — Bruneci pokiwali głowami,
a Yorumi podeszła bliżej stołu i pochyliła się nad rysunkiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kolejny etap
to podłożenie ładunków w strategicznych miejscach budowli. — Wskazała poszczególne
punkty na planie. — Każdy z tych ośmiu filarów podpiera konstrukcję w miejscu
docelowym rozłożenia materiałów. Naruto, Sakura, Neji, Sasuke i Lee wchodzą do środka.
Podpinacie wszystko od najdalszego od wyjścia punktu do najbliższego. Nie ma
innej opcji. To przyniesie mniej ryzyka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W tym czasie
na zewnątrz działają Yumiko, Deidara, Temari, Itachi i Matsuo. — Naruto również
podszedł do stolika, wskazując cztery punkty, znajdujące się na zewnątrz
budynku. — W tych punktach macie umieścić ładunki, kiedy my będziemy działać
wewnątrz. Pomoże to bardziej wstrząsnąć konstrukcją, bo jest nad wyraz wytrzymała.
Robicie, co trzeba i wycofujecie się do wozów. Wszyscy czekają aż my skończymy
swoją robotę i stamtąd wyjdziemy. Zapalnik będzie w naszym wozie, ale odpalę go
dopiero, kiedy będę pewny, że jesteśmy wystarczająco daleko, żeby nas z tym od
razu nie powiązać. Nie potrzebujemy pościgu. Użyjemy częstotliwości o dalekim
zasięgu, dzięki czemu będziemy mogli uruchomić reakcję łańcuchową kilka
kilometrów od hangaru. Wszystko jasne? — Spojrzał po zebranych. Wszyscy zgodnie
pokiwali głowami, więc Nateko zwinęła plany i schowała je z powrotem do
kieszeni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jedno
pytanie — mruknął Kiba, przypatrując się swojej dziewczynie. — Powinienem się
martwić tym, kiedy to zrobiliście?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Już się nie
spinaj zazdrośniku — parsknęła Dzika, mrużąc oczy. — Wysłałam mu wstępny plan,
a on tylko dodał kilka detali, typu rozmieszczenia ludzi w wozach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To chciałem
usłyszeć. — Uśmiechnął się pod nosem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spokojnie
stary — mruknął Uzumaki. — Tylko ty jesteś na tyle szalony, żeby być z
dziewczyną będącą kwintesencją motta „Nie jestem w niebezpieczeństwie. To ja
jestem zagrożeniem.”</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Grabisz
sobie blondasku. — Szatynka wbiła mu łokieć w żebra.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No i o tym mówię
— syknął Kitsune, uśmiechając się pod nosem mimo bólu. — Dobra, możecie się
zbierać. Póki co musimy podopinać wszystko na ostatni guzik, żeby ogarnąć dokładną
godzinę, ale akcja odbędzie się za dwa tygodnie. Tego możecie być pewni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ludzie powoli
zaczęli opuszczać warsztat, aż w środku został już tylko Naruto z Dziką, która
kazała zaczekać Inuzuce na zewnątrz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Też masz to
przeczucie, prawda? — Uzumaki spojrzał na nią z wyraźnym zwątpieniem, na co
pokiwała głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Coś się
stanie i to na dobre zmieni psychikę niektórych członków. Tego jestem pewna —
mruknęła ponuro, zagryzając wargę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To cholerne
przeczucie łazi za mną i nie chce puścić — westchnął, opadając bezsilnie na
kanapę. — Co, jeśli źle robimy? Co, jeśli powinniśmy zrezygnować z tego
hangaru? Co, jeśli w ogóle nie powinniśmy tego zaczynać? Czemu nikt nie powie
nam, czy robimy dobrze?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiem —
wymamrotała, zapatrując się w pustą przestrzeń. — Nie wiem, co powinniśmy, a
czego nie. Już dawno straciłam poczucie obowiązku, przestałam rozdzielać dobro
od zła. Nic nie jest czarno białe. W naszym świecie rządzą już tylko odcienie
szarości.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A co, jeśli
nie powinny? — mruknął unosząc na nią zmęczony wzrok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miał dość.
Uczucie niepokoju prześladowało go od samego początku zaplanowania tej akcji. Wdzierało
się do jego umysłu i przestawiało nieodpowiednie zapadki, powodując zwątpienie
w rzeczy, których był pewny przez ostatnie lata działalności Konohy. Nie był w
stanie podjąć decyzji, w którą po chwili by nie zwątpił. Pozory podpowiadały, że
wszystko jest w porządku, jednak czym one właściwie były? Kryjówką dla schematów,
których nie mogli być pewni, a to, że los schematów nienawidzi, było wiadome
nie od dziś. Zresztą nie tylko schematów. Oni też od dawna byli na jego
celowniku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Do rzeczywistości
przywołał go matowy głos dziewczyny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="text-align: left;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wtedy okazałoby się, że jesteśmy już tylko marnymi kukiełkami w
spektaklu, zmierzającym do nieuchronnej śmierci aktorów — wyszeptała i wyszła
posyłając mu smutne spojrzenie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="text-align: left;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-DkCsKQV1Wmg/WvgtRo2jMDI/AAAAAAAABWo/Cxs7GrXqu3cvnlWzpZUnVZ4Abswso1qAQCPcBGAYYCw/s1600/4.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="783" data-original-width="683" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-DkCsKQV1Wmg/WvgtRo2jMDI/AAAAAAAABWo/Cxs7GrXqu3cvnlWzpZUnVZ4Abswso1qAQCPcBGAYYCw/s320/4.png" width="279" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><b>Od autorek: </b></span><i style="color: #999999; font-family: Verdana, sans-serif;">Jeej, już drugi rozdział.
Szybko poszło :)</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="color: #999999; font-family: Verdana, sans-serif;">Szczerze to myślałyśmy,
że będziemy go pisać dłużej, ale jakoś wena nie opuszczała, więc
skończyłyśmy dzisiaj.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Chciałyśmy wyjawić wam również, że jesteśmy w
szoku. Otóż na blogu dopiero co pojawił się Prolog wraz z pierwszym rozdziałem,
a już stuknęło nam ponad dwa tysiące wyświetleń. To jest, no, łał. Dziękujemy.
Nie spodziewałyśmy się tego :D</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="color: #999999; font-family: Verdana, sans-serif;">Mamy nadzieję, że ten rozdział również przypadł do gustu,
a jeśli coś wam nie grało to śmiało. Konstruktywna krytyka zawsze
mile widziana. Bardzo pomaga :D</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<i><span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;">Jeszcze raz dziękujemy za te wyświetlenia i pozdrawiamy cieplutko w
ten zimowy wieczór ;D</span></i></div>
</div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-22019751586312465352016-12-29T00:18:00.000+01:002019-08-20T02:57:46.642+02:001.Spotkanie<div class="MsoNormal" style="text-align: right; text-indent: 9.0pt;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna otworzyła oczy, odruchowo kierując je w stronę elektrycznego budzika, wskazującego godzinę dziewiątą czterdzieści siedem. Jak oparzona wyskoczyła z łóżka, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu ubrań. Gdy dostrzegła dżinsy przewieszone przez oparcie krzesła, niemal zabiła się o kapcie biegnąc w stronę biurka. Porwała spodnie, zahaczając w drodze do drzwi o szafę i wyciągając stamtąd pierwszą lepszą koszulkę. Pognała do łazienki, gdzie wykonała na szybko poranne czynności. Wróciła do pokoju po torbę, zabrała jabłko z kuchni i wybiegła z mieszkania, kierując się w stronę uniwersytetu.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po dziesięciu minutach jak burza
przebiegła przez bramę patrząc na zegar w komórce i z jękiem stwierdziła, że właśnie
zaliczyła następne spóźnienie. Miała nadzieję, że po raz kolejny uda jej się
wedrzeć na wykład z historii filmu zanim Kurenai-sensei zacznie z większą uwagą
rozglądać się po obecnych.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Patrząc na tę
sytuację z perspektywy jej codziennej egzystencji w tych murach, nie było to
niczym nowym. Za każdym razem, gdy wspólnie z kuzynem i jego dziewczyną oglądali
po nocach horrory lub urządzali popijawy z innymi znajomymi, kończyło się to
dokładnie takim samym porankiem. I trzeba tu zaznaczyć, że uwielbiała horrory,
a Lee zawsze znalazł jakiś powód do picia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przyspieszyła kroku,
gdy znalazła się w głównym budynku idąc korytarzem w stronę swojego wydziału.
