Hej, przychodzi do Was Yoru w małej przerwie pomiędzy pisaniem licencjatu, a ogarnianiem zaliczeń. To właśnie z jednym z zaliczeń przybywam, chcąc może chociaż minimalnie Was udobruchać tym brakiem informacji z naszej strony. Właśnie kończymy studia, obie mamy prace licencjackie do napisania, Yumi niemal codziennie odbębnia jeszcze praktyki, ja próbuje dopiąć wszystkie zaliczenia, które mogę na czas, bo na szczęście czekają mnie tylko dwa małe egzaminy. Nie obiecuję, że wrócimy zaraz po obronie, doskonale zdaję sobie sprawę, jak bardzo będziemy potrzebować psychicznego odpoczynku i nie będę Was okłamywać, pisząc, że zaraz weźmiemy się za pisanie. Ale weźmiemy się i myślę, że w sierpniu, może z początkiem września zepniemy się, żeby w końcu zakończyć tę historię i nie zostawić Was bez finału. W międzyczasie pomyślałam, że podrzucę Wam bloga, którego musiałam stworzyć w ramach zaliczenia z E-literatury. Znajdziecie na nim inną historię, w pełni tworzoną tylko przeze mnie. Wszystkie 11 rozdziałów, które zdążyłam napisać zanim życie zweryfikowało moją ilość czasu wolnego i siły psychicznej na ogarnianie wszystkiego. Wrzucam je Wam tutaj bez konkretnych oczekiwań. Czy będę dalej je tutaj publikować zależy już tylko od tego, czy ktoś skusi się na lekturę na bloggerze - w innym wypadku Streetlight zostanie czysto wattpadowskim fanfiction. Jednak, jeśli tęsknicie za nami chociaż trochę, to może mój twór wystarczy Wam na zabicie czasu.
Tymczasem, do zobaczenia!
PS. Nie, ten blog jeszcze nie umarł, po prostu silniki napędzają żółwie w kołowrotkach ;)