Strony

poniedziałek, 24 grudnia 2018

Dodatek: "Rodzina"



To był jeden z najgorszych i jednocześnie najlepszych dni mojego życia. Mimo żalu, który mnie przenikał, cieszyłam się, bo ona nie musiała już tego znosić. Łzy płynęły po moich policzkach, kiedy trumna mamy wylądowała w wykopanym wcześniej dole, jednak sama nie byłam pewna, dlaczego płakałam. Kochałam ją i bolało mnie to, że już jej nie zobaczę, ale byłam tak strasznie szczęśliwa, że nie musi się już męczyć, że to piekło rozgrywające się dzień w dzień od nowa, wypuściło ją ze swoich szponów dając w końcu odetchnąć.
Wiedziałam, że mama wcale nie zginęła w wypadku samochodowym. Hiashi mógł udawać, że jest zrozpaczonym mężem i zatroskanym ojcem, ale tak naprawdę nigdy nie potrafił odegrać prawidłowo roli, którą napisało mu życie. Nigdy nie chciał jej odgrywać. Nie tej. Ten człowiek sam nasłał na moją mamę swoich ludzi, gdy tylko dowiedział się, że planowała uciec z nami do swojego brata. Mógł udawać, ale ja wszystko słyszałam. Każde znienawidzone później słowo, które wypowiadał z zimną krwią, każąc pozbyć się kobiety, z którą żył przez szesnaście lat. Nienawidziłam go za to. Jedynie to, że jej koszmar się skończył pomagało mi przez to przejść z siłą, o którą nigdy się nie podejrzewałam.
Promienie słoneczne, które nie opuszały tego dnia nieboskłonu zdawały się tylko potwierdzać moje przemyślenia, które w tej chwili mimowolnie zawróciły na niezbyt przyjemne tory. Na dworze było dwadzieścia stopni, a ja modliłam się, żeby podkład, którym zakryłam siniaki, wytrzymał tę gorączkę. To nie tak, że nie chciałam narażać się ojcu, gdyby ktoś się dowiedział. Po prostu nie miałam ochoty na dociekliwe pytania ani karę, którą potem zgotowałby mi Hiashi, gdybym tylko wzbudziła czyjeś wątpliwości. Wolałam unikać jakichkolwiek interakcji z tym człowiekiem tak długo, jak tylko mogłam
Obwiniałam się jedynie za to, że nie byłam w stanie pomóc mamie wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowała. Zresztą nie tylko wtedy. Teraz też byłam bezsilna. Nie chciałam, by Hanabi poczuła chociaż część tego, co znosić musiałam ja. Byłam tą starszą, tą odpowiedzialną. Musiałam zadbać, by miała chociaż namiastkę normalności w swoim życiu. Zresztą moja siostra była zapatrzona w ojca jak w obrazek. Nie widziała niczego złego w jego postępowaniu. Cóż, może dlatego, że nie wiedziała o wszystkim. Ona nigdy nie została uderzona przez ojca, ona nigdy nie słyszała jak zwracał się do matki, kiedy byli sami. Ani razu nie widziała, jak Hiashi zmuszał mamę do odegrania roli dziwki dla swoich wspólników. Jednak nie potrafiłam jej o tym powiedzieć, nie mogłam po prostu zniszczyć jej marzeń o idealnym ojcu. Może to był wielki błąd, ale byłam za młoda i za głupia, żeby to wtedy zrozumieć. Żeby zapobiec temu, jak nasze relacje miały wyglądać w przyszłości.