Pewnie wszystko poszłoby po jej myśli, gdyby nie mały incydent.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chciała już
szarpnąć drzwiami z plakietką „Reżyseria Dźwięku”, gdy te otworzyły się z
rozmachem, a ona poleciała w tył. Poczuła mocne uderzenie o kafelkową posadzkę
i zdezorientowana nie wiedziała przez chwilę, co się dzieje. Gdy już otrząsnęła
się z szoku, zobaczyła piękne, błękitne tęczówki wpatrujące się z przerażeniem
w jej twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pochylał się,
a właściwie leżał na niej blond włosy chłopak, którego już nie raz śledziła
wzrokiem na korytarzach swojego wydziału. Wkurzony profesor Jiraiya goniący
zanoszącego się śmiechem blond przystojniaka na desce był nieodzownym elementem
jej studenckiego życia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tyle, że tym
razem wyraźnie znalazła się w sercu tegoż elementu i nie była pewna, jak ma się
zachować. Blond przystojniak najwyraźniej miał ten sam problem, bo od momentu,
w którym dziewczyna otworzyła oczy, jak wmurowany się w nie wpatrywał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naruto! — Usłyszeli
krzyk profesora, jednak chłopak go zignorował, nadal nie odrywając wzroku od
jej twarzy. — Naruto do jasnej cholery, gdzieś ty polazł smarkaczu jeden?!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W końcu na
jego twarzy zauważyła delikatny, ledwo widoczny uśmiech, a to co po chwili
powiedział poszukiwany wprawiło ją w osłupienie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Masz piękne
oczy — mruknął, po czym jego oblicze już na dobre rozpromienił szeroki uśmiech,
na widok którego serce dziewczyny zabiło mocniej. Czuła, że na jej twarzy
wykwita soczysty rumieniec, co sprawca wypadku raczył potwierdzić. — I do
twarzy ci z rumieńcami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zaśmiał się
wesoło i po kolejnej długiej ciszy w końcu uwolnił ją spod ciężaru swojego ciała,
stając na równe nogi. Podał jej rękę, którą ujęła dość niepewnie i pomógł jej
wstać. Zaraz po tym z jego twarzy zniknął uśmiech, ustępując miejsca
zmieszaniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic ci się
nie stało? — Przejechał zatroskanym spojrzeniem po jej sylwetce, nadal nie
wypuszczając z uścisku dłoni dziewczyny. Ta poczuła jak miękną jej kolana pod
naporem tych hipnotyzujących, żywych oczu. Chciała jak najszybciej się stamtąd
ewakuować i uspokoić serce, więc mimo bólu pokiwała przecząco głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uf,
strasznie się cieszę. — Na jego usta powrócił uśmiech. — Mam nadzieję, że mi
wybaczysz i dasz sobie zrekompensować ten wypadek? Rozpędziłem się na desce i nie
widziałem, że stoisz za drzwiami. Przepraszam za to.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nic nie
szkodzi — szepnęła. Dopiero teraz kątem oka zauważyła leżącą metr dalej deskę,
malowaną w misterny wzór, którego tematem przewodnim był lis. Wyglądała imponująco
i mogła przysiąc, że nigdy wcześniej takiej nie widziała, a jednocześnie
malowidło przypominało stylem jej własne dzieło z lwicą w roli głównej, które
od kilku lat tkwiło na jej ciele. Zanim ugryzła się w język, wyraziła swój
zachwyt na głos. — Niesamowite.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co? —
Przystojniak przez chwilę stał, nie wiedząc o co jej chodzi, by zaraz puścić
jej rękę i schylić się po swoją własność. — Podoba ci się? Sam ją malowałem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jest niezwykła.
— Zaczepiła wzrok na wzorze, jednocześnie jeżdżąc palcem po głównych liniach
motywu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naruto. —
Blondyn wyciągnął do niej rękę po chwili wwiercania w nią spojrzenia. Uścisnęła
ją, odrywając uwagę od malowidła i odważyła się spojrzeć mu w oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata — odparła,
czując, że jej kolana długo już nie wytrzymają tego spojrzenia. I jak na
zbawienie, w drzwiach pojawił się profesor Yoshizaki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Naruto, do
jasnej cholery — warknął ruszając w ich stronę. — Nie dość, że zrywasz się w środku
wykładu, to jeszcze jak gdyby nigdy nic zagadujesz sobie koleżankę?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ups. Chyba
muszę się zmywać. — Puścił dziewczynie oko i stanął na desce. — Dokończmy tę
rozmowę następnym razem. — Mimo, że ta wypowiedź nie miała formy pytania,
mechanicznie przytaknęła mu głową. — Znajdę cię. — Zdążył posłać jej tajemniczy
uśmiech i ruszył w stronę wyjścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No nie. — Usłyszała
jęk profesora. — Mam dość. Już tego dzieciaka nie gonię — mruknął do siebie
Jiraiya i zaraz zwrócił uwagę na nią. — A ty ptaszyno nie powinnaś być
teraz na wykładzie u profesor Kurenai?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— O nie! —
krzyknęła i pognała na wspomniane zajęcia, słysząc za sobą rechot profesora.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn przeciął
ulicę i ruszył po chodniku w stronę śródmieścia. Machinalnie omijał przechodni,
rozmyślając o białych oczach dziewczyny, na którą wpadł. Nie mógł nadziwić się,
jak ich niewinny, a jednocześnie zawierający nutę drapieżności wyraz go poruszył.
Cholernie go zaintrygowała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Już nie raz
zdarzało mu się mijać tę dziewczynę na korytarzu, ale dopiero tego dnia ujrzał
jej twarz, którą zawsze uparcie kryła za kosmykami długich, granatowych włosów.
I dopiero tego dnia zrozumiał, jak bardzo ten świat na tym tracił.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dzięki temu
zderzeniu prawie zapomniał o swojej robocie i spotkaniu, na wspomnienie którego
stracił dobry humor. Nie miał ochoty na przenoszenie się w świat, który dla tej
pięknej dziewczyny, jak i większości naiwnych ludzi żyjących w tym mieście, nie
istniał. Czasami zastanawiał się, po co to wszystko zaczynał, po co było mu
miano przestępcy? Miał ochotę wrócić do czasów niewinności i tak jak ci wszyscy
ludzie, nie wiedzieć co wyprawia się nocami w Tokio. Jednak w takich chwilach
szybko uświadamiał sobie, że powrotu już nie było. Przypominał sobie, dlaczego
to zaczął, dla kogo to zrobił i wiedział, że nie mógł się wahać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W ponurym
nastroju przejechał dalszą drogę, nie zdając sobie sprawy, gdzie dokładnie
jest. Gdy udało mu się powrócić do świata żywych, rozejrzał się po okolicy.
Zaraz po tym zaklął pod nosem i przyspieszył skręcając w stronę wyjazdu z
osiedla. Typowe nowobogackie otoczenie działało na niego, jak płachta na byka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nienawidził
tych ludzi, obnoszących się z ilością posiadanych pieniędzy, traktujących
biedniejszych od nich, jak nic nie znaczący pyłek kurzu. Z całej tej bandy znanej w Tokio jako
elita społeczeństwa, najgorszy był Hiashi Hyuga. Miał ochotę własnoręcznie
torturować go przez długie lata, by potem poderżnąć mu gardło tak, jak on
zrobił to z jego rodzicami. Nie chciał jednak stać się taki jak on, więc zaczął
działać w inny sposób, tak by na samym końcu tej rozgrywki Hyuga cierpiał gnijąc
w więzieniu za wszystko, co zrobił jego ludziom.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przyspieszył,
gdy na końcu ulicy dostrzegł wyjazd do śródmieścia, gdzie znajdowała się
Kakurega. Wiedział, że pojawi się tam ostatni, ale nie miał zamiaru przyspieszać.
Wręcz przeciwnie. Gdy znalazł się na głównej ulicy, zatrzymał się, zszedł z
deski i trzymając ją w rękach, ruszył spokojnie do baru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wszedł przez główne
drzwi, które poruszyły małym dzwoneczkiem. Młoda dziewczyna stojąca za ladą
rzuciła szybkie, kontrolne spojrzenie w jego stronę, ale widząc kto wszedł,
natychmiast wróciła wzrokiem do innego klienta.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przy barze
siedział starszy facet w garniturze popijając przy tym bursztynowy płyn.
Blondyn skierował tam swoje kroki, zatrzymując się obok mężczyzny i obserwował
go kątem oka przy okazji rozmowy z Matsuri.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wszyscy
czekają na szefa na dole. — Dziewczyna uśmiechnęła się pogodnie, nie przerywając
nalewania wyraźnie podpitemu już elegancikowi. Widząc podejrzliwy wzrok
Uzumakiego roześmiała się i pomachała ręką, dając mu znak, że wszystko w porządku.
— Jest niegroźny. Dziewczyna kazała mu wybierać — albo ona, albo jego nowe
auto. Wie szef sam, jak to jest.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A ja kocham
ją tak samo, jak samochody — zawył mężczyzna, podsuwając barmance pusty już
kieliszek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne —
mruknął Naruto z żalem patrząc na tego kolesia. Poklepał go po plecach, na co
ten podniósł na niego wzrok. — Facet, skoro każe ci wybierać to nie kobieta. To
demon w ludzkiej skórze, albo przynajmniej wiedźma. Pamiętaj pan, jakby kochała,
zaakceptowałaby swoją porażkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kitsune, do
jasnej cholery! Mącisz mu w głowie! — Matsuri bez wahania ujęła butelkę whisky
i rzuciła nią w blondyna. Ten jednak zdążył się uchylić, dzięki czemu szkło
majestatycznie rozbiło się o drzwi znajdujące się za nim. Dziewczyna z irytacji
walnęła pięścią w blat baru i wskazała zamaszyście drugą ręką na drzwi znajdujące
się za nią. — Spadaj tam i już mnie nie denerwuj.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak roześmiał
się, przeskoczył ladę i szybko zniknął za drzwiami, na co szatynka odetchnęła z
ulgą, po czym zaczęła zasypywać elegancika wykładem na temat niemoralności Uzumakiego,
jak i absurdalności jego rady.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto wszedł
na zaplecze i skierował się na koniec korytarza, mijając po drodze regały
zawalone różnymi rodzajami alkoholu. Wszedł do małego pomieszczenia, gdzie przesunął jedną z szafek, za którą znajdowały się żelazne drzwi z zejściem do
piwnicy. Zanim je za sobą zamknął, ustawił regał na miejscu, po czym zszedł na
dół.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Już w połowie
drogi usłyszał rozmowy całej bandy zebranej w siedzibie. Kiedy znalazł się na
dole wszystkie pary oczu skierowały się w jego stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Widzę, że są
wszyscy. — Uśmiechnął się szeroko, odkładając deskę na szafkę stojąca tuż obok
krętych schodów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W dość sporych
rozmiarów pomieszczeniu znajdowało się osiem osób. Ogromne białe kanapy
ustawione na samym środku, kontrastowały z brązowymi ścianami, oblepionymi
przeróżnymi plakatami. W jednym rogu pomieszczenia znajdował się mini barek, za
to w drugim duże, żelazne drzwi. Na przeciwległej ścianie znajdował się ich bliźniak,
dodatkowo oznaczy plakietką „EXIT” oraz wielki regał, zawalony stertą przeróżnych
papierów. Oprócz tego można było zauważyć kilka dodatkowych stolików i stary
automat do gier, usadowiony w ostatnim rogu pomieszczenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pomiędzy
kanapami zazwyczaj stał szklany stolik, który tym razem został zastąpiony trochę
wyższym drewnianym, ze względu na powód spotkania.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ile można na
ciebie czekać, młotku? — warknął brunet, siedzący na jednej z kanap.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czego się
dziwisz, braciszku? — Głos zabrał mężczyzna siedzący na stołku przy barze, do złudzenia
przypominający poprzedniego mówcę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Też miło was
widzieć, Uchiha — parsknął Uzumaki podchodząc bliżej stołu, na którym leżały
plany jakiegoś budynku. — To od Shiki?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tsa. —
Wysoka blondynka powoli podeszła do stołu, wlepiając zielone tęczówki w papiery
na nim leżące. — Zajęło mu to może z pięć minut? I tak na przyszłość, nie spóźniaj
się do cholery — warknęła nie przestając śledzić układu pomieszczeń. — Co to za
szef, który nie potrafi przyjść na czas na spotkanie, które sam ustalił?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">—
Przestaniecie w końcu rzucać w niego mięsem? — Od ściany odbił się długowłosy
szatyn, wyłaniając się przy tym z cienia regału. — Wolałbym poznać plan i
godzinę zanim trzeba będzie wsiadać do wozów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— On ma rację.
— Wysoki chłopak z krzaczastymi brwiami wyszedł zza lady barku i również
podszedł do stołu. — Też chcę już wiedzieć, co tym razem nas czeka!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Lee, mógłbyś
nie wrzeszczeć tak głośno? — warknął szatyn siedzący na kanapie. — Łeb mi pęka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Było spać po
nocy, seksoholiku. — Różowo włosa dziewczyna wstała z zajmowanego miejsca i stanęła obok
Temari. — Nie nasza wina, że musiałeś się dobierać do Dzikiej. Rusz dupę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przymknij się,
Wiśnia — odgryzł się, ale posłusznie wstał i podszedł do reszty, starając się
skupić na planach budynku, do którego mieli się włamać tej nocy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dobra, dość
już tych przepychanek. — Blondyn zabrał głos, w jednej chwili poważniejąc. —
Dzisiaj mamy łatwiejszą robotę, bo ochrona w tym kartelu nie jest zbytnio brana
pod uwagę. Hyuga nie zaprząta sobie nim głowy, bo jest dobrze ukryty na
ostatnim piętrze bloku mieszkalnego. Zresztą nie jest zbyt ważny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Czekaj, bo
czegoś nie łapię. — Przerwał mu Kieł. — Jak chcesz spalić próbki, skoro to
budynek mieszkalny? Ludzie od razu wyczują dym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ten budynek
już dawno został przeznaczony do rozbiórki — odpowiedziała blondynka. — Hyuga
wykupił go tuż przed tym i dzięki temu zyskał dobrą kryjówkę dla swojego
interesu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Dzięki, Burza.
— Kitsune posłał jej uśmiech i wrócił do wyjaśniania. — Wracając do tematu,
plan jest prosty. Wchodzimy, palimy i wychodzimy, nic więcej. W razie kłopotów
strzelamy. Tym razem mamy tylko zaleźć temu sukinsynowi za skórę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Więc mów, co
mamy robić. — Łasica dopił drinka i odstawił go na blat baru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No więc, ty
i Burza wchodzicie pierwsi. Czyścicie w razie potrzeby teren, a przed celem końcowym
wycofujecie się do pilnowania tyłów. W razie wypadku ogarniacie drogę ucieczki,
chociaż tym razem to raczej nie będzie konieczne. Reszta wchodzi do środka. Hótai
i Usagi pilnują, żeby nikt nie zwiał, a ja, Demon i Wiśnia zgarniamy towar na
kupkę. Kieł, czuwasz nad tym, czy ktoś nie próbuje zrobić czegoś głupiego. Masz
najczujniejsze oko. Miej ich cały czas na muszce. Przed pierwszą wszyscy mają
być pod bazą Quick Wolves, gdzie odbierzecie swój ekwipunek od Kagawy. Potem
prosto do kartelu niedaleko portu. Jedziemy dwoma samochodami. Kieł i Hótai
prowadzą. Wszystko jasne?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blondyn
rozejrzał się po zebranych. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami lustrując plany
budynku. Nie były one zbyt skomplikowane. Na ich szczęście nie posiadał on żadnych
piwnic, więc spokojnie mogli nie martwić się o wsparcie. W dodatku na najwyższe
piętro prowadziły tylko jedne schody, co ułatwiało im obserwację.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy każdy
wystarczająco dobrze zapoznał się z planami, Naruto zwinął je i odłożył na regał.