***
Maniakalnie pocierałam swoją skórę, próbując zawzięcie ją doczyścić. Czułam się brudna, zbrukana. Wiedziałam, że moja psychika powoli zaczyna mnie zawodzić. Nie potrafiłam już spojrzeć sobie w twarz. Najgorsze było to, że z tyłu głowy krążyła mi ta niebezpieczna myśl, jednak cały czas próbowałam ją zbywać. Myślałam, że nie będzie w stanie zrobić tego własnej córce. Jeszcze nigdy tak bardzo się nie pomyliłam.
Kiedy ojciec wezwał mnie do siebie przeszły mnie dreszcze. Szłam do niego jak na ścięcie, zdając sobie sprawę, że miał spotkanie biznesowe. Przerażona weszłam do jego gabinetu, a kiedy zobaczyłam na kanapie jego wspólników wpadłam w panikę. Chciałam uciec, ale ojciec musiał zobaczyć strach w moich oczach, bo zanim zdążyłam się odwrócić już kiwnął na ochroniarza, którego imienia nawet nie znałam. Potężnie zbudowany mężczyzna bez problemu mnie złapał i wymierzył siarczysty policzek. Upadłam na podłogę, czując jak łzy powoli zapełniają moje oczy. Spojrzałam jeszcze na ojca, próbując złapać się choćby i tej brzytwy.
— Błagam... — wyszeptałam, jednak on już na mnie nie patrzył.  
— Dopilnuj by tam dotarła i nie uciekła — rzucił w stronę ochroniarza i wyszedł z gabinetu, ani razu nie odwracając się za siebie.
Do teraz pamiętałam to przeklęte łóżko, kajdanki i ból. Pamiętałam, że próbowałam uciekać, szarpałam się, prosiłam, drapałam, krzyczałam, gryzłam, błagałam, ale byli na to nieczuli. Pod koniec po prostu leżałam, cicho popłakując. Nie miałam już sił na walkę. Nie miałam sił na nic.
Na trzęsących się nogach doszłam do swojego pokoju, gdzie upadłam na środku pokrytej panelami podłogi i objęłam się ramionami, ponownie tego dnia wybuchając płaczem. Szlochałam tak dopóki nie zabrakło mi łez, a ciało nie skostniało z zimna. Dopóki nie zniknęła ostatnia nić łącząca mnie z tą naiwną, bezbronną dziewczyną, którą byłam przez całe życie.
Kiedy w końcu stanęłam chwiejnie na nogach, ruszyłam do łazienki, ale na widok swojego odbicie w lustrze wpadłam w histerię i chwytając pierwszą lepszą butelkę, cisnęłam nią w szkło, które rozprysnęło się na setki małych kawałeczki przy okazji raniąc też moją skórę, ale było mi wtedy wszystko jedno. W tamtym dniu mój świat powoli zaczął walić się na łeb na szyję. Był początkiem trwającego rok piekła.
***
Dopiero po trzech miesiącach takiego życia uświadomiłam sobie, że to nie było najgorsze, co mogło mnie spotkać. Ale byłam zbyt głupia, żeby przemyśleć swoje postępowanie. I zbyt zdesperowana.
Próbowałam uciec. Potrzebowałam dokładnie dziewięćdziesięciu jeden dni, żeby się w sobie zebrać. Dziewięćdziesięciu dwóch, żeby spróbować. I dziewięćdziesięciu trzech, żeby tego pożałować.
Mój plan spalił na panewce w momencie, w którym postawiłam nogę poza swoim pokojem. Dopiero tego dnia dowiedziałam się, że każdy mój ruch był pilnie śledzony, a ojciec nie miał zamiaru tak łatwo wypuszczać źródła swojego dochodu.