Zaraz po tym zaczęli się zwijać, by przygotować się do akcji, a blondyn
ruszył z Temari do siedziby QW.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy za piętnaście
pierwsza cały skład pojawił się przed centrum operacyjnym, wozy były
podstawione, a im zostało zgarnięcie ekwipunku od Ichiro. Naruto podał
kierowcom dokładne współrzędne, wyjaśniając przy tym, gdzie mają się zatrzymać, żeby
zwiać w odpowiedniej chwili nie wzbudzając niepotrzebnych sensacji. Po tym wpakował się do
wozu razem z Kibą, Temari i Itachim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wyjechali na główną
ulicę w momencie, w którym Uzumaki zauważył w tylnym lusterku, jak drugi wóz, w
którym znajdowali się Neji, Sakura, Sasuke i Lee, wyjeżdża z terenu siedziby
Wilków i skręca w drugą stronę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dojechali na
miejsce niemal równocześnie, zostawiając wozy w starym, nieużywanym garażu.
Niepostrzeżenie podkradli się pod budynek i bez trudu weszli do środka. Tam
Kitsune puścił Łasicę i No Sabaku przodem, sam razem z Kibą pilnując tyłu. Kiedy
dotarli na ostatnie piętro, natychmiast zamienili się miejscami. Burza i Łasica
wycofali się do schodów kontrolując zejście, a Kitsune i Kieł podeszli do właściwych
drzwi. Na korytarzu było słychać ciche rozmowy dobiegające zza ściany. Blondyn
nacisnął klamkę, lecz ta nie ustąpiła, na co przewrócił oczami i dał znak
reszcie, że wchodzą na trzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zaczął odliczać
na palcach, rzucając przy tym porozumiewawcze spojrzenie szatynowi. Ten bez
wahania odbezpieczył broń, a kiedy Uzumaki zgiął trzeci palec strzelił w zamek
i otworzył drzwi kopniakiem, rzucając kontrolne spojrzenie na lewą stronę
pomieszczenia. Naruto zrobił dokładnie to samo z prawą stroną i dopiero widząc
paraliż osób, które siedziały przy stanowiskach, podeszli kilka kroków wprzód,
wpuszczając do pomieszczenia resztę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W
środku znajdowała się piątka ludzi, w tym dwóch mężczyzn. Jeden z nich
stojący w cieniu, niemalże niewidoczny dla całej bandy, przesunął się
nieznacznie w stronę stołu, na którym leżała broń. Jednak, kiedy tylko wyciągnął
w jej stronę rękę, w pomieszczeniu rozległ się przytłumiony huk, a pocisk rozciął
skórę na jego policzku. Kobiety krzyknęły, w przerażeniu chowając się pod stoły,
na których leżała gotowa do spakowania w woreczki heroina.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie radzę. —
Kieł, nie spuszczając z niego oczu, wymierzył broń w drugiego z mężczyzn. — Żyjesz
tylko dlatego, że mam dzisiaj dobry humor. Obiecuję ci jednak, że jeśli zrobisz
coś głupiego ten stan nie zachowa się zbyt długo. Zanim zdążysz odbezpieczyć tę
staroć, obaj będziecie trupami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I ty to
nazywasz dobrym humorem? — parsknął Neji stojący przy drzwiach razem z Lee. —
Od kiedy z dobrym humorem strzelasz do ludzi, a nie obok nich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zamknijcie
się obaj — warknął brunet i stanął na równi z Uzumakim i Inuzuką. — Kobiet nie
zabijamy. Spadajcie stąd — mruknął z pogardą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za to ten
chyba dzisiaj zaliczył. — zaśmiał się Hyuga, kręcąc na boki głową. – Od kiedy
Demon puszcza ludzi od tak?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zdecydowanie
za dużo czasu z Yari — westchnęła Sakura podchodząc do Uchihy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Brunet za to
zignorował jego wypowiedź i z uwagą obserwował uciekające z pomieszczenia
kobiety. Dopiero kiedy zniknęły mu z oczu, razem z Kitsune i Wiśnią ruszył w
stronę stanowisk zgarniając z nich narkotyki, by chwilę potem zrzucić wszystko
na jedną kupkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Myślicie, że
kradzież ujdzie wam na sucho? — Drugi mężczyzna postąpił krok wprzód,
natychmiast zatrzymując się pod naporem morderczego spojrzenia Kiby. — Hyuga
was znajdzie i wykończy. On nie toleruje straty własności.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Gówno mnie
to obchodzi. — Szatyn nie spuszczał z niego oczu. — Niech przyjdzie. Z chęcią
ukręcę mu łeb.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kieł — rzucił
ostrzegawczo blondyn. — Dzikiej tu nie ma.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tsk. —
Szatyn zacisnął zęby. — Wiem to. Po prostu...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiemy — uciął
Uchiha wyciągając z kieszeni zapalniczkę. — Wiemy, co Duch i Dzika przez niego
przeszły, ale to nie jest czas na wyrównanie rachunków.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Cholera
jasna, rozumiem — warknął cofając się o krok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tę chwilę ich
nieuwagi postanowił wykorzystać drugi mężczyzna, jednak Sasuke w porę zauważył,
jak sięga po broń i bez wahania oddał zabójczy strzał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— I widzisz,
jak się kończą emocje w twoim wydaniu? — syknął brunet rzucając przy tym
zapalniczkę na stos narkotyków. — Zawsze to ja muszę kogoś zabić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mężczyzna stojący
bliżej, z przerażeniem popatrzył na bezwładne ciało kolegi i pod wpływem impulsu
rzucił się na szatyna, starając się jakoś wydostać. Niestety źle wybrał
przeciwnika i w mgnieniu oka został obezwładniony.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Z czym do
ludzi? — Inuzuka pokręcił z zażenowaniem głową, przyciskając napastnika do
ściany, boleśnie przy tym wykręcając mu ręce. — Nie bój się. Ktoś musi temu
skurwielowi przekazać, co się tutaj stało.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mężczyzna
spojrzał na niego kątem oka, a w oczy rzucił mu się błyszczący w świetle płomieni
nieśmiertelnik z grawerem. W mig pojął, z kim ma do czynienia. Zacisnął zęby i
pokiwał głową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Widać
rozumiemy się — wtrącił Uzumaki. — Puść go, Kieł. Spadamy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak popchnął
mężczyznę na jedno ze stanowisk i razem z resztą w przeciągu kilku minut ulotnił
się z budynku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mężczyzna po
ich wyjściu dopadł telefonu i wykręcił numer do siedziby.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Słucham —
odezwał się głos sekretarki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Z szefem! —
krzyknął. — Natychmiast, to ważne!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Już się
robi. — Usłyszał w odpowiedzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co się stało?
— Ostry głos rozbrzmiał po drugiej stronie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To oni —
zaczął tłumaczyć gorączkowo. — Byli tutaj. Cały towar spalony. Kawamura nie żyje.
Baby zwiały.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Kto
Shibasaki?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Widziałem
nieśmiertelnik. — Przełknął ślinę, że niedługo rozpęta się piekło. — Sudden
Strike. Konoha.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Następnego
dnia Naruto pojawił się na uczelni w dość ponurym humorze. Nie podobało mu się
to, że Sasuke zastrzelił tamtego faceta. Mimo wszystko, nie życzył im śmierci.
W końcu oni tylko próbowali jakoś przeżyć i trafiło im się usługiwanie Hyudze.
Od ponad pięciu lat z każdym dniem coraz bardziej nienawidził tego mężczyzny.
Nie mógł uwierzyć, ile krzywdy zdążył wyrządzić. Madara, Neji, Sasuke, Sakura,
Gaara, Temari, Kiba, Lee, Yumiko, Yorumi, Matsuo, on. Od tamtego zdarzenia
liczba ludzi przez niego skrzywdzonych, zdawała się nieustannie zwiększać każdego
dnia. Uzumaki nie potrafił pogodzić się z okrucieństwem, którego doznał również
na własnej skórze. Jednak najbardziej dręczył go fakt, że jego przyjaciele byli
tylko kroplą w morzu, że ludzi cierpiących przez tego człowieka było o wiele więcej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie mógł też
zrozumieć, jakim cudem w tak kochającej rodzinie, wychował się ktoś taki. W końcu
sam doskonale znał Nejiego i dzięki niemu wiedział, że Hiashi to wyjątkowo podła
kanalia, jak na Hyuge. Był czarną owcą w rodzinie i kompletnym przeciwieństwem
swojego brata. Dopiero, kiedy to zrozumiał, potrafił uwierzyć Nejiemu i przyjął
go do Konohy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zamyślony nie
patrzył przed siebie i nie zauważył osoby stojącej na jego drodze. Wrócił na ziemię dopiero, gdy ktoś się z nim zderzył, a tą osobą okazała się nią być dziewczyna, którą
potrącił poprzedniego dnia. Natychmiast zapomniał o brunecie, akcji i Hiashim,
skupiając całą swoją uwagę na biało okiej piękności.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wybacz. — Uśmiechnął
się szczerze. — Już drugi raz na ciebie wpadam. Wszystko w porządku?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak — odparła
cicho, nie podnosząc na niego oczu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co tu
robisz? — Uzumaki skojarzył, że stoją obok tablicy ogłoszeń warsztatów
artystycznych, na które sam uczęszczał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zastanawiałam
się... — zaczęła niepewnie, jednak zaraz ucięła.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Chciałaś się
zapisać na zajęcia?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie nadaję
się. — Uparcie wlepiała wzrok w podłogę. — Nie potrafię rysować, ani grać
wystarczająco dobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wierzę —
roześmiał się. — Taka piękna dziewczyna na pewno pięknie rysuje i gra.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata
zarumieniła się na jego słowa, a blady uśmiech zaczął błąkać się na jej twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To tylko
takie bazgroły do szuflady, a pianino to hobby, na które nie zawsze jest czas.
Nic wielkiego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— A tam zaraz
nic wielkiego. Masz przy sobie coś do pisania?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak... —
Wyciągnęła z torby długopis i podała go blondynowi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie dowiesz
się, jeśli nie spróbujesz, nie? — zapytał, zapisując jej imię i nazwisko na
kartach pod ogłoszeniami.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna
zmrużyła oczy. Coś jej tu nie pasowało. Nie podawała mu swojego nazwiska, które
ten bez zastanowienia zapisał przy jej imieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skąd znasz
moje nazwisko? — spytała, patrząc na niego podejrzliwie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spokojnie,
nie jestem żadnym prześladowcą. — Uniósł ręce w geście obronnym, by zaraz oddać dziewczynie jej własność. — Tych oczu nie da się pomylić z żadną inną rodziną.
Mam znajomego, który posiada takie same. Pewnie jesteście kuzynami, czy coś w
ten deseń. Masz dużą rodzinę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Masz mnie —
roześmiała się, poprawiając torbę na ramieniu. — Ale ja naprawdę się nie nadaję.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Mam
przeczucie, że jednak tak. — Mrugnął do
niej i włożył ręce do kieszeni. — Przynieś jutro swoje rysunki. Dei i Saso na
pewno docenią twój talent. Może to kretyni, ale nikt bardziej nie nadaje się na
przewodniczących tych warsztatów. Obejrzą i stwierdzą fachowym okiem, czy się
nadajesz. A skoro chcesz usłyszeć prawdę, jeśli idzie o muzykę to polecam
Yorumi. Z tego, co mi wiadomo, na chama poszukuje nam pianisty, więc pewnie
pokocha cię, kiedy tylko usłyszy, że ty właśnie w tej sprawie. Znajdziesz ją w
sali muzycznej po zakończeniu praktycznie każdych zajęć. Kiba będzie tam z nią,
więc raczej cię nie zje — roześmiał się.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Spokojnie,
dobrze ją znam, ale i tak dzięki — szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Zawsze do usług.
A tak z innej beczki, to wiesz... Nadal czuję się winny za wczorajszy wypadek.
— Podrapał się po głowie w zakłopotaniu. — Chcę ci to jakoś wynagrodzić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie. —
Pokiwała głową. — Już i tak mi pomogłeś teraz. To wystarczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— W takim
razie, co powiesz na randkę? — Nie dawał za wygraną. — No wiesz... Takie miłe
spotkanie na Ramen we dwoje?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiem,
czy to dobry pomysł. — Hinata zarumieniona spuściła wzrok.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie daj się
prosić. — Spojrzał na nią błagalnie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— No dobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Super. To
jutro o... Powiedzmy szesnastej? Pasuje ci?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hyuga skinęła
głową, unikając jego spojrzenia. Nie była pewna, czy to działo się naprawdę.
Od dłuższego czasu podobał jej się blondyn, a teraz nagle wpada na nią i mówi, że
ma piękne oczy, żeby następnego dnia dodać odwagi i zaprosić na randkę, tak po
prostu. Czuła jak ręce jej drżały, gdy podawała mu długopis, a na nogach ledwo
udawało jej się ustać. Miała nadzieję, że nie zemdleje, robiąc z siebie ofiarę,
co było w jej zwyczaju już od najmłodszych lat. Do teraz kuzyn śmiał się z
niej, złośliwie przypominając podobną sytuację, gdy chłopak, który jej się
podobał podarował jej kwiatka. Mimo, że miała wtedy osiem lat, do teraz czuła
zażenowanie na tamto wspomnienie. Z zamyślenia wyciągnął ją Uzumaki, zadając
pytanie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Wiesz, gdzie
znajduje się Kakurega?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To ten bar w
śródmieściu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Tak, dokładnie.
— Jego twarz rozjaśnił uśmiech, a w oczach czaiła się duma, której nie potrafiła wytłumaczyć. — Możemy się tam spotkać? Dalej już sam cię zaprowadzę, bo
staruszek tak usadowił interes, że tylko stali klienci wiedzą jak się nie zgubić
po drodze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jasne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— To do
zobaczenia jutro, bo coś mi się zdaje, że mój pościg przyszedł do pracy. —
Hinata odwróciła się w stronę, w którą patrzył blondyn, gdzie zauważyła
profesora Jirayie. — Będę na ciebie czekał przed barem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tych słowach
ruszył na wyższe kondygnacje i zniknął jej z oczu. Przez dalszą część dnia uśmiech
nie schodził jej z twarzy. Co prawda do końca zajęć nie zauważyła Uzumakiego,
ale miała tak dobry humor, że nie zwróciła na to większej uwagi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tak jak jej
radził, po zajęciach podeszła do sali muzycznej, gdzie faktycznie zastała swoją
znajomą z roku i szatyna z tatuażami na policzkach. Kojarzyła go ze szkolnej
drużyny koszykarskiej i, o ile się nie myliła, nazywał się Kiba Inuzuka.