Kiedy tylko ochrona mnie złapała wylądowałam w jego gabinecie, gdzie otrzymałam najmocniejszy policzek, jaki kiedykolwiek mi wymierzono. Kazał ochronie zamknąć mnie w tym obrzydliwym pokoju i nie wypuszczać pod żadnym pozorem. Umieścił mnie tam tak, jakbym była zwykłą prostytutką w ekskluzywnym burdelu dla jego wspólników.
Przeżyłam tak kolejne sześć miesięcy swojego marnego życia. Nie straciłam rachuby czasu tylko po to, by wiedzieć, po ilu dniach się załamię. Ile czasu musiało minąć, żebym w końcu targnęła się na swoje życie. Jednak, mimo że dzień w dzień otrzymywałam jedzenie, a z nim w zestawie wystarczająco ostry nóż, byłam zbyt wielkim tchórzem. Byłam wrakiem człowieka, ale wolałam cierpieć niż to zakończyć i postawić na swoim miejscu Hanabi. Nawet jeśli podczas tych jedynych odwiedzin powiedziała mi wprost, że to moja wina, skoro nie chciałam słuchać ojca. Nie potrafiłam przestać jej chronić.
Wydaje mi się, że nasza mama właśnie dlatego znosiła to cały ten czas. Nie chciała, żeby którąś z nas spotkał ten sam los. Jednak Hiashi w końcu stwierdził, że jest już przeżytkiem i przy pierwszej okazji kazał się jej pozbyć jak zwykłego śmiecia.
***
Kiedy w końcu pozwolono mi wyjść z tego okropnego miejsca, nie rozumiałam co się dzieje. Zaczęłam panikować, myśląc, że ja też zrobiłam coś nie tak, że mnie też trzeba się pozbyć. Że teraz to Hanabi będzie cierpieć katusze. Jakże się myliłam.
Na wstępie zostałam poinformowana, że Neji, syn brata mojej mamy, wrócił zza granicy i jeśli choćby pisnę mu słowo o swojej sytuacji, ostanie sześć miesięcy wyda mi się czasem spędzonym w raju. Dlatego milczałam. Starałam się nie dawać po sobie niczego poznać. Kiedy zaczynałam płakać, zamykałam się w łazience, by nie wypytywał, dlaczego nagle zaczęłam zamykać drzwi od pokoju na klucz. Kiedy przychodził rozmawiać ze mną tak jak za dawnych lat robiłam wszystko, by nadal wyglądać na tę szczęśliwą, nieco nieśmiałą dziewczynę. Ale on i tak zauważył, że coś jest ze mną nie tak.
Mój uśmiech nie sięgał oczu, moje dłonie drżały niemal bez przerwy, byłam bledsza i chudsza niż kiedykolwiek i za każdym razem, gdy mnie dotykał sztywniałam z przerażenia, nie mogąc wyrzucić z głowy innych rąk. Tych znienawidzonych dotyków. Brutalnych uderzeń.
Gdy zapytał po raz pierwszy, zbyłam go, mówiąc, że ostatnio nie czuję się najlepiej. Jednak on pytał dalej, a mnie powoli kończyły się wymówki. Po kolejnych trzech miesiącach odpowiadałam już tylko, że mu się wydaje, co było chyba najmarniejszym ze sposobów uniknięcia tego tematu. W końcu stało to, co nieuniknione. Ojciec dowiedział się, że Neji coś podejrzewa.