Wiedziała tylko tyle, że ta dwójka jest ze sobą od kilku lat i to, że razem z
Naruto oraz niejakim Sasuke Uchihą tworzą bardzo lubiany wśród studentów zespół.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nateko powitała
ją uśmiechem, a gdy usłyszała, w jakiej sprawie przyszła, od razu kazała jej coś
zagrać. Takim sposobem Hinata została natychmiast przyjęta na warsztaty ze
stwierdzeniem, że i ona, i jej talent z nieba im spadły. W sali muzycznej spędziła
jeszcze dobre dwie godziny, lepiej poznając tę dwójkę. przez co musiała przyznać, że
bardziej pozytywnych ludzi jeszcze chyba nie spotkała. Chociaż trzeba zaznaczyć,
że nie uszło jej uwadze jak szatynka potrafiła zdzielić swojego chłopaka za niezbyt
stosowne teksty, co wzbudziło w niej jeszcze większą sympatię względem nich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata w
dobrym nastroju weszła do bloku, w którym mieszkała. Yorumi i Kiba odprowadzili
ją do śródmieścia, gdzie każde z nich poszło w swoją stronę. Jeszcze nigdy nie
ubawiła się tak bardzo jak wtedy, gdy Kiba opowiadał jak to całą drużyną
chcieli wyciąć numer trenerowi. Skończyło się na tym, że pomylili adresy i to
pani dziekan następnego dnia otrzymała porządny zastrzyk porannych atrakcji. W
dodatku udało im się uratować, zrzucając całą winę na Matsuo Kikkawe, rasowego
podrywacza, który znalazł się w złym miejscu o złej porze. Nie miał łatwo
biedaczyna. Na samo wspomnienie, uśmiech nie chciał zejść jej z twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy wchodziła
po schodach na trzecie piętro, próbowała wymacać w torebce klucze, które jak na
złość nie mogły wpaść jej w ręce. Gdy w końcu je dopadła przed samym
mieszkaniem, zauważyła, że drzwi są uchylone. Dzieliła je ze swoim kuzynem
Nejim, jego dziewczyną, a jej najlepszą przyjaciółką, Ten Ten i ich kumplem
Lee. Zważając na to, że Hyuga codziennie po zajęciach pracował w barze na
przedmieściach, a Lee nawet z gorączką nie potrafił odpuścić sobie trenowania
małych karateków, dziewczyna weszła do środka z przeświadczeniem, że to Suzuki
wróciła szybciej i po prostu nie domknęła drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ściągnęła
trampki z nóg i raźnym krokiem ruszyła do salonu, gdzie zdawało jej się, że
spotka przyjaciółkę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Możesz mi
powiedzieć, dlaczego nie raczyłaś powiedzieć, że będziesz wcześniej?! — krzyknęła
jeszcze na korytarzu z uśmiechem na twarzy. — Nie siedziałabym tyle z Yorumi i
Kibą.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przekroczyła
próg pomieszczenia i stanęła jak wryta, widząc </span><span style="font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 36pt;">siedzącą </span><span style="font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 36pt;">na fotelu dziewczynę.
Nie była nią jednak Ten.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co u ciebie
słychać, siostrzyczko? — Biało oka z rozbawieniem obserwowała Hinatę. — Nie
spodziewałaś się gości?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hanabi —
wyszeptała starsza Hyuga.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Och, wyglądasz
jakbyś zobaczyła ducha, Hina. Chyba aż tak straszna nie jestem, co nie? —
Szatynka posłała jej niewinny uśmieszek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co ty tu
robisz, Hana? — Dziewczyna zmarszczyła brwi podchodząc kilka kroków w przód. —
Skąd wiedziałaś, gdzie mnie znajdziesz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przecież
doskonale wiesz, że mam swoje sposoby, a podwładni taty są całkiem przydatni.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie
wspominaj przy mnie tego człowieka — warknęła siadając w fotelu naprzeciw
siostry.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ale on
bardzo za tobą tęskni. Tyle czasu nie widział ukochanej, pierworodnej córeczki —
mruknęła oglądając swoje paznokcie. Między nimi zapadła pełna napięcia cisza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Co to za podła
gra, Hanabi? — Hinata zmrużyła oczy i przerwała to milczenie, uważnie przyglądając
się twarzy szatynki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Już tyle czasu
jej nie widziała, a ona nic a nic się nie zmieniła. Te same długie, brązowe włosy,
zadziorny uśmieszek i błysk cynizmu w oczach. Zabolało ją to. Nie chciała
widzieć takiej siostry. Chciała, żeby wróciła ta dawna, niewinna i kochająca świat
Hanabi. Ta sprzed ingerencji ojca w jej rzeczywistość i umysł, ta, która rozróżniała
dobro od zła. Ojciec ją zmienił, a ta świadomość z każdym ich spotkaniem coraz
mocniej uderzała w Hinatę i za każdym razem raniła coraz bardziej. Nie potrafiła
zrozumieć, dlaczego Hana nadal kurczowo trzymała się człowieka, który zniszczył
ich rodzinę, nie mówiąc o możliwości normalnego życia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ależ tam
zaraz gra. — Młodsza z dziewczyn wzruszyła ramionami. — Mówię prawdę. Widzę,
jak tata się zamartwia o to, co się u ciebie dzieje.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Po co mi to
mówisz?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo chcę, żebyś
wróciła do domu. — Hanabi spojrzała stanowczo w jej oczy. — Chcę, żebyś znowu
stała się częścią rodziny. Chcę, żeby było jak dawniej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Jak dawniej?
— parsknęła. — Hanabi, przejrzyj w końcu na oczy. Już nigdy nie będzie jak
dawniej. Ojciec spalił wszystkie mosty, jakie mnie z nim jeszcze łączyły w
dniu, w którym umarła nasza mama.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hinata nie mów
tak. — Dziewczyna zacisnęła ręce na podłokietnikach fotela. — Może być jak
kiedyś. Wystarczy, że wrócisz i przeprosisz tatę. Wtedy wszystko będzie dobrze,
będziesz mogła razem ze mną zarządzać grupą. Będziesz odpowiedzialna za...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Za okrucieństwo — przerwała jej, zaciskając dłonie w pieści. — Odpowiedzialna za wyzysk i
przemoc. Jak możesz mówić o tym z taką lekkością? A co z tymi ludźmi, którzy
tylko cierpią przez nazwisko Hyuga? Co z tymi narkomanami, którzy zaliczają złoty
strzał, kiedy dilerzy ojca na chama wciągają ich w ten świat, żeby potem doszczętnie
zniszczyć? Co z tymi rodzinami, które tracą przez ojca dachy nad głowami? Co z
tymi wszystkimi ludźmi, którzy giną, bo tak mu jest wygodnie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skąd ty...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Skąd to
wiem? — Hinata parsknęła gorzkim śmiechem na widok zszokowanej miny Hanabi. —
Nie jestem ani ślepa, ani głupia. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, które
morderstwa podane do wiadomości publicznej są jego sprawką. Wiem, czym się
zajmuje ta wasza cholerna mafia. I nie wmówisz mi, że odpowiedzialność za to
wszystko to świetna sprawa. Powiedz mi, kiedy przestałaś widzieć granicę między
dobrem a złem? Kiedy przestałaś samodzielnie postrzegać świat? Kiedy zniknęła
moja Hanabi, nie cierpiąca przemocy i niesprawiedliwości?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie wiesz, o
czym mówisz. — Szatynka poderwała się z fotela. — Tata robi to dla nas, dla społeczności,
dla miasta. Jest dobrym człowiekiem, tyle że ty potrafisz tylko oceniać jego błędy.
Dlaczego nie możesz po prostu wrócić? — Łzy spłynęły po jej policzkach, a ona
opuściła bezwiednie ręce. — Dlaczego nie możesz zrozumieć, że tata w swoim działaniu
ma na uwadze lepszy cel? Dlaczego nie możesz tego dla mnie zrobić?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Bo to jest
niewłaściwe, Hanabi. Ojciec wcale nie robi tego dla nas. On to robi dla siebie.
Zawsze dbał tylko o czubek własnego nosa, a kiedy mama to zrozumiała, było już
za późno. Musisz przejrzeć na oczy. — Wstała i chciała podejść do siostry,
jednak ta się cofnęła. — Hana przestań. Zrozum wreszcie, że to nie ja jestem
twoim wrogiem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Ty nigdy się
nie zmienisz — warknęła, ocierając łzy wierzchem dłoni. — Zawsze uparcie będziesz
przeciwko niemu. Już rozumiem, dlaczego tata wolał spędzać czas ze mną. Ty
nigdy nie potrafiłaś go zrozumieć. Teraz przynajmniej wiem, że i mnie nie
kochasz. Gdyby tak było, wróciłabyś ze mną do domu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Przestań — ucięła,
czując napływające do oczu łzy. — To nie jest prawda.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie mogę
uwierzyć, że byłam na tyle głupia, żeby tu przyjść — fuknęła pocierając ręką
czoło. — Dlaczego myślałam, że nadal jesteś tą samą Hinatą? Przecież to od początku
nie miało sensu. — Rzuciła jej smutne spojrzenie i ruszyła do wyjścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hanabi, poczekaj.
— Hinata pobiegła za nią i złapała ją za rękę, gdy ta była już na klatce. — To
nie musi się tak skończyć. Jeszcze możesz się od niego uwolnić. Pomogę ci,
tylko przejrzyj w końcu na oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Nie ma mowy.
— Wyszarpnęła rękę z uścisku. — Nie jestem tobą. Nie zdradzę taty. Będziesz
jeszcze żałować swojej decyzji.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="text-indent: 9pt;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tych słowach szybko zbiegła na dół, a po krótkiej chwili, Hinata usłyszała
trzask drzwi wejściowych. Wiedziała, że pogoń za nią nic by nie dała. Hanabi była
zbyt zaślepiona przez miłość do ich ojca. Hyuga wróciła do mieszkania, zamknęła
drzwi i jak w transie skierowała się do swojego pokoju. Dopiero, kiedy usiadła
na swoim łóżku, oparła ręce o kolana i schowała twarz w dłoniach, pozwoliła
swobodnie spłynąć łzom bezsilności.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36pt;">
<span style="text-indent: 9pt;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-872c2k8-IOA/WvgtEc7O4TI/AAAAAAAABWk/dzuthTUQs9ch4VPS2Vz0xobXuPKc8scbgCEwYBhgL/s1600/18.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="567" data-original-width="564" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-872c2k8-IOA/WvgtEc7O4TI/AAAAAAAABWk/dzuthTUQs9ch4VPS2Vz0xobXuPKc8scbgCEwYBhgL/s320/18.jpg" width="318" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 12px;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"> <b>Od autorek:</b> <i>Nom tom, hmm. Od czego by tu zacząć...</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 12px;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Witamy!</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 12px;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Tak, wiemy, niezbyt oryginalne ;)</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 12px;">
<span style="text-indent: 9pt;"><span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Spięłyśmy</i></span></span><span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i> się i udało nam się dokończyć rozdział przed Sylwestrem :D</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 12px;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Łatwo nie było, bo pierwszy raz pisałam coś tak długiego, a Yumi musiała się przez to przekopywać, żeby skontrolować, czy wszystko jest w porządku.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 12px;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Tak, czy inaczej rozdział jest, więc oddałyśmy go w Wasze łapki.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 12px;">
<span style="color: #999999; font-family: "verdana" , sans-serif;"><i>Nawet nie wiecie, jakie to miłe (A może i wiecie? Kto też pisze? Przyznać się bez bicia :D) wiedzieć, że na rozdział ktoś czeka. Dziękujemy wam za te pierwsze komentarze. Dzięki nim łatwiej się pracowało. Mamy nadzieję, że rozdział przypadł do gusty, a wy zostaniecie z nami do końca tej historii.</i></span></div>
</div>
</div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-55778954532155945262016-12-24T21:48:00.001+01:002017-04-14T23:13:20.864+02:00Wesołych Świąt!<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-large;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: x-large;"><i>Wesołych Świąt!</i></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Ltf9asEqZxQ/WF7b5ytOcgI/AAAAAAAAA7k/VI6Cdby6tPIz8bj0X5inzTwIZyUl2iXPwCLcB/s1600/15713281_381812072169151_928949399_n.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-Ltf9asEqZxQ/WF7b5ytOcgI/AAAAAAAAA7k/VI6Cdby6tPIz8bj0X5inzTwIZyUl2iXPwCLcB/s400/15713281_381812072169151_928949399_n.png" width="266" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Życzymy wam w Boże Narodzenie kiedy, jak co roku, sypią się ze wszystkich stron życzenia wokół:</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Przy stole wigilijnym pysznego jedzenia,</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Czasu spędzonego wśród ludzi wspaniałych,</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Świąt pełnych miłości, wprost niezapomnianych,</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Sylwestra udanego oraz Szczęśliwego Roku Nowego.</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Wybaczcie nam, że tak późno, trochę zabiegania i już człowiek zapomina o innych.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Jeszcze raz Wesołych Świąt!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Yumiko&Yorumi</span></i></div>
<br />Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-18414095663700158682016-11-20T00:50:00.000+01:002019-08-20T00:43:56.948+02:00Prolog<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Uzumaki
Naruto, znany pod pseudonimem Kitsune, lat dwadzieścia trzy. Zostajesz skazany
na dwadzieścia lat pozbawienia wolności, bez możliwości przedterminowego zwolnienia,
za popełnione przestępstwa: liczne kradzieże, groźby karalne, wszczynanie zamieszek,
nielegalne posiadanie broni, utworzenie grupy przestępczej — Sudden Strike oraz
współprzewodnictwo zorganizowanej, zbrojnej grupie przestępczej — Konoha.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Hyuga
Hinata, znana pod pseudonimem Raionesu, lat dwadzieścia jeden. Zostajesz
skazana na dziesięć lat pozbawienia wolności za popełnione przestępstwa: składanie
fałszywych zeznań, utrudnianie śledztwa policji, nielegalne posiadanie broni oraz udział
w zorganizowanej, zbrojnej grupie przestępczej — Konoha.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rozległo się
uderzenie młotka, po którym sędzia opuścił salę rozpraw. Wokół skazanych podniosła się wszechobecna wrzawa, a młodzi
ludzie bezradnie zaciskali pięści, patrząc z nienawiścią, ale i bezsilnością na
prokuratora. Ich również czekały wyroki, czego wszyscy byli świadomi. Jednak
nikt nie wiedział, dlaczego to wszystko potoczyło </span><span style="font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 36pt;">się</span><span style="font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 36pt;"> </span><span style="font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 36pt;">w ten sposób</span><span style="font-family: verdana, sans-serif; text-indent: 36pt;">. Dlaczego po raz
kolejny to Hyuga był górą?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dwójkę studentów zakuto w kajdanki i w towarzystwie spojrzeń zebranych wyprowadzono z sali, a następnie przeprowadzono do furgonetki policyjnej.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie protestowali, dając się spokojnie wyprowadzić, bo wiedzieli, że był to koniec pewnego rozdziału w ich życiu. Ich
nadzieje legły w gruzach, a motywacja do działa zdawała się być zupełnie nie na miejscu w tej sytuacji. Nie mogli jedynie pogodzić się z tym, że ich przyjaciele zginęli
na darmo, na kartach historii zapisując się jako pospolici przestępcy. Buntownicy, którzy próbowali obalić system.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Siedzieli obok