Z tego dnia pamiętam jak przez mgłę swoje histeryczne krzyki, ból odbierający zmysły i krew. Jedyną chwilą, która wyraźnie zapisała się w mojej pamięci był moment, w którym w końcu trafiłam do swojego pokoju i chwytając telefon w ręce wpisałam tylko dwa słowa, zanim straciłam przytomność. “Pomóż mi”. Ten dzień pozostawił po sobie wiele blizn. Tych widocznych na ciele, jak i tych, których nikt poza mną nie był w stanie dostrzec
***
Gdy Neji oznajmił mi, że zabiera mnie z rezydencji, uznałam to za chory żart. No bo jak? Przecież już próbowałam i wiedziałam, że to było niewykonalne.
Ale on się uparł i obiecywał, że wszystko będzie dobrze. W końcu chęć ucieczki zwyciężyła nad strachem czy troską o siostrę. Nie byłam wtedy w stanie myśleć o niczym. Dobrowolnie poddałam się woli Nejiego, wcześniej słysząc jedynie, że Hanabi odmówiła mu jakiejkolwiek pomocy, obiecując jedynie, że nie opowie o jego planach ojcu. Nie wiedziałam tylko, czy to nadal była siostra, którą znałam. Bałam się, że to już nie ta sama Hana, że nas wyda, a wtedy Hiashi prawdopodobnie pozbyłby się problemu raz a porządnie.
Ale nas nie wydała. Mój kuzyn sprawił cud. Z pomocą dwójki swoich przyjaciół, którzy później byli dla mnie jak druga rodzina, wydostał mnie z tego koszmaru. Jakimś sposobem udało nam się wyjść w nocy na podwórze, gdzie przy murze w najdalszym kącie ogrodu czekał na nas Lee, który pomógł mi znaleźć się po drugiej stronie. Tam w samochodzie czekała już Tenten. Dopiero, kiedy zostałam ułożona na tylnej kanapie i wsłuchałam się w dźwięk pracującego silnika, pozwoliłam sobie na odprężanie. Byłam wolna. Zadawałam sobie tylko jedno pytanie. Jak długo?
***
Neji zadbał o to, by mój ojciec już mnie nie skrzywdził. Zdawałam sobie sprawę z tego, że w końcu musiał się dowiedzieć, gdzie przebywałam, jednak im dłużej nie upominał się o zwrot swojej własności, tym pewniej się czułam.
Nie dałam sobie jednak rady bez pomocy psychologa. Po roku doszłam do jako takiej stabilności psychicznej. Przestałam bać się własnego cienia i zdawało się, że gdzieś pod tą kruchą skorupą, kryje się stara Hinata i powoli próbuje wydostać się na zewnątrz.
Po dwóch latach terapii byłam w stanie sama przytulić się do Nejiego i Lee. Pamiętałam, że to był przełomowy krok. Może nadal byłam płochliwa jak sarenka, ale kiedy w końcu się przemogłam, nie byłam wstanie ich puścić. Siedzieli ze mną bite trzy godziny na kanapie w naszym salonie i dawali się tulić, kiedy ja szlochałam z ulgi i szczęścia.
Po czterech latach oficjalnie pożegnałam się z moją panią psycholog. Byłam normalną nastolatką, która skończyła liceum z całkiem dobrymi wynikami i wybierała się na studia.
Po pięciu latach w końcu się w kimś zauroczyłam.
Po sześciu zaczęłam się uczyć ufać ludziom. Ktoś zaczął układać ostatnie puzzle tej układanki, zwanej Hinatą i wstawiając je z powrotem w odpowiednie miejsca, nauczył mnie żyć od nowa.


Od autorek: Ohayo ^^ Dzisiaj w prezencie zostawiamy Wam kolejny, już strasznie zaległy jeśli chodzi o publikację dodatek. Mamy nadzieję, że wystarczająco pokazałyśmy w nim przeszłość Hinaty, a sam tekst przypadł Wam do gustu mimo, że dość nieprzyjemne treści się w nim znalazły :/
Następnym razem zobaczymy się już po nowym roku i to prawdopodobnie z kolejnym dodatkiem, tym razem przybliżając Wam postać Yorumi ;) (Chyba, że rozdział napiszę się przed tym ;p)
A na sam koniec chwiałybyśmy życzyć Wam zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt oraz wystrzałowego Sylwestra ;)

28 komentarzy:

  1. ja powiem innaczej. Jesteście paskudne łajzy. Obie. Nie wolno tak zostawiać opowiadania. Do zakończenia historii wystarczy wam kilka rozdziałów. Ale możliwości jest wiele. To może trwać latami i rozrosnąć się do liczby oddziałów liczonych w dziesiątkach. I tak powinno być. Nie zostawiajcie tego w ten sposób. Nie krzywdzicie nas czytelników i siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajj, nieznajoma duszyczko, nawet nie wiesz, jak nas zaskoczyłaś swoją obecnością O.O
      I uwierz, zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy do dupy w tej chwili. Bez bicia przyznam, nie mamy nic na swoją obronę '-'
      Naprawdę myślałyśmy, że ta historia już powoli umiera, mimo że cały czas chcemy ją skończyć. Więc już teraz Cię uspokoję -> ten koniec nastąpi. Nie wiemy ile nam to zajmie i którą opcje wykorzystamy, ale prędzej czy później ta historia dobiegnie końca :) Na razie możemy z Yumi obiecać jedno. Oddamy w łapki czytelników jeszcze 3 rozdziały - to jest ta bankowa liczba, która się pojawi. Daje wszystko jest zagadką nawet dla nas, bo niby coś świta, ale złożyć to do kupy z sensem póki co idzie miernie :/
      Mam nadzieję, że trochę Cię uspokoiłam i ta świadomość, że to napiszemy przyniesie nieco ulgi (zakłopotany uśmieszek nr 5).
      Cóż witamy na blogu, dziękujemy za dawno nie poczutego już kopa i mamy nadzieję, że zostaniesz mimo przerw ;)
      Yumi&Yoru

      Usuń
  2. Yoru....a kiedy można się spodziewać czegoś nowego? Bo z zasady nie bije kobiet, ale jak będziecie się zbytnio ociągać to mogę zrobić wyjątek (wredny uśmieszek). Może to być także coś co rzuci światło na historię poszczególnych osób. W jaki sposób i dlaczego znalazły się w Konosze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Mamy do sprawdzenia 1/3 Ósmego rozdziału, a potem kilka lżejszych scen do zrobienia zanim zacznie się przeprawa pod górkę, której część na pewno znajdzie się w tym rozdziale. Staram się sprawdzać też te stare, żeby czasem tych scen nie zepsuć. Same z chęcią powiedziałybyśmy, że to da się zrobić w przeciągu miesiąca, ale obie zaczynamy studia od października i na razie nie wiemy, z czym to się je, ale plany wyglądają w miarę obiecująco, więc wydłużymy ten minimalny czas o kawałek listopada. W najgorszym wypadku postaramy się zrobić prezent świąteczny. To o rozdziale.
      Jeśli chodzi o dodatki, wszystko zależy jak Yumi ogarnie swoją bohaterkę, bo niestety kolejne notki z tej "serii" muszą być wstawione chronologicznie. Nie możemy napisać tego od czapy, bo "Zdradzona", "Blizny" i "Starcie" są tak naprawdę powiązanym ciągiem historycznym czwórki przyjaciół.

      PS.A może nam właśnie trzeba kogoś, kto nas pogoni z miotłą ;D

      Usuń
  3. Miotłą? Księciem nie jestem, ale do czarownicy też mi brakuje.
    Wole nożyczki. Odpowiednio ostre i włosy same z główki lecą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś pewien? Mamy nieodparte wrażenie, że jesteś naszą trzecią zaginioną wiedźmą z kotła. Nożyczki Cię wkopały -.-
      Apropo... Ta groźba jest całkiem zachęcająca do pracy...

      Usuń
  4. Tak też sądziłem. Podejrzewam że Yumi i Yoru to postacie na waszych pierwowzorach? Lubię kobiety z długimi włosami, znam czas i cenę wynikającą z wychodowania takowych i domyślałam się że nie chcecie ich stracić. Czekam na c.d.
    Nie mam co czytać.... Przez was

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano pierwowzory. Zaczynamy z Yumi rozważać ucieczkę do Narni O.o My bardzo lubić nasze kłaki.
      Ale jak to przez nas. Nie rozumie,o co Ci chodzi ;P