siebie w ciszy, każde zatopione we własnych myślach.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Naruto z
uporem wpatrywał się w swoje zaciśnięte pięści, próbując pojąć jakim sposobem policja trafiła
do podziemi Kakuregi. Nie dopuszczał do siebie myśli, że ktoś ich zdradził. Po prostu nie był w stanie uwierzyć, że Hyudze udało się wcisnąć do organizacji kolejnego
kreta. Zresztą nie tylko w to.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dręczyły
go wyrzuty sumienia. Przez niego Hinata otrzymała karę za czyny, których nie popełniła, tylko dlatego, że sprzeciwiła się ojcu, a każdy głupi
wiedział, że policja i sądy w Tokio są skorumpowane.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uzumaki
doskonale zdawał sobie sprawę ze swoich przewinień i wiedział, że jego wyrok był uzasadniony czynami, jednak ona nie była niczemu winna. Zawsze próbował trzymać ją z dala od podejrzanych spraw, w akcjach wzięła udział tylko kilka razy i to
przez własną upartość, a broni nie miała w ręce dłużej niż pięć minut w czasie
całej ich znajomości. Nigdy nie zrobiła nikomu krzywdy. Po prostu wiedziała o
wszystkim. Tylko tyle i jak się okazało, aż tyle.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy
dowiedział się kim jest, wiele razy toczył ze sobą wewnętrzną walkę, chcąc to przerwać. Wiedział, że pociągnie ją za sobą na dno. Zdawał sobie sprawę z tego, jak
to się może skończyć. Wyrzucał sobie teraz, że mimo tej wiedzy, nie potrafił tego zrobić. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; text-indent: 36pt;">Hyuga stała się dla niego zbyt ważna.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hinata siedziała
ze spuszczoną głową, nie mogąc zdobyć się na spojrzenie w kierunku blondyna. Miała
nadzieję, że to najzwyklejszy koszmar, z którego zaraz się obudzi, a gdy
otworzy oczy napotka czujne, zatroskane niebieskie oczy. Nie chciała nawet słyszeć
o tym, by Uzumaki trafił za kratki tylko dlatego, że jej ojciec chciał się go
pozbyć. Wiedziała, że od zawsze nienawidził jego rodziny. Pamiętała jak próbował
jej wpoić tę nienawiść i gdyby nie jej matka, udałoby mu się to tak skutecznie,
jak z Hanabi. Nie potrafiła mu tego wybaczyć. Kochała Hane całym sercem i
strasznie bolało ją to, że dla ojca była gotowa skoczyć w ogień. I to mimo
tego, co zrobił im i ich matce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie mogła też
pogodzić się z tym, że Hiashi dopiął swego i pozbył się ze swojego terenu ostatniego członka
rodziny Namikaze. Ten blondyn pokazał jej jak na nowo zacząć cieszyć się
życiem i zaakceptował taką, jaka była. Uświadomił, że mimo bólu można
czuć radość. Pokazał jej, co znaczy miłość, lojalność i zaufanie. Uratował ją,
od demonów i wyciągnął na powierzchnię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie wyobrażała
sobie, żeby nagle miał zniknąć z jej zasięgu. Nie mogła uwierzyć, że przez dwadzieścia lat nie będzie mogła go dotykać. Nie dane jej będzie słuchać jego śmiechu,
szukać bezpieczeństwa i przeżywać chwil rozkoszy w jego ramionach. Nie zobaczy
szczerego uśmiechu, nie usłyszy kłótni z Sasuke, nie zobaczy Matsuri rzucającej w niego butelką w barze. Nie przytuli go w chwili zwątpienia, nie pozna
kolejnego zaskakującego pomysłu na wyjście z trudnej sytuacji, nie dostanie
reprymendy za zabawę bronią, nie poczuje zastrzyku adrenaliny podczas wspólnych
przejażdżek motorem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wbiła
paznokcie w dłonie, by nie wybuchnąć płaczem akurat wtedy, kiedy i on
przechodził trudne chwile. Nie chciała dodawać mu swoich zmartwień. Wiedziała, że
obwiniał się o wszystko, choć nic nie było jego winą. Wszyscy brali w tym udział
dobrowolnie, napędzani chęcią odwetu i marzeniem o bezpieczeństwie, o wolności.
Wszyscy chcieli to zrobić, ale nikt nie miał tyle odwagi, by to zacząć i
każdy był mu wdzięczny za tę szansę.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Samochód zatrzymał się przed bramą, a z szoferki wysiadło dwóch policjantów. Hinata wzdrygnęła się na dźwięk zatrzaskiwanych drzwi
i żwiru chrzęszczącego pod ciężkimi butami. Prosiła w duszy, żeby coś przedłużyło
tę podróż, tę jedną jedyną chwilę. Nie chciała rozstawać się z Uzumakim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Żyjemy, aby
walczyć jeszcze jeden dzień.* — Poderwała głowę słysząc cichy,
zachrypnięty głos blondyna. Spojrzała w jego oczy, pełne smutku i poczucia
winy. Poczuła, jak długo powstrzymywane łzy spływają jej po policzkach. Mimo to
uśmiechnęła się, bo w tym spojrzeniu odnalazła również całą miłość, jaką do
niej żywił i co ważniejsze, determinację. Wiedziała, dlaczego użył tych słów i
to dało jej nadzieję na przyszłość.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">— Do końca —
mruknęła ledwo dosłyszalnie, kiedy tył policyjnej furgonetki został otwarty, wpuszczając do środka promienie zachodzącego słońca. Kiedy
wyprowadzono ich na więzienny dziedziniec i pozwolono się ze sobą pożegnać, przytuliła się
do niego, szepcząc jednocześnie do jego ucha: — Choćby przez burze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po tym oderwała się od niego i po raz ostatni tego dnia spojrzała w ukochane,
niebieskie tęczówki. Kiedy ją odprowadzano blondyn uśmiechnął się pod nosem i
spojrzał w niebo myśląc o tym, co czekało go w niedalekiej przyszłości. Wiedział jedno. To jeszcze nie był koniec.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*Słowa Stephena Kinga</span><br />
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-EdXq_s7RHpA/WvgtEWQO7kI/AAAAAAAABWo/3RYQOqZ68MEcUktMHuvWWqQEChJkCrG7QCEwYBhgL/s1600/26.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="708" data-original-width="501" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-EdXq_s7RHpA/WvgtEWQO7kI/AAAAAAAABWo/3RYQOqZ68MEcUktMHuvWWqQEChJkCrG7QCEwYBhgL/s320/26.jpg" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><b><span style="color: #666666;">Od autorek:</span></b><span style="color: #999999;"> </span><i><span style="color: #999999;">Ohayo!</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;">Witamy wszystkich na blogu poświęconym bohaterom M&A Naruto autorstwa Masashiego Kishimoto.</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;">A witają Was Yumiko Sasaki i Yorumi Nateko. Połączyłyśmy siły i od jakiegoś czasu wspólnie tworzymy tę historię.</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;">Jest to opowiadanie, w którym pierwszych skrzypiec nie gra romans. Razem z Yumi stworzyłyśmy lekko (ale tak serio, tylko ociupinkę) przejaskrawiony świat, w którym sprawiedliwość zaczyna odchodzić w zapomnienie. Historia będzie zahaczać o wątki wielu osób, choć z czasem pewnie zorientujecie się, kto gra tu główną rolę ;)</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;">Na pewno znajdziecie tu akcję, przemoc oraz krew, ale też komedię oraz romans. Spotkacie swoje ulubione postacie, ale i stworzonych przez nas (dla przykładu, również nas we własnych osobach ;D) bohaterów. Poczytacie o sytuacjach pełnych napięcia i emocji, ale i o wydarzeniach nudnych jak flaki z olejem, ale przy tym po prostu zwyczajnych dla codziennego życia.</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;">Blog ten ruszy pełną parą dopiero w 2017 roku, ale mamy nadzieję, że Prolog zaintrygował Was na tyle, by wrócić tu w okresie luty-kwiecień.</span></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><i><span style="color: #999999;">Tak więc nie przedłużając, witamy Was ciepło na War of Change <3</span></i></span></div>
Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9067008008311718406.post-65675917828352327532016-11-12T23:34:00.000+01:002017-04-14T23:13:27.639+02:00Informacja<br />
Ohayo znalazłeś się własnie na blogu poświęconym postaciom M&A Naruto. Blog ten ruszy na wiosnę 2017 roku. Jeśli lubisz dużo akcji, świat gangów i mafii zapraszamy wraz z Yumiko Sasaki wiosną.<br />
:)Yorumi Natekohttp://www.blogger.com/profile/12472752189523202342noreply@blogger.com0