      Usuń
  5. Tam też was znajdę. Zmienię tylko nieco ekwipunek na bardziej terenowe. I wezmę broń z większym zasięgiem.
    Dlaczego przez was? Hm...pewnie dlatego, że to bardzo ciekawe opowiadanie. A wy je zostawiłyście. Nie mam waszego talentu i wiedzy, wiec moje wypociny to wypociny, nie opowiadanie. Choć początek zainspirowany waszym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam się zastanawiać gdzieś Ty się chował -.- Gadasz (piszesz) jak my. Nie wiem czy to źle czy dobrze, ale w tej chwili chyba musimy zastanowić się jak zaryglować drzwi do Narni O.O
      Ale jakie zostawiłyście, przecież to jeszcze dogorywało, to nie było martwe. I nie będzie (schowaj nożyczki albo odpowiemy palnikiem). Nie wiem czy talent i wiedza to dobre słowa O.O Wgl wiedza O.O O jaki rodzaj wiedzy chodzi, przecież my być obie tępe i nierozgarnięte życiowo. To się nie kalkuluje...
      I jakbym Yumi słyszała... Niewolno tak gadać! Każdy tekst to krok w stronę progresu. Zresztą Twoja opinia jest subiektywna. Nie możesz być pewien czy masz rację ;P I nie wolno tak intrygować rzucając kawałek mięsa, a potem nie dawać reszty ;_;

      Usuń
  6. Kotlina Kłodzka. Tutaj żyje. Czasami wiedzą jest intuicyjna. W tym wypadku miałem na myśli kompozycje tekstu. Umiejętność takiej kompozycji, by zainteresować czytelnika, a nie go znudzić. Nie każdy to potrafi.
    P.S. Co ma do tego Yumi do jasnej ciasnej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż jeśli o taką kwestie chodzi to rzeczywiście jest wyczucie raczej O.O
      "Nie mam waszego talentu i wiedzy, wiec moje wypociny to wypociny, nie opowiadanie." Yumi baaardzo lubi tak gadać.

      Usuń
  7. Na jej szczęście ma Ciebie. By ją do pionu sprowadzić

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś ciężko jej to wychodzi, gdyż jestem odporna na jej czary xD chociaż... Może tam po kątach coś się jednak tworzy o.o kto to tam wie

    OdpowiedzUsuń
  9. Yumi. You Alive. Yesssssss
    To teraz weźcie się razem (czy to czarując czy bez zaklęć) za kolejny rozdział. Albo was znajdę. I doprowadzę do stanu, że same będziecie uciekać odemnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale my się staramy xD On sobie powstaje. Kiedy ujrzy światło dzienne? Tego nawet my nie wiemy (~°.°)~

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobry Boże daj mi do nich cierpliwość. Bo jak dasz siłę to łby pourywam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już, już, spokojnie ;P. Piątek mamy wolny. Zobaczymy co da się zrobić XD
      ^^

      Usuń
  12. Kto ma wolny ten ma wolny. Ja mam zajęty xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciii ja mam wolne nocki od czwartku XD Damy rade Kocie. Cza kłaki chronić O.O

      Usuń
  13. Ale ja w nocy śpię ;_; ty brutalu, dobrze wiesz, że o tej porze wszystko co wyjdzie ode mnie jest mocno niepokojące -.- i zawsze kończy się czymś brutalnym...

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpowiedzi
    1. Że tak chamsko podbiję pytanie Yumi... To cię martwi? O.O Od kiedy?

      Usuń
  15. Tak, bo nie możemy wszystkich zabić. To by było niehumanitarne ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież my nie chcemy zabić wszystkich. Znaczy jeszcze... A niehumanitarne to słowo, którego poczebujemy XD

      Usuń
  16. Zrozumiałe że nie wszyscy mogą pożegnać się z tym łez padołem. Ale część....niekoniecznie postaci pierwszoplanowych

    OdpowiedzUsuń
  17. Mamy coś takiego w planach, ale czy to w najbliższych rozdziałach? Tego nie zdradzimy ^^

    OdpowiedzUsuń